Najpierw wykonano bierne pomiary obiektu. Jego albedo wynosiło dokładnie 1,0 — odbijał całe światło, jakie nań padało, na każdej długości fali. Optycznie przedstawiał idealną krzywą, dochodzącą aż do 1/200 fali światła rtęciowego. Była to powierzchnia niemożliwa do odtworzenia dla ludzkiego optyka.
Choć wyglądał jak metal, w dotyku przypominał jedwab: nie był zimny. Nie przewodził ciepła ani, o ile dało się to określić w biernych pomiarach, elektryczności.
Potem próbowali się dostać do środka. Odrapać go, skorodować, obłupać, przypalić — zrobić cokolwiek, by artefakt zauważył istnienie rodzaju ludzkiego.
Gdy jeszcze znajdował się pod wodą, nurkowie Poseidona wypróbowali na nim wiertarkę z diamentowym wiertłem — bezskutecznie. Teraz jednak przywleczono ogromny górniczy świder, wykorzystujący silnik elektryczny o mocy 200 koni mechanicznych, obracający diamentowym wiertłem z szybkością 10 000 obrotów na minutę i napierający z siłą ponad tony.
Hałasował tak, że naukowcy nie wytrzymywali mimo stoperów w uszach. Musieli wyposażyć go w pilota zdalnego sterowania. Przy maksymalnych obrotach, na krótko przed tym, jak diamentowe wiertło wyparowało, wyleciały wszystkie szyby w bezużytecznych oknach, a mikroskop pozytonowy został zniszczony w stopniu uniemożliwiającym naprawę.
Mikroskop elektronowy nadal jednak był sprawny i nie pokazał nic z wyjątkiem tlenków pochodzących ze zniszczonej metalowej części świdra. Gdy je usunęli, nawet przy maksymalnym powiększeniu nie było żadnej różnicy pomiędzy kwadratem testowym a nietkniętą powierzchnią w jego sąsiedztwie: nadal było to idealne lustro.
Bataan, Filipiny, 7 grudnia 1941
Wielu spośród towarzyszy Jimmy’ego z obozu szkoleniowego wraz z nim przerzucono statkiem przez Pacyfik, by dołączyli do czwartego pułku piechoty morskiej w Szanghaju. Dotarli na miejsce w listopadzie 1941 i ledwie zdążyli dojść do siebie po długim rejsie, a już musieli znów wypłynąć, tym razem na Filipiny, by bronić wyspy Corregidor od strony morza.
Dowództwo marynarki wiedziało, że atak Japończyków na siły amerykańskie na Pacyfiku jest tylko kwestią czasu. W lipcu Amerykanie zerwali kontakty handlowe z Japonią i zamrozili jej aktywa w amerykańskich bankach. Marynarka i wojsko zaczęły więc przemieszczać swoje skromne siły do miejsc, które wydawały się najbardziej narażone na atak. Były wśród nich Filipiny, które blokowały Japończykom dostęp do Indii Wschodnich.
Czwarty pułk zainstalował się na Corregidor i wysłał oddział, w którym był Jimmy, na południe, do małej bazy na Bataan. Nazwali to „gównianym przydziałem”, jako że oddalał ich o kolejny krok od wygód, które pozostały w Manili, ale nie mieli pojęcia, jak bardzo okaże się „gówniany”.
Gdy rankiem siódmego grudnia (a właściwie ósmego po tej stronie międzynarodowej linii zmiany daty, po której znajdował się Jimmy) Japończycy zaatakowali Pearl Harbor, w Manili natychmiast ogłoszono alarm przeciwlotniczy, a amerykańskie myśliwce i bombowce wyruszyły do walki powietrznej. Okazało się to falstartem: nigdzie w zasięgu wzroku nie było Japończyków. Samoloty wróciły, a gdy po kilku godzinach Japończycy z rykiem wylecieli wprost ze słońca, czekające na ziemi samoloty nie otrzymały ostrzeżenia.
Bataan i Corregidor były bombardowane i ostrzeliwane bez przerwy, nie otrzymując praktycznie żadnego wsparcia z powietrza. Jednocześnie japońskie siły lądowe dokonywały desantu na północy i południu, w Luzon i Mindanao.
Początkowy plan wojenny, sprzed Pearl Harbor, zakładał, że wszystkie amerykańskie wojska przemieszczą się na południe, do Bataan, i będą się starały powstrzymać Japończyków przed opanowaniem Indii Wschodnich. Zamiast tego generał MacArthur przegrupował swoje siły, by konfrontowały się z Japończykami tam, gdzie ci lądowali.
Miał do dyspozycji 120 000 żołnierzy filipińskich, głównie rezerwistów, którzy nigdy w życiu nie strzelali, i dziesięciokrotnie mniej Amerykanów. Było ich zatem więcej niż Japończyków, ale tamci mieli więcej broni i cała taktyka obronna okazała się spektakularną klęską. 27 grudnia MacArthur powrócił zatem do pierwotnego planu i po tygodniu wszystkie północne siły z Luzon dzieliły już ograniczone zasoby Bataan z Jimmym. Wkrótce dołączyło do nich tysiąc uciekających przed inwazją cywilów filipińskich. Po dwóch tygodniach racje żywnościowe zmniejszono o połowę; w lutym zredukowano je do tysiąca kalorii dziennie, spożywanych głównie w formie ryżu. Trochę twardego mięsa dostarczały głodujące konie i muły, które trzeba było zarżnąć.
Widząc, że klęska jest nieunikniona, ewakuowano MacArthura i pozostałych wysokich rangą oficerów do bezpiecznej Australii, podczas gdy Japończycy nadal atakowali półwysep Bataan.
W kwietniu japońskie wojska lądowe przesunęły się na południe, by przejąć wyspę. Ósmego generał Wainwright zgromadził wszystkie dostępne siły na ostatnim przyczółku na Corregidor, a dziewiętnastego oficjalnie ogłosił poddanie się wygłodniałych żołnierzy pozostawionych w Bataan.
Uzurpator z zaciekawieniem przyglądał się tym wydarzeniom. Dwukrotnie zginął od bomb, lecz w panującym chaosie łatwo było odbudować się w nocy i rankiem powrócić jako cudownie ocalony. Biorąc przykład z otaczających go ludzi, ze zdrowego, ważącego 180 funtów chłopaka stał się 130-funtowym chudzielcem.
Na wieść o kapitulacji niektórzy postanowili spróbować się przeprawić na Corregidor, przepływając dwie mile pełnego rekinów morza. Uzurpator mógł tego dokonać z łatwością, na jakiś czas przeobrażając się w jednego z tych rekinów, ale zrezygnował. Corregidor także było skazane, więc po co miałby się trudzić?
Jego przyjaciel Hugh, który był z nim od czasów obozu szkoleniowego, powiedział mu, że kusi go, by popłynąć, choć wie, że nie dotrze do celu. Nie potrafił przepłynąć dwóch mil nawet wtedy, gdy był w dobrej formie, a woda była równie spokojna jak na basenie. „Czuję, że utonięcie to nic w porównaniu z tym, co nam zrobią ci pieprzeni Japońcy” — rzekł.
Okazało się to prawdą dla wszystkich z wyjątkiem uzurpatora. Mieli właśnie wyruszyć do obozu koncentracyjnego położonego o jakieś dwa tygodnie drogi, pod palącym słońcem, bez jedzenia i wody. Rozkazy, które wydano Japończykom w Manili, brzmiały: „Każdego amerykańskiego jeńca, który nie jest w stanie dotrzeć na własnych nogach do obozu, należy zabić”. Możliwe zresztą, że ci, których to spotkało, byli największymi szczęściarzami.
Gdy przyszli Japończycy, uzurpator, Hugh i garstka innych znajdowali się w domku radiotelegrafisty. Pięciu młodych żołnierzy z karabinami wyposażonymi w bagnety stłoczyło się w małym pomieszczeniu i zaczęło wrzeszczeć. Robili to coraz głośniej i bardziej gniewnie, aż w końcu uzurpator uświadomił sobie, że oczekują, iż ich jeńcy będą umieli mówić po japońsku. Czego jeszcze nie wiedzieli?
Z gestów żołnierzy jeńcy wywnioskowali, że mają się rozebrać. Jeden robił to zbyt wolno, więc żołnierz dźgnął go bagnetem w tyłek, co wywołało nietypową ilość krwi i histeryczny śmiech.
— Jezu — szepnął Hugh. — Oni nas wszystkich zabiją.
— Staraj się zachować spokój — mruknął uzurpator, nie otwierając ust. — Na pierwszy ogień wezmą tych, którzy zwrócą na siebie ich uwagę. Tak zawsze robili sierżanci w obozie szkoleniowym.
Przeczesując stertę ubrań, jeden z żołnierzy natknął się na japońską monetę. Uniósł ją w górą i zaczął krzyczeć na jeńca.
Читать дальше