Nieznacznie, z pewnością nie tak, jakby było przekształcone na wielką skalę w jakimś konkretnym celu przez rozwinięte istoty inteligentne. Wstępne dane natomiast wyraźnie sugerują, że w czasie ostatnich dwóch cykli zamieszkujące planetę istoty dowiodły, że mają niemały wpływ zarówno na wygląd zewnętrzny planety, jak i na jej atmosferę.
Gdy niezwykle czułe przyrządy kontynuują badanie planety, stwierdza się coś jeszcze bardziej osobliwego. Na orbicie tego ciała znajdują się sztuczne satelity, tysiące satelitów. Podróżujące w przestrzeni kosmicznej gatunki uczynią teraz z tej planety swój dom. W centralnym komputerze statku kosmicznego włącza się alarm. Nie przewidywano, żeby zygoty w kolebce przeznaczonej na tę planetę miały wejść w kontakt z jakimiś innymi rozwiniętymi gatunkami.
Niemniej jednak znakomici inżynierowie Kolonii uznali za pewnik, że co najmniej jedna z dwunastu planet — celów misji, może znacznie zmienić się w ciągu trzech cykli, jakie minęły od czasu ostatnich regularnych obserwacji.
Sposób postępowania w nieprzewidzianych wypadkach został zaprogramowany w sekwencji lądowania. Ów protokół w pierwszym rzędzie zalecał uważną analizę nowych warunków na planecie, oszacowanie wpływu tych warunków na te parametry, które dla przetrwania mają zasadnicze znaczenie, a później, przy założeniu że wynik jest zadowalający, przekazanie informacji do elektronicznej struktury odpowiedzialnej za edukację repatriowanych gatunków po opuszczeniu kolebki.
Jeden ze standardowych podprogramów przewidzianych na wypadek zmienionych warunków kieruje kwestiami związanymi z zaskakującym pojawieniem się nowych, podróżujących w przestrzeni kosmicznej gatunków. Zbadać jednego z satelitów krążących po orbicie planety celem oszacowania jego technologicznego poziomu, to pierwsze z serii działań. Statek międzygwiezdny z wielką ostrożnością wyrusza na spotkanie z jednym ze sztucznych satelitów, który zawisł nad jednym obszarem obracającej się planety. To satelita stacjonarny. Statek, przy użyciu wiązki superszybkich algorytmów zgromadzonych w komunikacyjnych makroinstrukcjach, wyłapuje i ustala częstotliwość rozkazów oraz przekazów telemetrycznych swego sąsiada.
Jednak próby przesłania mu polecenia kończą się niepowodzeniem, co może oznaczać, że urządzenia odbiorcze satelity zostały wyposażone w kod ochronny.
Statek patrolujący nie może miarodajnie zbadać stanu technicznego zaawansowania nowych podróżujących w przestrzeni gatunków, o ile nie zdoła przejąć komendy nad satelitą i tym samym ocenić jego możliwości. Protokół postępowania w nieprzewidzianych wypadkach zaleca w tej sytuacji próbę „przechwycenia” satelity celem dokonania badań na miejscu, pod warunkiem, że urządzenia zainstalowane na jego pokładzie nie stwarzają bezpośredniego zagrożenia. To właśnie kwestia tego rodzaju oprogramowania była przedmiotem intensywnych debat prowadzonych przez biuro nadzoru Komitetu Inżynierów kilka cykli temu. Wielu co bardziej doświadczonych inżynierów twierdziło, że podejmowane rozwiązania niosą z sobą ryzyko, jako że satelity reprezentujące jakąś nową cywilizacje mogą być uzbrojone w środki niszczące trudne do rozpoznania i rozbrojenia.
Równocześnie jednak dowodzono, powołując się na świadectwa historii całej galaktyki, że rodzące się cywilizacje rezygnują z wojny i agresji zanim rozpoczynają podróże kosmiczne, a zatem to, że jednoznacznie nie stwierdzono obecności urządzeń niszczących czy ochronnych stanowi wystarczającą przesłankę przemawiającą za tym, by zezwolić na ostrożne przechwycenie i rozmontowanie satelity.
Wszyscy zaś zgadzali się, że szczegółowe informacje na temat poziomu techniki nowych gatunków, jakie uzyska się dzięki „inżynierii wstecznej”, będą miały nieocenioną wartość w końcowym szacunku niebezpieczeństw, na jakie narażone są repatriowane gatunki.
Ze statku kosmicznego wysuwają się zdalnie sterowane ramiona wyposażone w manipulatory. Chwytają satelitę Repatriacja I wciągają go do wielkiego pomieszczenia o wysoko skle-
PIonych sufitach. Armia małych robotów od razu atakuje i rozprasza się po całej powierzchni satelity z sondami i narzędziami. Do pamięci operacyjnej danych pierwotnych komputera pokładowego wprowadza się tryliony bitów danych satelity. Nowy gatunek nie jest bardzo zaawansowany technicznie. To niezwykłe, skoro jego przedstawiciele zbudowali, wystrzelili i utrzymali tyle satelitów.
W pomieszczeniu dochodzi do eksplozji. Statek kosmiczny rozwija swe siły ochronne, by zatrzymać rozrost ognistej kuli i zmniejszyć straty spowodowane przez mały ładunek nuklearny, który satelitę zamienił w parę. Eksplozja zostaje szybko opanowana, na pokładzie międzygwiezdnego statku doszło już jednak do poważnych zniszczeń.
Po eksplozji wielki statek poddaje się dokładnemu autotestowi. Szczegółowe komputerowe analizy szkód wskazują, że prawdopodobieństwo pomyślnego ukończenia misji rozmieszczania kolebek na ośmiu następnych planetach będzie większe, jeżeli misja zostanie zawieszona na czas niezbędny do przeprowadzenia napraw. Główny komputer uwzględniając uwarunkowania stwierdza, że płytkie oceaniczne dno na planecie, która stanowi cel ich misji, będzie idealnym miejscem postoju.
Statek wchodzi w atmosferę. Ponownie przekształca się wysuwając układ płaszczyzn aerodynamicznego sterowania. Trasę jego przelotu raptownie przecina pojazd w kształcie pocisku wystrzelony z samolotu lecącego na dużej wysokości. Statek zbliża się do pocisku i leci obok niego.
Podsłuchuje jego przekaz telemetryczny i jego dane uzgadnia z danymi wydobytymi uprzednio ze sputnika. Komputer statku próbuje złamać szyfr komend pocisku posługująć się swą olbrzymią mocą przetwarzania danych. W końcu udaje mu się i przybysz nawiązuje wzajemny kontakt z pociskiem.
Statek wydaje pociskowi polecenie odczytania podprogramu naprowadzania. Inteligentny komputer w sercu międzygwiezdnego statku wykonuje parę kwadrylionów operacji na sekundę i oblicza program strategii dalszego lotu pocisku. Zostaje on przesłany do jego algorytmu naprowadzania i pocisk w rezultacie wyląduje w oceanie niedaleko miejsca przeznaczonego dla pojazdu kosmicznego. Statek i pocisk, jeden po drugim, zanurzają się w wodach Zatoki Meksykańskiej. Oba spoczywają na dnie oceanu w odległości dwóch mil od siebie.
Po wybuchu satelity, gdy kontrolę nad statkiem przejął dokładnie zakodowany program ochronny, podjęto cztery równoległe czynności. Jeden z procesorów przeszukuje dane archiwalne tyczące tej właśnie planety, żeby stwierdzić które z miejscowych gatunków mogły przejść przez ewolucyjny przełom i w tak szybkim czasie osiągnąć zdolność poruszania się w przestrzeni kosmicznej. Z zespołem tych operacji łączy się ocena wpływu miejscowych rozwiniętych inteligentnych istot na możliwość przetrwania repatriowanych zygot; oceny, która otwiera kwestię kroków, jakie należy podjąć, by zwiększyć prawdopodobieństwo, że embriony będą rosły i rozwijały się.
Trzeci procesor centralnego komputera dokonuje szczegółowej analizy stanu statku kosmicznego, w tym uważnej oceny uzupełnień technicznych i materiałowych niezbędnych do naprawy wszystkich uszkodzonych części. Czwarty główny podprogram kieruje pracami czterech małych płaskich robotów, które wychodzą na zewnątrz do oceanu najpierw po to, by sprawdzić czy leżący w pobliżu pocisk nie jest uzbrojony i czy można zabrać go na pokład, później po to, by sporządzić katalog pobliskiej fauny i flory na wypadek, gdyby potrzebny był jakiś kamuflaż.
Dywany zabierają pocisk do statku celem dokonania dodatkowych badań, które jednak nie dostarczają nowej wiedzy. Techniczne podobieństwa między pociskiem a znalezionym wcześniej satelitą zostają włączone do katalogu danych archiwalnych. Równolegle prowadzona ocena uszkodzeń statku stwierdza, że wszystkie surowce i narzędzia niezbędne do napraw są osiągalne; z wyjątkiem ołowiu i złota, których wytworzenie w transmuterze jest trudne i pochłania dużo czasu. Jeżeli w jakiś sposób da się znaleźć dodatkową ilość złota i ołowiu, statek będzie gotów do opuszczenia planety w ciągu trzech miejscowych dni; jeżeli statek sam będzie musiał wytworzyć złoto i ołów pozyskując te pierwiastki z otaczających wód, wówczas prace nad naprawami zajmą nie mniej niż trzydzieści dni.
Читать дальше