• Пожаловаться

Larry Niven: Całkowe drzewa

Здесь есть возможность читать онлайн «Larry Niven: Całkowe drzewa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 2000, ISBN: 837245292X, издательство: Amber, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Larry Niven Całkowe drzewa

Całkowe drzewa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Całkowe drzewa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

System podwójnej gwiazdy T3 i LeVoy zasiedlają potomkowie ziemskich kolonistów. Żyją w warunkach zbliżonych do nieważkości na struktueach zwanych drzewami. Plemię obumierającego drzewa wysyła grupę zwiadowczą w poszukiwaniu miejsca na nową kolonię. W czasie długiej, pełnej niebezpieczeństw wędrówki członkowie ekspedycji wpadają w ręce łowców niewolników.

Larry Niven: другие книги автора


Кто написал Całkowe drzewa? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Całkowe drzewa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Całkowe drzewa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Głos Kendy’ego zamarł, jakby roztopił się w szumie, podobnie jak brutalna twarz roztopiła się w sieci kolorowych linii. Wreszcie głos umilkł, a przez okno dziobowe lśnił błękitem i bielą wir burzowy wokół Golda.

ROZDZIAŁ XXII

Drzewo Obywateli

Odczyty Kendy’ego zaczęły zanikać. Za to widok z rufowej i dolnej kamery MONT-a był idealny. Miał zatem dwa doskonałe punkty obserwacyjne na gwiazdy i gęstniejącą atmosferę Dymnego Pierścienia. Rufowa kamera pokazywała spływające za nią smugi plazmy. Kendy zaczął wyszukiwać w widmie linie krzemu i metali: oznaki, że powłoka MONT-a zaczyna się gotować. Rzeczywiście, było trochę uszkodzeń, ale niewiele więcej, niż mógłby oczekiwać od nowego pojazdu.

Wewnątrz kabiny MONT-a rosło stężenie dwutlenku węgla. Drgania wzmagały się coraz bardziej. Pasażerowie cierpieli; oddychali ciężko szeroko otwartymi ustami. Temperatura była już prawie normalna i ciągle wzrastała. Sylwetka za sterami rozerwała pasy bezpieczeństwa i zaczęła zdzierać z siebie odzienie. Kendy nie mógł uzyskać odczytów medycznych z winy rosnącej jonizacji, ale pilot już wcześniej znajdował się pod ogromnym obciążeniem psychicznym.

Niezależnie od tego, czy MONT przeżyje, czy nie, sytuacja wydawała się nieciekawa. Kendy sam już nie wiedział, co by wolał.

Pokpił sprawę.

Zasada była prosta i wielokrotnie z powodzeniem służyła Państwu: aby zostać wtajemniczonym, kandydat musiał popełnić jakąś okropną zbrodnię. Później już nigdy nie mógł zdradzić sprawy, bo wówczas sam przed sobą przyznałby, że popełnił czyn haniebny.

Jedyne zastrzeżenie było równie proste: nie należało wydawać rozkazu, jeśli istniał choć cień wątpliwości, czy zostanie wypełniony.

Kendy był wściekły i było mu wstyd. Próbował zmusić tamtych do lojalności, nakazując im egzekucję, a tymczasem omal sam nie zrobił z nich buntowników! Musiał wycofać się szybko i z twarzą, ale nie dana mu była taka możliwość, ponieważ narastająca wokół MONT-a jonosfera uniemożliwiła komunikację. Odczyty medyczne podpowiadały mu, że i tak go okłamali, choć trudno było mu powiedzieć, w czym. Do tego również nie powinien był ich zmuszać! Nie wiedział nawet tyle, żeby zorientować się, co przed nim ukrywają.

Teraz już za późno. Jeśli prześle im jakąś śmiercionośną poprawkę kursu, jonizacja ją zakłóci. Jeśli przeżyją, opowiedzą o Kendym, który, chociaż silny, jest jednak naiwny i łatwo go zbić z tropu. Jeśli umrą… Kendy pozostanie tylko legendą, pogrążoną w zamierzchłej przeszłości.

Przedni ekran był plamą ognia. MONT pogrążał się w atmosferę. Kendy stracił już nawet czujniki kabiny.

Mieli przed sobą płomień, bladoniebieski, ciągnący się smugami na boki. Term czuł jego żar na twarzy. Znów zaczną tracić powietrze: czarna obwódka lodu wokół okna dziobowego już zaczęła zmieniać się w błoto… wrzące błoto. Mylił się jednak. To gorące jak ogień powietrze sprężone przed dziobem przedostawało się do wnętrza.

Zderzali się z różnymi obiektami. Na małe nie zwracali uwagi, dużych starali się unikać.

Term ściskał kurczowo poręcze fotela. Sterowanie montem w tych warunkach było naprawdę okropne, ale obserwowanie, jak robi to Lawri, było czystym horrorem. Z jej sztywnej postawy, zaciśniętych szczęk i obnażonych zębów widać było, że dziewczyna znajduje się na granicy histerii. Jej dłonie, niczym szpony, unosiły się nad błękitnymi wzorami, zawisały na chwilę, sięgały, cofały się, by wreszcie uderzyć lekko w którąś kreskę. Jemu także drżały dłonie, gdy widział, że dziewczyna zbyt wolno reaguje na niebezpieczeństwo.

Fotele były zajęte. Obywatele sprzeciwiali się siadaniu na nich, ale Term wrzeszczał tak długo, aż usłuchali. Ciało Konia przymocowali do zawieszeń ładunkowych, Marka, srebrnego człowieka, postawili przy mocowaniach ściennych. Ściskał je z nieludzką siłą, podobnie jak Clave, który zaklinał się, że poradzi sobie o własnych siłach. Wszyscy pozostali, nawet giganci, zostali przywiązani do foteli, które oferowały przynajmniej pewne zabezpieczenie przed ciągiem z dziobu. Nie był to taki sam ciąg jak od głównego silnika. To było jak atak. Powietrze próbowało rozbić monta na atomy płonącej gwiezdnej materii.

Lawri całe życie spędziła w moncie. Musiała być w tym lepsza niż Term. Uparła się i miała rację. Term chwycił poręcze fotela i czekał, aż zostanie rozgnieciony niczym pluskwa.

Mont leciał na wschód i ku wnętrzu. Całkowe drzewa widoczne były w perspektywie, skrócone do trzech… nie, czterech zielonych kropek, trudnych do zauważenia… ale Lawri już je spostrzegła. Odpaliła silniki manewrowe. Na wprost widniał kawałek zielonego puchu. Lawri odpaliła silniki z lewej burty… mont leniwie okręcił się w kółko, dygocząc, kiedy rozpędzone powietrze omiotło dziób z boku. Przednie manewrowe: mont cofnął się lekko, zbyt wolno. Puszek nadął się i przemienił w nadlatującą dżunglę.

Na rufie rozległ się jęk bólu. To Clave’owi nie udało się utrzymać przy kolejnym wstrząsie. Srebrny człowiek podtrzymywał go w pozycji stojącej, przyciskając mu dłoń do piersi.

Zanim dżungla zdążyła ich minąć, Term dostrzegł ptaki i szkarłatne kwiaty. Lawri wyprostowała kurs. Staw musnął ich o włos; kropelki, które ciągnął za sobą, zabębniły o powłokę jak miliardy dzwoneczków. W powietrzu unosiło się coraz więcej śmieci…

… które mijały ich coraz wolniej.

Coś zagrodziło im drogę, niczym zielona pajęczyna. Mogła to być połówka całkowego drzewa ze zdziczałą kępą, gdzie liście rozpościerały się jak gaza, a pień kończył wzdętą naroślą. W drobnych gałązkach igrały ptaszki. Mieczoptaki wisiały na skraju.

Term nigdy nie widział takiej rośliny… a Lawri właśnie od niej odlatywała.

— Lawri… — zaczepił ją.

— Po wszystkim — szepnęła. — Cholera, jaka jestem zmęczona. Jeffer, weź stery.

— Już trzymam. Odpocznij.

Lawri z całych sił potarła oczy. Term dotknął niebieskich tarczek, by jeszcze bardziej zwolnić pojazd. Końcem palca ustawił w kabinie normalną temperaturę. I tak było już dość ciepło. Gdyby nie to, że tak bardzo wyziębili ją wcześniej, zanim weszli w atmosferę, teraz pewnie już by padli z gorąca.

Obejrzał się na pasażerów. Z Plemienia Quinnów pozostało sześcioro. W sumie dwanaście osób, aby dać początek nowemu plemieniu…

— Wróciliśmy — powiedział. — Tylko jeszcze nie wiem, dokąd. Wszyscy żyją? Czy ktoś potrzebuje pomocy medycznej?

— Lawri! Udało ci się! — zaskrzeczała Merril. — Przeżyliśmy na tyle długo, żeby zachciało nam się pić!

— Mamy mało paliwa i brakuje nam wody — burknął Term. — Znajdźmy jakiś staw. A potem wybierzemy sobie dom.

— Otwórz drzwi — poprosiła Jayan. Poluzowała pasy i przeszła na rufą. Jinny deptała jej po piętach.

— Dlaczego?

— Koń.

— Racja. — Otworzył śluzę. Do monta wpadł świeży wietrzyk. Pachniał słodko, czysto, cudownie. Dopiero teraz zauważyli, że powietrze w moncie śmierdziało. Był to zastały smród drzewnego pożywienia, strachu i gnijącego mięsa, i wielu ludzi chuchających sobie w twarze. Jak mogli tego wcześniej nie zauważyć?

Bliźniaczki odwiązały ciało, krzywiąc się niemiłosiernie, i wypchnęły je za drzwi. Term odczekał, aż w ślad za trupem podążą kości łososioptaka.

A potem odpalił silniki rufowe. Jeśli spotkam jego ducha, nawet mnie nie rozpozna, pomyślał. Jak mogę powiedzieć, że mi przykro? Nigdy nie używaj głównego silnika, jeśli nie…

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Całkowe drzewa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Całkowe drzewa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Larry Niven: Lumea Inelară
Lumea Inelară
Larry Niven
Larry Niven: Pierścień
Pierścień
Larry Niven
Larry Niven: The Warriors
The Warriors
Larry Niven
Larry Niven: Ai confini di Sol
Ai confini di Sol
Larry Niven
Отзывы о книге «Całkowe drzewa»

Обсуждение, отзывы о книге «Całkowe drzewa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.