Bob Shaw - Milion nowych dni

Здесь есть возможность читать онлайн «Bob Shaw - Milion nowych dni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Milion nowych dni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Milion nowych dni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Milion nowych dni” to powieść, której akcja rozgrywa się dwa wieki później, i w której pewien wierny małżonek zostaje uwikłany w biologiczny eksperyment związany z konsekwencjami nieśmiertelności. Powieść ciekawie napisana, niemal sensacyjna, ale wartka akcja to nie jest jej jedyny walor. Ciekawe jest również tło, w którym rzecz się dzieje. Autor wykazuje się wieloma nowymi, świeżymi pomysłami na temat, jak może wyglądać codzienne życie za dwieście lat. Taki np. klucz hotelowy wysyłający impulsy działające na fluoryzujące pod ich wpływem strzałki na ścianach korytarzy, i w ten sposób wskazujące drogę do własnego pokoju, mógłby być stosowany już dziś.

Milion nowych dni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Milion nowych dni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Will? — spytała.

— Tak — odparł, starając się mówić spokojnie. — Jesteś bezpieczna. Nic ci nie będzie.

— Co się stało? Nachodzą mnie kompletnie zwariowane wspomnienia.

— Niestety, wplątałem cię w moje własne zagmatwane sprawy. Przedstawił jej swoją teorię wyjaśniającą, jak doszło do tego wypadku, a potem streścił dalsze wydarzenia.

— I chcesz mnie teraz zanieść na rękach aż do rzeki Kongo?

— Nie jesteś znów tak bardzo ciężka, przeszliśmy pewnie ze dwa kilometry — Spostrzegł, że nie cofnęła nogi przerzuconej przez jego nogę i że wciąż mocno przyciska piersi do jego boku.

Roześmiała się serdecznie w ciemnościach.

— Jesteś niemożliwy. Nie pomyślałeś, że…?

— Że co?

— Och, nic. Myślisz, że mamy jakieś szansę dotrzeć na piechotę do cywilizacji?

— Nie wiem — odparł przygnębiony. — Liczyłem, że dowiem się tego od ciebie.

Odczekała dłuższą chwilę, zanim znów się odezwała.

— Powiem ci jedno.

— Co takiego?

— Wcale nie jesteś ostudzony.

— O! — Zastanawiał się, czy nie zaprzeczyć, ale jego ciało dostarczało jej zasadniczego i niezbitego dowodu, że się nie myli. — Gniewasz się?

— A powinnam?

— Kiedy tu przylecieliśmy, widziałem, jak się opalasz.

— Coś mi się zdaje, że wcale nie dlatego udajesz, a zresztą już wtedy miałam wątpliwości. Ile kobiet udało ci się nabrać?

— Mnóstwo — zapewnił ją.

— W takim razie to nie były prawdziwe kobiety, Will.

Słowom tym towarzyszył łagodny, lecz sugestywny ruch biodrami, który odwzajemnił, gdyż nic w świecie nie mogło go od tego powstrzymać. Łapczywie przywarła ustami do jego ust i pił z jej warg oszołamiający nektar, który napełniał go ciepłem i otuchą. Czy potrzeba otuchy dostatecznie cię usprawiedliwia? — jego sumienie zadawało pytanie ciału. Opierał się przypływowi pożądania na tyle, żeby rozważyć argumenty przeciwko uleganiu nastrojowi chwili. Atena? Atena zmieniła zasady gry. A sama Colleen? Dotknął zaschniętej krwi na jej czole.

— Poraniłaś się — szepnął. — Czy to uczciwie z mojej strony?

— Jestem nieśmiertelna, a nieśmiertelnym rany szybko się goją. — Czuł na podniebieniu jej gorący oddech. — A poza tym być może nigdy się stąd nie wydostaniemy.

— No dobrze — rzekł, przekręcając się i przenosząc ciężar ciała na giętką płaszczyznę jej bioder. — W takim razie oboje wygrywamy.

O świcie, kiedy nawzajem pomogli sobie ubrać się, Carewe wziął Colleen pod rękę i chciał ruszyć na zachód, ale powstrzymała go.

— Nie w tę stronę — powiedziała. — Musimy wrócić tam, gdzie wylądowaliśmy.

— Co nam to da?

— Te fotele lotnicze to standardowy typ, używany przez Współnarody do akcji w dżungli; wszystkie mają nadajnik radiowy, który zaczyna wysyłać sygnały natychmiast po katapultowaniu.

Carewe chwycił ją za ramiona.

— To znaczy, że nie jesteśmy zgubieni? — zawołał.

— A czy ja mówiłam, że jesteśmy?

— Wczoraj powiedziałaś, że być może nigdy się stąd nie wydostaniemy — rzekł z wyrzutem.

Colleen wzruszyła ramionami z teatralną przesadą.

— Przecież mogły nas pokąsać jadowite żmije.

— Ach ty… — Potrząsnął nią, tłumiąc uśmiech. — Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wczoraj?

— Hmm…

— Demonstrowałem hart ducha i szlachetność? Roześmiała się i objęła go wpół.

— Nie masz się czego wstydzić, Will, w tej roli jesteś niezrównany. Możesz powiedzieć żonie, że omotała cię pozbawiona skrupułów afrykańska pilotka.

— Skąd wiesz, że mam żonę?

— Ale masz, prawda?

— Jestem żonaty. Jeden na jeden. Czy to ma jakieś znaczenie? Zanim zdążyła dać mu odpowiedź, na którą się zastanawiała, od wschodu dobiegł ich warkot helikoptera.

— Musimy się pośpieszyć — powiedziała, wypytywać.

— Spodziewam się.

Carewe zmarszczył brwi. Wyratowanie ich z opresji oznaczało zarazem powrót do kłopotów, które jeszcze bardziej się skomplikowały. Trudno o skuteczniejsze zniweczenie jego planu szybkiego i dyskretnego powrotu do Three Springs. Było do przewidzenia, że zniknięcie samolotu zwróci na niego powszechną uwagę, a tym samym zdradzi miejsce jego pobytu nieznanym osobnikom dybiącym na jego życie, może nawet zagrozi ujawnieniem tajemnicy E. 80.

— Czym się martwisz, Will? — spytała Colleen zaglądając mu w oczy. — Czy to było dla ciebie takie straszne?

— Było cudowne — rzekł z przekonaniem — ale to moje pełne tajemnic i niespodzianek życie z każdą chwilą coraz bardziej się komplikuje. Skorzystałem z twojego wahadłowca przede wszystkim dlatego, żeby szybciej dostać się do domu.

— Chcesz powiedzieć, że jeżeli będziesz musiał zatrzymać się na dłużej w Kinszasie, to grozi ci śmierć?

— Są jeszcze inne powody, których nie mogę ci wyjawić.

— Więc chodźmy. — Colleen puściła go i zaczęła iść. — Mam przyjaciół w Kinszasie, raz-dwa uporają się z formalnościami i wyprawią cię w dalszą drogę.

— Z formalnościami! — wykrzyknął Carewe, ruszając za nią. — Jak często zdarza ci się stracić samolot?

— Wcale go nie straciłam — odrzekła z politowaniem. — A od czego twoim zdaniem są systemy automatycznego lądowania? Wahadłowiec wylądował wczoraj w Kinszasie. Nie tak gładko jak pilotowany przeze mnie, ale jednak bez szwanku.

— Pełen gazu wywołującego halucynacje?

— Wątpię, ponieważ co cztery minuty system klimatyzacyjny całkowicie wymienia powietrze w kabinie.

— Naprawdę? — Pomógł jej przejść przez wykrot. — Ci, co na mnie polują, jak dotąd nie zostawili żadnych konkretnych śladów. Jeżeli pojemnik na gaz wykonano z samoniszczącego się plastiku, to nie pozostało nic… A jak wytłumaczymy fakt, że opuściliśmy samolot?

— Powiem, że coś nawaliło. Zanim się w tym połapią, miną ze dwa dni.

— Jaka szkoda, że nie znam się na technice — powiedział z podziwem.

— Pomyśl, ile byś przez to stracił — odparła przekornie Colleen.

Z łatwością go wyprzedziła; mięśnie krzepkich, a mimo to zgrabnych nóg napinały jej się przy każdym kroku. Szli kierując się warkotem helikoptera i po kilkunastu minutach dotarli do miejsca, gdzie wylądowali. Kiedy odnaleźli pierwszy pusty fotel z samolotu, ubranie Carewe’a było mokre od rosy strząśniętej z potrącanych liści. Fotel leżał przewrócony na bok u stóp drzewa. Helikopter krążył cierpliwie nad baldachimem z gałęzi, które uginały się i kołysały pod naporem skierowanego, w dół strumienia powietrza.

— A gdzie mój fotel? — spytała Colleen.

Carewe rozglądał się przez chwilę i wskazał jej fotel, który do tej pory tkwił przekrzywiony w gałęziach drzewa.

— Tu wylądowałaś — powiedział. — A raczej zawisłaś.

Colleen gwizdnęła.

— I tak po prostu dałam krok?

— Jak to zobaczyłem, zupełnie straciłem głowę.

— Musisz przyznać, że to stawia sprawę w całkiem nowym świetle. Powiem koleżankom, co mają robić, kiedy znów będą lecieć na tej trasie.

Carewe z trudem zdobył się na uśmiech. Colleen zaczynała mówić tak jak te z jego sfrustrowanych znajomych, które często kończyły w Klubach Priapa, a mimo to wydawała mu się przy nich taka inna. Uprzytomnił sobie nagle, że zmiana zaszła w niej wtedy, gdy upewniła się, że jest żonaty. Obserwował z niepokojem, jak wspina się na drzewo i giętkim ruchem przerzuca ku tkwiącemu w gałęziach fotelowi. Wyjęła coś z niego, podniosła do ust i usłyszał jej głos ledwie przebijający się przez huk helikoptera. W chwilę później znalazła się z powrotem na ziemi poprawiając niebieską koszulową bluzkę, która wysunęła jej się zza paska spódnicy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Milion nowych dni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Milion nowych dni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Milion nowych dni»

Обсуждение, отзывы о книге «Milion nowych dni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x