Vonda McIntyre - Wąż snu

Здесь есть возможность читать онлайн «Vonda McIntyre - Wąż snu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wąż snu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wąż snu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wężyca jest jedną z bardzo niewielu uzdrowicielek, które w swojej pracy wykorzystują lecznicze właściwości jadu węży. Należą do niej trzy: Mgła — kobra, Piasek — grzechotnik i Trawa — niezwykle rzadki pozaziemski wąż snu, który uśmierza lęki i łagodzi cierpienia konających. Podczas swoich wędrówek przez pustynię — na skutek ignorancji i zwykłego ludzkiego strachu — Wężyca traci Trawę, a wraz z nią swoje zdolności uzdrowicielskie. Postanawia dotrzeć do Miasta, by u obcych istot wyprosić nowego węża snu. Jej śladem podążają dwaj mężczyźni — jeden oszalały z miłości, drugi wiedziony uzależnieniem od jadu węża snu…

Wąż snu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wąż snu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dwoje pasterzy pomachało w jego stronę, pokłusowało ku niemu i zatrzymało konie zamaszystym gestem. Oboje byli młodzi, opaleni, o krótko przyciętych jasnoblond włosach. Wyglądali na bliskich krewnych. W Podgórzu Arevin czuł się nieswojo w pustynnym stroju, dlatego że brano go za szaleńca. Nie uważał za konieczne zmieniać ubrania, kiedy już rozpoznano jego prawdziwe intencje. Teraz jednak każde z tych dwojga nastolatków przyglądało mu się przez chwilę, po czym oboje wymienili porozumiewawcze spojrzenia i uśmiechnęli się szeroko. Arevin zaczął się zastanawiać, czy nie powinien zaopatrzyć się w nowy strój. Miał jednak mało pieniędzy i wolał je wydać tylko na rzeczy absolutnie niezbędne.

— Daleko zboczyłeś z handlowych szlaków — powiedział starszy z pasterzy. Jego ton nie był agresywny, tylko bardzo rzeczowy. — Potrzebna ci pomoc?

— Nie — odparł Arevin. — Ale dziękuję za troskę.

Wokół niego stłoczyło się stadko jeleni, które porozumiewały się cichymi dźwiękami, kojarzącymi się raczej z ptactwem niż ze zwierzętami kopytnymi. Młodsza pasterka nagle krzyknęła i zamachała ramionami. Jelenie rozpierzchły się we wszystkie strony. Are-vin zauważył kolejną różnicę między tym stadem a swoim — na widok machającego rękami człowieka na koniu wół piżmowy przebierałby nogami i czekał na dalszy ciąg zabawy.

— Bogowie, Jean, wypłoszysz wszystkie zwierzęta stąd aż do Podgórza — powiedział chłopiec.

Nie wyglądał jednak na zatroskanego o los jeleni, które rzeczywiście zbiły się w małą grupkę na dalszym odcinku szlaku. Arevin znowu zdziwił się, jak łatwo tutejsi ludzie wyjawiają obcym swoje imiona, lecz postanowił się do tego przyzwyczaić.

— Nie mogę rozmawiać, kiedy te zwierzaki kręcą się nam pod nogami — powiedziała Jean, uśmiechając się do Arevina. — Przyjemnie jest ujrzeć kolejną ludzką twarz po okresie spędzonym w towarzystwie drzew i jeleni. Nie licząc mojego brata.

— Nie widzieliście więc na szlaku nikogo innego — Było to raczej stwierdzenie aniżeli pytanie. Gdyby Wężyca wracała z Centrum, a pasterze by ją wyprzedzili, powinni przecież jechać wszyscy razem.

— Dlaczego pytasz? Szukasz kogoś? — Głos chłopca był podejrzliwy, a może tylko ostrożny. Możliwe jednak, że spotkał po drodze uzdrowicielkę. Arevin był gotów zadawać obcesowe pytania, jeśli od tego zależało bezpieczeństwo jego przyjaciółki. Zrobiłby dla niej znacznie więcej.

— Tak — powiedział. — Uzdrowicielki. Przyjaciółki. Jedzie na siwym koniu i ma również prążkowanego kucyka. Towarzyszy jej dziecko. Powinna jechać na północ, prosto z pustyni.

— Ale nie jedzie.

— Jean!

Dziewczyna spojrzała chmurnie na brata.

— Kev, on nie wygląda na kogoś, kto by ją skrzywdził. Może szuka jej, ponieważ ktoś zachorował.

— A może jest kumplem tego wariata — powiedział Kev. — Dlaczego jej szukasz?

— Jestem jej przyjacielem — odparł zaniepokojony Arevin. — Widzieliście tego wariata? Czy Wężyca jest bezpieczna?

— On jest w porządku — zwróciła się Jean do Keva.

— Nie odpowiedział na moje pytanie.

— Powiedział, że jest jej przyjacielem. Może reszta to nie twój interes.

— Nie, twój brat ma prawo mnie wypytywać — powiedział Arevin. — A może nawet powinien. Szukam Wężycy, ponieważ wyjawiłem jej moje imię.

— A jak masz na imię?

— Kev! — krzyknęła oburzona Jean.

Arevin uśmiechnął się po raz pierwszy od chwili, gdy spotkał tych dwoje. Coraz bardziej przyzwyczajał się do tutejszych bezceremonialnych zachowań.

— Tego żadnemu z was nie powiem — oświadczył łagodnie.

Kev ściągnął brwi, wyraźnie zakłopotany.

— Wiemy o tym — rzekła Jean. — Tylko tak długo byliśmy z dala od ludzi…

— Wężyca wraca — stwierdził Arevin. W jego głosie pobrzmiewało napięcie i radość. — Widzieliście ją. Kiedy to było?

— Wczoraj — odparł Kev. — Ale ona nie jedzie w tę stronę.

— Jedzie na południe — dodała Jean.

— Na południe?

Dziewczyna skinęła głową.

— Gromadzimy tu stado przed zimą. Spotkaliśmy ją, gdy schodziliśmy z wysokich pastwisk. Kupiła od nas jednego konia, na którym miał jechać ten wariat.

— Ale dlaczego on z nią jest? Przecież wcześniej na nią napadł!

Jesteście pewni, że nie zmusił jej, żeby z nim jechała?

Jean roześmiała się.

— Nie. Wężyca kontroluje sytuację. Nie mam co do tego wątpliwości.

Arevin uwierzył w jej słowa, mógł zatem odepchnąć od siebie najgorsze z dręczących go obaw. Ciągle jednak był niespokojny.

— Na południe — powtórzył. — A co znajduje się na południe od tego miejsca? Myślałem, że nie ma tam żadnych miast.

— Bo nie ma. Zapuszczamy się dalej niż inni i zdziwiliśmy się, widząc ją w tych okolicach. Prawie nikt nie trafia do tej przełęczy, nawet jadąc od strony Miasta. Ale Wężyca nie powiedziała nam, dokąd zmierza.

— Nikt nie jeździ dalej na południe niż my — rzekł Kev. — To niebezpieczne.

— Dlaczego?

Kev wzruszył ramionami.

— Chcesz jechać za nią? — zapytała Jean.

— Tak.

— Dobrze, ale czas już rozbić obóz. Chcesz na razie zostać z nami?

Arevin popatrzył na południe. Cienie gór rzeczywiście przesuwały się nad polaną i zmierzch był coraz bliżej.

— To prawda. Dzisiaj daleko już nie zajedziesz — stwierdził Kev.

— A lepsze miejsce na obóz znajdziesz dopiero pół dnia drogi stąd.

Arevin westchnął.

— Zgoda — powiedział. — Dziękuję. Zostanę na noc z wami.

Arevin z radością powitał ciepłe ognisko, które rozpalono na środku obozu. Z aromatycznego drewna strzelały iskierki. Górskie jelenie poruszały się bezszelestnie niczym widma na środku polany, konie zaś od czasu do czasu przebierały głośniej kopytami, po-skubując miękkie źdźbła trawy. Kev zawinął się już w swoje koce i chrapał lekko w świetle ogniska. Jean siedziała naprzeciwko Are-vina z kolanami przyciągniętymi do piersi, a jej twarz rozjaśniały czerwonawe błyski płomieni. Ziewnęła.

— Chyba pójdę spać — powiedziała. — A ty?

— Ja też. Za chwilę.

— Czy mogłabym coś dla ciebie zrobić? — zapytała.

Arevin uniósł wzrok.

— Już bardzo dużo dla mnie zrobiłaś — odrzekł.

Popatrzyła na niego ciekawie.

— Niezupełnie o to mi chodziło.

W jej głosie zabrzmiała ledwie dostrzegalna irytacja. Arevin uznał, że coś się stało.

— Chyba cię nie zrozumiałem.

— Jak u was się o tym mówi? Podobasz mi się. Pytam cię właśnie, czy chciałbyś spędzić ze mną tę noc.

Arevin spojrzał na nią beznamiętnie; był jednak zakłopotany. Miał nadzieję, że się nie zaczerwienił. Zarówno Thad, jak i Larril zadali mu to samo pytanie i on go nie zrozumiał. Po prostu im odmówił, a oni musieli uznać to za bardzo nieuprzejme. Arevin liczył na to, że mieli świadomość jego niezrozumienia i wiedzieli o odmienności jego zwyczajów.

— Jestem zdrowa, jeśli o to się martwisz — rzekła nieco szorstko Jean. — A moja kontrola jest bez zarzutu.

— Bardzo przepraszam — powiedział Arevin. — Zupełnie cię nie zrozumiałem. Jestem zaszczycony twoją propozycją i nie wątpię w twoje zdrowie i kontrolę. Ze mną też jest wszystko w porządku, ale nie poczuj się urażona, jeśli będę musiał odmówić.

— Nieważne — odparła Jean. — Tylko tak sobie pomyślałam…

Arevin widział, że poczuła się dotknięta. Po obcesowym odrzuceniu sugestii Thada i Larril, uważał, że powinien się teraz wytłumaczyć. Nie miał pewności, jak powinien opisać swoje uczucia, sam bowiem ich nie rozumiał.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wąż snu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wąż snu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Vonda McIntyre - The Moon and the Sun
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
Отзывы о книге «Wąż snu»

Обсуждение, отзывы о книге «Wąż snu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x