Frederik Pohl - Człowiek plus

Здесь есть возможность читать онлайн «Frederik Pohl - Człowiek plus» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1986, ISBN: 1986, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Człowiek plus: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Człowiek plus»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Człowiek Plus”, książka opublikowana po raz pierwszy w ojczyźnie autora w roku 1976, w rok później doczekała się nagrody Nebula. W ironiczny, interesujący sposób przedstawia w niej Pohl wizję tragicznie przeludnionego świata po roku 2000. W podzielonym jak dziś politycznie świecie odbywa się wyścig do skolonizowania Marsa, co ma być receptą na przeludnienie.
Śledzimy więc frenetyczne wysiłki Amerykanów, którzy szykują się do eksperymentu: astronauta Roger Torraway, spreparowany przez lekarzy i cybernetyków, ma jako cyborg wylądować na Marsie. Ten eksperyment służy Pohlowi do rozważań nad osobistą tragedią człowieka, który ma odegrać tę pionierską rolę.
Kiedy Amerykanie odnoszą sukces umieszczając Rogera Torrowaya na Marsie, okazuje się, że przez cały czas byli igraszką w rękach… komputerów.

Człowiek plus — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Człowiek plus», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

My znałyśmy odpowiedź. Zadałyśmy sobie niemało trudu, żeby znaleźć Sulie Carpenter. Kryteria selekcji tworzyły długą listę, na której najmniej ważnym punktem był kolor włosów oraz kolor oczu, jako że jeden i drugi dawało się zmienić z łatwością.

Ze zbliżaniem się dnia ostatecznego terminu sytuacja Rogera ulegała zmianie. Przez dwa tygodnie znajdował się w położeniu połcia mięsa na rzeźnickim pieńku, przewracany i rąbany, bierny i bezwolny wobec tego, co z nim wyprawiają. Następnie został uczniem i wypełniał polecenia swoich nauczycieli, ucząc się władania własnymi zmysłami i używania własnych członków. Było to przejście z pozycji laboratoryjnego preparatu na pozycję półboga, a przebył już ponad połowę drogi. Czuł, jak to się staje. Już od paru dni kwestionował wszystko, co polecano mu robić, czasami odmawiając. Katarzyna Doughty przestała już być szefową, władną nakazać mu sto podciągnięć na drążku i godzinkę piruetów. Stała się jego pracownicą, którą zatrudnił sobie do pomocy. Brad zrobił się znacznie mniej skłonny do sypania dowcipami jak z rękawa, był znacznie poważniejszy i teraz on prosił Rogera o przysługi: „Przeleciałbyś dla mnie te testy na rozróżnianie barw, co? To będzie dobrze wyglądać w mojej pracy na twój temat”. Roger często dawał się uprosić, ale nie zawsze. Najczęściej i bez gadania udawało się to Sulie Carpenter, ponieważ to ona zawsze była przy nim i zawsze się o niego troszczyła. Niemal zapomniał, jak bardzo jest podobna do Dorki. Nie zapomniał jednak, że jest bardzo ładna.

Sulie dostosowywała się do jego nastrojów. Kiedy był najeżony, stawała się cicha i pogodna. Jeśli chciał porozmawiać, gawędziła z nim. Czasami grywali w gry planszowe — Sulie była bardzo trudnym przeciwnikiem w scrabble. Raz późną nocą, kiedy Roger przeprowadzał eksperyment, jak długo może wytrzymać bez snu, przyniosła gitarę i śpiewali sobie, a jej miły, dyskretny kontralt przyozdabiał jego bezbarwny, prawie matowy szept.

Jej twarz ulegała przeobrażeniom w jego oczach, ale nauczył się z tym żyć. Obwody interpretujące zespołu jego narządów zmysłów odzwierciedlały jego uczucia, jeśli do tego dopuścił, i zdarzały się chwile, kiedy Sulie Carpenter była podobna do Dorki bardziej niż sama Dorka.

Po przebiegnięciu przez Rogera jego dziennego dystansu w marsjańskiej komorze normalnej Sulie ścigała się z nim w powrotnej drodze do pokoju — roześmiana dziewczyna z dudniącym potworem — po szerokich korytarzach Instytutu: oczywiście wygrywał z łatwością. Pogawędzili trochę, po czym ją żegnał.

Dziewięć dni do startu.

W rzeczywistości mniej niż dziewięć. Trzy dni przed startem miał polecieć na Merritt Island, zaś ostatni dzień pobytu w Tonce był przeznaczony na zamontowanie mu komputera plecakowego i przestawienie części jego ośrodka zmysłów na specyficzne warunki marsjańskie. Miał zatem sześć… nie, pięć dni.

I od tygodni nie widział Dorki.

Przejrzał się w lustrze zainstalowanym na jego żądanie: owadzie oczy, skrzydła nietoperza, lekko połyskujące ciało. Pozwolił sobie dla zabawy na swobodny strumień wzrokowych interpretacji — od nietoperza przez olbrzymią muchę do demona… i do siebie samego, takiego, jakim siebie pamiętał, z miłą twarzą i młodzieńczą sylwetką.

Gdybyż tak Dorka miała komputer pośredniczący w jej widzeniu! Gdybyż tak mogła widzieć go takim, jaki był kiedyś! Poprzysiągł sobie, że nie zadzwoni do niej, że nie może jej zmuszać do oglądania komiksowej postaci, jaką stał się jej mąż. Co poprzysiągłszy, podniósł słuchawkę i wykręcił numer Dorki. Impuls był nie do odparcia.

Czekał. Jego harmonijkowy zmysł czasu rozciągnął mu tę przerwę w nieskończoność, zanim tło obrazu rozbłysło z ekranu i brzęczenie z głośnika nadało pierwszy dzwonek. Po czym czas zdradził go ponownie. Do drugiego dzwonka znów upłynęła wieczność. Wreszcie rozległ się i trwał też wieczność, aż wreszcie umilkł.

Nie odpowiadała.

Roger należał do tego rodzaju osobników, którzy wszystko liczą, toteż wiedział, że większość ludzi nie odpowiada przed trzecim dzwonkiem. Jednakże Dorka zawsze płonęła z ciekawości, kogo też los zdarzy. Czy wyrwana z głębokiego snu, czy z wanny, rzadko pozwoliła, żeby telefon zadzwonił więcej niż dwukrotnie. Nareszcie zabrzmiał trzeci dzwonek i — nadal bez odpowiedzi. Roger zaczynał cierpieć. Starał się panować nad tym, jak mógł najlepiej, nie chcąc uruchamiać sygnałów alarmowych telemetrii. Nie mógł tego całkowicie powstrzymać. Nie ma jej — myślał. Jej męża zamieniono w potwora, a ona nie siedzi w domu i nie ubolewa nad tym, nie martwi się; jest na zakupach, u przyjaciółki albo w kinie.

Albo z jakimś mężczyzną.

Jakim mężczyzną?

Z Bradem — pomyślał.

Nie byłoby to niemożliwe — zostawił Brada na dole przy komorze dwadzieścia pięć minut temu z zegarkiem w ręku. Dość czasu, żeby dotarł do Dorki. Może ona wcale nie wyszła. Może…

Czwarty dzwonek…

Być może oni tam są, oboje, goli, i parzą się na podłodze na wprost telefonu. I ona mówi: „Przejdź do drugiego pokoju, zobaczę, kto to”. A on mówi ze śmiechem: „Nie, odbierzemy w tej pozycji”. I ona powie…

Piąty dzwonek… tło obrazu rozkwitło kolorami twarzy Dorki. A jej głos powiedział:

— Halo?

Pięść Rogera wyprysła szybko jak myśl i przykryła obiektyw.

— Dora — powiedział. Własny głos nie pierwszy raz wydał mu się bezbarwny i chrapliwy. — Jak się masz?

— Roger! — krzyknęła. Radość w jej głosie brzmiała bardzo prawdziwie. — Och, kochany, jak się cieszę, że dzwonisz! Jak się czujesz?

— Świetnie — powiedział machinalnie jego głos.

Dalej już sam, bez udziału świadomości, sprostował owo stwierdzenie, opowiedział, co się z Rogerem działo, wyliczył próby i ćwiczenia. W tym samym czasie Roger wpatrywał się w ekran ze wszystkimi zmysłami na najwyższych obrotach.

Wyglądała… jak? Zmęczona? Zmęczony wygląd był potwierdzeniem jego obaw. Szlajała się z Bradem co noc, nie bacząc na cierpienia męża i jego błazeńskie poniżenie. Świeża i radosna? Świeży i radosny wygląd to również potwierdzenie. Oznaczał, że wypoczywała bawiąc się dobrze… nie bacząc na katusze swego męża.

Torrawayowi wcale nie brakowało piątej klepki, po prostu jego umysł przez całe życie przywykł do analizowania i logiki. Nie uszło jego uwagi, że gra, którą uprawia, zwie się „Ty przegrywasz”. Wszystko było potwierdzeniem winy Dorki. Jednakże bez względu na to, jak bacznie badał jej obraz i jak bardzo zwielokrotnionymi zmysłami, nie wyglądała wrogo ani przesadnie serdecznie. Wyglądała po prostu jak Dorka. I kiedy o tym pomyślał, zalała go fala czułości, od której głos mu uwiązł w gardle.

— Stęskniłem się za tobą, kochanie — rzekł bezbarwnie.

Jedyne, co zdradzało uczucia, to opóźnienie jednej sylaby o ułamek sekundy: „kocha… nie”.

— I ja stęskniłam się za tobą. Staram się wynajdywać sobie różne zajęcia, mój drogi — szczebiotała. — Malowałam ci gniazdko. To niespodzianka, ale przecież tyle czasu upłynie, zanim je zobaczysz, że… No więc, będzie brzoskwiniowe. Z boazerią w kolorze jaskrów i myślę, że chyba z jasnobłękitnym sufitem. Podoba ci się? Zamierzałam najpierw zrobić to wszystko w ochrze i brązie, no wiesz, barwy jesieni, barwy Marsa, na twoją cześć. Ale pomyślałam, że jak już wrócisz, pewnie nie będziesz mógł patrzeć na barwy Marsa! — I szybko, jednym tchem spytała: — Kiedy się zobaczymy?

Zaskoczyła go zmiana w jej głosie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Człowiek plus»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Człowiek plus» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Człowiek plus»

Обсуждение, отзывы о книге «Człowiek plus» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x