Fritz Leiber - Wędrowiec
Здесь есть возможность читать онлайн «Fritz Leiber - Wędrowiec» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wędrowiec
- Автор:
- Издательство:Solaris
- Жанр:
- Год:2006
- Город:Stawiguda
- ISBN:83-89951-56-8
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wędrowiec: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wędrowiec»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wędrowiec — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wędrowiec», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Zbliżając się do nich powoli, szczęśliwy i uśmiechnięty od ucha do ucha, zaczął cicho i melodyjnie odczytywać z etykiet tytuły swoich ukochanych książek.
Zamiast powieści Stendhala miał przed sobą ukochane whisky Black and White, a inne nazwy na etykietach butelek — Old Smuggler, Teachars. White Horse — kojarzyły mu się z podobnie brzmiącymi tytułami dzieł Richaraa Blackmorea, C. P. Snowa i G. K. Chestertona.
Brnąc przez zimną, słoną wodę, generał Stevens minął szyb windy, w którym woda wzbierała tak gwałtownie, aż trzeszczały metalowe drzwi. Latarka zawieszona na szyi generała oświetlała wodę sięgającą do ud oraz ścianę oklejoną tapetą z historycznymi bitwami. Tuż za generałem ukazały się trzy następne latarki.
— Zupełnie jak banda złodziei z jakiejś komedii muzycznej — stwierdził pułkownik Griswold.
Generał obmacał ścianę, rozdarł palcami tapetę i otworzył półmetrowej szerokości drzwiczki, za którymi ujrzeli płytką wnękę z dużą czarną dźwignią.
Obrócił się twarzą do pozostałych.
— Uprzedzam was — rzekł pośpiesznie — wiem tylko, gdzie są drzwi do wyjścia zapasowego. Ale tak jak wy, nie mam pojęcia, dokąd prowadzą, bo miejsce naszego pobytu miało być tajemnicą i jest tajemnicą. Miejmy nadzieję, że prowadzą do jakieś wieży, bo jesteśmy sześćdziesiąt metrów pod ziemią, zalani wodą morską. Jasne? No, to otwieram.
Odwrócił się do nich plecami i zaczął opuszczać dźwignię. Pułkownik Mabel Wallingford stalą tuż za nim, pułkownik. Griswold i kapitan James Kidley kilka kroków dalej.
Dźwignia przesunęła się odrobinę i zacięta się. Generał uczepił się jej obiema rękami i niemal zawisł na drążku. Pułkownik Wailingford podeszła bliżej, również chwyciła dźwignie i z całej siły zaczęła ją ciągnąć w dół.
— Czekajcie! — krzykną! Griswold. — Jeżeli się zacięta, to znaczy…
Dźwignia opadła o dwadzieścia centymetrów. Niecały metr dalej rozerwała się tapeta, otworzyły się niewielkie drzwi i czarny strumień wody lunął do środka, zbijając z nóg kapitana Kidleya i pułkownika Griswolda — pułkownik Wallingford zobaczyła, jak latarka Griswolda zapada się coraz głębiej.
Wody wciąż przybywało — jeden wielki, potężny strumień. Napierała na pułkownik Wallingford i generała Stevensa, którzy trzymali się kurczowo dźwigni.
Rozdział 23
Margo i Clarence Dodd stali oparci łokciami o górną poręcz betonowego mostu i patrzyli na wzgórza, usiłując odgadnąć, skąd się bierze zasłona rozrzedzonego dymu napływającego z południa, która sprawia, że sionce ma czerwony odcień i wszędzie rzuca złowrogi miedziany blask. Margo przyszła tu głównie po to, żeby uciec od Rossa Huntera.
— Może to tylko zarośla płoną w kanionach i w górach — powiedział Dodd. — Wydaje mi się jednak, że to coś poważniejszego. Czy pani mieszka w Los Angeles? zapytał.
— Wynajmuję domek w Santa Monica. Na jedno wychodzi.
— Sama pani tam mieszka?
— Tak, zupełnie sama.
— To dobrze. Bo jeżeli nie spadnie deszcz… — Niech pan spojrzy — powiedziała, patrząc w dół na zalew. — Woda i To chyba znaczy, że w głębi lądu pada deszcz.
Ale w tej właśnie chwili Hixon, który udał się na zbadanie terenu, wrócił naciskając tryumfalnie klakson furgonetki, a za nim podjechał nieduży, kanciasty, żółty autobus szkolny. Oba pojazdy zatrzymały się na moście. Z autobusu wyskoczył Wojtowicz z karabinem. Za Wojtowiczem ukazał się Brecht: stanął na stopniu w drzwiach autobusu niczym na podium.
— Z prawdziwą przyjemnością ogłaszam, że znaleźliśmy transport! ~ obwieścił głośno i radośnie. — Za moją namową pojechaliśmy obejrzeć szosę prowadzącą przez góry Santa Monica i tam, w małej dolinie, niecałe sto metrów od szosy ujrzałem ten oto uroczy autobus, który właśnie czekał pusty na pasażerów. A tymi pasażerami będziemy dzisiaj my! Zbiorniki są pełne, a poza tym znajduje się w nim olbrzymi zapas kanapek z masłem orzechowym i marmoladą oraz kartony napromieniowanego, fluoryzowanego mleka. Proszę szykować się do drogi. Odjazd za pięć minut!
Zszedł ze stopnia i obszedł żółtą maskę pojazdu.
— Dodd — powiedział — to nie jest woda deszczowa, ale woda przypływu. Spójrz tylko na drugą stronę mostu, a zobaczysz lśniącą taflę, która ciągnie się aż do Chin. Wszystko sprzymierza się przeciwko nam. Dodd, ty pojedziesz z Hixonami, bo masz drugi karabin. Ida pojedzie z wami, żeby opiekować się Hanksem. A ja obejmę komendę w autobusie.
— Proszę pana — spytała Margo — czy zamierza pan jechać przez góry aż do Doliny?
— Jeżeli damy radę. Chciałbym, żebyśmy dojechali przynajmniej do tych wzniesień sześćset metrów nad poziomem morza. A potem…
Brecht wzruszył ramionami.
— Vandenberg Trzy jest na końcu tej szosy — powiedziała Margo. — Właśnie na zboczach. Jest tam Morton Opperly, który kieruje teoretyczną stroną badań związanych i Projektem Księżycowym. Sądzę, że powinniśmy się z nim skontaktować.
— Niezły pomysł — przyznał Brecht. — Opperly powinien mieć więcej rozumu niż te oficerki z Vandenbergu Dwa i może chętnie przyjmie do siebie trzeźwo myślących rekrutów. Tak, to całkiem rozsądne, żebyśmy w tej niemal surrealistycznej sytuacji skupili się wokół najwybitniejszych naukowców. Ale Bóg jeden wie, czy uda nam się dojechać do Vandenbergu Trzy, a jeżeli tak, to czy zastaniemy tam jeszcze Opperlyego — dodał, znów wzruszając ramionami.
— To nie ma znaczenia — powiedziała dziewczyna. — Jeżeli tylko istnieje jakaś szansa porozumienia się z nim, proszę, żebyście mi pomogli. Mam bardzo ważny powód, którego na razie jednak nie mogę wyjawić.
Brecht spojrzał na nią badawczo i uśmiechnął się.
— Dobrze — obiecał.
Hunter i inni zaczęli się tłoczyć wokół Brechta zarzucając go pytaniami i własnymi propozycjami.
Margo natychmiast wsiadła do autobusu i zajęła miejsce za kierowcą. Był to starszy człowiek z nachmurzoną twarzą i podbródkiem tak bardzo cofniętym, jakby starzec w ogóle nie miał zębów.
— To miło z pana strony, że zechciał pan nam przyjść z pomocą — zagadnęła.
— Ja? — spytał kierowca i spojrzał na nią z niedowierzaniem, ukazując storę, żółte siekacze i rzadkie czarne zęby trzonowe połyskujące plombami. Wskazał palcem Brechta, który stał przy drzwiach, i rzekł: — On mi powiedział o stusześćdziesięciornetrowej fali, która mnie zatopi, jeżeli czym prędzej nie wydostanę się z doliny. Przedstawił to bardzo obrazowo. A potem powiedział, żebym się nie głowił nad decyzją, bo on ma za sobą faceta z karabinem. Pani uważa, że to miło z mojej strony? Nie miałem innego wyjścia. A poza tym — dodał — lawina zatarasowała drogę na południe, którą miałem jechać. Pomyślałem sobie, że od biedy mogę się przyłączyć do waszej zwariowanej paczki.
Margo roześmiała się zażenowana.
— Przyzwyczai się pan do nas — zapewniła go.
W tej chwili do autobusu wsiadł Drągal, wołając do Brechta:
— No dobrze, Wanda i ja pojedziemy tym wehikułem, ale kategorycznie odmawiam picia mleka z opadem promieniotwórczym i trutką na szczury!
Kierowca spojrzał na Margo.
— Może — odparł kwaśno.
Reszta pasażerów również wsiadła. Podczas gdy kierowca rozmawiał z Margo, Hunter usiadł koło niej. Margo ostentacyjnie przesunęła się, ale Hunter nawet na nią nie patrzył. Brecht stanął w drzwiach i policzył pasażerów.
— Jesteśmy w komplecie — oznajmił. Wychyli! się.i krzyknął do Hixona: — Dobra, jedziemy! Skręcaj i ruszaj za nami!
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wędrowiec»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wędrowiec» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wędrowiec» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.