Clifford Simak - Rezerwat goblinów

Здесь есть возможность читать онлайн «Clifford Simak - Rezerwat goblinów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Alfa, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Rezerwat goblinów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rezerwat goblinów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Działo się to w czasach, kiedy udoskonalono wynalazek transmisji materii na międzygwiezdne odległości i zrealizowano możliwość podróży w czasie. Wszystkie istoty, prawdziwe i legendarne, mogły swobodnie przemierzać całą Galaktykę.
Profesor Peter Maxwell wyruszył z Ziemi w misji specjalnej, ale wskutek nieprzewidzianych okoliczności wylądował na nieznanej kryształowej planecie, która okazała się magazynem wiedzy zaginionej starożytnej supercywilizacji.
Kiedy Peter Maxwell wrócił na Ziemię, pragnąc uświadomić wszystkim istnienie tego skarbu, ze zdumieniem przekonał się, że nikt go nie słucha. Wszystko wskazywało bowiem na to, że wrócił z wyprawy miesiąc wcześniej, nie przywożąc ze sobą żadnych rewelacji, a później zginął w wypadku.
Po prostu nikt nie wierzył, że Peter Maxwell — oryginał istnieje naprawdę…

Rezerwat goblinów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rezerwat goblinów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Skarp uniósł nogę, żeby jeszcze raz kopnąć kocura.

— Nie! — wrzasnęła Carol. — Mówiłam ci, żebyś nigdy więcej tego nie robił!

Skarp zamarł w bezruchu.

— W porządku, Harlow — odezwał się Maxwell. — Niech trzyma O’Toole’a. Z pewnością zasłużył na jakąś nagrodę za to, co zrobił dla nas w twoim biurze.

— Zgadzam się! — wrzasnął zdesperowany O’Toole. Zrobimy dla nich oddzielną beczułkę piwa. Zrobimy dla nich nawet dwie beczułki.

— Trzy — podpowiedział skrzekliwy głos spod mostu. — Zgoda, trzy — przytaknął goblin.

— Nie wycofacie się później z umowy? — zapytał Maxwell.

— My, gobliny, nie wycofujemy się nigdy.

— W porządku, Harlow — rzekł Maxwell. — Rób swoje i uwolnij go.

Skarp ponownie zamierzył się do kopniaka. Sylwester puścił O’Toole’a i odskoczył dwa kroki do tyłu.

Trolle zaczęły się wysypywać spod mostu i wpełzać na stok wzgórza, popiskując z podniecenia.

Ludzie ruszyli za nimi pod górę.

Carol, idąca tuż przed Maxwellem, potknęła się i przewróciła. Ten dźwignął ją za ramię i pomógł wstać. Wyrwała rękę i popatrzyła na Maxwella z nieskrywaną wściekłością.

— Nie dotykaj mnie nigdy więcej! — syknęła. — Nie odzywaj się też do mnie. Powiedziałeś, żeby Harlow robił, co ma robić, to znaczy kopnął Sylwestra. A poza tym wrzeszczałeś na mnie, kazałeś mi zamknąć jadaczkę.

Odwróciła się i pobiegła szybko pod górę, znikając mu po chwili z oczu.

Maxwell stał jeszcze przez chwilę, zaskoczony, wreszcie ruszył, omijając większe głazy i chwytając się gałązek krzaków.

W tej samej chwili usłyszał dobiegające ze szczytu wzgórza dzikie wrzaski. Po prawej stronie wielka czarna kula z kręcącymi się w szalonym tempie kołami runęła w dół i po chwili roztrzaskała się o konary drzewa. Zatrzymał się i rozejrzał. Przez korony drzew dostrzegł na niebie dwie inne czarne kule pędzące wprost na siebie. Żadna z nich nie wykonała skrętu ani nie zwolniła. Kiedy zetknęły się, po prostu eksplodowały, a rozrzucone szczątki powoli spłynęły w dół ku ziemi. Po kilku sekundach usłyszał szelest liści, jak gdyby lunął rzęsisty, trwający moment deszcz.

Na szczycie wzgórza nadal rozbrzmiewały okrzyki. W oddali, gdzieś w okolicy sąsiedniego wzgórza, piętrzącego się po drugiej stronie parowu, rozległ się dźwięk oznaczający kolejny upadek na ziemię, choć Maxwell nie widział pędzącego Kołowca.

W zasięgu wzroku nie było już na niebie żadnych obiektów, ruszył więc w dalszą drogę.

Już po wszystkim, pomyślał. Trolle wykonały swoje zadanie i teraz smok będzie mógł spokojnie osiąść na ziemi. Uśmiechnął się w duchu. Od lat zajmował się zagadką smoka, a teraz wreszcie miał swój okaz. Co więcej, to co znalazł, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Czymże w rzeczywistości był ten smok? — zastanawiał się. Z jakich powodów został uwięziony w Artefakcie, czy też przekształcony w Artefakt, obojętne jak by nazwać tę dwoistość?

Czyż sam Artefakt nie był rzeczą zdumiewającą? Opierał się wszystkiemu, odbijał każde promieniowanie, ale wystarczyło, by Maxwell wzmocnił pole swego interpretera i skierował je na martwą z pozoru bryłę. Cóż się naprawdę stało, co spowodowało uwolnienie smoka z Artefaktu? Z pewnością mechanizm interpretera odegrał niepoślednią rolę, ale jakie zjawiska zaszły tam w rzeczywistości? Nie ulegało wątpliwości, że mieszkańcy krystalicznej planety wiedzieliby, co się stało — posiadali przecież tak olbrzymią wiedzę, dysponowali tak kolosalnymi umiejętnościami, niedostępnymi żadnej innej rasie w całej galaktyce. Czyżby interpreter znalazł się w jego bagażu właśnie w tym celu, a nie, jak przypuszczał, przez pomyłkę? Czyżby został tam umieszczony specjalnie po to, by smok został uwolniony? Wreszcie, czy był to ten sam interpreter, czy też zupełnie inne urządzenie wykonane na kształt znanego mu przyrządu?

Przypomniał sobie teraz, że kiedyś przemknęła mu przez myśl teoria, iż Artefakt stanowił w zamierzchłych czasach coś w rodzaju bóstwa niziołków, czy też tych wszystkich innych stworzeń związanych z niziołkami, zamieszkujących w czasach prehistorycznych Ziemię. Czyżby teoria ta miała okazać się prawdziwa? Czyżby to właśnie smok miał być tym bóstwem z zamierzchłych pradziejów?

Wspinał się nadal, lecz zwolnił kroku. Nie było się już do czego spieszyć. Po raz pierwszy od chwili powrotu z krystalicznej planety nie musiał się spieszyć. Był już nieco dalej niż w połowie drogi do szczytu, kiedy usłyszał muzykę — początkowo tak cichą, tak przytłumioną, że nie był wcale pewien, czy jest to muzyka.

Zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać. Tak, to była muzyka.

Słońce ukazało właśnie brzeżek swej tarczy ponad horyzontem i strumień oślepiającego światła zalał wierzchołki drzew rosnących na szczycie wzgórza, po czym odbił się od nich pełną gamą barw jesieni. Lecz stok wzgórza, po którym się wspinał, pozostał nadal pogrążony w cieniu.

Zasłuchał się w dźwięki, brzmiące teraz jak kaskada srebrzystej wody, przelewającej się radośnie ponad kamieniami. Nieziemska muzyka, czarodziejska muzyka… Faktycznie, czarodziejska. Na tanecznej polance koncertowała orkiestra czarodziejek.

Orkiestra czarodziejek i tańczące wróżki na polance! Czegoś podobnego nigdy dotąd nie widział, po raz pierwszy nadarzyła mu się sposobność podglądania owego misterium. Obrócił się i ruszył powoli, najciszej jak potrafił w kierunku polanki.

— Nie odchodźcie, proszę — szeptał pod nosem. — Nie bójcie się mnie. Zostańcie, proszę, i pozwólcie mi popatrzeć.

Był już bardzo blisko, od polanki oddzielał go jedynie potężny głaz. Muzyka rozbrzmiewała nadal.

Centymetr po centymetrze prześlizgiwał się wokół kamienia, uważając pilnie, by go nie zauważono.

Orkiestra siedziała rzędem wzdłuż dłuższego boku polanki i przygrywała. Promienie porannego słońca rzucały blask na tęczowej barwy skrzydła i lśniące instrumenty. Ale nie było ani jednej wróżki! Za to ujrzał dwie zupełnie inne postacie, których nie spodziewał się tutaj — dwie na tyle prostoduszne istoty, by mogły puścić się w tany przy muzyce orkiestry czarodziejek.

Twarzą w twarz, podskakując w rytm niezwykłej muzyki, kręcili się po polanie Duch oraz William Shakespeare.

25

Smok usadowił się na jednej z wieżyczek zamczyska, a jego wielobarwne ciało błyszczało w promieniach słońca. Daleko w dole, między płonącymi jesiennie, zalesionymi stokami toczyła swe wody rzeka Wisconsin błękitna jak zapomniane letnie niebo. Z zamkowego dziedzińca dobiegały odgłosy uczty, jaką wyprawiły wspólnie gobliny i trolle, odkładając chwilowo na bok wszelkie wzajemne animozje. Raczyli się październikowym piwem, serwowanym w olbrzymich kuflach, walili tymi kuflami w dębowe stoły, wytaszczone z tej okazji z zamkowego holu na dwór i śpiewali pradawne pieśni, zrodzone na długo przedtem, nim pojawiła się na Ziemi istota podobna do człowieka.

Maxwell siedział oparty o głęboko zagrzebany w ziemi olbrzymi głaz i spoglądał z góry na dolinę rzeki. Nie dalej jak cztery metry od jego stanowiska łąka urywała się i spadała trzydziestometrowym stromym urwiskiem, a na samej jego krawędzi rósł poskręcany cedr — zniekształcony przez wiatry hulające nad tą dolin± od niezliczonych lat. Jego kora przyprószona była srebrem, igliwie odznaczało się jasną, świeżą zielenią i nawet z miejsca, gdzie siedział Maxwell, czuć było intensywny zapach igieł.

Pomyślał, że wszystko ułożyło się dobrze. Nie istniał już Artefakt, którym można by zapłacić za olbrzymią wiedzę krystalicznej planety, ale odżył smok, a w końcu chyba właśnie smoka pragnęli jej mieszkańcy. Nawet jeśli prawda wyglądała inaczej, to pocieszająca była świadomość całkowitej porażki Kołowców. W przyszłości mogło to okazać się o wiele ważniejsze niż zdobycie biblioteki krystalicznej planety.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rezerwat goblinów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rezerwat goblinów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Clifford Simak - Spacebred Generations
Clifford Simak
Clifford Simak - Shadow Of Life
Clifford Simak
Clifford Simak - The Ghost of a Model T
Clifford Simak
Clifford Simak - Skirmish
Clifford Simak
Clifford Simak - Reunion On Ganymede
Clifford Simak
Clifford Simak - Halta
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
Отзывы о книге «Rezerwat goblinów»

Обсуждение, отзывы о книге «Rezerwat goblinów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x