Frederik Pohl - Gateway — brama do gwiazd

Здесь есть возможность читать онлайн «Frederik Pohl - Gateway — brama do gwiazd» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, ISBN: 1987, Издательство: Alfa, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gateway — brama do gwiazd: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gateway — brama do gwiazd»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Układzie Słonecznym ludzkość znajduje urządzenia i budowle tajemniczej obcej rasy, którą ochrzczono mianem Heechów. Ich technologia była bardzo rozwinięta, a niektóre artefakty okazują się bardzo przydatne dla ludzi. Nikt nie wie, jak wyglądali Heechowie, ani gdzie odlecieli. Największym odkryciem jest asteroid Gateway, rodzaj stacji kosmicznej z blisko tysiącem międzygwiezdnych statków Heechów

Gateway — brama do gwiazd — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gateway — brama do gwiazd», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Spróbowałem wzbudzić w sobie jakieś zainteresowanie.

Nie przychodziło mi to łatwo. Po dwóch miesiącach odrzucania wszystkiego dookoła, ponieważ było nudne albo stanowiło zagrożenie, z trudem przyjmowałem postawę bardziej otwartą, entuzjastyczną. Włączyłem skaner sferyczny i zacząłem rozglądać wokół, w miarę jak statek obracał się zgodnie z rytmem skanera, ścinając obierzynki nieba, które od razu padały ofiarą kamer i analizatorów.

RAPORT LOTU

Pojazd 3-104. Wyprawa 031 D18. Załoga N. Ahoya, C. Zacharczenko, L. Marks.

Czas przelotu 119 dni 4 godziny. Pozycja nie zidentyfikowana. Najprawdopodobniej poza skupiskiem galaktyki, w chmurze pyłowej. Identyfikacja zewnętrznych galaktyk wątpliwa.

Resume: „Skaner nie wykrył śladów planet, artefaktów czy asteroidu, który nadawałby się do lądowania. Najbliższa gwiazda — ok. 1,7 lat świetlnych. Cel lotu przypuszczalnie uległ zniszczeniu. W drodze powrotnej nastąpiła awaria systemu równowagi biologicznej i Larry Marks poniósł śmierć”.

I prawie natychmiast otrzymałem mocny, wyraźny i bliski sygnał. Pięćdziesiąt pięć dni nudy i wycieńczenia w mgnieniu oka wywietrzało mi z głowy. Było to coś bardzo dużego, albo znajdowało się bardzo blisko. Odechciało mi się spać. Kucnąłem nad wizjerem opierając się na kolanach i dłoniach i wtedy zobaczyłem — kanciasty obiekt poruszający się prosto w kierunku ekranu. Cały błyszczał. Czysty metal Heechów! Była to nieregularna bryła o spłaszczonych bokach, a z jednego z nich wyrastały zaokrąglone wybrzuszenia.

W moich żyłach zaczęła krążyć adrenalina, a głowa zaroiła się od wizji smakowitych kąsków. Przyglądałem się mu, aż zniknął z oczu, po czym rzuciłem się do analizatorów niecierpliwie oczekując wyników. Było to bez wątpienia coś dobrego, pozostawał tylko problem — jak dobrego. Może wyjątkowo dobrego! Może cała Planeta Peggy mogła być moja — plus procenty rzędu milionów dolarów do końca życia. A może to tylko jakaś porzucona skorupa. Może… — było to szalone marzenie, choć ten kanciasty kształt coś takiego sugerował — może jest to naprawdę duży statek Heechów, który będzie latać tam, gdzie człowiek zechce, który zabierze tysiące ludzi i miliony ton ładunku. Marzenie to mogło się ziścić. A nawet gdyby nie, gdyby była to faktycznie porzucona skorupa, to potrzebowałem tylko jednej jedynej rzeczy z jej wnętrza, niewielkiego pstryczka, jednego wichajstra, jednego pipka, którego nikt nigdy jeszcze nie odkrył, a który mógłby zostać rozebrany na części, odtworzony i wykorzystany na Ziemi…

Potknąłem się i zdarłem sobie skórę z kostek dłoni o spiralę, która teraz rozbłyskiwała ciepłym złotym światłem. Zlizałem krew i zdałem sobie sprawę, że statek się porusza.

A nie powinien! Nie był tak zaprogramowany. Miał przecież pozostać na orbicie, którą musiał odnaleźć, i na dodatek tak długo, aż się nie rozejrzę i nie podejmę odpowiedniej decyzji.

Patrzyłem dokoła zupełnie zmieszany i zagubiony. Błyszcząca płyta tkwiła nieporuszona pośrodku wizjera i nie zmieniała położenia, automatyczny skaner sferyczny wyłączył się sam. Z opóźnieniem usłyszałem odległy, głośny ryk silników lądownika. To one poruszały statek, który kierował się wprost na ten błyszczący obiekt.

A nad siedzeniem pilota błyskało zielone światło.

Coś było nie tak. Zielone światło zostało zainstalowane przez człowieka. Nie miało ono nic wspólnego z Heechami, był to zwyczajny, tradycyjny obwód radiowy, który informował mnie, że ktoś mnie wzywa. Ale kto? Któż mógłby znajdować się w pobliżu mojego świeżutkiego odkrycia?

— Halo! — krzyknąłem włączywszy kciukiem nadajnik. Usłyszałem odpowiedź, której nie zrozumiałem, zdawało mi się, że ten ktoś mówi w jakimś obcym języku, może po chińsku. Była to jednak istota ludzka. — Po angielsku, do cholery! — wrzasnąłem. — Coś ty za jeden!

Nastąpiła chwila milczenia. — A ty? — spytał inny głos.

— Nazywam się Bob Broadhead — warknąłem.

— Broadhead? — Usłyszałem zdziwione szepty. Po chwili odezwała się znowu osoba mówiąca po angielsku. — Nie mamy w rejestrze poszukiwacza o takim nazwisku. Czy jesteś z Afrodyty?

— A co to jest?

— O Boże! Ktoś ty taki? Tu mówi kontrola lotów Gateway-2. Nie mamy czasu się z tym pieprzyć. Podaj swoją identyfikację. Gateway-2!

Wyłączyłem radio i odchyliłem się na oparcie przyglądając się, jak płyta staje się coraz większa, a jednocześnie ignorując zielone światełko. Gateway-2! To ci dopiero! Gdybym chciał tu dolecieć, zgłosiłbym się na regularny lot zgadzając się w ten sposób na dzielenie się wszystkim, co znajdę. Poleciałbym bezpiecznie, jak turysta, trasą sprawdzoną już setki razy. Ale ja tego nie zrobiłem. Wybrałem lot, którego nikt jeszcze nie wypróbował i podjąłem ryzyko. Jego ciężar odczuwałem dręczony codziennym przerażeniem przez te potworne pięćdziesiąt pięć dni.

To nie było w porządku!

Straciłem głowę. Rzuciłem się w kierunku selektora kursów i przekręciłem gałki na chybił trafił.

Nie mogłem się pogodzić z taką klęską. Nie byłem w stanie uznać, że niczego nie odkryłem. Nie byłem też w stanie zaakceptować faktu, że dokonałem czegoś bardzo łatwego, za co nie dostanę ani grosza.

Zrobiłem za to coś jeszcze gorszego. Na pulpicie błysnęło jaskrawożółte światło, po czym cały pulpit sczerniał.

Umilkł cichutki pisk silników ładownika.

Wszystko zatrzymało się. Statek zamarł. Urządzenia Heechów przestały działać, wyłączył się nawet system chłodzenia.

Zanim Gateway-2 wysłała pojazd holowniczy, w temperaturze 75° zacząłem już majaczyć od udaru cieplnego.

Gateway była gorąca i wilgotna, na Gateway-2 było tak zimno, że musiałem pożyczyć jakąś kurtkę, rękawiczki i ciepłą bieliznę. Gateway śmierdziała potem i kanałami. Dwójka miała smak rdzewiejącej stali. Gateway była jasna, hałaśliwa i pełna ludzi, na tej drugiej było prawie zupełnie cicho, ponieważ przebywało tam zaledwie siedem osób, nie licząc mnie. Heechowie nie dokończyli budowy Gateway-2. Niektóre z tuneli urywały się w litej skale, a w ogóle było ich zaledwie kilkadziesiąt. Nie prowadzono tam jeszcze uprawy roślin, więc powietrze w całości pochodziło z chemicznych procesorów. Cząstkowe ciśnienie O2 wynosiło poniżej 150 milibarów, poza tym atmosferę tworzyła mieszanka azotowo-helowa, o ciśnieniu około połowę mniejszym od ziemskiego. Dlatego też głos człowieka brzmiał bardzo wysoko, a ja przez pierwsze parę godzin nie mogłem złapać oddechu.

Potężny, ciemny Japończyk z Marsa, Norio Ituno, pomógł mi wydostać się z lądownika i osłonił mnie przed niespodziewanym chłodem. Użyczył mi swego łóżka, napoił i pozwolił odpocząć jakąś godzinkę. Zdrzemnąłem się, a kiedy się obudziłem, siedział obok przyglądając mi się z rozbawieniem i szacunkiem. Szacunek przeznaczony był dla osoby, której udało się skasować statek wart pięćset milionów. Rozbawienie — dla idioty, który to zrobił.

— Chyba będą jakieś kłopoty — zauważyłem.

— Obawiam się, że tak — przyznał. — Statek jest kompletnie unieruchomiony. Nigdy w życiu nie widziałem czegoś podobnego.

Drogi redaktorze „Głosu Gateway”

Czy jesteś rozsądną osobą o otwartym umyśle?

Udowodnij to czytając ten list do końca i nie wypowiadając swego zdania, dopóki nie dowiesz się o co chodzi. Na Gateway znajduje się trzynaście zamieszkanych poziomów. W każdym z trzynastu korytarzy (sam policz) znajduje się trzynaście pomieszczeń mieszkalnych. Czy myślisz, że autor tego listu kieruje się jedynie jedynie głupim przesądem? Sprawdź więc sam. Loty 83-20, 84-1, 84-10 (jaka liczba wychodzi po dodaniu tych cyfr?) uznano za zaginione na liście nr. 86-13. Korporacjo Gateway, zbudź się wreszcie! Niech się śmieją sceptycy i bigoci. Od tego, czy zaryzykujesz narażeniesię na niewielką śmieszność, zależy ludzkie życie. Niewiele by kosztowało usunięcie tych feralnych liczb z programu lotów, potrzeba jednak na to odwagi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gateway — brama do gwiazd»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gateway — brama do gwiazd» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gateway — brama do gwiazd»

Обсуждение, отзывы о книге «Gateway — brama do gwiazd» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x