Clifford Simak - Projekt papież

Здесь есть возможность читать онлайн «Clifford Simak - Projekt papież» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Alfa-Wero, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Projekt papież: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Projekt papież»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na planecie Watykan-17 trwają intensywne prace nad tajnym projektem. Wyszkoleni ludzcy sensytywi badają za pomocą projekcji astralnej granice czasu i przestrzeni gromadząc informacje, które umożliwią skonstruowanie komputera doskonałego dysponującego sumą wiedzy ludzkości i całkowicie niezawodnego.
Największym zagrożeniem projektu okazują się dwie osoby: młoda dziennikarka na tropie niezwykłej historii i jeden z astralnych badaczy, który twierdzi, że odkrył… Niebo!

Projekt papież — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Projekt papież», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Skonstruowanie papieża to bardzo dziwne zadanie — rzekł w zamyśleniu Tennyson. — Ciekawe, skąd roboty wzięły ten pomysł i jakich rezultatów oczekują.

— Z robotami nigdy nic nie wiadomo — stwierdził kapitan. — Spędź trochę czasu na podróżach kosmicznych, a przestaniesz się dziwić i przejmować tym, co kto robi i dlaczego. Żaden z tych dziwnych obcych nie myśli w ten sam sposób co my. Są po prostu zgrają półgłówków. W porównaniu z większością z nich, roboty są w pełni ludźmi.

— Powinny być — wtrąciła Jill. — To my ich stworzyliśmy. Żadna inna kultura, tylko my. Niektórzy mówią nawet, że roboty to ulepszeni ludzie.

— Może to po części prawda — zgodził się kapitan. — Mimo że czasami doprowadzają mnie do białej gorączki, i tak stoją kilka pięter wyżej od wszystkich obcych, których dotąd spotkałem.

— Nie lubi pan obcych — rzekł Tennyson z uśmiechem.

— Zgadza się. Znasz kogoś, kto ich lubi?

— A przecież włącza ich pan do swojej załogi.

— Tylko dlatego, że nie mogę skompletować załogi z ludzi. Na tym pustkowiu nie ma nas zbyt wielu.

— A poza tym przewozi pan obcych na Koniec Wszechświata i z powrotem na Gutshot.

— Ktoś musi ich przewozić — bronił się kapitan. — Zresztą, za tę cenę… Przewożę ich, ale to nie znaczy, że muszę się z nimi kumać. Nie chodzi tylko o to, że ich nie lubię, chociaż to prawda. My, ludzie, po prostu musimy się trzymać razem. W przeciwnym wypadku te potworki zaleją nas jak szarańcza.

Tennyson przyglądał się kapitanowi. Nie wyglądał na fanatyka czy bigota. Był w trudnym do określenia wieku, młody-stary człowiek z ostrą, pociągłą twarzą. Nie posiadał ani krztyny poczucia humoru. Chodząca powaga. Dziwny człowiek, pomyślał Tennyson, jeden z tych, którzy najczęściej mieszkają na uboczu, z dala od cywilizacji. Przez długie lata przewoził obcych pielgrzymów pomiędzy Gutshot a Końcem Wszechświata, a jego samotny krzyk za drugim człowiekiem, jego odraza i strach przed pasażerami urosły do ogromnych rozmiarów i stały się treścią jego życia.

— Czy mógłby nam pan opowiedzieć o Końcu Wszechświata? — przerwała milczenie Jill. Poruszaliśmy ten temat kilkakrotnie od czasu, kiedy weszłam na pokład, a mimo to nadal nie powiedział mi pan, jaka to właściwie planeta, uprawia się tam ziemię, czy…

— Nic z tych rzeczy — przerwał jej kapitan. — Co prawda projekt posiada kilka ogrodów i pól, gdzie roboty uprawiają pożywienie dla swoich biologicznych braci, ale poza tym ziemia jest nie uprawiana, środowisko nietknięte przez cywilizację, w stanie, w jakim trwa od stuleci. Planety nie eksploatuje się zbytnio po prostu dlatego, że jest słabo zaludniona. Jedynym człowiekiem, który stara się wykorzystać jej zasoby naturalne jest facet o nazwisku Thomas Decker. To bardzo dziwna postać. Mieszka samotnie w chacie zbudowanej na krańcu osady.

— Jest pańskim przyjacielem?

— Bez przesady. Prowadzimy jedynie wspólne interesy. Za każdym razem, kiedy tam przylatuję, oddaje mi mały woreczek kamieni półszlachetnych — granatów, akwamaryn, ametystów, topazów. Nic szczególnego, rzadko zdarza się coś naprawdę cennego. Od czasu do czasu jakiś opal. Kiedyś przyniósł parę szmaragdów. Nie można powiedzieć, żebyśmy zbijali na tym fortunę. Zresztą wydaje mi się, że nie robi tego dla pieniędzy, choć może się mylę. Zagadkowy człowiek. Nikt nic o nim nie wie, chociaż mieszka tam już od lat. Czasami myślę, że zbiera te kamienie jedynie dla samej przyjemności ich znajdowania. Nasz układ jest taki, że on dostarcza mi kamienie, a ja sprzedaję je u znajomego na Gutshot. Dostaję z tego dziesięć procent.

— Skąd on je bierze? — spytał Tennyson.

— Znajduje je w sobie tylko znanych miejscach. Chodzi w góry i przeszukuje potoki przesiewając żwir.

— Powiedział pan, że nie wydaje się panu, aby robił to dla pieniędzy — powiedziała Jill. — Z jakiego więc powodu w takim razie odbywa te wędrówki?

— Nie jestem pewien — zamyślił się kapitan. — Może jest to jedynie jego hobby, zajęcie, dzięki któremu ma co robić. Chociaż nie powiedziałem wam jeszcze jednej rzeczy. Decker nie przynosi mi wszystkiego; lepsze sztuki zatrzymuje dla siebie. Niektóre z nich nawet szlifuje. Ma u siebie taki jeden wielki nefryt, który nawet w formie surowej byłby wart masę pieniędzy. Decker wypolerował go i teraz kamień wart jest fortunę. Ale nie chce go sprzedać. Upiera się, że nefryt nie należy do niego i nie może nim rozporządzać.

— A do kogo innego miałby należeć? Kapitan wzruszył ramionami.

— A skąd mam to wiedzieć! Może do nikogo. Może tylko tak mówi. Bóg jeden wie, o co mu chodzi. Musicie wiedzieć, że jego zachowanie pod wieloma względami jest bardzo dziwne. — Trzyma się na uboczu, ma bardzo staroświeckie podejście do wielu rzeczy, zupełnie jakby pochodził z innej epoki. Śmieszne, że wam to mówię, bo nawet nie umiem powiedzieć, dlaczego tak uważam. Nie chodzi bynajmniej o to, co robi, ani co mówi, po prostu takie odnoszę wrażenie. Mówię wam, że jest dziwny i potrafię nawet powiedzieć w czym jest dziwny, ale nie mogę dać ani jednego przykładu jego zachowania, z którego by to wynikało.

— Chyba jednak jesteście dobrymi przyjaciółmi. Zna go pan dosyć dobrze.

— Nie jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. On nie ma przyjaciół. Nie chodzi o to, że jest odpychający, po prostu nie chce trzymać z innymi ludźmi na Końcu Wszechświata. To znaczy nie odrzuca ich ani nawet ich nie unika, wystarczy, że nie szuka ich towarzystwa. Nigdy nie przyłącza się do gawiedzi w barze w Domu dla Ludzi. Prawie nigdy nie wypuszcza się w miasto. Ma stary, zużyty samochód, jeden z tych, które bez większych problemów pokonują największe przeszkody terenowe. Odkupił go od kogoś w osadzie. Nie pamiętam od kogo. Czasami przejeżdża nim przez miasto, ale zawsze jest sam. Kiedy wyrusza w góry, w poszukiwaniu nowych kamieni, nie bierze go ze sobą. Idzie na piechotę. Tak, jakby nikogo nie potrzebował, jakby wszystko, co jest mu potrzebne, można było znaleźć tam wysoko, w dzikich górach. Kiedyś będąc w jego chacie zobaczyłem kamienie, które zatrzymuje dla siebie. Nie byłem zaproszony, chociaż wydawało mi się, że ucieszył się na mój widok. Usiedliśmy przy ogniu i rozmawialiśmy. Czasami miałem wrażenie, że opuszcza mnie i myślami wędruje gdzieś daleko. Może to wyda się dziwne, ale wyglądało zupełnie tak, jakby, rozmawiając ze mną i słuchając mnie, równocześnie prowadził rozmowę z kimś innym. Znowu nie mogę przytoczyć wam żadnego przykładu, są to jedynie moje odczucia. Kiedy wychodziłem, powiedział, że sprawiłem mu wielką przyjemność swoją wizytą. Mimo to nigdy sam mnie nie zapraszał i nigdy więcej go już nie odwiedzałem. Wątpię, żebym jeszcze kiedyś poszedł.

— Powiedział pan, że Decker nie zadaje się z gawiedzią w barze — wtrącił Tennyson. — Domyślam się, że chodzą tam głównie ludzie.

— Oczywiście — odparł kapitan. — Obcy mają swoje miejsca, Dom dla Ludzi jest tylko dla nas. Żadnemu obcemu nie przyszłoby do głowy, żeby tam zawędrować.

— A ludzie w Watykanie? Odwiedzają Dom dla Ludzi?

— Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, chociaż teraz, kiedy o tym wspomniałeś, rzeczywiście wydaje mi się, że nie. W ogóle prawie nie widuje się mieszkańców Watykanu, ani ludzi, ani robotów. Większość czasu spędzają na swoim wzgórzu i raczej nie mieszają się z miejskim tłumem. Nie dotyczy to oczywiście ludzi żyjących w mieście. Tych z kolei nie ma zbyt wielu i zazwyczaj trzymają się razem. Większość wykonuje pracę związaną w ten albo inny sposób z Projektem. To znaczy, nie są stałymi pracownikami na Watykanie, ale to, co robią, najczęściej ściśle wiąże się z Watykanem. Jeśli się nad tym zastanowić, to właściwie należałoby stwierdzić, że Koniec Wszechświata to to samo co Watykan. Nie ma tam nic innego godnego uwagi. W mieście można znaleźć trochę obcych, którzy zaopatrują w żywność pielgrzymów. Jak wiecie, większość pielgrzymów to obcy. Jednak nigdy jak dotąd nie przewoziłem człowieka-pielgrzyma, a prawdę mówiąc, w ogóle kilka razy zdarzyło mi się transportować ludzi. Akurat w czasie poprzedniego lotu na Koniec Wszechświata przewoziłem człowieka, ale nie pielgrzyma. Był lekarzem. Coś mi się zdaje, że wkrótce dostanę licencję na przewóz lekarzy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Projekt papież»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Projekt papież» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Clifford Simak - Spacebred Generations
Clifford Simak
Clifford Simak - Shadow Of Life
Clifford Simak
Clifford Simak - The Ghost of a Model T
Clifford Simak
Clifford Simak - Skirmish
Clifford Simak
Clifford Simak - Reunion On Ganymede
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
Clifford Simak - Halta
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
Отзывы о книге «Projekt papież»

Обсуждение, отзывы о книге «Projekt papież» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x