Neal Stephenson - Peanatema

Здесь есть возможность читать онлайн «Neal Stephenson - Peanatema» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Mag, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Peanatema: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Peanatema»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Stephenson opisał tu badaczy, filozofów, naukowców, którzy zostali zamknięci w zakonach i pozbawieni dostępu do komputerów, akceleratorów cząstek oraz reszty niezbędnego ustrojstwa, lecz nie zaprzestali swoich badań. Opracowali nowe metody pracy, równie dobre, a może nawet lepsze od starych, bo działające wyłącznie w oparciu o wszechstronne możliwości psychofizycznego instrumentarium człowieka. Tym samym Stephenson zdaje się mówić wprost — jedyną technologią, którą warto rozwijać jest człowiek.

Peanatema — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Peanatema», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Czy delegacja przywiozła kolejnych megazabójców? Czy w tej chwili na Daban Urnudzie znajdują się ich setki, jeśli nie tysiące? Czy ktoś z członków delegacji jest władny je uruchomić? „Przypomniałem sobie” (jeśli to właściwe określenie faktu, który wydarzył się w innym kosmosie) srebrne pudełeczko w rękach fraa Jaada. Detonator. Kto z czterech tuzinów delegatów ma takie urządzenie przy sobie? I druga sprawa, ważniejsza: kto naciśnie spust? Niektórzy mogliby uznać taką wymianę za opłacalną: za cenę czterech tuzinów arbryjskich istnień Daban Urnud zostanie wyjałowiony, a już na pewno okaleczony do tego stopnia, że tym, którzy na nim ocaleją, pozostanie już tylko bezwarunkowa kapitulacja. To znacznie tańsze niż regularna wojna.

Nagle przestałem być głodny. Z kilku powodów jednocześnie.

Wszyscy snuli podobne myśli, toteż rozmowa nie rozwijała się jakoś olśniewająco. Prawdę mówiąc, w ogóle nie rozmawialiśmy. Cisza powoli stawała się podejrzana. Zastanawiałem się, co by powiedział niewidomy gość, który w tej chwili pojawiłby się na tarasie. Kule cechowała niezwykła akustyka. W ich wnętrzu trudno było mówić o wietrze z prawdziwego zdarzenia. Ponieważ każda kula była ogrzewana i schładzana w innym cyklu, rozszerzające się i kurczące powietrze przelewało się czasem przez portale, budząc leciutkie zefirki, które jednak nie były w stanie nie tylko wzburzyć wody, ale nawet zdmuchnąć arkusza ze stołu. Dźwięk niósł się jednak bez przeszkód i w dziwny sposób rykoszetował od sklepienia. Ktoś ćwiczył trudny pasaż na jakimś instrumencie smyczkowym, dzieci się kłóciły, kobiety się śmiały, pracowało jakieś pneumatyczne urządzenie. Powietrze wydawało się gęste, wnętrze duszne, dławiące, przytłaczające. A może nie, może po prostu zaczynałem odczuwać pierwsze skutki przejedzenia…

— Czwórka należy do Urnudczyków — odezwał się w końcu Lio, budząc nas z odrętwienia.

— To prawda — przytaknął z ciężkim westchnieniem Jules. — Wszyscy macie się tam udać.

To nie jest sprawa osobista, ale nie chcę mieć chodzących bomb u siebie w kuli.

— Z urnudzkich kul czwórka to najwyższy numer — dodał Arsibalt. — Jeśli dobrze rozumiem konwencję, znajduje się najbliżej rufy, jest najgęściej zamieszkana i… no…

— Stoi najniżej w hierarchii, zgadza się — powiedział Jules. — Cały najważniejszy sprzęt i cała wierchuszka są w jedynce.

To ją chcecie rozwalić.

— Jedynkę też odwiedzimy? — zainteresował się Lio.

A będziemy mieli okazję?

— Zdziwiłbym się, gdyby tak się stało. Jej mieszkańcy są bardzo dziwni. Prawie z niej nie wychodzą.

Spojrzeliśmy po sobie.

— Tak, to prawda — mówił dalej Jules. — Przypominają trochę waszych tysięczników.

— Nic dziwnego — powiedział Arsibalt. — Lecą tak już tysiąc lat.

— Tym większa szkoda, że fraa Jaad nie przeżył startu — zauważyłem. — Od razu popędziłby do jedynki. Oczywiście w takiej Historii, w której dostałby się na statek w towarzystwie kogoś takiego jak ja, kto mógłby przed nim otwierać drzwi.

— Jak sądzisz, co by zrobił, gdyby do niej dotarł? — zapytał szczerze zaciekawiony Jesry.

— To zależy od tego, jak zostalibyśmy przywitani. Gdyby sprawy poszły źle, zginęlibyśmy, a nasze świadomości przestałyby śledzić bieg tej trajektorii świata.

Sammann uciął dalszą dyskusję kolejnym głośnym chrząknięciem.

— Ile czasu będziemy potrzebowali na dotarcie stąd do kuli numer cztery? — spytał Jesry, chyba jedyny, który nie zapomniał języka w gębie; Lio i Arsibalta zamurowało.

— Powinniśmy wyruszyć przy pierwszej sposobności — odparł Jules. — Część delegacji już czeka na miejscu.

Megazabójcy są w czwórce. Nic nie można na to poradzić.

Zaczęliśmy zbierać niedojedzone potrawy i pakować je do koszy.

— Ilu macie tłumaczy znających orthyjski? — zapytał Arsibalt.

Możemy się ciebie trzymać?

— Nie ma nikogo, kto znałby język tak dobrze jak ja.

Będę bardzo zajęty. Nie uda nam się już porozmawiać.

— Jaki jest skład arbryjskiej delegacji? — spytał Lio.

Kto trzyma palec na spuście?

— O, to ciekawa mieszanina, muszę przyznać… Przywódcy Ark. Artyści estradowi. Tuzy handlu. Filantropi w rodzaju Magnatha Forala. Deklaranci. Itowie. Obywatele… — Jules spojrzał na mnie. — W tym pewna dobrze znana ci para.

— Żartujesz. — Złowrogi podtekst naszej rozmowy z miejsca poszedł w zapomnienie. — Cord i Yul?

Pokiwał głową.

— Ze względu na rolę, jaką odegrali podczas Nawiedzenia Oritheny, które tłumy widziały na zarejestrowanym przez Sammanna szpilu, uznano, że powinni tu przybyć jako przedstawiciele ludu.

Politycy kupczą nimi w mediach.

— To zrozumiałe — powiedział Lio. — Ale wśród tych wszystkich gwiazdek popu i szamanów muszą być przecież jacyś prawdziwi reprezentanci państwa sekularnego…

— Jest czterech wojskowych. Bardzo honorowe typy. — Nie odpalą emzetów. — I dziesięć osób z rządu, w tym nasza stara znajoma, pani sekretarz.

— Ci Foralowie to się umieją wkręcić… — wypaliłem.

Sammann uniósł pytająco brwi, a Jules sypnął listą nazwisk i tytułów członków kontyngentu sekularnego, starając się ze wszystkich sił wskazać tych spośród nich, którzy pełnili tylko rolę asystentów.

— …oraz nasz drugi stary znajomy, Emman Beldo, który, jak mi się wydaje, jeszcze niejednym nas zaskoczy.

To on.

Nie wiedzieliśmy, jakiego wytworu praksis chcą użyć do uruchomienia emzetów, ale musiało to być wyrafinowane urządzenie; prawdopodobnie prototyp, i to udający niewinną zabawkę. Do jego obsługi potrzebowali kogoś takiego jak Emman, kto będzie słuchał rozkazów najwyższego rangą gryzipiórka. Ignetha Foral nie wchodziła w grę: ją sprowadzały tu sprawy Dynastii, co do tego nie miałem cienia wątpliwości. Bez względu na oficjalny tytuł i stanowisko w państwie sekularnym, ona i jej kuzyn (czy kim tam dla niej był) Magnath nie po to przebyli taki szmat drogi, żeby wysługiwać się temu z gryzipiórków, który chwilowo uzyskał przewagę w tej wiecznej wojnie błaznów, jaką była polityka sekularna.

Czy Foralowie wiedzieli o fraa Jaadzie? Czy z nim współpracowali? Czy podczas naszego pobytu w Elkhazgu razem ułożyli ten plan?

Tyle myśli kłębiło mi się w głowie, że mój umysł kompletnie się wyłączył i przez następne pół godziny mogłem tylko chłonąć nowe doznania. Zmieniłem się w szpilołap mistrza Fleca: same oczy, zero mózgu. Wyposażony w megamatrycę, redukcję drgań i dynazoom, obserwowałem i rejestrowałem nasze wypisanie ze szpitala. Wyglądało na to, że biurokracja jest jednym z protyjskich atraktorów, które pozostają niezmienne we wszystkich kosmosach. Przekazano nas pod opiekę pięciu Troan z rurkami pod nosem, w takich samych kostiumach jak zbiry, które zaatakowały mnie i Jaada w moim śnie, halucynacji albo innej inkarnacji polikosmicznej. Lio obrzucił wzrokiem ich broń, ograniczającą się do pałek, gazu w sprayu i paralizatorów elektrycznych; najwidoczniej w hermetycznie zamykanych wnętrzach krzywo patrzono na karabiny wystrzeliwujące rozpędzone pociski. Oni też skrupulatnie nas obejrzeli, szczególną uwagę zwracając na Lio. Z pewnością robili już wywiad, kto jest kim, a do Lio przylgnęła część legendy Dzwoneczników.

Dwóch żołnierzy z Julesem ruszyło przodem, trzech szło za nami. Po trapie weszliśmy do czyjegoś ogrodu. Zajrzałem przez okno do łodzi i na wyciągnięcie ręki ujrzałem Laterryjczyka zmywającego naczynia. Udał, że mnie nie widzi. Przeszliśmy na szkolne boisko. Dzieci na chwilę przestały się bawić i odprowadziły nas wzrokiem. Niektóre wołały „Cześć!”; uśmiechaliśmy się wtedy, kłanialiśmy i odwzajemnialiśmy pozdrowienie. To było miłe spotkanie. Na następnej łodzi natknęliśmy się na dwie kobiety zajęte przesadzaniem warzyw.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Peanatema»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Peanatema» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Neal Stephenson - Cryptonomicon
Neal Stephenson
Neal Stephenson - Reamde
Neal Stephenson
libcat.ru: книга без обложки
Neal Stephenson
libcat.ru: книга без обложки
Neal Stephenson
Neal Stephenson - Anathem
Neal Stephenson
Neal Stephenson - Zodiac. The Eco-Thriller
Neal Stephenson
libcat.ru: книга без обложки
Neal Stephenson
libcat.ru: книга без обложки
Neal Stephenson
libcat.ru: книга без обложки
Neal Stephenson
Neal Stephenson - The Confusion
Neal Stephenson
Отзывы о книге «Peanatema»

Обсуждение, отзывы о книге «Peanatema» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x