Profesor zamrugał.
— Jestem pełen skruchy. Świetnie, zobaczymy, jak on sobie z tym poradzi. Nadal uważam, że istnieje coś takiego, jak „intuicja” i „ludzki rozsądek”.
— Mike ma intuicję — powiedziała Wyoh. — To znaczy kobiecą intuicję.
— Co do „ludzkiego rozsądku” — dodałem — Mike nie jest człowiekiem. Ale wszystkiego, co wie, nauczył się od ludzi. Niech pan się z nim zaznajomi i osądzi jego rozsądek.
I zadzwoniłem.
— Cześć, Mike!
— Witaj, Man, mój jedyny przyjacielu płci męskiej. Pozdrawiam cię, Wyoh, moja jedyna przyjaciółko płci żeńskiej. Słyszę trzecią osobę. Przypuszczam, że może to być Profesor Bernardo de la Paz.
Profesor wystraszył się, a potem ucieszył.
— Właśnie tak, Mike — powiedziałem. — Dlatego do ciebie dzwonię; Profesor jest nie-głupi.
— Dziękuję ci, Man! Profesorze Bernardo de la Paz, to zaszczyt poznać pana.
— I ja jestem zaszczycony, sir. — Profesor zawahał się i mówił dalej: — Mi… Señor Holmes, czy mogę spytać, skąd wiedziałeś, że tu jestem?
— Przykro mi, sir, nie mogę odpowiedzieć. Man? „Znasz moje metody”.
— Mike jest chytry, Profesorze. W odpowiedzi musiałby wyjawić pewien fakt związany z tajnym zadaniem, jakie mu zleciłem. Więc podpowiada mi, bym panu zasugerował, że zidentyfikował pana po dźwiękach — a wiele potrafi wydedukować z oddechu i bicia serca… masę, przybliżony wiek, płeć i co nieco o stanie zdrowia; Mike zna się na medycynie równie dobrze, co na reszcie.
— Z radością dodam — odezwał się poważnym głosem Mike — że nie spostrzegłem oznak niewydolności serca lub dróg oddechowych, co rzadko się zdarza u mężczyzn w wieku Profesora, którzy tyle lat spędzili na Ziemi. Gratuluję panu, sir.
— Dziękuję, señor Holmes.
— Cała przyjemność po mojej stronie, Profesorze Bernardo de la Paz.
— Gdy tylko pana zidentyfikował, wiedział, ile ma pan lat, kiedy pana zesłano i za co, znał wszystkie wzmianki o panu w Lunatyku, Księżycowej Poświacie i wszystkich lunańskich publikacjach, wraz ze zdjęciami — konto w banku, czy płaci pan rachunki na czas i mnóstwo innych rzeczy. Mike odszukał wszystkie te dane w ciągu ułamka sekundy. Nie powiedział panu — bo to sprawa objęta blokadą — że wie, że pana tu zaprosiłem, a więc kiedy usłyszał bicie serca i oddech, mogące należeć do pana, nietrudno mu było się domyślić, że jeszcze pan tu jest. Mike, nie musisz za każdym razem mówić „Profesorze Bernardo de la Paz”; wystarczy „panie Profesorze” albo „Profesorze”.
— Zapisane, Man. Ale on zwrócił się do mnie oficjalnie, używając tytułu grzecznościowego.
— Może obaj dacie z tym spokój? Łapie pan, Profesorze? Mike dużo wie, nie wszystko mówi, wie, kiedy trzymać język za zębami.
— Jestem pełen podziwu!
— Mike to myślak pierwsza klasa — zobaczy pan. Mike, założyłem się z Profesorem 3:2, że Yankees znów zdobędą puchar. Jakie szansę?
— Przykro mi to słyszeć, Man. Prawdopodobieństwo, wyliczone na podstawie dotychczasowych dokonań drużyny i graczy, wynosi w tym momencie 1:4,72 na twoją niekorzyść.
— Tak źle?! Niemożliwe!
— Niestety, Man. Jeśli chcesz, wydrukuję obliczenia. Ale doradzam ci odkupienie zakładu. Yankees mają spore szansę na pokonanie każdej pojedynczej drużyny, lecz połączone prawdopodobieństwo pokonania wszystkich zespołów w lidze, przy uwzględnieniu czynników takich, jak pogoda, wypadki i inne zmienne na bieżący sezon, opada do podanej przeze mnie niepomyślnej liczby.
— Profesorze, odsprzedałby pan ten zakład?
— Oczywiście, Manuelu.
— Za ile?
— 300 dolarów hongkongijskich.
— Stary złodzieju!
— Manuelu, jako twój były nauczyciel sprzeniewierzyłbym się własnym zasadom, gdybym nie pozwolił ci uczyć się na błędach. Señor Holmes — Mike, mój przyjacielu… Czy mogę nazywać cię „przyjacielem”?
— Proszę bardzo. — Mike niemal zamruczał.
— Mike, amigo, czy obstawiasz także wyścigi konne?
— Często obliczam szansę w wyścigach konnych; technicy Zarządu mają zwyczaj wprowadzania takich programów. Jednak rezultaty tak odbiegają od oczekiwań, iż doszedłem do wniosku, że albo dane są zbyt skąpe, albo też konie lub dżokeje oszukują. Niewykluczone, że wszystkie te przypuszczenia są poprawne. Mogę jednak podać panu formułę, która, systematycznie stosowana, zapewni stały zysk.
Profesor ożywił się.
— Co to za formuła? Jeśli wolno spytać.
— Wolno. Proszę stawiać na przybycie najlepszego początkującego dżokeja na jednym z trzech pierwszych miejsc. Tacy zawsze otrzymują dobre wierzchowce i niewiele ważą. Lecz proszę nie stawiać na jego zwycięstwo.
— „Na najlepszego początkującego”… hm. Manuelu, która godzina?
— Profesorze, czego pan chce? Opłacić zakład, póki przyjmą go bukmacherzy? Czy opracować nasz plan działania?
— Mm, przepraszam. Kontynuujemy posiedzenie. „Najlepszy początkujący”…
— Mike, wczoraj przekazałem ci nagranie. — Pochyliłem się nisko nad mikrofonami i szepnąłem: — „Zburzenie Bastylii”.
— Dane wprowadzone do pamięci operacyjnej, Man.
— Myślałeś o tym?
— Na różne sposoby. Wyoh, masz wielki talent krasomówczy.
— Dziękuję, Mike.
— Profesorze, czy może pan przestać myśleć o kucykach?
— Hę? Oczywiście, cały zamieniam się w słuch.
— To niech pan już nie liczy na palcach; Mike zrobi to szybciej.
— Nie marnowałem czasu; finansowanie… przedsięwzięć takich, jak nasze, nigdy nie jest łatwe. Mimo to przerwę to zajęcie; nadstawiam uszu.
— Chciałbym, żeby Mike przeprowadził próbną projekcję. Mike, w tym nagraniu Wyoh mówiła o konieczności wolnego handlu z Ziemią. Profesor powiedział, że musimy wprowadzić embargo na eksport żywności na Terrę. Kto ma rację?
— Twoje pytanie jest niedookreślone, Man.
— O czym zapomniałem?
— Czy mogę przeredagować wypowiedź, Man?
— Śmiało. Powiedz, co o tym myślisz.
— W odniesieniu do bezpośredniej przyszłości, propozycja Wyoh jest wielce korzystna dla mieszkańców Luny. Cena skupu żywności na rampie wyrzutni wzrośnie co najmniej czterokrotnie. Projekcja ta uwzględnia drobny wzrost cen hurtowych na Terra, „drobny”, gdyż Zarząd już teraz sprzedaje żywność po cenach niemal wolnorynkowych. Wyjątek od tej zasady stanowią artykuły subsydiowane, dumpingowane i przeznaczane na pomoc humanitarną, których dystrybucja możliwa jest głównie dzięki ogromnym zyskom osiąganym ze sztucznego zaniżania cen skupu. Nie będę rozwodzić się nad zmiennymi drugorzędnymi, których znaczenie jest minimalne w porównaniu z głównymi zmiennymi. Powiedzmy, że bezpośrednim efektem będzie czterokrotny w przybliżeniu wzrost cen skupu.
— Słyszał pan, Profesorze?
— Nigdy temu nie przeczyłem, moja droga.
— Wskaźnik wzrostu zysku producenta przekroczy 4, ponieważ, jak zauważyła Wyoh, producenci zmuszeni są obecnie do zakupu wody i innych materiałów po cenach sztucznie zawyżanych. Przy założeniu objęcia całego cyklu regułami wolnego rynku, nastąpi w przybliżeniu sześciokrotny wzrost zysku. Jednakże, wystąpi zjawisko uboczne: wzrost cen eksportowanej żywności spowoduje wzrost cen wszelkich dóbr i usług w Lunie. Ostatecznym efektem będzie w przybliżeniu dwukrotny wzrost przeciętnego standardu życia. Efektowi temu towarzyszyć będzie gwałtowna intensyfikacja tempa wyrębu i uszczelniania nowych tuneli rolniczych, urobku lodu i doskonalenia technologii produkcji żywności, wszystko w celu zwiększenia eksportu. Jednakże rynek Terry jest tak chłonny, niedobór żywności zaś tak chroniczny, iż spadek zysku wywołany wzrostem eksportu nie będzie poważny.
Читать дальше