• Пожаловаться

Roger Żelazny: Bramy w piasku

Здесь есть возможность читать онлайн «Roger Żelazny: Bramy w piasku» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1993, ISBN: 83-85784-17-9, издательство: Alkazar, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Roger Żelazny Bramy w piasku

Bramy w piasku: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bramy w piasku»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bramy w piasku to powieść, w której wydarzenia toczą się w oszałamiającym tempie: terroryści, Obcy, pracownicy naukowi obdarzeni niezwykłymi talentami starają się wyjaśnić zagadkę tajemniczego kamienia z pradziejów Kosmosu…

Roger Żelazny: другие книги автора


Кто написал Bramy w piasku? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Bramy w piasku — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bramy w piasku», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nadal nic. Nie pozwoliłem jednak wątpliwościom zakraść się w moje myśli.

— Uparciuch z ciebie, co? — ciągnąłem. — No ale masz chyba wiele do stracenia. Wydaje się jednak, że skoro Ragma i Charv są tak daleko od centrum, to mają trochę swobody w pracy. Może znają jakiś sposób, żeby ci to trochę ułatwić. Nie wiem. Tak tylko mówię. Ale warto o tym pomyśleć. Z tego, że nikt tu za mną nie przyszedł, wnoszę, że M’mrm’mlrr czyta w moich myślach i przekazuje je tam na dole. Pewnie wiedzą już wszystko to, czego się domyśliłem. Pewnie wiedzą, że noga ci się powinęła nie z twojej winy. Chyba ani ty, ani ktokolwiek inny nie zdawał sobie do niedawna sprawy, że gwiezdny kamień jest żywą istotą i że gdy go uaktywniłem, zaczął zapisywać i przetwarzać dane. Miał trudności z powodu bariery skrętności, bo to, co uaktywniało kamień, wprawiało w stan spoczynku mnie — w celu skontaktowania się z nim. Więc nie mógł ot tak, po prostu, podać swoich wniosków na twój temat. Podsunął mi jednak linijkę z Lewisa Carrolla. Może znalazł ją wtedy w księgarni. Nie wiem. Bawił się też poprzekręcanymi wersjami wszystkich moich wspomnień. W każdym razie nie chwytałem. Nawet chociaż była to już druga taka próba. Najpierw był uśmiech. Tu też nic. Dopiero kiedy wuj Albert powiedział „Cheshire”, a ja spojrzałem w górę i zobaczyłem zarys kota na tle księżyca, nad świetlikiem. To ty zrzuciłeś ten cały sprzęt rybacki na Paula Bylera. Twoim stworzeniem był Zeemeister. Potrzebowałeś ludzi jako pośredników, a on się doskonale nadawał: był przekupny, znał się na przestępstwach i od początku orientował się w sytuacji. Kupiłeś go i posłałeś po kamień. Tylko że kamień miał inne plany, a ja odczytałem je w ostatniej chwili. Jesteś czarnym kotem, który przeszedł mi drogę o jeden raz za dużo. Teraz myślę, że gdyby były tu jakieś światła, to ktoś na dole powinien zacząć szukać tablicy rozdzielczej. Może już do niej podchodzą. Zejdziemy na dół czy poczekamy na nich? Kiedy światła rozbłysną, zauważę cię.

Mimo tego, że sądziłem, że jestem przygotowany na wszystko, w następnej chwili zostałem zaskoczony. Wrzasnąłem, kiedy uderzył, i usiłowałem osłonić oczy. Ależ był ze mnie głupiec!

Szukałem wszędzie oprócz dachu budki.

W skórę głowy wbiły mi się pazury, podrapały mi też twarz. Chciałem zedrzeć stworzenie z siebie, ale nie mogłem go złapać wystarczająco mocno. Odrzuciłem więc rozpaczliwie głowę w kierunku ściany budki.

Oczywiście mogłem przewidzieć, że właśnie w tej chwili stwór zeskoczy. Rąbnąłem się z rozmachem o ścianę.

Klnąc, chwiejąc się, trzymając się za głowę nie mogłem przez chwilę go ścigać. Właściwie przez kilka chwil…

Wyprostowałem się w końcu, wytarłem krew z czoła i policzków i się rozejrzałem za stworem. Tym razem zauważyłem ruch. Sadził susami w kierunku krawędzi dachu, wskoczył na niski parapet ochronny…

Zatrzymał się, obejrzał się w tył. Naigrawał się ze mnie? Dostrzegłem błysk oczu.

— Doigrałeś się — powiedziałem i ruszyłem w jego kierunku.

Odwrócił się i popędził wzdłuż ściany. Wydawało się, że za szybko, by zatrzymać się na rogu.

Wcale się nie zatrzymał.

Nie sądziłem, że mu się uda, ale nie doceniłem jego siły.

Światła zapłonęły w chwili, gdy wyskakiwał w powietrze, a ja ujrzałem w całej okazałości czarny koci kształt płynący w powietrzu z wyciągniętymi przednimi łapami daleko poza krawędź budynku. Następnie zaczął spadać, zniknął mi z oczu, a ja usłyszałem miękkie uderzenie, drapanie, trzask.

Rzuciłem się naprzód i zobaczyłem, że wylądował po drugiej stronie. Znajdował się na szkielecie budynku stojącego obok sali wystawowej i już się wycofywał po jednym z dźwigarów.

Nie zmieniłem tempa.

Owej nocy, kiedy ostatnio odwiedziłem ten dach, pokonałem przepaść łatwiejszą drogą, ale teraz nie było czasu na takie luksusy — przynajmniej tak to sobie tłumaczyłem po fakcie. W rzeczywistości tym razem zasługa — albo wina — leżała po stronie tych popędliwych nerwów rdzeniowych.

Automatycznie oceniłem odległość podczas zbliżania, skoczyłem z miejsca, które moje ciało uznało za idealne, przefrunąłem nad parapetem ochronnym, przygotowałem ręce i nie spuszczałem celu z oka.

Zawsze przy takich okazjach martwię się o łydki. Jedno silne uderzenie i potężny ból mógłby przerwać łańcuch koniecznych czynności. A tu potrzebna była ścisła koordynacja — kolejny minus. Idealna sytuacja podczas wspinaczki istnieje wówczas, gdy jednorazowo potrzebna jest jedna główna czynność. Gdy jednak trzeba skoordynować zbyt wiele elementów, pojawia się głupie ryzyko. Kiedy indziej to, co teraz robiłem, byłoby głupie. Rzadko skaczę licząc na uchwyt rąk. Mogę to zrobić, jeśli coś przy okazji zyskuję. Ale to właściwie wszystko. Nie wyznaję zasady wszystko albo nic. Jednakże…

Stopami uderzyłem w dźwigar tam mocno, że poczułem to w zębach mądrości. Lewym ramieniem oplotłem pionowy wspornik, obok którego wylądowałem, a to, co się działo wewnątrz ramienia, na pewno spodobałoby się Torquemadzie. Zachwiałem się do przodu, jednocześnie skręcając w lewo i tracąc oparcie pod stopami. Wyrzuciłem w lewo prawą rękę, żeby chwycić się tego samego wspornika. Cofnąłem się na dźwigar, złapałem i utrzymałem równowagę. Zobaczyłem uciekiniera i puściłem wspornik.

Kierował się do platformy, na której robotnicy trzymali w beczkach i pod brezentem swoje rzeczy. Sam ruszyłem w jej kierunku biegnąc po dźwigarach, obmyślając najkrótszą drogę, tam, gdzie było to konieczne, uchylając się i obchodząc przeszkody.

Zobaczył mnie. Wskoczył na stertę przykrytą brezentem, potem na skrzynkę i na wyższe piętro. Chwyciłem się jakiegoś pręta i boku belki, zamachnąłem się do góry, znalazłem oparcie dla lewej stopy u szczytu pręta, podciągnąłem się, chwyciłem się dźwigara nad głową, wciągnąłem się na górę.

Kiedy stanąłem, zobaczyłem, jak kot znika nad krawędzią platformy o piętro wyżej. Powtórzyłem manewr.

Nigdzie nie było go widać. Mogłem tylko założyć, że dalej się wspinał. Poszedłem w jego ślady.

O trzy piętra wyżej znów go dostrzegłem. Zatrzymał się na wąskim przejściu z kilku desek służącym robotnikom jako podest przy windzie i patrzył na mnie. Światło z dołu i z tyłu jeszcze raz odbiło się w jego oczach.

A potem ruch!

Przylgnąłem do mego wspornika i ramieniem osłoniłem głowę. Okazało się to jednak niepotrzebne.

Brzęk, stuk i łoskot dobywający się z wiadra śrub czy nitów, które zepchnął z platformy, doszedł do mnie, minął mnie i odbijając się echem spadł na ziemię, gdzie zamilkł/zamilkł/w końcu zamilkł.

Oddech, który mógłbym wykorzystać na przekleństwa, zachowałem do dalszej wspinaczki i gdy tylko powietrze się oczyściło, jeszcze raz podjąłem drogę w górę. Zaczął mną szarpać zimny wiatr. Rzucając okiem za siebie i w dół, dostrzegłem na sąsiednim, oświetlonym dachu ludzkie figurki z zadartymi głowami. Nie byłem pewien, ile widzą.

Zanim dotarłem do miejsca, skąd spadł na mnie grad pocisków, obiekt pościgu znalazł się o dwa piętra wyżej i najwyraźniej chwytał oddech. Teraz lepiej widziałem, bo platformy skurczyły się do nielicznych desek i wchodziły w świat twardych, prostych linii i zimnych, prostych kątów tak klasycznych i oszczędnych jak jedno z twierdzeń Euklidesa. W miarę jak wchodziłem wyżej, wiatr szarpał mną z większą siłą, powoli porzucając przypadkowość i zyskując na stałości. W czubkach palców poczułem wrażenie lekkiego arytmicznego chwiania się całej konstrukcji, które objęło całe moje ciało. Odgłosy miasta przestały istnieć jako oddzielne dźwięki. Najpierw było to chrapanie potem brzęczenie, aż w końcu wiatr zatarł i przetrawił wszystko. Gwiazdy księżyc oświetlały geometrię, wśród której manewrowaliśmy, a wszystkie powierzchnie były suche, co właściwie jest jedynym ukojeniem nocnego alpinisty.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bramy w piasku»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bramy w piasku» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Roger Zelazny: To Die In Italbar
To Die In Italbar
Roger Zelazny
Roger Zelazny: Domn al Luminii
Domn al Luminii
Roger Zelazny
Roger Zelazny: Nine Princes In Amber
Nine Princes In Amber
Roger Zelazny
Roger Zelazny: Heer van het licht
Heer van het licht
Roger Zelazny
Kapitan_Bramy
Kapitan_Bramy
Неизвестный Автор
Отзывы о книге «Bramy w piasku»

Обсуждение, отзывы о книге «Bramy w piasku» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.