Peter Watts - Ślepowidzenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Peter Watts - Ślepowidzenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: MAG, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ślepowidzenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ślepowidzenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Ślepowidzenie” w genialny sposób na nowo definiuje historię o pierwszym kontakcie. U Petera Wattsa obcy nie są ani cudacznie przebranymi ludźmi, ani kompletnie niezrozumiałymi czarnymi monolitami — są czymś nowym, o wiele bardziej bulwersującym, zmuszającym nas do wyciągnięcia dość nieprzyjemnych wniosków co do natury świadomości. Gdy przestaniesz o tym myśleć, poczujesz ciarki na plecach!

Ślepowidzenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ślepowidzenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
* * *

Na następnym spotkaniu odkrycia Szpindla były gwoździem programu.

Wampir przedstawił nam podsumowanie, rzucając na stół wizualne pomoce naukowe.

— Von-neumannowski, samopowielający się agent z selekcją typu r. Nasiono przypływa i rodzi ślizgacze, które pozyskują surowiec z pasa akrecyjnego. Trochę zakłóceń w orbitach, ten pas jeszcze się nie ustabilizował.

— Nie widzieliśmy, żeby któryś ze stada coś rodził — wtrącił Szpindel. — Jakieś ślady fabryki?

Sarasti pokręcił głową.

— Może już ją opuścili. Zdekompilowali. Albo może przy optymalnym N stado przestaje się mnożyć.

— To dopiero buldożery — stwierdziła Bates. — Potem przyjdą lokatorzy.

— I to sporo, nie? — dodał Szpindel. — Parę rzędów wielkości przewagi liczebnej.

— Ale pewnie za sto lat, co najmniej — zauważył James.

Sarasti mlasnął.

— Czy te ślizgacze budują świetliki? Albo Burnsa-Caulfielda?

Pytanie było retoryczne, ale Szpindel i tak odpowiedział:

— Nie widzę możliwości.

— Czyli ktoś inny. Ktoś, kto już tu jest.

Przez chwilę nikt nic nie mówił. Topologia James tasowała się i przeobrażała w ciszy; gdy znów otworzyła usta, na czele stał ktoś nieuchwytnie młodszy.

— Skoro budują tutaj dom, ich środowisko zupełnie nie przypomina naszego. To optymistyczne.

Michelle. Synestetka.

— Białka. — Wyraz oczu Sarastiego za osłoną był nieodgadniony. Pokrewna biochemia. Mogą nas zjeść.

— Kimkolwiek są, nawet nie potrzebują do życia słońca. Nasze terytoria i zasoby nie nakładają się, nie ma podstaw do konfliktu. Nie ma powodu, żebyśmy nie mogli w spokoju koegzystować.

— Z drugiej strony — rzucił Szpindel — z technologii wynika wojowniczość.

Michelle cicho prychnęła.

— Owszem, według klaki teoretyków historii, którzy w życiu nie spotkali obcego. Może uda nam się udowodnić, że się mylą. — W jednej chwili zniknęła, jej emocje rozproszyły się jak miecione wietrznym wirem liście i zastąpiła ją Susan James, zadając pytanie:

— Może po prostu ich zapytamy?

— Zapytamy? — zdziwiła się Bates.

— Jest tam czterysta tysięcy maszyn. Skąd wiadomo, że nie rozmawiają?

— Słyszelibyśmy — powiedział Szpindel. — To automaty.

— Nie zaszkodzi ich kontrolnie spingować, tak dla pewności.

— Nawet jeśli są inteligentne, wcale nie muszą mówić. Język i inteligencja nawet na Ziemi wcale nie są za mocno skorelo…

James przewróciła oczyma.

— Może by przynajmniej spróbować? Po to tu jesteśmy. Przynajmniej ja. Tylko wysłać jakiś cholerny sygnał.

Po chwili piłkę przejęła Bates.

— Według teorii gier to słaby ruch, Suze.

— Teorii gier. — W jej ustach zabrzmiało to jak brzydkie słowo.

— Najlepsza strategia to wet za wet. Oni coś wysłali, my odpowiedzieliśmy. Piłka jest po ich stronie i jeśli wyślemy jeszcze jeden sygnał, może za bardzo się odsłonimy.

— Znam te zasady. Wynika z nich, że jeśli druga strona już nigdy nie przejmie inicjatywy, przez resztę misji ignorujemy się nawzajem, bo teoria gier mówi, że nie chcemy zrobić wrażenia, że się napraszamy.

— Ta reguła obowiązuje tylko wobec nieznanych graczy — wyjaśniła pani major. — Im więcej się dowiemy, tym więcej będziemy mieli alternatyw.

James westchnęła.

— No, tylko widzicie… wy wszyscy przylecieliście tu z założeniem, że to będą wrogowie. Jakby prosty sygnał powitalny od razu miał sprawić, że się na nas rzucą.

Bates wzruszyła ramionami.

— Tylko ostrożność ma sens. Może i jestem trepem, ale nie mam specjalnej ochoty wkurwiać czegoś, co ot tak skacze sobie od gwiazdy do gwiazdy i terraformuje superjowisze. Chyba nie muszę nikomu przypominać, że z Tezeusza żaden okręt wojenny.

Powiedziała „nikomu”, ale chodziło o Sarastiego. On, skupiony na własnym horyzoncie, nie odpowiedział. W każdym razie nie na głos; ale jego płaszczyzny przemówiły całkiem innym językiem.

„Na razie”, powiedziały.

* * *

Swoją drogą Bates miała rację. Oficjalnie Tezeusz był obwieszony sprzętem do badań, nie do walki. Nasi władcy bez wątpienia woleliby mieć obok ładunku naukowego także atomówki i działa akceleracyjne, ale zasady bezwładności nie zmieni nawet teleprzekaźnik z paliwem. Uzbrojony prototyp konstruowałoby się dłużej; potężniejszy, objuczony ciężką artylerią, przyspieszałby wolniej. Nasi mocodawcy zdecydowali, że czas liczy się bardziej niż uzbrojenie. W razie konieczności, fabrykatory, dysponując czasem, mogą zbudować wszystko co potrzeba. Oczywiście, wyprodukowanie od zera działa akceleracyjnego trochę potrwa, może trzeba będzie obrabować z surowca jakąś miejscową asteroidę, ale da się to zrobić. Zakładając, że wrogowie, przez wzgląd na fair play, zechcą poczekać.

Tylko jakie są szanse, że nawet nasza najlepsza broń coś wskóra przeciwko inteligentnym istotom, które potrafią zrobić Ognisty Deszcz? Jeśli Nieznany jest nieprzyjazny, jesteśmy skazani na porażkę, obojętne co zrobimy. Nieznany jest bowiem na wyższym poziomie technologicznego zaawansowania — niektórzy twierdzą, że wskutek tego jest z definicji wrogi. Z technologii wynika wojowniczość, utrzymują.

Teraz, kiedy to nie ma znaczenia, powinienem to chyba wyjaśnić. Pewnie już dawno zdążyliście zapomnieć.

Dawno, dawno temu żyły sobie trzy plemiona. Optymiści, czczący świętego Drake’a i Sagana, wierzyli w kosmos kipiący od dobrodusznych istot inteligentnych — duchowych braci potężniejszych i bardziej oświeconych od nas, wielkie galaktyczne braterstwo, w którego szeregi pewnego dnia awansujemy. „Oczywiste”, mówili Optymiści, „że podróże kosmiczne sugerują oświecenie, trzeba dla nich bowiem opanować potężną, niszczącą energię. Każda rasa, która nie umie wznieść się ponad własne drapieżne instynkty, zanim nauczy się pokonywać międzygwiezdne przestrzenie, dawno zdąży się unicestwić”.

Naprzeciw Optymistów siedzieli Pesymiści, klękający przed podobiznami świętego Fermiego i paru świętych mniejszego kalibru. Pesymiści wyobrażali sobie samotny wszechświat pełen martwych skał i prokariotycznej mazi. „Szanse są po prostu znikome”, upierali się. „Zbyt wiele samotnych ciał niebieskich, za silne promieniowanie, zbyt wiele nadmiernie ekscentrycznych orbit. To istny cud, że istnieje choć jedna Ziemia; liczyć na więcej znaczy porzucić rozum i paść ofiarą manii religijnej. Przecież wszechświat ma już czternaście miliardów lat; gdyby w galaktykach roiło się od inteligentnych istot, dawno by do nas dotarły”.

W punkcie równoodległym od tych dwóch szczepów siedzieli Historycy. W kwestii prawdopodobieństwa pojawienia się inteligentnych, podróżujących po kosmosie istot pozaziemskich nie mieli za wiele przemyśleń. „Ale jeśli ktoś taki istnieje”, mówili, „nie będzie po prostu inteligentny. Będzie wredny”.

Ten wniosek czasem wydaje się banalny. Czymże w końcu jest ludzka historia, jeśli nie szeregiem coraz potężniejszych technologii biorących pod but wszystkie poprzednie? Ale nie chodziło tu wyłącznie o ludzką historię, czy o niesportową przewagę, jaką narzędzia dają jednej ze stron — uciemiężeni przyswajają sobie nowoczesną broń równie łatwo jak ciemiężcy, jeśli da im się choćby minimalną okazję. Nie, prawdziwa kwestia to: skąd w ogóle wzięły się te narzędzia? Główny problem: po co w ogóle są narzędzia?

Według Historyków narzędzia mają tylko jeden cel: przemocą nadać wszechświatowi nienaturalny kształt. Traktują naturę jak wroga, z definicji są buntem przeciwko zastanemu porządkowi. W przyjaznym środowisku technologia karleje, w kulturze rządzonej wiarą w naturalną harmonię nigdy nie rozkwita. Po co wymyślać reaktory termojądrowe, jeśli żyjesz w przyjemnym klimacie i masz pod dostatkiem jedzenia? Po co budować twierdze, jeśli nie masz wrogów? Po co zmieniać świat, który w niczym ci nie zagraża?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ślepowidzenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ślepowidzenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Peter Watts
libcat.ru: книга без обложки
Peter Watts
Peter Watts - Firefall
Peter Watts
Peter Watts - Echopraxia
Peter Watts
Peter Watts - Blindsight
Peter Watts
Peter Watts - Beyond the Rift
Peter Watts
Peter Watts - The Island
Peter Watts
libcat.ru: книга без обложки
Warren Murphy
Peter Watts - Behemoth
Peter Watts
Peter Watts - Maelstrom
Peter Watts
Peter Watts - Starfish
Peter Watts
Отзывы о книге «Ślepowidzenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Ślepowidzenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x