Charles Stross - Accelerando

Здесь есть возможность читать онлайн «Charles Stross - Accelerando» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: MAG, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Accelerando: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Accelerando»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W „Accelerando” Stross przedstawił wizję przyszłości człowieka wygenerowaną w oparciu o ekstrapolację nie tylko poziomu nauki, ale przede wszystkim rozwoju ekonomii, co dotychczas pomijano w klasycznej fantastyce naukowej. Stross mocno opiera się na prawach ekonomii, czyniąc z głównego bohatera międzynarodowego przedsiębiorcę. Ewolucja ekonomiczna w ujęciu Strossa doprowadza w przyszłości do uzyskania świadomości przez korporacje. „Accelerando” Charlesa Strossa jest doskonałym przykładem poważnej spekulacji na temat przyszłości człowieka i cywilizacji, co dawno porzuciła polska fantastyka.

Accelerando — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Accelerando», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Się nie bijemy, to jest ożywiona wymiana zdań.

— Ha. — Franklinka się pochyla; ręce ma splecione, na twarzy przyklejony uśmieszek. — Już to kiedyś słyszałam. W każdym razie… — ona-oni machają ręką i ekran gaśnie -…mam dla was wiadomość. Nasz tytuł został zweryfikowany. Fabryka rusza, gdy tylko wyłączymy żądło i zakończymy przepychanie papierologii przez prawników. Wreszcie mamy szansę zarobić na nasze utrzymanie…

* * *

Amber wspomina historię starożytną, przeszłość sprzed pięciu lat według jej osi czasu. W tej powtórce widzi wnętrze piętrowego wiejskiego domu gdzieś na głębokim Zachodzie; przebywają tam z matką tymczasowo, dopóki ona zajmuje się audytem jakiejś przestarzałej firmy fabrykacyjnej, tłukącej z krzemu układy scalone dla Pentagonowych projektów, które dawno zjechały z krzywej nowoczesności. Matka pochyla się nad nią, groźnie dorosła w swym ciemnym kostiumie i klipsach-przyzwoitkach.

— Idziesz do szkoły i koniec dyskusji.

Matka jest lodowatą blond madonną i należy do najskuteczniejszych łowców nagród w skarbówce — potrafi przyprawić prezesów wielkich firm o atak paniki, po prostu mrugając. Amber, płowowłosa narwana ośmiolatka o pomieszanej tożsamości, przez brak doświadczenia niepewna, gdzie przebiega granica między nią a siecią, nie umie jeszcze się skutecznie bronić. Po paru sekundach werbalizuje słabiutki protest:

— Ja nie chcę! — Jeden z demonów pomagających zarządzać postawą podpowiada, że to niedobre podejście, więc Amber modyfikuje wypowiedź: — Mamo, oni znowu będą mnie męczyć. Za bardzo się od nich różnię. A w ogóle to wiem, że chcesz, żebym socjalizowała się z moimi metrykalnymi równoważnikami, ale czy nie po to mam zapas pasma transmisyjnego we wstęgach bocznych? Mogę się naprawdę dobrze socjalizować w domu.

Mama robi coś niespodziewanego: przyklęka, tak by mieć oczy na wysokości jej twarzy. Obie stoją na dywanie salonu, gdzie rządzi brązowy sztruks w stylu lat siedemdziesiątych oraz kwasowo-pomarańczowe tapety w perskie roślinne zakrętasy. Choć raz są same: gdy ludzie walczą, domowe roboty chowają się po kątach.

— Kochanie, posłuchaj mnie. — Głos ma zdyszany, naładowany emocjami równie silnymi i duszącymi, jak woda kolońska, której używa, żeby stłumić u klientów zapach ich strachu. — Wiem, że ojciec pisze ci takie rzeczy, ale to wszystko nieprawda. Potrzebujesz towarzystwa, fizycznego towarzystwa, twoich rówieśników. Nawet z twoją wszczepką jesteś kimś naturalnym, a nie jakimś przekonstruowanym dziwadłem. Naturalne dzieci, jak ty, potrzebują towarzystwa, inaczej dziwaczeją. Amber, socjalizacja to nie tekstowe gadki z podobnymi do ciebie ludźmi, musisz nauczyć się radzić też z tymi, którzy się od ciebie różnią. Nie będziesz jakimś cyborgiem-sieciowym świrem. Ale żebyś była zdrowa, trzeba chodzić do szkoły, rozwijać swój mentalny system odpornościowy. W końcu, co nas nie zabije, czyni nas mocniejszymi, tak czy nie?

To chamski moralny szantaż, przejrzysty jak szkło i manipulatorski jak cholera, ale corpus logica Amber oznacza go ogromnym animowanym symbolem, sugerującym prawdopodobieństwo kary fizycznej, jeśli na to zareaguje — mama jest wzburzona, nozdrza ma rozszerzone, oddech przyśpieszony, na policzkach jest widoczne rozszerzenie naczyń krwionośnych. Amber — do spółki ze wszczepką i wsparciem metakory złożonej z rozproszonych agentów — jest wystarczająco dojrzała, by modelować, przewidywać i umieć uniknąć kar cielesnych. Jednakże jej wzrost i dziecinny wygląd stawiają ją w niekorzystnym położeniu podczas negocjacji z dorosłymi, którzy dorastali w prostszych czasach. Wzdycha i robi ryjek, żeby dać mamie do zrozumienia, że się nie zgadza, ale będzie posłuszna.

— No dobra. Skoro tak mówisz.

Mama wstaje, wpatrzona w przestrzeń — pewnie mówi Saturnowi, żeby odpalił silnik i otworzył garaż.

— Tak mówię, skarbie. Wkładaj buty, zabiorę cię, wracając z pracy, i mam dla ciebie prezent, wieczorem razem pojedziemy, sprawdzimy sobie nowy kościół. — Uśmiecha się, lecz uśmiech nie dociera do oczu.

Amber już dawno się domyśliła, że te rytuały mają zapewnić jej symulowane wychowanie w stylu amerykańskiej klasy średniej, którego według niej Amber rozpaczliwie potrzebuje, zanim wpadnie głową naprzód w przyszłość. Tak naprawdę, tak samo jak Amber, nie lubi tych kościołów, ale nie ma sensu się kłócić.

— Teraz będziesz już grzeczna, prawda?

* * *

Imam modli się w stabilizowanym żyroskopowo meczecie.

Meczet jest nieduży i ma jednego wiernego, modlącego się w samotności co siedemnaście tysięcy dwieście osiemdziesiąt sekund. Wezwanie do modlitwy rozsyła po sieci, ale w przestrzeni transjowiszowej nie może odpowiedzieć na nie żaden inny wyznawca Proroka. Czas pomiędzy modlitwami dzieli między zagadnienia podtrzymywania życia oraz studia. Sadeq studiuje i hadisy, i systemy oparte na wiedzy, a teraz współpracuje z innymi uczonymi przy tworzeniu poprawionej konkordancji wszystkich znanych isnadów, co umożliwi zbadanie systemu islamskiego prawa z całkiem nowej perspektywy — która będzie niezmiernie potrzebna, kiedy pojawi się spodziewany przełom w komunikacji z obcymi. Ich cel to znaleźć odpowiedź na pytania dręczące islam w epoce podrasowanej świadomości, a te pytania spoczywają przede wszystkim na barkach Sadeqa, ich przedstawiciela na orbicie okołojowiszowej.

Sadeq jest drobnej budowy, ma krótko przycięte czarne włosy i nieustannie znużoną minę — w odróżnieniu od załogi sierocińca ma cały statek dla siebie. Pierwotnie była to irańska podróbka kapsuły Shenzhou-B, z doczepionym na rufie chińskim modułem stacji kosmicznej typu 921, ale ten toporny wehikuł o stylu z lat sześćdziesiątych — jak lśniąca aluminiowa ważka kopulująca z puszką po coli — ma na dziobie dziwną kapsułę z napędem M2P2 — minimagnetosferycznym napędem plazmowym. To plazmowy żagiel, zbudowany na orbicie przez którąś Wake Shield Facility koncernu Daewoo. Wydęty wiatrem słonecznym, w zaledwie cztery miesiące zaholował Sadeqa i jego zagraconą stację kosmiczną na Jowisza. Jego obecność tutaj jest triumfem dla islamskiej społeczności, sam czuje się jednak dojmująco samotny — kiedy przekręca zwierciadła miniaturowego obserwatorium w stronę Sangera, imponuje mu jego wielkość i stanowczy wygląd. Fakt, że Sanger góruje wielkością, mówi mu o przewadze skuteczności zachodnich instrumentów finansowych, półautonomicznych funduszy inwestycyjnych działających w zmiennym cyklu rozliczeniowym, dopasowanym do wahań koniunktury, które umożliwiły finansowanie komercyjnych podbojów kosmosu. Prorok, pokój jego duszy, może i potępił lichwę, ale na pewno pokaz potęgi tych machin do tworzenia kapitału nad Wielką Czerwoną Plamą dałby mu do myślenia.

Skończywszy modlitwę, Sadeq spędza na dywaniku jeszcze parę bezcennych minut. Stwierdza, że w tym otoczeniu trudno się medytuje — klęcząc w ciszy, uświadamia sobie mruczenie wentylatorów, zapach brudnych skarpet i potu, metaliczny posmak ozonu z generatorów tlenu Elektrona. Trudno się zbliżyć do Boga w tym statku kosmicznym z trzeciej ręki, oddanym przez arogancką Rosję ambitnym Chinom, a potem pobożnym rządcom Qom, którzy znaleźli dla niego zastosowanie lepsze, niż wyobraża sobie którykolwiek z tych pogańskich krajów. Posłali tę zabawkową stacyjkę kosmiczną daleko, ale czy ktoś mówił, że Bóg życzył sobie, by ludzie żyli tutaj, na orbicie wokół rozdętego gazowego olbrzyma?

Sadeq kręci głową; zwija matę i z cichym westchnieniem upycha ją obok jedynego iluminatora. Czuje ukłucie tęsknoty za domem, za dzieciństwem w gorącym, pylistym Yazd i wieloma latami studiów w Qom; uspokaja się, rozglądając wokół, przeszukując stację, którą teraz zna na wylot, równie dobrze jak mieszkanie na czwartym piętrze betonowego bloku, należące do rodziców — robotnika w fabryce samochodów i jego żony. Tam dorastał. Wnętrze stacji jest wielkości szkolnego autobusu, a wszystkie powierzchnie zagracają schowki, pulpity instrumentów i warstwy niczym nieosłoniętych rur. Obok wymiennika ciepła, który dawał mu się ostatnio we znaki, podryguje parę kuleczek rozmrażacza, jak wyrzucone na brzeg meduzy. Sadeq wyprawia się wierzgnięciem na poszukiwanie plastikowej butelki, przeznaczonej właśnie na takie okazje, potem zbiera pakiet z narzędziami i poleca jednemu z agentów odnaleźć stosowny fragment dziennika napraw; czas raz a porządnie naprawić to przeciekające złącze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Accelerando»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Accelerando» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Charles Stross - Glasshouse
Charles Stross
Charles Stross - Rule 34
Charles Stross
Charles Stross - The Jennifer Morgue
Charles Stross
Charles Stross - Szklany dom
Charles Stross
Charles Stross - Singularity Sky
Charles Stross
Charles Stross - The Atrocity Archives
Charles Stross
Charles Stross - The Fuller Memorandum
Charles Stross
Charles Stross - The Clan Corporate
Charles Stross
Charles Stross - The Family Trade
Charles Stross
Charles Stross - Missile Gap
Charles Stross
Charles Stross - The Hidden Family
Charles Stross
libcat.ru: книга без обложки
Charles Stross
Отзывы о книге «Accelerando»

Обсуждение, отзывы о книге «Accelerando» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x