Jack McDevitt - Boża maszyneria

Здесь есть возможность читать онлайн «Jack McDevitt - Boża maszyneria» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Boża maszyneria: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Boża maszyneria»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Loty międzygwiezdne i odkrycia innych zamieszkanych światów rozpoczęły drugi złoty wiek dla archeologów. Wśród licznych odkryć najbardziej frapującą zagadkę stanowią Wielkie Monumenty, rozsiane po kilkunastu planetach naszego ramienia galaktyki. O rasie zwanej Twórcami monumentów nic jednak naukowcom nie wiadomo, poza tym, że ich cywilizacja stała na bardzo wysokim poziomie. Do rozwiązania tej tajemnicy dąży uparcie grupa archeologów.

Boża maszyneria — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Boża maszyneria», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Drafts wywołał na ekran jego obraz. W przyćmionym świetle gwiazdy światek prezentował się egzotycznie — cały był złotosrebrny, jak od blasku świec. Chmury dryfowały nisko nad pomarańczowymi polami śniegu, nad azotowymi morzami, metanowymi bagnami i zakrzywionymi łańcuchami gór. Leżał w cieniu delikatnych pierścieni wokół swej wielkiej planety.

Atmosfera wykazywała zawartość wodoru, metanu, azotu, cyjanku, wodoru i etylenu. Odległość od planety wynosiła 650 tysięcy kilometrów. Czas jednego obrotu: trzynaście dni. Średnica — 5300 kilometrów. Temperatura na powierzchni na równiku: — 165°C. Ciążenie na powierzchni: 0,37. Czas jednego okrążenia: 11,14 dnia. Wiek: szacowany na 4,7 miliardów lat, z możliwością błędu około 10 proc. Cały system odległy był od słońca o dwanaście AU.

Przyglądali się, jak na półkuli zachodniej wybucha wulkan. Na jeden z oceanów padał śnieg, a pobliskie brzegi siekły ulewne deszcze.

— Ten sztorm może mieć sporo procent — odezwała się Angela. — Na dole jest mnóstwo etanolu, a i temperatura jest niemal najodpowiedniejsza. — Uśmiechnęła się szeroko. — Nie zdziwiłoby mnie, gdyby się okazało, że są tam jeziorka z benzyną.

Carson znalazł to, czego szukał, na południu, jakieś dwadzieścia stopni od równika — rozległą równinę usianą rozlicznymi płaskowzgórzami.

— Tu — stuknął palcem w ekran. — Tu będziemy wszystko ustawiać.

Z pomocą Hutch Drafts odłączył od statku trzy z jego zewnętrznych kamer. Ashley Tee w wyniku tego stała się miejscowo ślepa, ale nie było to takie straszne. Wspólnie sklecili podpórkę dla lasera i trójnogi dla kamer.

— Opowiedz mi, jak będzie wyglądała łączność — poprosił Carson, kiedy trzeciego dnia rano po raz kolejny okrążali gazowego olbrzyma. W porze śniadania powinni już wejść na orbitę Delty.

Hutch podała mu do obejrzenia jedną z kamer, rozłożyła trójnóg (który będą musieli solidnie zakotwiczyć w lodzie) i przypięła doń czujniki.

— Stawiamy kamery na ziemi, dookoła celu. Wystrzelimy dwa satelity łącznościowe. Jeśli kamery coś zobaczą, prześlą obraz na satelity, a te prześlą ponadświetlny alarm na Punkt Zebry. Satelity umieścimy w wypukłych kasetkach, żeby nie miały kątów prostych.

— W jaki sposób włączają się kamery?

— Reagują na nagły i znaczący wzrost aktywności elektrycznej albo na temperaturę przewyższającą normalnie tutaj występujące. Każda kamera ma swój własny system czujników, więc będą pracować niezależnie od siebie. Jeśli coś rzeczywiście się wydarzy, będziemy mogli uzyskać zdjęcia.

— A co ze zwykłymi burzami elektrycznymi? Czy one nie włączą kamer?

— Angela twierdzi, że błyskawice są tutaj rzadkością, zrobiła mi też całkiem sensowną wyliczankę na temat: dlaczego tutejsze zjawiska przyrodnicze nie będą w stanie uruchomić kamer. A jeśli nawet uruchomią — wzruszyła ramionami — to trudno. Ktoś będzie się fatygował nadaremnie.

— Ktoś będzie się fatygował? — Nie tak wyobrażał sobie Carson system alarmowy. — Czy nie da się tego stwierdzić na podstawie otrzymanych na Punkcie zdjęć?

— Nie dostaną żadnych zdjęć. Obrazy będą przechowywane w satelitach. A wyślą na Punkt tylko i wyłącznie sygnał alarmowy.

— Dlaczego nie wyślecie zdjęć?

— Nie możemy. Łączność nadprzestrzenna pochłania ogromne ilości energii. Nie możemy jej tyle wytworzyć, chyba że sami będziemy krążyć tu w okolicy, żeby w razie czego wykorzystać urządzenia siłowe Ashley Tee. Więc zrobimy, ile możemy, i poślemy im brzęczyk.

„No, pięknie” — pomyślał Carson. Za każdym razem, kiedy tu będzie burza, oni będą musieli wyekspediować statek.

— Nie mogę powiedzieć, że jestem zachwycony — marudził. — Na ile bezpieczne będą kamery, jeśli coś rzeczywiście się zdarzy?

— Trudno powiedzieć, bo przecież sami nawet nie wiemy, co właściwie ma się zdarzyć. Będą musiały być dość blisko celu — co najwyżej jakieś kilkaset metrów, żeby mogły zadziałać czujniki o krótkim zasięgu. Jeśli umieścimy je dalej i przełączymy na większy zasięg, zaczną odbierać za dużo przypadkowych sygnałów, a wtedy rzeczywiście będziemy mieli całą serię fałszywych alarmów.

— Rozumiem.

— Jeszcze jedna sprawa. Jeśli wszystko przebiegnie tak, jak się tego spodziewamy, w powietrzu będzie bardzo dużo ładunków elektrycznych, a transmisje nam się pozacierają. Wówczas obrazy nie dotrą na satelity.

— W takim razie przekaz powinien nastąpić z opóźnieniem.

— Już to urządziłam. Dodatkowo będziemy fotografować z poziomu gruntu. Wszystko z kopiami zabezpieczającymi, tak że jeśli cokolwiek zdoła przetrwać, my będziemy mieli swój zapis. — Była dumna ze swojej roboty i spodziewała się, że Carson to zauważy. Ale on wciąż nad czymś myślał. — Próbowałam jak najlepiej zabezpieczyć sprzęt — dodała po chwili.

— W porządku — odparł. — To dobrze.

— Za parę lat trzeba będzie wysłać kogoś, żeby wszystko tu wymienił. Sprzęt nie był przeznaczony do tego rodzaju zadań, więc nie przetrwa długo.

— Wiem — odpowiedział. Jednak oboje zdawali sobie sprawę, że wysłanie tu kogokolwiek z takim zadaniem jest mało prawdopodobne.

Wyznaczyli swój cel na rozległej, okrytej śniegiem równinie, zakończonej z jednej strony pasmem gór, a z drugiej bagnami pełnymi azotowego i węglowodorowego szlamu. Płaskowzgórza, które przyciągnęły uprzednio uwagę Carsona, rozsiane były po całym, w większości zupełnie płaskim, terenie: oblodzonym i skąpanym w bladym, czerwonawym świetle dalekiego słońca.

Ustalili, że będzie to grupka czterech płaskowzgórzy, które leżały na obszarze o boku mniej więcej sześćdziesięciu kilometrów. Każde miało kształt zbliżony do prostokąta. (Właśnie dlatego wybrano tę, a nie inną grupę.) Najmniejsze z nich zajmowało obszar około sześciu kilometrów kwadratowych, największe około stu. Carson dałby wiele za to, by móc znaleźć cztery płaskowzgórza, które leżałyby na czterech rogach kwadratu, ale natura nie dostosowała się do jego życzeń — ani na tym świecie, ani na żadnym z okolicznych. Te cztery płaskowzgórza były najbliższe ideału.

Zaplanowali, że wygładzą nierówne krawędzie i zamienią płaskowzgórza w idealne prostopadłościany. Żeby to osiągnąć, przy trójce potrzeba zaledwie kilku zabiegów kosmetycznych. Przy czwórce — tym największym — czeka ich za to grubsza robota.

— Nie upodobnią się szczególnie do Oz — rzucił sceptycznie Terry.

— Mylisz się — skwitowała Janet. — Kiedy skończymy, będą całe w liniach prostych. Żadnych krzywych. Tak jak te sześcienne księżyce.

— A według ciebie liczą się tylko linie proste?

— Tak — potwierdziła. „Kąty proste. Wszystko wszędzie sprowadza się zawsze do kątów prostych”. — Wiesz co? Może chodzi po prostu o to, by stworzyć wzór, jaki nie pojawia się w naturze? Chcieliśmy trocheje powycinać, urozmaicić. Ale możliwe, że nie w tym rzecz.

Carsonowi doskwierała nieco świadomość, że nikt na pokładzie statku nie pracował przedtem tak wielkim pulserem.

— Może się skończyć na tym, że powystrzelamy się nawzajem — rzucił ponuro.

Podpórkę dla miotacza strumieni cząsteczkowych zainstalowali w ładowni wahadłowca. Janet obrzuciła wszystko niepewnym spojrzeniem i uśmiechnęła się do Hutch.

— Jak to nam wypadnie, mamy po występie.

Hutch próbowała sobie wyobrazić, jak wszystko po kolei będzie wyglądać. W pewnej chwili wahadłowiec musi lecieć niemal na boku, żeby mogli uzyskać dobry kąt strzału z luku ładowni.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Boża maszyneria»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Boża maszyneria» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jack McDevitt - The Moonfall
Jack McDevitt
Jack McDevitt - POLARIS
Jack McDevitt
Jack McDevitt - SEEKER
Jack McDevitt
Jack McDevitt - Coming Home
Jack McDevitt
Jack McDevitt - Cauldron
Jack McDevitt
Jack McDevitt - Ancient Shores
Jack McDevitt
Jack McDevitt - A Talent for War
Jack McDevitt
Jack McDevitt - Firebird
Jack McDevitt
libcat.ru: книга без обложки
Jack McDevitt
Jack McDevitt - Eternity Road
Jack McDevitt
Jack McDevitt - The Devil's Eye
Jack McDevitt
Отзывы о книге «Boża maszyneria»

Обсуждение, отзывы о книге «Boża maszyneria» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x