Martinez czuł przypływ złości. Opowiadanie doktora do niczego nie prowadziło — wciągało tylko w zagadkę osobowości Gomberga Fletchera, a Martinezowi zależało wyłącznie na znalezieniu zabójcy. Nie obchodziły go nawet motywy. Chciał tylko wiedzieć kto to zrobił. I chciał do tego dojść najbardziej skutecznym sposobem.
— Co to za obiekt wisi w sypialni Fletchera? — spytał. — Ten mężczyzna przywiązany do drzewa.
Na ustach Xi pojawił się uśmieszek.
— To część jego kolekcji, której nie można publicznie pokazywać. Kapitan Fletcher otrzymał specjalne pozwolenie z Biura Cenzury na zbieranie sztuki religijnej.
Martinezowi odebrało mowę. Kulty i religie były zabronione dla dobra społeczeństwa. W Praxis za religię uważano każdą wiarę czy sektę, która głosi nieracjonalne i niesprawdzalne tezy na temat wszechświata. Zakazana była również sztuka inspirowana jakimkolwiek kultem. Takie dzieła można było obejrzeć wyłącznie w Muzeach Przesądów, które wzniesiono w głównych miastach imperium.
Oczywiście byli również prywatni kolekcjonerzy oraz uczeni, zajmujący się tą dziedziną sztuki, ale uważano, że są wiarygodni i odpowiednio traktują tego rodzaju materiał wybuchowy. Aż trudno było uwierzyć, że ktoś taki, wraz z częścią swoich zbiorów, mógłby się znaleźć na „Prześwietnym”.
— Czy interesował się jakąś konkretną religią? — spytał wreszcie Martinez.
— Tymi, które inspirowały dobre malarstwo i rzeźbę — powiedział Xi. — Czy wie pan cośo starożytnejsztuce Terry…
— Nic — odparł krótko.
— Wiele z tego, zwłaszcza we wczesnym okresie, było tworem takiego czy innego kultu. Oczywiście większość tych kultów nie ma już wyznawców, a tę sztukę widuje się tylko w zwykłych muzeach.
— Rzeczywiście. — Martinez bębnił palcami po stole. — Czy orientuje się pan, dlaczego kapitan Fletcher umieścił ten… ten obiekt na ścianie w takim miejscu, by go widzieć tuż przed snem?
— Nie wiem. — Xi sprawiał wrażenie, że jest szczery. — Sam chciałbym znać odpowiedź, lordzie kapitanie.
— Może to był element jakiejś zabawy erotycznej?
— Wątpię, czy Gomberga interesowało erotyczne biczowanie — powiedział Xi z rozbawieniem. Potem wzruszył ramionami. — Choć niezliczona jest rozmaitość ludzkich upodobań.
Martinez czuł się zawiedziony i znów wzbierała w nim złość.
— Skoro pan tak twierdzi…
Xi postawił pustą szklankę na tacy.
— Dziękuję za drinka, lordzie kapitanie. Żałuję, że nie okazałem się zbyt pomocny.
Martinez spojrzał znacząco na próbki kryminalistyczne.
— Sądzę, że to okaże się pomocne.
— Mam nadzieję. — Xi wstał i zebrał małe plastikowe pudełeczka. — Zabiorę się do badań, jeśli pan pozwoli.
Kapitan westchnął.
— Do dzieła, lordzie doktorze.
Xi nawet nie zasalutował. Po jego wyjściu Martinez przywołał Alikhana.
— Powiedz Perry'emu, że może przynieść kolację, jeśli już ją przygotował. Do jutra nie przeniosę się do kwatery kapitana. Rozpakuj potrzebne rzeczy, żebym miał na rano.
— Tak jest, milordzie. — Alikhan pochylił się nad biurkiem, by nalać Martinezowi nowego drinka. — Coś jeszcze, milordzie?
— Co ludzie mówią?
— Milordzie, przez cały dzień byłem tutaj i pakowałem rzeczy. Nie miałem okazji z nikim porozmawiać.
— Rzeczywiście — przyznał cicho Martinez. — Dziękuję.
Alikhan wyszedł. Martinez przejrzał dane świeżo udostępnione za pomocą kapitańskiego klucza i odciska kciuka, i przesłał doktorowi Xi dostęp do bazy odcisków palców. Po kilku minutach Perry przyniósł kolację. Martinez jadł lewą ręką, a prawą pracował pisakiem na desktopie, sporządzając spis wszystkich rzeczy, które musiał zrobić i o których musiał pomyśleć po objęciu dowództwa.
Gdy Perry zabrał talerze, Martinez posłał wiadomości do wszystkich starszych podoficerów, szefów departamentów, polecając im, by zdali relację z tego, co robili ich podwładni w krytycznych chwilach tego ranka. Uważał, że najlepiej to zrobić od razu, gdy pamięć jest jeszcze świeża. Potem skomunikował się z pierwszym porucznik Fulvią Kazakov.
— Czy pani porucznik jest teraz na służbie?
— Nie, milordzie. — Wydawała się zdziwiona tym pytaniem.
— Byłbym zobowiązany, gdyby pani wstąpiła do mojego gabinetu.
— Oczywiście, milordzie. — I po chwili spytała: — A do którego, milordzie?
Martinez uśmiechnął się.
— Do mojego dawnego, czyli do pani dawnego.
Gdy wszedł na ten statek, był trzecim co do rangi oficerem, więc zajął trzecią pod względem prestiżu kwaterę, należącą wówczas do pierwszego porucznika. Kazakov przeniosła się do kabiny młodszego od niej rangą porucznika. I tak się kolejno przesuwano, aż najmłodszy porucznik musiał zamieszkać u kadetów. Jutro wszyscy odetchną z ulgą, gdy wrócą na swoje miejsca, pomyślał Martinez.
Oczywiście z wyjątkiem kapitana Fletchera — jego ciało krystalizowało się powoli w zamrażarce.
Przyszła Kazakov, rozsiewając metaliczny zapach perfum. Miała na sobie galowy mundur, którego wysoki kołnierz podkreślał jej długą szyję i sercokształtną twarz. Pałeczki wetknięte w kok z tyłu głowy połyskiwały macicą perłową.
— Proszę usiąść, milady — powiedział Martinez, gdy Kazakov stanęła na baczność. — Mógłbym zaproponować pani wino? Albo cośinnego?
— Chętnie, to co pan pije, milordzie.
Nalał jej wina z butelki, którą Perry przyniósł mu na kolację. Kazakov uprzejmie upiła łyk z kieliszka, po czym odstawiła go na biurko.
— Jestem zupełnie inny niż kapitan Fletcher — zaczął Martinez.
— Tak, milordzie. — Kazakov nie zdziwiła się tym stwierdzeniem.
— Ale bardzo postaram się być jak kapitan Fletcher, przynajmniej chwilowo.
— Rozumiem, milordzie. — Kazakov skinęła głową.
Ciągłość jest bardzo ważna. Fletcher wiele lat dowodził „Prześwietnym” i jego zwyczaje i specyficzne cechy osobowości stały się częścią statkowej rutyny. Nagła zmiana mogłaby zakłócić równowagę rozległej organicznej sieci, jaką tworzyła załoga. Tę sieć już i tak zaburzyły wydarzenia ostatnich dni.
— Zamierzam kontynuować rygorystyczne inspekcje kapitana Fletchera — oznajmił Martinez. — Mogłaby mi pani powiedzieć, czy przeprowadzał inspekcje wydziałów rotacyjnie, czy też wybierał je przypadkowo?
— Chyba przypadkowo. Nie zauważyłam jakiejś regularności. Jednak przed wyjściem z gabinetu zwyczajowo zawiadamiał szefa danego wydziału, że idzie na przegląd. Zależało mu na tym, żeby inspekcje były dość niespodziewanie, ale nie chciał wkraczać w sam środek jakiejś ważnej pracy.
— Rozumiem. Dziękuję.
Upił trochę wina. Wydało mu się skwaśniałe. Terza posłała mu najlepsze wina z piwnic klanu Chenów w Górnym Mieście, ale Martinez nie znalazł w tym napoju nic nadzwyczajnego.
— Czy mogłaby mi pani zdać raport na temat stanu statku? Nieformalnie, nie potrzebuję tych wszystkich danych liczbowych.
Kazakov uśmiechnęła się i włączyła displej mankietowy.
— Mam dane, jeśli pan chce — powiedziała.
— Nie teraz. Proszę tylko o słowne podsumowanie.
„Prześwietny” — co nie dziwiło — był w dobrym stanie. Nie został uszkodzony podczas buntu przy Harzapid ani w bitwie przy Protipanu. Zapasy jedzenia, wody i paliwa z nawiązką wystarczą na planowaną podróż. Zapasy pocisków natomiast znacznie spadły: podczas bitwy i w akcjach niszczenia nieprzyjacielskich statków magazyny krążownika opustoszały w dwóch piątych.
Читать дальше