Walter Williams - Wojna

Здесь есть возможность читать онлайн «Walter Williams - Wojna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: MAG, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wojna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wojna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Straszliwe imperium tyranów Shaa przestało istnieć, wszechświat znalazł się na łasce bezlitosnych, spragnionych władzy gadopodobnych Naksydów. Wszędzie zapanował krwawy chaos. Jednak dalecy potomkowie Terry cenią sobie wolność, a ich bohaterscy wojownicy nie poddają się. Lord Gareth Martinez i tajemnicza Caroline Sula, która prowadzi walkę w podziemiu, oddzieleni są latami świetlnymi, ale dążą własnymi drogami do decydującej bitwy o przyszłość, gdyż nowy porządek może się okazać jeszcze bardziej przerażający od starego. Jedyna nadzieja w tym, że powiedzie się ostatni desperacki plan, który scali rozbitą galaktykę.

Wojna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wojna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Nie. — Michi patrzyła gniewnie. — Upadł i rozbił sobie głowę.

* * *

Martinez wrócił do swojej kabiny, a tam Alikhan i inni dwaj ordynansi już pakowali jego rzeczy. Kapitan przystanął w drzwiach.

— Milordzie, przypuszczam, że przenosimy się do kabiny kapitana — powiedział Alikhan.

— Chyba tak. — Jego dotychczasowe plany nie sięgały aż tak daleko.

Nie miało również sensu dociekanie, w jaki sposób Alikhan dowiedział się o tym, że miejsce w kapitańskiej kwaterze zostało opuszczone. Choć oficjalnie nie ogłoszono śmierci Fletchera, z pewnością wszyscy na statku już o tym wiedzieli.

— Usunęliśmy naszywki sztabowe ze wszystkich pańskich bluz, z wyjątkiem tej, którą ma pan na sobie — powiedział Alikhan. — Milordzie, czy mógłby pan dać mi swoją bluzę?

Martinez odpiął kołnierzyk i wszedł do kabiny sypialnej. Alikhan z kolegami prawie ukończyli pracę — nadzwyczaj sprawnie, zważywszy na ilość sprzętu, który oficer musi brać ze sobą, przenosząc się z jednego stanowiska na drugie.

— Czy rzeczy kapitana też są już spakowane? — spytał.

— Wszystko, poza tym, co było w jego gabinecie — odparł Alikhan. — Stoi tam na straży policjantka.

— Jasne. — Martinez, opuścił swoją kabinę, zapiął kołnierzyk i ruszył korytarzem do gabinetu Fletchera. Na jego widok policjantka stanęła na baczność.

— Proszę ze mną — powiedział i ruszył na obchód gabinetu, odwracając wzrok od biurka ze śladami krwi i skrawkami skóry Fletchera. W progu kabiny sypialnej zamarł z rozwartymi oczami.

Z wypowiedzi Chandry wnioskował, że może się tu spodziewać erotycznych obrazów na ścianach, ale Fletcher nie udekorował swego pokoju aż tak prozaicznie. W innych miejscach na statku kazał położyć jasne kafelki albo namalować klasycznie skomponowane freski, u siebie natomiast wyłożył ściany starymi, pociemniałymi i podziurawionymi belkami. Nigdy ich nie szlifowano i nie malowano, prawdopodobnie zostały tylko ogniotrwałe zabezpieczone, zgodnie z przepisami Floty; ogólnie sprawiały wrażenie, jakby pochodziły z jakiegoś zapadłego domu z dawnych wieków. Panele sufitowe były równie stare, też z ciemnego drewna, lecz wygładzone i lekko pociągnięte lakierem. Na podłodze leżały kafelki barwy błota, tworzące geometryczne wzory, a oświetlenie stanowiły proste kinkiety z ręcznie kutej miedzi. Na ścianach wisiały ciemne stare obrazy w metalowych ramach połyskujących złotem i srebrem.

Na przeciwległej ścianie dominowała naturalnej wielkości postać mężczyzny, wykonana z porcelany. Mężczyznę okrutnie torturowano, a potem rozpięto na drzewie, by umarł. Na półprzezroczystym porcelanowym ciele widoczne były rany cięte, krew, ślady po przypiekaniu rozpalonymi szczypcami — wszystko to oddane przez artystę ze znakomitą dokładnością. Mimo ran i zmaltretowanego ciała, starannie ogolona twarz mężczyzny była spokojna, nieziemska, z nienaturalnie wielkimi ciemnymi oczyma, sięgającymi aż do skroni. Jego włosy zwisały długimi puklami aż do ramion. Martinez podszedł krok bliżej — zobaczył, że postać przymocowano metalowymi taśmami do kawałka prawdziwego drzewa.

Patrzył zdumiony to na rzeźbę, to na dwóch służących, którzy stali na baczność przy otwartych skrzyniach wypełnionych rzeczami kapitana.

— Co to takiego? — nie mógł się powstrzymać od pytania.

— Należy do kolekcji kapitana Fletchera, milordzie — wyjaśnił starszy z nich, siwy mężczyzna o długim nosie i wilgotnych, ruchliwych wargach.

— Ty jesteś Narbonne? — spytał Martinez.

— Tak, milordzie.

— Poczekajcie chwilę.

Martinez przywołał Marsdena, kapitańskiego sekretarza.

— Proszę o pełną inwentaryzację dobytku kapitana Fletchera — rzekł. — Chcę, żebyś podpisał protokół przy obecnych tu świadkach, w tym… — Skinął na strażnika. — Jak się nazywasz?

— Huang, milordzie.

— W tym Huanga.

— Dobrze, milordzie. — Marsden skłonił łysą głowę.

— Spróbuję otworzyć sejf kapitana, żebyśmy mogli zinwentaryzować jego zawartość.

— Tak jest, milordzie.

Dostanie się do sejfu okazało się trudniejsze niż Martinez oczekiwał. Szyfr był zapisany w bazie dostępnej dla kapitana, ale Fletcher zmienił go przynajmniej raz, odkąd objął dowództwo, i stara kombinacja nie działała. Martinez dostał od Michi kapitański klucz Fletchera, ale to też się nie przydało. W końcu musiał wezwać głównego mechanika Gawbyana. Mechanik — mężczyzna o imponujących wąsach, zawiniętych tak wysoko, że sięgały niemal brwi — przybył ze swoim pomocnikiem i torbą z narzędziami. Po kilku próbach otworzyli wreszcie sejf, który ujawnił nieciekawą zawartość: trochę pieniędzy, piękny, wykonany na zamówienie pistolet z pudełkiem amunicji, trochę wyciągów bankowych, akcji giełdowych i dwa małe pudełka. W jednym z nich leżała mała, krucha ze starości książka, zapisana niezrozumiałym starożytnym alfabetem. Drugie zawierało posążek z białego jadeitu, przedstawiający prawie nagą sześcioramienną kobietę, tańczącą na czaszce. Martineza to nie zaszokowało — przecież przed chwilą widział zamęczonego mężczyznę przywiązanego do drzewa.

Przypuszczał, że książka i posążek są wartościowe, postanowił więc je przechować we własnym sejfie, dopóki Gawbyan nie skończy naprawiać zniszczonego zamka.

— Zanotuj — polecił Marsdenowi — że zabrałem na przechowanie książeczkę i posążek kobiety.

— Tak jest, milordzie. — Marsden zapisał to w kompnotesie. Martinez zaniósł przedmioty do swego gabinetu, a w drodze powrotnej spotkał, wchodzącego schodnią doktora Xi, pachnącego lekko środkiem dezynfekującym. Xi wyprężył się.

— Właśnie szedłem złożyć raport lady Michi — wyjaśnił.

— Tak?

Patrzył przez chwilę smutnymi oczyma na Martineza, ale potem wzrok mu stwardniał.

— Jeśli pan chce, proszę ze mną — powiedział.

Gdy weszli do gabinetu Michi, doktor w nietypowy sposób zasalutował.

— Przeprowadziłem sekcję — oznajmił. — Właściwie nie była potrzebna. Od początku było oczywiste, że to morderstwo.

Michi zacisnęła wargi w wąską linię.

— Oczywiste? Jak to? — spytała.

— Założyłem siatkę czujników wokół głowy kapitana i otrzymałem trójwymiarowy obraz. Kapitan Fletcher otrzymał trzy oddzielne uderzenia w skroń. Poranny powierzchowny ogląd nie ujawnił tych trzech uderzeń, ale na trójwymiarowym obrazie są widoczne.

— Trzykrotnie uderzono jego głową o biurko? — spytała Michi.

— Albo dwa razy uderzono tępym narzędziem, a potem ciśnięto go na biurko, żeby wyglądało to na wypadek.

— Przywołać sprzętowca pierwszej klasy, Garcię, do gabinetu dowódcy eskadry — powiedziała Michi do swojego biurka. Spojrzała na Martineza. — Kto jest oficerem żandarmerii?

— Corbigny, milady.

Michi ponownie zwróciła się do biurka:

— Przywołać również porucznika Corbigny.

— Wątpię, by ciało porucznika Kosinica było nadal na statku — zwrócił się Martinez do doktora Xi.

— Nie, ciało znajduje się w zamrażarce. Nie kremujemy ciał.

— Może powinien je pan obejrzeć.

Xi odwrócił wzrok i spojrzał na ścianę nad głową Michi. Wydął usta, potem je przygryzł.

— Powinienem — oznajmił. — Szkoda, że tego nie zrobiłem, gdy umarł.

— Dlaczego pan tego nie zrobił?

— Przyczyna śmierci wydawała się oczywista. Podczas walk pod Harzapid Kosinic doznał złamania kości i ran głowy. Gdy przyszedł na statek, twierdził, że czuje się dobrze, ale dokumentacja szpitalna mówiła o nieznośnych bólach głowy, zawrotach i omdleniach. Gdy znaleziono go martwego, wydawało się oczywiste, że zasłabł i uderzył się w głowę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wojna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wojna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Walter Williams - The Picture Business
Walter Williams
Walter Williams - The Rift
Walter Williams
Walter Williams - Praxis
Walter Williams
Walter Williams - Rozpad
Walter Williams
Walter Williams - Aristoi
Walter Williams
libcat.ru: книга без обложки
Walter Williams
Walter Williams - City on Fire
Walter Williams
Walter Williams - Conventions of War
Walter Williams
Walter Williams - The Sundering
Walter Williams
Walter Williams - The Praxis
Walter Williams
libcat.ru: книга без обложки
Walter Williams
Отзывы о книге «Wojna»

Обсуждение, отзывы о книге «Wojna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x