Martinez przełączył się na kanał, który umożliwiał mu wysyłanie wiadomości do wszystkich w sterowni, a potem zaczął się zastanawiać. Trudno jest przekazać jakieś informacje, jeśli się ich samemu nie posiada. Postanowił więc wyrażać się jak najprościej.
— Tu kapitan Martinez. Chciałbym was poinformować, że lady dowódca eskadry poleciła mi objąć dowództwo „Prześwietnego”, ponieważ zameldowano, że kapitan Fletcher zachorował. Nie znam szczegółów, ale jestem pewien, że kapitan Fletcher podejmie obowiązki dowódcy, gdy tylko pozwolą na to okoliczności.
Tak, to najbardziej bezbarwne oświadczenie, jakie mógłbym sobie wyobrazić pomyślał. Raczej nie zaspokoiłem ciekawości tej wachty.
Potem powiadomił Michi, że dotarł na mostek. Rozmowę przyjęła adiutant Michi, lady Ida Li, która prawdopodobnie przekazała ją dowódcy.
Wezwał displej taktyczny i zapoznał się z sytuacją. Siły Chen zmierzały w pobliże Termaine, dwie szalupy leciały za wyprzedzającą eskadrą pocisków, Termaine otoczona była chmarą statków odcumowanych z pierścienia i porzuconych. Jeśli dowódca Floty Jakseth, przygotowywał jakiś kontratak, to jeszcze go nie wykonał.
— Lordzie kapitanie? — usłyszał znany głos. Spojrzał na displej i zobaczył zbrojeniowca Husayna.
— Tak, poruczniku?
— Zastanawiam się, czy prawdopodobnie, nie będę musiał uruchomić konsoli uzbrojenia.
Bardzo taktowna uwaga ze strony Husayna; Martinez przyznał mu w myślach kilka punktów. W tej chwili ani on, ani Husayn, ani nikt inny na „Prześwietnym” nie mógł odpalić śmiercionośnej baterii pocisków. Żaden oficer nie mógł tego zrobić, jeśli nie zostały spełnione pewne warunki.
Otóż trzej oficerowie — albo kapitan i dwóch poruczników, albo trójka poruczników — musieli przekręcić swoje klucze, by włączyć konsolę uzbrojenia, a przynajmniej dwa z tych kluczy należało przekręcić w odległych miejscach statku.
W tej sytuacji klucz Martineza był bezużyteczny: nie został skonfigurowany jako klucz oficera liniowego, stojącego w stosownej hierarchii służbowej. Musiał więc zorganizować trzech poruczników.
— Bardzo dobrze, lordzie poruczniku — powiedział. Wezwał pierwszą porucznik, Fulvię Kazakov, która stacjonowała w sterowni pomocniczej, gotowa przejąć dowodzenie statkiem, gdyby sterownia wraz ze wszystkimi starszymi oficerami została rozwalona na strzępy, i kazał jej włożyć klucz razem z Husaynem i Chandrą.
— Obrócić na mój sygnał — rozkazał. — To nie są ćwiczenia. Trzy, dwa, jeden, sygnał.
Displej Husayna pojaśniał, gdy wszystka broń się ożywiła.
— Dziękuję — powiedział Martinez. — Gotowość.
Zapalenie panelu broni było najbardziej dramatycznym wydarzeniem do chwili, gdy trzeba było znowu go zgasić. Dzień pełzł jak artretyczne zwierzę szukające nory, w której mogłoby umrzeć. Tylko od czasu do czasu jedna z ikon na displeju taktycznym poruszała się trochę w którymś kierunku, a potem wszystko zamierało.
Szalupy przeleciały w pobliżu Termaine; ich kamery i czujniki badały pierścień planety, sprawdzały, czy nie ma tam ukrytej broni czy statków. Dane przesyłane były do operatorów czujników w sterowni i sterowni pomocniczej. Porucznik Kazakov zestawiła dane i poinformowała, że wedle wszelkich znaków dowódca Floty, Jakseth, zastosował się do rozkazów lady Michi. Naksydzi budowali w pierścieniu aż sześć okrętów wojennych, ale żaden z nich nie został ukończony; teraz wszystkie odczepiono i puszczono luzem.
Martinez nie musiał więc zabić kilku miliardów ludzi. Zamiast tego, wypowiadając z ulgą każdą sylabę, wydał rozkaz wycelowania w dryfujące okręty i statki cywilne i wysłania w ich stronę niszczących pocisków. Każdy statek z eskadry Chen wysłał taką samą liczbę pocisków, by żaden ze statkowych magazynów zbyt szybko nie opustoszał.
Potem obserwował na displeju rozkwitające wybuchy ekspandujących, nakładających się na siebie kul przegrzanej plazmy, które w jednej chwili przesłoniły Termaine i jej pierścień. Gdy plazma stygła i rozproszyła się, pierścień nadal istniał — dowódca Floty, Jakseth, zapewne z ulgą patrzył na ten widok.
Jeszcze przez pół godziny Martinez obserwował, jak rozwija się sytuacja taktyczna, a potem zapytał Michi o pozwolenie opuszczenia stanowisk bojowych. Tym razem rozmawiał z nią osobiście.
— Udzielam pozwolenia — oznajmiła.
— Co z kapitanem Fletcherem?
— Nie żyje. Chcę, żeby wraz z porucznik Kazakov przyszedł pan do mojego gabinetu, gdy tylko opuścimy stanowiska bojowe.
— Tak, milady. — Czekał, aż lady Michi poda więcej informacji, ale ona milczała.
— Mógłbym spytać, jak umarł kapitan? — powiedział wreszcie. Mógł pójść o zakład, że Fletcher się powiesił.
Odpowiedziała tonem pełnym urazy:
— Upadł i widocznie uderzył głową o kant biurka. Nie wiemy nic więcej, ponieważ jak tylko odkryto jego ciało, musieliśmy zająć stanowiska bojowe. Doktor Xi kazał przenieść ciało do ambulatorium, ale potem sam musiał przejść na stanowisko bojowe, więc nie przeprowadził sekcji zwłok.
— Czy mam to ogłosić załodze?
— Nie. Sama to zrobię. Teraz chcę pana widzieć w swoim gabinecie.
— Tak jest, milady.
Michi wyłączyła się i Martinez przeszedł na kanał, który umożliwiał mu rozmowę z załogą sterowni.
— Opuścić stanowiska bojowe — rozkazał. — Dobrze się spisaliście, wszyscy.
Zdjął hełm i zaczerpnął powietrza pozbawionego zapachu uszczelek. Kiedy wyprzęgał się i wstawał, przez statek niósł się sygnał obwieszczający jego ostatni rozkaz.
— Kto zwykle o tej godzinie ma wachtę? — spytał.
Chandra zdjęła hełm i starła rękawicą z czoła ślady potu.
— Pierwszy, lordzie kapitanie — odparła.
— Porucznik Kazakov ma się teraz stawić w innym miejscu. Poruczniku Prasad, jeśli nie jest pani zbyt zmęczona, byłbym zobowiązany, gdyby objęła pani wachtę pierwszego.
Chandra skinęła głową.
— Tak jest, milordzie.
— Porucznik Prasad obejmuje wachtę! — powiedział Martinez donośnie, by wszyscy usłyszeli.
— Obejmuję wachtę! — powtórzyła głośno Chandra.
Martinez wymaszerował ze sterowni. Kawalerzyści obserwowali go ze ścian nieprzyjaznym, przenikliwym wzrokiem.
* * *
— Mianuję pana dowódcą „Prześwietnego” — oznajmiła Michi. — Jest pan tu jedynym kapitanem.
Martinez wolałby wprawdzie, żeby nie przedstawiła tego w taki sposób, jakby to była ostateczność, ale przecież znów miał dowodzić statkiem. Zalało go przyjemne uniesienie, które zmyło wszelkie niemiłe wrażenia.
— Tak, milady. — Promieniał.
— Proszę mi dać swój kapitański klucz — poleciła.
Zdjął klucz z elastycznej taśmy wokół szyi i podał jej. Michi wsunęła go w szczelinę w biurku i wprowadziła kody.
— Proszę o odcisk kciuka.
Martinez przyłożył kciuk i Michi zwróciła mu klucz. Znowu przyczepił go do taśmy i schował pod bluzą.
— Gratulacje, milordzie — powiedziała Fulvia Kazakov. Siedziała obok Martineza. Ciemne włosy tradycyjnie związała z tyłu głowy, ale ponieważ przebierała się w pośpiechu po zejściu ze stanowiska bojowego, nie miała czasu wetknąć w węzeł dwóch inkrustowanych pałeczek.
— Dziękuję — odparł i nagle uświadomił sobie, że nie powinien tak promieniować szczęściem. — To przykre, że awans nadszedł po takiej tragedii — dodał.
— Właśnie. — Michi dotknęła panelu komunikacyjnego. — Jest tam jeszcze Garcia?
— Tak, milady — zgłosiła się Vandervalk, jej ordynans.
Читать дальше