Walter Williams - Wojna

Здесь есть возможность читать онлайн «Walter Williams - Wojna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: MAG, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wojna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wojna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Straszliwe imperium tyranów Shaa przestało istnieć, wszechświat znalazł się na łasce bezlitosnych, spragnionych władzy gadopodobnych Naksydów. Wszędzie zapanował krwawy chaos. Jednak dalecy potomkowie Terry cenią sobie wolność, a ich bohaterscy wojownicy nie poddają się. Lord Gareth Martinez i tajemnicza Caroline Sula, która prowadzi walkę w podziemiu, oddzieleni są latami świetlnymi, ale dążą własnymi drogami do decydującej bitwy o przyszłość, gdyż nowy porządek może się okazać jeszcze bardziej przerażający od starego. Jedyna nadzieja w tym, że powiedzie się ostatni desperacki plan, który scali rozbitą galaktykę.

Wojna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wojna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Sula uśmiechnęła się.

— To było w tym najlepsze, prawda?

Być kochaną. Widzieć słowa „ Niech żyje Biały Duch!” wymalowane na ścianach domów, widzieć, jak ludzie wychodzą z tramwajów, czytając egzemplarze „Bojownika”, obserwować twarze innych, gdy szła w mundurze przez Rynek Tekstyliów lub gdy rozdzielała skradzioną żywność w Starej Trójce. Być w ramionach Casimira, ze zmysłami wypełnionymi jego piżmowym zapachem. Była w samym środku czegoś wspaniałego i wiedziała, że nigdy już nie będzie tak ważna.

Zwróciła się do Patela.

— A ty?

Wykrzywił usta w grymasie przypominającym uśmiech.

— Och, wracam do dawnego życia. Jakże inaczej mógłbym sobie pozwolić na swoje słabostki?

Podniosła kubek z herbatą.

— Za nowe przygody — powiedziała.

Pozostali podnieśli kieliszki i wypili.

Julien patrzył ponuro w ogień.

— Bez Casimira nie będzie już takiej zabawy.

Sula także spojrzała w płomienie i żal popłynął przez jej serce.

— To prawda — przyznała.

* * *

To był Martinez, ale jakby nie Martinez — miał kwadratową szczękę i ciężkie brwi, jednak wyraz twarzy był nieco inny. Miał też czarne i proste włosy, a nie brązowe i falujące. Stał razem z Sulą przed jej starym mieszkaniem, tym za pałacem Shelleyów.

Ten Martinez miał na sobie lamowany srebrem mundur kapitański i trzymał wazon Guraware pełen gladiolusów.

— Dałaś to memu ojcu na jego weselu — powiedział. — Pomyślałem, że dam je tobie na twoim weselu.

Wstrząśnięta Sula uświadomiła sobie, że tonie Martinez, ale syn jego i Terzy Chen.

— Połączenie naszych klanów to rozsądna rzecz — oznajmił przyszły lord Chen. — To znaczy o ile rozwiązałaś ten mały problem.

Sula z trudem wydobyła z siebie głos.

— Jaki problem?

Młody człowiek rzucił jej współczujące spojrzenie.

— To był głos Gredel — powiedział. — Popełniasz pomyłki.

Sula przyjęła teraz akcent z Górnego Miasta.

— Jaki problem? — zapytała stanowczo.

— Musimy tylko wziąć kroplę krwi. To dla banku genów.

Chen odłożył wazon i sięgnął po dłonie Suli. Patrzyła na własne dłonie z przerażeniem — z jeziorek czerwieni na ich stronie wewnętrznej ciekła krew. Zapach krwi ogarnął ją jak fala. Chen spojrzał na krew kapiącą na podłogę i jego wyczyszczone buty i przez jego twarz przemknęło współczucie.

— To nie przejdzie — powiedział i puścił jej dłonie. — Nie będzie ślubu, dopóki nie poradzimy sobie z tą sytuacją.

Podszedł do brzydkiej kanapy Sevigny i podniósł poduszkę. Z każdego jej rogu zwisały małe złote frędzle. Zbliżył się do niej. Wielkie znajome dłonie dzierżyły mocno poduszkę.

— Obawiam się, że to jedyny sposób — rzekł łagodnym tonem i przycisnął poduszkę do twarzy Suli.

Oczywiście walczyła, ale okazał się znacznie silniejszy.

* * *

Sula obudziła się z wrzaskiem i ustami suchymi jak kamień. Wyskoczyła z łóżka, machając na oślep rękami. Próbowała wezwać światła, ale nie mogła przepchnąć słów przez wyschnięty język. W końcu oparła się o ścianę, poszukała po omacku tabliczki dotykowej i tak długo waliła w nią pięścią, aż zapaliły się światła.

Wielka cicha sypialnia w dowództwie połyskiwała cała w lustrach, złoceniach i wypolerowanych białych marmurach. Żaden intruz nie zagrażał Suli, Chenowie nie czaili się za zasłonami. Na jej szerokim łóżku leżało skotłowane zielononiebieskie prześcieradło. Jedną z poduszek ktoś cisnął na środek pokoju — Chen, Martinez albo jeszcze kto inny.

Drzwi otworzyły się gwałtownie i do środka wtargnęła Spence: włosy koloru słomy w nieładzie, koszula nocna pognieciona nad mocnymi biodrami, białe majteczki, w ręce odbezpieczony pistolet, dziki wzrok.

— Milady? — zapytała.

Sula próbowała coś powiedzieć, ale nie udało się, więc tylko uspokajająco machnęła dłonią. Spence z wahaniem opuściła pistolet. Sula, wzięła dzban, nalała sobie wody i przepłukała suche jak papier ścierny usta.

— Przepraszam — powiedziała. — To zły sen.

Przez twarz Spence przemknęło współczucie.

— Ja też miewam takie sny. — Spojrzała na swój pistolet. — Zastanawiam się, czy to rzeczywiście rozsądne trzymać pistolet pod ręką. Zawsze się boję, że podziurawię sufit.

Sula spojrzała na swe łóżko, a potem na broń, którą starannie ułożyła obok jednostki łączności.

— Zapomniałam, że mam pistolet — powiedziała.

Spence odłożyła pistolet na marmurowy, ozdobiony złoceniami stół i przekręciła koszulę nocną, która swobodnie opadła do kolan. Podeszła do Suli i położyła ciepłą dłoń na jej ramieniu.

— Czy już wszystko w porządku? Czy może chcesz, żebym coś przyniosła?

— Czuję się już doskonale. Dzięki. — Serce nadal łomotało jej w piersiach.

— Czy mam z tobą chwilę posiedzieć?

Suli zachciało się śmiać. Objęła Spence i ją przytuliła. Włosy przyjaciółki pachniały tytoniem, wyczuwała też słabiutką domieszkę oliwy do smarowania broni.

— Dziękuję, ale czuję się doskonale — odparła.

Spence wzięła swój pistolet i wyszła. Sula postawiła szklankę na stoliku przy łóżku i wygładziła prześcieradła. Potem położyła się i kazała pokojowi przyćmić oświetlenie. Pozostawiła akurat tyle światła, by mieć pewność, że po kątach nie czają się zmory.

Leżała i zastanawiała się, jakie to koszmary każą Spence trzymać pistolet w zasięgu ręki.

Cieszyła się, że ma w swym sztabie kogoś, kto specjalizuje się w okazywaniu ludzkiego ciepła.

* * *

Odpowiedź na sugestię Suli dotyczącą przydzielenia jej stanowiska zajęła Torkowi trzy dni. Być może w tym czasie naradzał się z Zarządem Floty i lordem Eldeyem albo tyle trwało doprowadzenie siebie do właściwego stanu psychicznego.

Podobnie jak w przypadku wszystkich dobrych wiadomości od Torka, nominacja Suli została przekazana przez oficera sztabowego. Po objęciu stanowiska gubernatora przez lorda Eldeya kapitan Sula miała zastąpić porucznika Ohtę, który — bez wątpienia ogromnie zaskoczony — został mianowany wojskowym doradcą nowego gubernatora.

Sula przez dłuższą chwilę smakowała swój triumf, a potem rozpoczęła przygotowania do odjazdu.

Nadal miała kolosalne zapasy kakao, tytoniu i kawy, schowane w skrzyniach z etykietami „Zużyte części maszyn, do recyklingu”. Zachowała kilka pudeł na prezenty i do własnego użytku, a potem sprzedała resztę na krótkiej aukcji zorganizowanej wśród lokalnych hurtowników. Sergius Bakshi kupił całe kakao i hojnie zapłacił. Może chciał wejść do legalnego handlu żywnością, a może w ten sposób wręczył jej łapówkę.

Jednym z prezentów była wypełniona towarami ciężarówka dla Jednego-Kroku. Przy odrobinie szczęścia już nigdy nie będzie musiał prowadzić swoich interesów na ulicy.

Odliczając pieniądze na sfinansowanie armii, zysk na towarach nadał przewyższał sześćset procent. Wojna okazała się zdecydowanie korzystna dla portfela Suli.

Spytała Macnamarę i Spence, czy chcą z nią pozostać jako jej osobisty personel, czy też przyjmą przydział gdzie indziej.

— Pozostanie przy mnie oznacza degradację — powiedziała. — Przyzwyczailiście się dowodzić oddziałami armii i służyć w sztabie, a jeśli ze mną zostaniecie, będziecie uważani za służących kapitana. — Wzruszyła ramionami. — Oczywiście w obu wypadkach otrzymacie te same zarobki — dodała.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wojna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wojna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Walter Williams - The Picture Business
Walter Williams
Walter Williams - The Rift
Walter Williams
Walter Williams - Praxis
Walter Williams
Walter Williams - Rozpad
Walter Williams
Walter Williams - Aristoi
Walter Williams
libcat.ru: книга без обложки
Walter Williams
Walter Williams - City on Fire
Walter Williams
Walter Williams - Conventions of War
Walter Williams
Walter Williams - The Sundering
Walter Williams
Walter Williams - The Praxis
Walter Williams
libcat.ru: книга без обложки
Walter Williams
Отзывы о книге «Wojna»

Обсуждение, отзывы о книге «Wojna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x