Stephen Baxter - Pływ

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen Baxter - Pływ» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pływ: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pływ»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści toczy się na planecie zamieszkanej przez maleńkie istoty, których biologia całkowicie różni się od ludzkiej. Jednak ich uczucia, marzenia i lęki są takie same jak każdej istoty ludzkiej. Pewnego dnia stają oni do walki z — w ich wyobrażeniu — bogami, tzw. Xeelee. Tylko od ich wytrwałości i hartu ducha zależy, czy przetrwają nasilające się ataki na ich słońce.

Pływ — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pływ», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Adda prychnął.

— Teraz wiem, jak wybieracie swoich władców — to zależy od tego, czy umieją balansować na kawałku drewna. Nic dziwnego, że w tym Mieście panuje cholerny bałagan.

Śmiech Bzyi odbił się echem po pustych, prymitywnie wykończonych ścianach Miasta.

— Nie przepadasz za nami, co, Adda?

— Niespecjalnie. — Stary myśliwy spojrzał na wielkoluda z wahaniem. — I nie rozumiem, jak ci się udaje zachowywać poczucie humoru, mój przyjacielu.

— Godzę się z tym, co mnie otacza. Mogę kwestionować sposób życia tutaj, ale nie jestem w stanie tego zmienić. W każdym razie Parz nie jest jakimś gigantycznym więzieniem, jak sobie wyobrażasz. To dom dla wielu ludzi — przypomina maszynę, zaprojektowaną po to, by stopniowo ułatwiała życie młodych ludzi takich jak Cris.

— W takim razie ta cholerna maszyna nie działa.

— Czy zamieniłbyś życie i dotychczasowe doświadczenia Farra na życie i doświadczenia Crisa? — zapytał Bzya łagodnie.

— Ale Cris jest tak ograniczony. Igrzyska, jego rodzice… Jak gdyby to Miasto było całym światem, bezpiecznym i trwałym na wieki. Zamiast… — Adda szukał odpowiednich słów. — Zamiast jakiegoś pudła wyciętego ze starego drewna i unoszącego się w bezmiarze…

Bzya dotknął jego ramienia.

— Ale właśnie dlatego tu jesteśmy, staruszku. Żeby trzymać Farra i Crisa z dala od tego świata — żeby dać im miejsce, które wydaje się bezpieczne i trwałe, tak jak robili to dla ciebie twoi rodzice, kiedy byłeś dzieckiem — dopóki nie staną się wystarczająco dojrzali, by spojrzeć prawdzie w oczy. — Zwrócił poranioną twarz w dal i patrzył z lekkim niepokojem na rozbiegające się na Północy linie wirowe. — Ciekawe, jak długo jeszcze będziemy w stanie to osiągać.

Cris Mixxax robił pętlę za pętlą wokół potężnej wstęgi z materii rdzeniowej.

* * *

Nadszedł dzień startu. Otwarty od spodu, szeroki wylot Portu, tu, w najgłębszej warstwie Dołu, obejmował swymi ścianami trochę czystego, żółtego Powietrza. Kilka osób falowało pod wejściem i spoglądało w górę, w ciemność. Oczekując na zjawienie się Horka i rozpoczęcie procedury startowej, inżynierowie rozmawiali o wszystkim i o niczym. Wszędzie unosił się zapach starego, rozłupywanego drewna.

Dziewczyna z nadpływu uczepiła się relingu w pobliżu krawędzi włazu. Stroniła od ludzi; zresztą już pożegnała się ze wszystkimi. Tobą przyrządził im wspaniały posiłek w swoim domku, ale przyjęcie upłynęło w przygnębiającej atmosferze. Dura musiała sporo się napracować, żeby przełamać gniewną rezerwę Farra. Dyskretnie poprosiła Addę, żeby trzymał chłopca z dala od miejsca startu. Nie chciała się narażać na kolejną emocjonalnie wyczerpującą rundę pożegnań; już i tak mocno się denerwowała.

Kuląc się w sobie, pomyślała, że to mogły być przecież ostatnie pożegnania.

Popatrzyła na statek, na zarysy, które tak dobrze poznała podczas wielu tygodni projektowania, budowy i testów. Hork V postanowił nazwać ten niezwykły środek lokomocji „Latającą Świnią". Dura pomyślała, że ta nieporadna, odrażająca nazwa dobrze oddaje nie-zgrabność i brzydotę pojazdu. Skonstruowano dwa nieudane prototypy, a ostateczna wersja była pękatym cylindrem o średnicy dwóch i wysokości trzech ludzi. W kadłubie z wypolerowanego drewna znajdowały się duże, rzucające się w oczy okna z przezroczystego drewna. Płyty z takiego drewna umieszczono również w górnych i niższych przekrojach cylindra. Cały statek spajało pięć obręczy z wytrzymałej materii rdzeniowej. Przez okna było widać zaprzężone, pełne energii świnie powietrzne, których wiatroodrzuty miały zasilać turbinę „Latającej Świni". Wehikuł zwisał na grubych linach kołowrotów, które w normalnych warunkach służyły do opuszczania Dzwonów w kierunku Morza Kwantowego.

A zatem tak wyglądał pojazd, który miał zawieźć dwoje ludzi w głąb śmiercionośnych otchłani Podpłaszcza. Dura uznała, że w nieświeżym, gęstym Powietrzu Portu statek wydaje się całkiem mocny, ale wątpiła, czy będzie się czuła równie bezpiecznie, gdy opadną niżej.

Usłyszała jakiś hałas nad głową — trzask zasuwanych włazów. Hork V, Przewodniczący Miasta Parz, ubrany w olśniewający kombinezon, wyłonił się z ciemności w górze. Promieniał radością; jego zarośnięta twarz była uśmiechnięta szeroko. Dura zobaczyła podążających za nim: lekarza Muuba oraz inżyniera, Seciva Tropa.

— Dzień dobry, dzień dobry — zawołał Hork do Dury i mocno klepnął ją w łopatki. — Gotowa do startu?

Dziewczyna odwróciła się bez słowa, tłumiąc w sobie swoje żale i lęki.

Seciv Trop opadł i zatrzymał się obok niej. Delikatnie dotknął ramienia kobiety. Liczne kieszenie jego kombinezonu były, jak zwykle, wypchane trudnymi do zidentyfikowania i zapewne nieprzydatnymi przedmiotami.

— Bezpiecznej podróży — powiedział. Dura odwróciła się do niego. Z początku była nieco poirytowana, ale dostrzegła na jego mizernej twarzy autentyczną życzliwość.

— Dzięki — wycedziła. Skinął głową.

— Rozumiem, co czujesz. Dziwi cię to? Stary, zgrzybiały Seciv, który nie zrobiłby niczego bez swoich rylców i stołów. Niemniej jednak, jestem człowiekiem. Boisz się podróży, która cię czeka…

— Właściwiej byłoby powiedzieć, że jestem nią przerażona. Skrzywił się.

— To przynajmniej jesteś zdrowa na umyśle. Już zaczynasz tęsknić za rodziną i przyjaciółmi. I zapewne uważasz, że nie uda ci się wrócić.

Poczuła odrobinę wdzięczności dla Seciva. Po raz pierwszy ktoś odważył się powiedzieć głośno to, czego bała się najbardziej.

— Szczerze mówiąc, tak.

— Ale mimo to wybierasz się w tę podróż. — Uśmiechnął się. — Przedkładasz bezpieczeństwo świata nad swoje własne.

— Nie — warknęła. — Liczy się dla mnie przede wszystkim bezpieczeństwo mojego brata.

— To więcej niż można by było sobie życzyć. Tak jak Dura podejrzewała, mieszkańcy Miasta nalegali, aby w wyprawie wzięła udział jedna z Istot Ludzkich. Adda nie wchodził w rachubę ze względu na podeszły wiek i odniesione obrażenia. Wykluczenie Farra — które sprawiło mu znaczny zawód — nie było już takie oczywiste. Wprawdzie pamiętano, że jest zbyt młody, ale brano też pod uwagę fakt, że pracował przez krótki czas jako Poławiacz. Jego siostra musiała nieźle się namęczyć, żeby rozstrzygnąć dyskusję na swoją korzyść.

Wybór drugiego członka załogi był niespodzianką. Został nim Hork, Przewodniczący Parz. Właśnie zaczął się kręcić po hali i podawać rękę inżynierom. Dura ponuro obserwowała jego zachowanie. Musiał odczuwać ten sam strach co ona i — przynajmniej przez kilka ostatnich miesięcy — ogromną presję otoczenia, a jednak wydawał się odprężony i całkowicie panował nad sytuacją. Władza była dla niego czymś naturalnym. W porównaniu z nim czuła się mała i słaba.

— Trzyma fason — zauważyła kwaśno. Seciv dotknął kącika warg.

— Może. Albo przeważa u niego strach przed rezygnacją z tej wyprawy, przed pozostaniem tutaj. Wiesz, Hork ogromnie ryzykuje, decydując się na tę podróż.

Dura zdawała sobie sprawę, jak karkołomny jest ten pomysł. Ito i Tobą wyjaśnili jej co nieco. Znała się więc na polityce Parz wystarczająco dobrze, by choć trochę rozumieć położenie Horka. Bez względu na to, jak nieracjonalne były oczekiwania mieszkańców Parz, uważali oni, że Przewodniczący powinien rozwiązać ich problemy — zlikwidować racjonowanie żywności, przywrócić dostawy drewna i doprowadzić do normalnego funkcjonowania Miasta. I pootwierać sklepy, do licha. Ponieważ nie udało mu się tego dokonać (ale niby jak miał to zrobić?), jego pozycja była zagrożona. Na Dworze i w łonie Komitetu istniały liczne frakcje, które atakowały władcę w mniej lub bardziej zawoalowany sposób.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pływ»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pływ» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephen Baxter - The Martian in the Wood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Project Hades
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Evolution
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Bronze Summer
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Iron Winter
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Flood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Firma Szklana Ziemia
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Les vaisseaux du temps
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Moonseed
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Exultant
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Coalescent
Stephen Baxter
libcat.ru: книга без обложки
Stephen Baxter
Отзывы о книге «Pływ»

Обсуждение, отзывы о книге «Pływ» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x