Stephen Baxter - Pływ

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen Baxter - Pływ» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pływ: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pływ»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści toczy się na planecie zamieszkanej przez maleńkie istoty, których biologia całkowicie różni się od ludzkiej. Jednak ich uczucia, marzenia i lęki są takie same jak każdej istoty ludzkiej. Pewnego dnia stają oni do walki z — w ich wyobrażeniu — bogami, tzw. Xeelee. Tylko od ich wytrwałości i hartu ducha zależy, czy przetrwają nasilające się ataki na ich słońce.

Pływ — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pływ», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Co to jest metr?

— Sto tysięcy ludzi. Milion mikronów. — Tobą nie był już rozgniewany. Sprawiał wrażenie, jakby uszło z niego powietrze. — Przypuszczam, że nie wiesz, o czym mówię. Przepraszam; ja…

— Jak głęboki jest Płaszcz? — zapytała Dura. — To znaczy, od Skorupy do Morza Kwantowego.

Uśmiechnął się, wyraźnie odprężony.

— W metrach czy w ludziach?

— Wystarczy w metrach.

— Około sześćset.

Pokiwała głową.

— Tak mnie uczono.

Popatrzył na kobietę z zaciekawieniem.

— Wiecie o takich rzeczach?

— Zgadza się, wiemy o takich rzeczach — odparła ociężale. — Nie jesteśmy zwierzętami. Kształcimy nasze dzieci… mimo iż samo utrzymanie się przy życiu — bez ubrań, aut, zbiorników powietrza i zaprzęgów świń powietrznych — pochłania większość naszej energii.

Skrzywił się.

— Nie będę więcej przepraszał — rzekł ponuro. — Posłuchaj tego, co wiem. — Trzymając luźno lejce, wygiął swoje delikatne dłonie o długich palcach, tworząc kulę. — Gwiazda jest sferą o średnicy około dwudziestu tysięcy metrów.

Kiwnęła głową. Dwa miliardy ludzi.

— Otaczają Skorupa — kontynuował. — Jest gruba na trzysta metrów. Morze Kwantowe stanowi kolejną kulę, unoszącą się wewnątrz Skorupy, o średnicy wynoszącej w przybliżeniu osiemnaście tysięcy metrów.

Zmarszczyła brwi.

— Unoszącą się? Zawahał się.

— Hm, tak mi się wydaje. Skąd mam wiedzieć? A pomiędzy Skorupą i Morzem Kwantowym znajduje się Płaszcz — Powietrze, którym oddychamy-głęboki naokoło sześćset metrów. — Zerknął na twarz Dury; malowała się na niej podejrzliwość, a zarazem politowanie — bardzo niepokojąca mieszanina uczuć. — Tak wygląda Gwiazda. Świat. Powiedziałby ci to każdy dzieciak w Parz.

Wzruszyła ramionami.

— Albo każda Istota Ludzka. Może kiedyś nie sprawiało to żadnej różnicy.

Pragnęła, żeby Adda się obudził. Mogłaby dowiedzieć się wtedy czegoś więcej o tajemniczych dziejach swojego ludu. Odwróciła twarz do okna.

* * *

Podczas ostatnich godzin podróży odwrócony krajobraz Skorupy znowu się zmienił.

Farr obudził się i wraz z siostrą z zafascynowaniem oglądali powolną ewolucję przemykającego Skorupoobrazu. Z rodzimego lasu zostało w tym miejscu niewiele, aczkolwiek tu i ówdzie widać było małe zagajniki składające się z kilku drzew. Nieskazitelna, uporządkowana regularność pól, pod którymi przelatywali, pozostawiając je za sobą na Północy — dalekim nadpływie, jak się nauczyła nazywać tę część — zaczęła się załamywać i przechodzić w chaos kształtów i struktur.

Farr wytrzeszczył oczy i pokazywał coś z wielkim podnieceniem. Dura spojrzała w tamtym kierunku.

Nie byli sami na niebie. W zamglonej dali coś się poruszało — z pewnością nie auto. Był to podłużny obiekt, ciemny jak poczerniała linia wirowa. I podobnie jak samochód Mixxaxa, zmierzał ku Biegunowi, brnąc wzdłuż Magpola.

— To coś musi być długie na tysiące ludzi — stwierdziła. Tobą rzucił jej lekceważące spojrzenie.

— Konwój z drewnem — rzekł. — Przybywa z nadpływu. Nic nadzwyczajnego. Właściwie porusza się cholernie wolno. Lepiej nie utknąć za czymś takim.

Niebawem w Powietrzu pojawiły się inne auta. Mixxax zrzędził, ponieważ często musiał zwalniać, kiedy włączali się do ruchu wzdłuż pływowych linii Magpola. Samochody miały rozmaite kształty i rozmiary: od małych, jednoosobowych żuczków po wielkie wozy, ciągnięte przez tuzin albo i więcej świń. Przy tych ogromnych, ozdabianych wymyślnymi rzeźbami autach wóz Mixxaxa wyglądał niepozornie. Dura pomyślała, że samochód, który wydawał się wspaniały i przerażający w lesie nadpływu, teraz sprawiał wrażenie małego, podniszczonego i niezauważalnego.

Powoli uświadamiała sobie, że to samo dałoby się powiedzieć o jego właścicielu.

Barwy pól Skorupy zmieniały się: ciemniały i nabierały większego nasycenia barwą.

— Różne odmiany pszenicy? — Farr zagadnął Mixxaxa. Tobą nie okazywał zbytniego zainteresowaniami żyznymi regionami, do których nie miał dostępu.

— Może. A także rozmaite gatunki kwiatów.

— Kwiatów?

— To rośliny hodowane ze względu na ich piękno — kształt, kolor, albo zapach fotonów, jaki wydzielają. — Farmer uśmiechnął się. — Ito hoduje pewną odmianę, która…

— Kim jest Ito?

— To moja żona. Oczywiście jej rośliny nie wyglądają tak imponująco, ale przecież teraz przelatujemy nad posiadłościami dworu Horka.

Farr przycisnął twarz do okna samochodu.

— Chcesz powiedzieć, że ludzie hodują rośliny tylko dla ich wyglądu?

— Tak.

— Ale jak oni żyją? Czyżby jak my nie musieli polować, by jeść?

Dura potrząsnęła głową.

— Farr, tutejsi mieszkańcy nie polują. Wiem przynajmniej tyle. Uprawiają specjalne odmiany trawy i żywią się nimi. Mixxax zaśmiał się gorzko.

— „Tutejsi mieszkańcy", jak ich nazywasz, nie robią nawet tego. J a się tym zajmuję na mojej karłowatej farmie… na skraju nadpływowej pustyni. Uprawiam żywność, żeby karmić bogaczy w Parz… i płacę im podatki, dzięki którym mogą sobie pozwolić na kupno moich plonów. Dlatego właśnie dworzanie Horka mają dość czasu, by hodować kwiaty — dokończył z rozgoryczeniem.

Logika jego wywodu oszołomiła Durę, ale ponieważ nie zrozumiała wszystkiego, milczała.

Nagle szereg samochodów przesunął się na bok. Przed pasażerami rozpostarła się bogata panorama.

Córka Logue'a westchnęła z wrażenia.

Farr krzyknął jak przerażone dziecko.

— Co to jest?

Mixxax odwrócił się i wyszczerzył zęby w uśmiechu, najwyraźniej rozkoszując się chwilową przewagą.

— To jest Parz — rzekł. — Przybyliśmy na miejsce.

6

Muub pojawił się w Galerii Przyjęć tuż po rozpoczęciu Wielkiego Hołdu. Przeszedł do frontowej części Galerii, żeby móc widzieć całą Pali Mali i wybrał kokon w pobliżu miejsca, w którym zwykle wypoczywał zastępca Horka. Służący krążył wokół niego przez kilka chwil, idealnie dopasowując kokon do jego ciała oraz proponując mu napoje i przekąski. Muub nie potrafił zwalczyć zmęczenia. Mały nieszkodliwy człowieczek działał mu na nerwy, toteż odgonił go.

Spojrzał w dół. Mali była główną arterią metropolii, szeroką i zalaną światłem. Był to prostokątny korytarz, wykuty pionowo w skomplikowanym centrum Parz — od wyszukanej superstruk-tury budynków pałacowych najwyżej położonej części Góry, przez setki poziomów mieszkalnych, aż do Rynku, szerokiego i otwartego forum w środku Miasta. Galeria Przyjęć wznosiła się na samym szczycie Pali Mali, tuż pod budynkami pałacowymi.

Próbując się odprężyć w kokonie, skąpany w subtelnie cieniowanym świetle, sączącym się przez bujne ogrody Pałacu, Muub widział przed sobą chyba całe Parz. Pali Mali oświetlał blask szybów powietrznych i drewnianych latami, których szeregi zawieszono na jej podziurawionych ścianach. Błyszczące, zielone i żółte nitki szybów zbiegały się w zakurzonym sercu Miasta, na Rynku. Na wielkiej arterii zazwyczaj panował duży ruch, lecz tego dnia była opustoszała. Muub zauważał jedynie gapiów, którzy wyglądali zza drzwi i z balkonów widokowych, a ich pospolite twarzyczki unosiły się ku niemu jak kwiaty. Na Rynku — pięć tysięcy ludzi poniżej Pałacu — znajdowała się prawie całkowicie uformowana procesja mająca złożyć hołd; tysiące zwykłych obywateli zebrało się, żeby zaprezentować najwspanialsze plony pracy swojej dzielnicy Komitetowi. Oczywiście nie widziało się tutaj kokonów. Rynek był poprzecinany sznurami i kratownicami. Ludzie zaczepiali się o nie rękoma i nogami albo wciągali się w poszukiwaniu dobrych punktów obserwacyjnych. Oglądając całe to zamieszanie, Muub odnosił wrażenie, że patrzy na wielką sieć wypełnioną młodymi prosiętami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pływ»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pływ» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephen Baxter - The Martian in the Wood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Project Hades
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Evolution
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Bronze Summer
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Iron Winter
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Flood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Firma Szklana Ziemia
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Les vaisseaux du temps
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Moonseed
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Exultant
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Coalescent
Stephen Baxter
libcat.ru: книга без обложки
Stephen Baxter
Отзывы о книге «Pływ»

Обсуждение, отзывы о книге «Pływ» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x