Stephen Baxter - Pływ

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen Baxter - Pływ» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pływ: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pływ»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści toczy się na planecie zamieszkanej przez maleńkie istoty, których biologia całkowicie różni się od ludzkiej. Jednak ich uczucia, marzenia i lęki są takie same jak każdej istoty ludzkiej. Pewnego dnia stają oni do walki z — w ich wyobrażeniu — bogami, tzw. Xeelee. Tylko od ich wytrwałości i hartu ducha zależy, czy przetrwają nasilające się ataki na ich słońce.

Pływ — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pływ», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Ale co to takiego? — przerwała mu Dura.

— Przecież to chleb — odparł. — Zrobiony z pszenicy. Tej, która wyrosła na mojej farmie sufitowej. A ty myślałaś, że co to jest?

— Zignoruj go — wychrypiał Adda. — Nie daj mu satysfakcji, pytając, co to jest pszenica. Widzę, że masz ochotę zadać takie pytanie.

— Nic nie widzisz — rzekła z roztargnieniem. — No dobrze, co to jest pszenica? — zapytała po dłuższej chwili.

— Uprawiana trawa — wyjaśnił farmer. — To, co rośnie dziko w lesie, nadaje się dla świń powietrznych, ale nie utrzymałoby przy życiu zbyt długo ani ciebie, ani mnie. Pszenica jest szczególną odmianą trawy. Ten gatunek wymaga specjalnych zabiegów, ale zawiera wystarczająco dużo bogatych w protony związków ze Skorupy, żeby ludzie mogli się wyżywić.

— Papką — burknął Adda.

— Nie papką. Chlebem — poprawił go cierpliwie Mixxax. Dura nachmurzyła się.

— Chyba czegoś nie rozumiem. Świnie powietrzne jedzą trawę, a my jemy świnie. Tak to wygląda. Co jest złego w tym systemie? Tobą wzruszył ramionami.

— Nic, jeśli nie masz wyboru. I jeśli chcesz spędzić całe życie, uganiając się po lasach za świniami. Ale fakty są takie, że mając jeden mikron sześcienny korzeniowego sufitu Skorupy, otrzymuje się większą wartość odżywczą z uprawy pszenicy niż z hodowli świń. Poza tym z ekonomicznego punktu widzenia uprawianie pól jest wydajniejsze od prowadzenia chlewni. — Wybuchnął pobłażliwym, działającym na nerwy śmiechem. — Albo od polowania na dzikie świnie, czym się wy zajmujecie. Pszenica znajduje się przynajmniej w jednym miejscu. Nie puszcza wiatroodrzutów po całym lesie i nie atakuje starych mężczyzn. — Spojrzał chytrze na swoją rozmówczynię. — Tak czy owak, pewne produkty można uzyskać wyłącznie dzięki uprawie zbóż. Na przykład, ciasto piwne…

— Wydajne — syknął Adda. — To było jedno ze słów, których użyli, odpędzając nas od Bieguna. Dura zmarszczyła brwi.

— Kto nas odpędził?

— Władze w Parz — odparł. Z jego oczu niepokojąco sączył się jakiś płyn. — Mówię o tym, co działo się dziesięć pokoleń wstecz, Dura… O tych sprawach już się nie rozmawia. Książątka, kapłani. Kołodzieje. Wypędzili nas z gęstego, ciepłego Powietrza Bieguna i zmusili do wędrówki na pustkowia w nadpływie. Wypędzili nas ze względu na naszą wiarę, ponieważ uważaliśmy, że jest ktoś ważniejszy niż oni, ponieważ nie chcieliśmy pracować na ich farmach, ponieważ nie zamierzaliśmy pogodzić się z niewolnictwem. Ponieważ nie bylibyśmy wydajni.

— Kulisi nie są niewolnikami — odparł Mixxax w uniesieniu. — W świetle prawa miasta Parz każdy mężczyzna i każda kobieta są wolni, a…

— A ja jestem babką wszystkich Xeelee — przerwał mu znużony Adda. — W Parz jesteś wolny w takim stopniu, w jakim możesz sobie na to pozwolić. Jeżeli jesteś biedny — jak kulis, albo syn kulisa — nie masz żadnej wolności.

— O czym ty mówisz? — Dura zapytała starca. — Czy właśnie dlatego wiedziałeś, skąd pochodzi Tobą — ponieważ my też wywodzimy się z Parz? — Zmarszczyła brwi. — Nigdy mi o tym nie opowiadałeś. Mój ojciec…

Adda zakaszlał.

— Wątpię, żeby Logue o tym wiedział. Zresztą, nawet gdyby wiedział, to zapewne wcale go to nie obchodziło. Ta historia wydarzyła się przed dziesięcioma pokoleniami. Więc co to zmienia? Nigdy nie moglibyśmy powrócić, zatem po co wspominać przeszłość?

— Nadal nie wiem, co robić, jeśli zgodzisz się ponieść koszty leczenia starego — wtrącił Tobą, tak jakby nie śledził toku rozmowy.

— Nie trzeba dużo wyobraźni, żeby to odgadnąć — syknął Adda. — Dura, mówiłem, żebyś odegnała tego mieszczucha.

— Zamknij się — odparła dziewczyna. — On nam pomaga.

— Nie życzyłem sobie jego pomocy. Zwłaszcza, jeżeli oznaczałaby konieczność udania się do samego Parz. — Ranny poruszył się apatycznie w swoim kokonie. — Już wolę umrzeć. Ale teraz nie byłbym zdolny nawet do tego.

Dura przerażona słowami Addy położyła ręce na jego ramionach, zmuszając go, by leżał spokojnie.

— Wspomniałeś wcześniej o „Xeelee" — ostrożnie odezwał się Tobą.

Cóka Logue'a odwróciła się do niego z ponurą miną.

Zawahał się.

— Zatem to jest wasza wiara? Otaczacie czcią Xeelee?

— Nie — odpowiedziała Dura. — Jeśli to słowo ma takie znaczenie Jakie mu przypisuję. Nie uważamy Xeelee za bogów; ie jesteśmy dzikusami. Ale wierzymy, że dążenia Xeelee dają największą nadzieję na…

— Posłuchaj — przerwał jej Tobą bardziej stanowczym tonem.

— Nie wydaje mi się, żebym musiał oddawać wam kolejne przysługi. Już i tak pomagam wam za dużo. — Przygryzł wargę i popatrzył przez okno na chropowatą, ponaznaczaną formami Skorupę. — Ale coś wam powiem. Kiedy dotrzemy do Parz, nie przechwalajcie się swoją wiarą, nie rozpowiadajcie, że oddajecie cześć Xeelee, kimkolwiek oni są. Dobrze? Nie potrzebujemy kłopotów. Dura rozważała jego sugestię.

— Sprawiłoby to więcej kłopotów niż czczenie jakiegoś koła? Adda odwrócił się do niej. Mixxax wydawał się spłoszony.

— Co wiesz o Kole?

— Tylko tyle, że nosisz je na swojej szyi — odparła łagodnie.

— Chyba że uważasz, iż należy je ukrywać.

Człowiek z miasta potrząsnął gniewnie lejcami.

Adda przymknął oczy. Oddychał głośno, ale miarowo. Najwyraźniej znowu stracił przytomność.

Farr w dalszym ciągu spał. Czując wyrzuty sumienia, Dura wepchnęła do ust ostatnie kawałki jedzenia — chleba — i usiadła obok Mixxaxa.

Zerknęła przez okno. Skorupa kłębiła się nad jej głową, oszałamiająco wyraźnie widziała szczegóły jej powierzchni. Odnosiła nieprzyjemne wrażenie, że nawet linie wirowe mkną obok auta w zawrotnym tempie. Wydawało jej się, że spada bezradnie w kierunku tajemniczego Bieguna… i przyszłości.

Tobą uważnie przyglądał się Durze, zdradzając zaniepokojenie.

— Nic ci nie jest?

Starała się nie okazywać zdenerwowania.

— Chyba nie. Po prostu jestem trochę zaskoczona prędkością tej rzeczy.

Zmarszczył brwi i zmrużywszy oczy, wyjrzał przez okno.

— Wcale nie podróżujemy szybko. Może metr na godzinę. Ostatecznie nie musimy przedzierać się w poprzek Magpola; po prostu podążamy za liniami pływowymi do domu… W każdym razie, do mojego domu. A ponieważ jesteśmy tak daleko w pod-pływie, świnie odzyskują siły. W okolicach Bieguna osiągną dwukrotnie większą prędkość, przy małym ruchu. — Roześmiał się. — Szczerze mówiąc, w Parz nie ma teraz czegoś takiego jak mały ruch, nawet pomimo zarządzeń dotyczących samochodów w obrębie Miasta. A czołowe ekipy…

— Nigdy dotąd nie byłam w aucie — syknęła przez zaciśnięte zęby.

Otworzył usta i kiwnął głową.

— Nie byłaś. To prawda. Przepraszam; nie jestem zbyt uważny. — Rozważał coś przez chwilę. — Zdaje się, że byłbym nieco zdenerwowany, jadąc po raz pierwszy — gdybym nie jeździł od dziecka. Nic dziwnego, że czujesz się kiepsko. Przepraszam. Może powinienem był cię ostrzec.

— Przestań przepraszać.

— Tak czy owak, dotarliśmy tutaj całkiem szybko. Zważywszy, że od Bieguna do mojej farmy jest tak piekielnie daleko. — Na jego okrągłej buzi pojawił się grymas gniewu. — Ludzie nie są w stanie przeżyć w odległości większej niż czterdzieści, pięćdziesiąt metrów od Bieguna. A moja farma sufitowa mieści się prawie na tej granicy, na brzegu zagłębia Parz. W dalekiej części nadpływu Powietrze smakuje jak klej, a kulisi są słabsi niż prosięta powietrzne… Jak mam się utrzymać w takich warunkach? — Popatrzył na Durę, jakby oczekiwał od niej odpowiedzi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pływ»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pływ» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephen Baxter - The Martian in the Wood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Project Hades
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Evolution
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Bronze Summer
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Iron Winter
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Flood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Firma Szklana Ziemia
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Les vaisseaux du temps
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Moonseed
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Exultant
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Coalescent
Stephen Baxter
libcat.ru: книга без обложки
Stephen Baxter
Отзывы о книге «Pływ»

Обсуждение, отзывы о книге «Pływ» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x