Grupa wymaszerowała z Babilonu. Przy dźwiękach trąbek i bębnów wyruszyli na wschód; macedońscy oficerowie w swych galowych mundurach, w jasno fioletowych pelerynach, a kapral Batson i brytyjscy żołnierze w kiltach i kurtkach z serży.
Aleksander był doświadczonym wojownikiem i chociaż miał nadzieję na pokój, przygotowywał się do wojny. Dlatego Bisesę, Abdikadira i Caseya, a także kapitana Grove’a i kilku jego oficerów wezwano na naradę wojenną.
Podobnie jak Brama Isztar pałac królewski w Babilonie wznosił się na podwyższeniu znajdującym się mniej więcej piętnaście metrów nad nadrzeczną równiną, górując nad miastem i jego okolicą.
Pałac był olbrzymi, z nowożytnej perspektywy Bisesy stanowił nieprzyzwoitą demonstrację bogactwa, władzy i ucisku. Idąc ku środkowi kompleksu pałacowego, mijali tarasowate ogrody na dachach budynków. Drzewa wyglądały dosyć zdrowo, ale trawa trochę zżółkła, a kwiaty były rachityczne; od czasu Nieciągłości ogrody były zaniedbane. Jednak pałac był symbolem miasta i nowego królestwa Aleksandra i widać było nagłe ożywienie, gdy służący biegali tam i z powrotem z dzbanami świeżej wody. Bisesa dowiedziała się, że nie byli to niewolnicy, lecz dawni babilońscy dygnitarze, którzy chyłkiem powrócili do miasta. W chwili wystąpienia Nieciągłości okazali się tchórzami i teraz, na rozkaz Aleksandra, zostali „zdegradowani” do roli służących.
W samym środku kompleksu pałacowego znajdowała się sala tronowa. Pomieszczenie to miało długość około pięćdziesięciu kroków, a każda jego powierzchnia od podłogi do sufitu była pokryta wielobarwnymi glazurowanymi cegłami z rysunkami lwów, smoków i stylizowanych drzew życia. Nowożytni weszli do środka, starając się nie okazywać, że są przytłoczeni skalą tego, co ich otaczało.
W środku komnaty ustawiono stół, na którym spoczywał wielki gipsowy model miasta, jego murów i okolicy. Miał około pięciu metrów średnicy, był jaskrawo pomalowany i pełen szczegółów, włącznie z postaciami ludzi na ulicach i kozami pasącymi się na polach. Maleńkie kanały migotały wypełnione prawdziwą wodą.
Bisesa i pozostali usadowili się na sofach stojących przed stołem, a służący przynieśli im napoje.
Bisesa powiedziała:
— To był mój pomysł. Pomyślałam, że ten model będzie dla wszystkich bardziej zrozumiały niż mapa. Nie miałam pojęcia, że będzie taki wielki i że zrobią go tak szybko.
Kapitan Grove powiedział spokojnie:
— To dowodzi, co można zrobić, kiedy ma się do dyspozycji nieograniczone zasoby ludzkich umysłów i mięśni.
Weszli Eumenes i jego doradcy i zajęli swoje miejsca. Eumenes zyskał w oczach Bisesy, kiedy okazało się, że nie lubi rozbudowanego protokołu; był na to zbyt inteligentny. Ale jako członek dworu Aleksandra, nie mógł uniknąć paru ceremonialnych gestów, a jego doradcy krążyli wokół niego, kiedy uroczyście usiadł na sofie. Wśród owych doradców znajdował się także de Morgan, który polubił wyszukane perskie stroje, podobnie jak pozostali dworzanie Aleksandra. Tego dnia twarz miał nalaną i zaczerwienioną i wyraźne cienie pod oczami.
Casey powiedział, nie owijając w bawełnę:
— Cecil, chłopie, wyglądasz jak dupek, pomimo tego koktajlowego stroju, który masz na sobie.
De Morgan chrząknął.
— Kiedy Aleksander i jego Macedończycy zaczynają swoje hulanki, brytyjscy żołnierze w burdelach w Lahore to przy nich uczniacy. Król przesypia to wszystko. Czasami omija go ta zabawa, ale nigdy nie śpi wieczorami, kiedy wszystko zaczyna się od nowa… — De Morgan wziął od sługi kielich wina. — A to macedońskie wino jest jak kozie szczyny. Ale muszę wypić klina. — Pociągnął wielki haust i wzdrygnął się.
Eumenes przywołał zebranych do porządku. Kapitan Grove przedstawił propozycję, jak wzmocnić i tak już potężne linie obronne Babilonu. Powiedział do Eumenesa:
— Wiem, że już kazałeś swoim ludziom wzmocnić mury i wykopać fosę. — Było to szczególnie ważne po zachodniej stronie, gdzie mury zostały prawie doszczętnie zniszczone przez czas; w istocie Macedończycy postanowili opuścić zachodnią część miasta i wykorzystać Eufrat jako naturalną przeszkodę, teraz budowali umocnienia obronne na jego brzegu. — Ale — powiedział Grove — zalecałbym zorganizowanie głębszych linii obronnych dalej od miasta, zwłaszcza na wschodzie, skąd nadejdą Mongołowie. Mam na myśli bunkry i okopy — umocnienia, które możemy szybko zbudować. — Wiele z tych pojęć wymagało tłumaczenia za pośrednictwem pomocników Eumenesa i skacowanego de Morgana.
Eumenes przez chwilę słuchał cierpliwie.
— Każę Diadesowi tym się zająć. — Diades był głównym inżynierem Aleksandra. — Ale musicie wiedzieć, że Król nie zamierza tylko się bronić. Spośród wszystkich walk, Aleksander najbardziej dumny jest ze swych zwycięskich walk oblężniczych — w Milecie, Tyrze i wielu innych miejscach.
— Są to heroiczne czyny, które z pewnością przetoczą się echem przez wieki.
Kapitan Grove skinął głową.
— W rzeczy samej. — Jeśli dobrze rozumiem, chcesz powiedzieć, że Aleksander nie będzie zachwycony, jeśli sam stanie się ofiarą oblężenia. Zamierza stanąć do otwartej walki.
— Tak — mruknął Abdikadir — ale Mongołowie byli marni w działaniach oblężniczych i zdecydowanie woleli spotykać nieprzyjaciela na otwartym terenie. Jeżeli opuścimy miasto, spotkamy nieprzyjaciół na wybranym przez nich terenie.
Eumenes warknął:
— Król tak powiedział. Grove powiedział spokojnie:
— Więc musimy go słuchać. — Ale — powiedział Abdikadir — Aleksandra i Czyngis-chana dzieli z górą piętnaście stuleci, znacznie więcej niż Czyngis-chana i nas. Powinniśmy wykorzystać całą posiadaną przewagę. Eumenes powiedział baz zająknienia:
— Mówisz „przewagę”. Masz na myśli karabiny i granaty.
— Znowu użył angielskich słów.
Od czasu spotkania armii Aleksandra Brytyjczycy i nowożytni próbowali ukryć przed Macedończykami niektóre sekrety. Teraz Casey poderwał się z kanapy i sięgnął przez stół, chcąc złapać de Morgana.
— Cecil, ty sukinsynu. Co jeszcze zdradziłeś?
De Morgan cofnął się ze strachu, a dwóch strażników Eumenesa skoczyło do przodu z dłońmi na mieczach. Abdikadir i Grove chwycili Caseya i odciągnęli go do tyłu.
Bisesa westchnęła.
— Daj spokój, Casey, czego się spodziewałeś? Wiesz już, jaki jest Cecil. Podałby Eumenesowi na talerzu twoje jaja, gdyby widział w tym dla siebie jakąś korzyść.
Abdikadir powiedział:
— A Eumenes prawdopodobnie i tak o tym wiedział. Ci Macedończycy nie są głupcami.
Eumenes słuchał tej wymiany zdań z zainteresowaniem. Powiedział: Zapominacie, że Cecil, mówiąc mi to, mógł nie mieć wyboru. — De Morgan przetłumaczył to z wahaniem, odwracając wzrok i Bisesa ujrzała mroczną stronę wyboru, jakiego dokonał. — A poza tym — ciągnął Eumenes — fakt, że o tym wiem, zaoszczędzi nam czasu, którego teraz bardzo potrzebujemy, nieprawdaż?
Kapitan Grove pochylił się do przodu.
— Ale musisz zrozumieć, Sekretarzu, że nasza broń, choć potężna, ma swoje ograniczenia. Mamy jedynie niewielki zapas granatów, a amunicja do karabinów… — Najliczniejsze uzbrojenie było rodem z dziewiętnastego wieku; było to kilkaset strzelb typu Martini, które zabrano z Jamrud. Taka ilość broni nie zdałaby się na wiele w starciu z szybko poruszającą się hordą liczącą dziesiątki tysięcy ludzi.
Eumenes szybko pojął, o co chodzi.
— Więc musimy być ostrożni, jeśli chodzi o wykorzystanie tej broni.
Читать дальше