• Пожаловаться

Robert Silverberg: Program „Wahadło”

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg: Program „Wahadło”» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1994, ISBN: 83-7082-370-X, издательство: Amber, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Robert Silverberg Program „Wahadło”

Program „Wahadło”: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Program „Wahadło”»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Robert Silverberg: другие книги автора


Кто написал Program „Wahadło”? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Program „Wahadło” — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Program „Wahadło”», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

20

Sean

– 5 × 10 9minut

Rozpoczął wędrówkę o świcie, ale kiedy dotarł wreszcie do wschodniego krańca płaskowyżu, dochodziło już południe. Nachylił się nad krawędzią. To, co zobaczył poniżej, w dolinie, zaparło mu dech w piersiach.

Bizony. Setki tysięcy bizonów, a może nawet miliony. Potężne, kudłate, brązowe, o ciężkich, pochylonych ku ziemi głowach. Wierzgały i skakały po gęstej, soczystej trawie, jakby próbowały w ciągu jednego dnia zamienić dolinę w jałową pustynię. Ruchomy dywan bizonów rozciągał się aż po horyzont. Zimny, szczypiący wiatr przynosił ze wschodu ich cuchnący, piżmowy i ostry odór.

Nareszcie. Przez trzy dni wędrówki po tym mokrym i chłodnym terenie, który przypuszczalnie był Arizoną, Sean nie widział żadnego zwierzęcia większego niż ziemna wiewiórka. Po trzech dniach wzrastającego napięcia i poczucia osamotnienia nareszcie ujrzał te bizony. Nigdy nie widział takiej ich liczby zebranej w jednym miejscu. To stado, któremu miał okazję się przyglądać, było prawdopodobnie jedynym, które przetrwało czasy epoki lodowcowej. I teraz wędrowało po południowym zachodzie w tej paleolitycznej przeszłości.

— Hej! — zawołał. — Hej! Wy, bizony! Wiecie o tym, że uważano was już za wymarłe? Słyszycie, co do was mówię? Jazda, kłaść się i wyciągać kopyta! Już wymarłyście!

Sean nie liczył na to, że bizony zwrócą na niego uwagę, i nie pomylił się. Pasły się dalej, wyrywając wielkie kępy trawy, wstrząsając ogromnymi łbami to w jedną, to w drugą stronę, prawie ze złością. Sean po prostu pragnął usłyszeć swój głos. Te trzy dni, które spędził na długiej i ciężkiej wędrówce przez daleki świat, były najbardziej samotnymi dniami, jakie przeżył w swoim życiu. Był 5 x 10^9 minut w przeszłości, a ciągle jeszcze wspominał poprzedni skok w przyszłość. Cudowna Quintu-Leela, kobieta o srebrzystych oczach… Jak mu jej teraz brakowało! Gdy obraz dziewczyny zacierał się i siła przemieszczenia wciągała go w następny przeskok, odczuwał rozpacz. Teraz Quintu-Leela stała się na pół pamiętanym, lecz intensywnym snem. Została tam, w przyszłości, w oszałamiającym, niepojętym roku dwa tysiące dziewięćset sześćdziesiątym siódmym. A on pojawił się tu, pięć miliardów minut wstecz od Czasu Zero.

Pięć miliardów minut! Dziewięć tysięcy pięćset trzynaście lat. Był to świat siedem tysięcy pięćsetnego roku przed Chrystusem, świat tych bizonów, w którym on, Sean, czuł się jedynie intruzem. Tutaj wszystko było inne i obce. Powietrze — jeżeli nie wypełniała go woń bizoniej sierści — miało dziwną, szorstką rześkość, zupełnie inną od tej metalicznej, którą znał. Nigdy dotąd nie oddychał tak świeżym powietrzem. Niebo zaś wydawało się bardziej błękitne i rozległe, horyzont zdawał się być dalej niż zazwyczaj, a słońce świeciło intensywniej. Woda ze strumieni przecinających równinę wywoływała osobliwe, jakby elektryczne mrowienie w przełyku. Była po prostu czysta.

Oto świat bez samochodów, samolotów, zakładów chemicznych i tego wszystkiego, co truje powietrze gryzącym w oczy dymem. Dziwne, wielkie zwierzęta przemierzały ten świat wszerz i wzdłuż, a istoty ludzkie egzystowały tu z trudem. Po drugiej stronie kuli ziemskiej, na Bliskim Wschodzie i może w Chinach, zakładano teraz pierwsze miasta, ale i tam ziemia zachowywała nadal swoje pierwotne piękno. Sean z trudem wyobrażał sobie, jak duża odległość dzieli go od jego własnych czasów. Jeszcze przez następne pięć tysięcy lat nie zostanie zbudowana żadna egipska piramida!

Poza tym miał świadomość, że to dopiero początek podróży poprzez eony. Kiedy już dotrze do granic czasu, ten świat, który ma teraz przed oczami, wyda mu się zaledwie przedwczorajszym dniem.

Sean spojrzał na morze bizonów. Dopiero teraz zauważył inne zwierzęta kręcące się na obrzeżach stada. Po lewej stronie zobaczył sforę wielkich długonogich stworzeń podobnych do wilków, z szerokimi masywnymi łbami i gęstą granatowoczarną sierścią. Wyglądały przerażająco, lecz w ich zachowaniu nie było śladu okrucieństwa, po prostu myszkowały, obwąchując wszystko dookoła jak padlinożercy w nadziei znalezienia łatwego pokarmu. Nie zwróciły nawet uwagi na zagubionego bizoniego cielaka kręcącego się tuż przy nich. Dalej, na lewo znajdowały się trzy osobliwie wyglądające, masywne stwory, które przycupnęły na zadach pod smukłą sosną. Powoli i dokładnie zdzierały korę z konarów, a następnie napełniały nią swoje paszcze. Sean przypomniał sobie, że oglądał je na rysunkach z materiałów informacyjnych do tego okresu. Były to ogromne leniwce ziemne. Głębiej w oddali majaczyły sylwetki mastodontów. Rozpoznał je po charakterystycznych, słoniowatych kształtach. Były też zwierzęta przypominające wielbłądy, a bliżej, tuż przed nim, znajdowała się para ociężałych stworzeń stanowiących połączenie słonia i świni. Mogły to być gigantycznych rozmiarów tapiry. Eksperci sądzili, że te zwierzęta typowe dla końca epoki lodowcowej mogły wymrzeć około siedmiu tysięcy pięciuset lat przed naszą erą. Nie mieli jednak co do tego pewności i prosili Seana, by zwrócił szczególną uwagę na faunę tego okresu.

Znalazł je. Ich czas świetności przeminął, jednakże gatunki, które przetrwały, radziły sobie całkiem dobrze.

Mastodonty! Bizony! Olbrzymie ziemne leniwce! Co za fantastyczny widok!

Kiedy przepatrywał dalekie zakątki doliny, jego uwagę odwrócił nagle niepokojący ruch w zaroślach. Spostrzegł najpierw bizonie cielę beztrosko buszujące z dala od stada, a chwilę później długie, niskie zwierzę o sprężystym ciele kota. W jego pysku zabłysły dwa potężne kły.

Młody bizon nie miał szansy na ratunek. Drapieżnik wyrósł przed nim jak duch. Ciężkie łapy zacisnęły się na kudłatym garbie, a zęby wbiły głęboko w ciało. Cielę zadrżało i opadło na kolana. Po chwili zaczęło się miotać, desperacko wierzgając kopytami, jakby chciało odegnać dokuczliwą muchę. Po minucie było po wszystkim.

Sean obserwował posępnie szablozębego tygrysa. Zanim kot zdążył zakończyć posiłek, pojawiły się wilki. Podeszły blisko, warcząc z furią i domagając się swego udziału w łupie. Tygrys przeszył je zimnym, nienawistnym wzrokiem, jakby gotów był przyjąć wyzwanie całej hordy. Wreszcie poruszył ciężkim łbem w geście znakomicie przypominającym wzruszenie ramion i powoli wycofał się, pozostawiając resztki pokarmu głodnym wilkom. Rzeczywiście były padlinożercami.

Wkrótce wilki również znikły w zaroślach, zostawiając zakrwawiony szkielet mniejszym zwierzętom.

Sean zaczął przygotowywać się do zejścia w dolinę po wschodniej stronie płaskowyżu. Chciał przyjrzeć się z bliska wszystkim tym zwierzętom. Teraz, kiedy najbardziej niebezpieczny drapieżnik zjadł swój lunch, przebywanie w dolinie nie wiązało się z większym niebezpieczeństwem. W razie czego miał przy sobie pistolet pneumatyczny z pociskami usypiającymi i laser. Do uporania się z ewentualnymi problemami powinien wystarczyć pistolet. Sean nie przypuszczał, by w tej podróży przydał mu się laser. Zdecydowany był użyć go tylko w ostateczności. Zabijanie mogłoby spowodować znaczące zmiany w strukturze czasu. Jednakże jego przeżycie do końca misji było równie ważne. Tak więc, wyciągając laser, musiałby dobrze rozważyć wszystkie za i przeciw.

Gleba była wilgotna i grząska po minionej deszczowej nocy. Schodził, ślizgając się na zabłoconych podeszwach. Błoto zupełnie nie kojarzyło mu się z Arizoną. Doliny porośnięte gęstą i soczystą trawą również nie. Arizona, którą znał, była obszarem wysuszonej, jałowej ziemi, suchej i kruchej gleby oraz powykręcanej, ciernistej, skarłowaciałej roślinności. Ale odczyt na jego kompasie wskazywał, iż znajduje się na północ od miejsca, w którym za jakieś dziewięć tysięcy lat powstanie miasto Phoenix.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Program „Wahadło”»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Program „Wahadło”» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Robert Silverberg: Getting Across
Getting Across
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Now + n, Now – n
Now + n, Now – n
Robert Silverberg
Robert Silverberg: We Know Who We Are
We Know Who We Are
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Going
Going
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Why?
Why?
Robert Silverberg
Robert Silverberg: It Comes and Goes
It Comes and Goes
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Program „Wahadło”»

Обсуждение, отзывы о книге «Program „Wahadło”» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.