• Пожаловаться

J. Tolkien: Rudy Dżil i Jego Pies

Здесь есть возможность читать онлайн «J. Tolkien: Rudy Dżil i Jego Pies» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. год выпуска: 2002, ISBN: 83-724-5858-8, издательство: Amber, категория: Прочая детская литература / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

J. Tolkien Rudy Dżil i Jego Pies

Rudy Dżil i Jego Pies: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rudy Dżil i Jego Pies»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na przedstawiony tu wybór składają się utwory, które wiążą się przede wszystkim z legendami i anegdotami z Shire schyłku Trzeciej Ery. Wiersze, jak się zdaje, zostały napisane przez hobbitów”, napisał w Przedmowie do Przygód Toma Bombadila J.R.R. Tolkien, który występuje tu w roli badacza opracowującego hobbicki tekst. Te oryginalne wiersze przeznaczone są przede wszystkim dla młodszych czytelników. Ale warto pamiętać o tym, co powiedział o nich sam autor: „Utwory te są, przynajmniej z pozoru, lekkie i swawolne, choć czasami trudno się oprzeć wrażeniu, że kryje się w nich znacznie więcej, niż można się powierzchownie dosłuchać.

J. Tolkien: другие книги автора


Кто написал Rudy Dżil i Jego Pies? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Rudy Dżil i Jego Pies — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rudy Dżil i Jego Pies», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Uspokójcie się wreszcie! Mówcie po kolei — rzekł, gdy w końcu zdołał wtrącić słowo. — O co chodzi? Pamiętajcie, że mam od rana pełne ręce roboty.

Powierzono więc księdzu wyjaśnienie sprawy w imieniu gromady. Młynarz doczekał się uciechy, której tak bardzo pragnął, bo Dżila dosłownie przypierano do muru. Ale rzecz wzięła zgoła inny obrót, niż się młynarz spodziewał. Po pierwsze Dżil wypił przedtem niemało mocnego piwa. Po drugie zaczęła go nagle rozpierać niezwykła duma i męstwo, odkąd się dowiedział, że posiada nie byle miecz, ale sławnego Gryzi-ogona. Za lat chłopięcych przepadał za pieśniami i legendami o Bellomariusie i póki nie nabrał rozumu, marzył, żeby mieć własny czarodziejski i bohaterski oręż. Teraz nagle zapałał ochotą, żeby z Gryzi-ogonem u boku ruszyć na bój ze smokiem. Tak się jednak przyzwyczaił zawsze o wszystko targować, że i tym razem spróbował przynajmniej uzyskać zwłokę

— Co takiego? — rzekł. — Mam ruszać na smoka? W tych starych portkach i w kapocie? O ile mi wiadomo, do walki ze smokiem trzeba mieć jakąś zbroję. A żadnej zbroi w moim domu nie ma, za to wam z

Wszyscy musieli przyznać, że to ważny kłopot. Posłali co prędzej po kowala. Kowal przyszedł i pokręcił głową. Był to niemrawy, ponury człowiek, którego we wsi przezywano kpiąco “Pociechą", naprawdę jednak zwał się Fabricius Cunctator. Nigdy przy robocie nie pogwizdywał, chyba że zdarzyła się jakaś klęska, dajmy na to przymrozek w maju, którą wyprorokował. . Ponieważ stale prorokował wszelkie możliwe nieszczęścia, nie mogło się zdarzyć nic złego, czego by Pociecha z góry nie przepowiedział i nie uznał potem za potwierdzenie swojej nieomylności. Nic też innego nie cieszyło go w życiu. Oczywiście niechętnie przykładał ręki do zażegnywania niebezpieczeństw i dlatego teraz też kręcił tylko głowa.

— Zbroi nie można zrobić z niczego — powiedział. — Zresztą nie należy to do mojego fachu. Zwróćcie się lepiej do stolarza, żeby wystrugał Aegidiusowi tarczę z drewna. Co prawda niewiele mu to pomoże, bo smok jest, jak widać, bardzo ognisty.

Wszystkim twarze się wydłużyły, lecz młynarz postanowił sobie, że albo wyśle Dżila na bój ze smokiem, albo — jeżeli Dżil się oprze namowom — rozbije jego sławę jak bańkę mydlaną. Nie dał się więc tak łatwo odwieść od swoich planów.

— A może by mu sporządzić kolczugę? — zaproponował. — Kolczuga stanowiłaby dobrą ochronę, nie zależy też nam na tym, żeby była piękna. Chodzi przecież o poważną walkę, nie o dworskie popisy. Z pewnością masz, kochany Aegidiusie, jakiś stary skórzany kaftan. W kuźni są stosy ogniw i kółek żelaznych z różnych łańcuchów. Sam mistrz Fabricius może nawet nie wie, ile tego dobra nagromadziło się z czasem.

— Mówisz jak ślepy o kolorach — odparł kowal, odzyskując znowu humor. — Jeżeli chcecie prawdziwej kolczugi, nie mogę się podjąć tej roboty. Trzeba zręczności krasnoludów, żeby każde maleńkie kółeczko dopasować i doczepić do czterech sąsiednich. Nawet gdybym umiał tego dokonać, zabrałoby mi to kilka tygodni. A do tego czasu będziemy już wszyscy w grobach albo w brzuchu smoka.

Ludzie załamali ręce w rozpaczy, a kowal rozpromienił się z radości. Lecz gromada zbyt była przerażona, żeby wyrzec się od razu planu podsuniętego przez młynarza. Do niego więc zwrócono się o radę.

— Słyszałem — rzekł młynarz — że za dawnych czasów, jeśli kogoś nie stać było na sprowadzenie pięknej zbroi z południowych krajów, naszywał po prostu stalowe kółka na skórzany kaftan i zadowalał się takim pancerzem. Spróbujmy sporządzić coś w tym rodzaju. Dżil wydobył stary kaftan skórzany, a kowal musiał co, tchu wracać do kuźni. Ludzie przeszperali wszystkie kąty, przewrócili zwały żelastwa, aż znaleźli pod nimi stos drobnych, zmatowiałych od rdzy kółeczek, zapewne odprutych przed laty od takiego właśnie kaftana, o jakim młynarz wspominał. W miarę jak świtała nadzieja, że przedsięwzięcie może się udać, kowal pochmurniał coraz bardziej, musiał jednak wziąć się ostro do roboty, przebierać i czyścić żelazne kółka. Kiedy z wielką satysfakcją oznajmił, że nie starczy ich na szerokie plecy i pierś Dżila, gromada kazała mu porozkuwać stare łańcuchy i spłaszczyć młotem ogniwa na jak najzgrabniejsze pierścionki.

Mniejsze kółka naszyli na przedzie kaftana, większe i grubsze — na plecach, a że popędzany przez wszystkich kowal dorzucał wciąż nowe, wzięli od Dżila parę zniszczonych spodni i naszyli je również kółkami. Młynarz wypatrzył na górnej półce w najciemniejszym zakamarku kuźni żelazny czerep starego hełmu, polecił więc szewcowi obciągnąć go skórą jak najstaranniej. Zajęła im ta robota czas do wieczora, a nazajutrz także, więc chociaż była to wigilia Trzech Króli, nikt nie myślał o świętowaniu. Dżil tylko uczcił uroczystość zwiększoną ilością piwa. Smok na szczęście spał, zapominając na razie i o głodzie, i o mieczach.

W dzień Trzech Króli gromada ruszyła o świcie na pagórek, niosąc z sobą przedziwne dzieło zbiorowego wysiłku. Dżil oczekiwał tych gości. Teraz już nie miał żadnej wymówki. Włożył naszyty żelaznymi kółkami kaftan i spodnie. Młynarz uśmiechnął się złośliwie. Z kolei Dżil wzuł buty z cholewami i przypiął do nich ostrogi, a wreszcie nakrył głowę hełmem obciągniętym w skórę. W ostatniej chwili namyślili się i wcisnął na hełm swój stary filcowy kapelusz, a na zbroję narzucił obszerny płaszcz.

— Po co to robisz? — spytali sąsiedzi.

— Jakże! Czy wyobrażacie sobie, że smoka podchodzi się brzęcząc i dzwoniąc na trzy mile jak dzwon z Canterbury? Na mój rozum lepiej nie ostrzegać go z daleka; i tak z pewnością spostrzeże mnie za wcześnie. Hełm to przecież wyzwanie do walki. Jeżeli smok zobaczy zza płotu tylko mój kapelusz, pewnie pozwoli mi podejść blisko, zanim się zacznie awantura.

Kółka naszyte na kaftanie luźno i tak, że jedno zachodziło na drugie, brzęczały rzeczywiście bardzo głośno. Płaszcz narzucony na wierzch tłumił nieco hałas, ale Dżil wyglądał w tym dziwnym stroju dość śmiesznie. Nikt mu jednak tego nie powiedział. Z pewnym trudem przyjaciele dopięli pas na jego brzuchu i zawiesili mu u boku pochwę od miecza, samego Gryzi-ogona musiał Dżil dzierżyć w ręku, bo inaczej niż przemocą nie dawał się w pochwie utrzymać.

Potem Dżil przywołał psa. Na swój sposób był sprawiedliwym panem.

— Garm, pójdziesz ze mną — rzekł. Pies zawył.

— Ratuj, ratuj! — krzyknął.

— Przestań szczekać — powiedział Dżil — bo ci wygarbuję skórę lepiej niż smok. Znasz zapach tego gada i możesz się chociaż raz w życiu na coś przydać.

Przywołał też Dżil swoją siwą kobyłkę. Spojrzała na pana wymownie i prychnęła na widok ostróg. Pozwoliła się jednak dosiąść i ruszyli, wszyscy troje dość markotni. Kiedy kłusowali przez wieś, ludzie klaskali wiwatowali, lecz przeważnie zza okien. kobyła starali się nadrabiać miną. Garm jednak, nie żywiąc przesadnych ambicji, kulił ogon pod siebie i biegł chyłkiem.

Minąwszy wieś przeprawili się po moście za rzekę. Ledwie znaleźli się poza zasięgiem ludzkich oczu, zwolnili kroku. Posuwali się teraz stępa, lecz i tak znacznie szybciej, niż sobie życzyli, przekroczyli granice pól Dżila i innych gospodarzy z Ham i dotarli w okolice nawiedzone przez smoka. Świadczyły o tym połamane drzewa, wypalone żywopłoty, spopielała trawa i złowroga cisza.

Słońce przypiekało i Dżil miał wielką ochotę pozbyć się chociaż części ciężkiego rynsztunku, lecz nie śmiał tego zrobić. Ogarnęły go też wątpliwości, czy nie prze-brał miary wypijając tak dużo piwa na wyjezdnym. “Ładnie kończę święta — myślał. — A co gorsza, jeśli nie będę miał wyjątkowego szczęścia, zakończę tym sposobem nie tylko święta, lecz i marny żywot".

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rudy Dżil i Jego Pies»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rudy Dżil i Jego Pies» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Andrzej Ziemiański: Zapach Szkła
Zapach Szkła
Andrzej Ziemiański
Gustaw Herling-Grudziński: Inny Świat
Inny Świat
Gustaw Herling-Grudziński
J. Tolkien: Łazikanty
Łazikanty
J. Tolkien
Andriej Bałabucha: Wynalazca wiecznosci
Wynalazca wiecznosci
Andriej Bałabucha
Neil Gaiman: M Jak Magia
M Jak Magia
Neil Gaiman
Отзывы о книге «Rudy Dżil i Jego Pies»

Обсуждение, отзывы о книге «Rudy Dżil i Jego Pies» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.