Stanisław Srokowski - Strach. Opowiadania kresowe

Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Srokowski - Strach. Opowiadania kresowe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2014, ISBN: 2014, Издательство: Fronda PL, Sp. z o.o., Жанр: Триллер, prose_military, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Strach. Opowiadania kresowe: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Strach. Opowiadania kresowe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Strach. Opowiadania kresowe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Strach. Opowiadania kresowe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ciotka Elza też zamilkła.

Rada Starszych jeszcze przez chwilę trwała w bezruchu, aż pierwszy począł się prostować dziadek Ignacy, a za nim dziadek Piotr. Wyprostowali się obaj, a ich oczy spotkały się i patrzyli na siebie w milczeniu.

Wujkowie wciąż wyglądali jak figury woskowe, martwi i obcy.

A w moim gardle narosła jakaś gula i nie mogłem się odezwać. Jakby mi gardło gęstą trawą zarosło. Czułem tylko wielką suchość w środku.

Ciotka Elza westchnęła i zakończyła:

– Ta kobieta straciła mowę i posiwiała jak gołąb. A młoda jeszcze była – mówiła coraz ciszej. – I piękna. Jaka ona piękna była! – zamknęła oczy. – A teraz chodzi po mieście, bełkocze i tylko rękami pokazuje, co się w jej domu stało – ciotka zwiesiła ręce, i opowieść po tych jej rękach jakby spłynęła ku ziemi.

Matka szukała mnie wzrokiem.

A ja wcisnąłem się w najdalszy kąt zapiecka, zakryłem się kocem i strasznie się trząsłem.

Patrzyły na mnie z talerzy martwe głowy.

Księża

Tym razem sprawy potoczyły się nagle i szybko Jakby grom z jasnego nieba - фото 8

Tym razem sprawy potoczyły się nagle i szybko. Jakby grom z jasnego nieba spadł. I trzeba było coś z tym zrobić. Nie tylko ciotka Elza miała dużo do powiedzenia, ale cała Rada Starszych, dziadkowie, wujkowe i rodzice, a nawet wiedźma Honorata, dalsza nasza krewna.

Na przemian siebie przekrzykiwali i każdy coś nowego dodawał. Że kapłanów za miedzą mordują. Zakonnice gwałcą. Ministrantów na kołki wbijają. Tak szybko mówili, że nie byłem w stanie wszystkiego ogarnąć. Kręciłem tylko głową, by widzieć każdego, kto rękę nerwowo podnosi, szybko mruga, pomrukuje, brwi ściąga lub nagle wstaje i w okno patrzy. Mówili na przemian. I mówili jakby obok siebie. Niby, że jeden drugiego nie słucha. A przecież słuchali uważnie. Nawet kontrolowali. Bo jak ktoś coś palnął nie tak, od razu reagowali, zaprzeczali i swoje dodawali. Zdania już się nie ciągnęły tak długo, jak u ciotki Elzy, gdy o Kutach opowiadała. Były krótkie i zwarte. Jak rozkazy w wojsku. Albo krzyk ostrzegawczy.

– To straszne! – zacinał usta dziadek Ignacy.

– Do nieba o pomstę woła – patrzył przez okno dziadek Piotr.

Potem siadał obok dziadka Ignacego, jakby się nie mógł bez niego obejść.

– Księdza Szczurowskiego – wycedził dziadek Ignacy – w Wilczych Dołach, w diecezji łuckiej, żywego do pustej studni wrzucili.

– Księdza Ciepiela z parafii Dukawki razem z nim zwalili. Bo w gościnie u niego był – natychmiast dodał dziadek Piotr.

Skąd oni to wszystko wiedzą, patrzyłem na nich otumaniony. Nie miałem pojęcia, gdzie są Wilcze Doły ani Dukawka, ale oni wiedzieli. Musieli skądś wiedzieć, bo zanim przybyli na naradę, zbierali się z sąsiadami w grupach, nachylali ku sobie i coś strasznie ważnego szeptali. Dochodzili inni i też swoje dodawali. Musiała jakaś niewidzialna fala wiadomości płynąć przez wieś, bo coraz częściej starsi się naradzali i coraz bardziej byli przerażeni.

– Ziemią żywych zasypali! – zaciskając zęby, burknęła ciotka Elza.

– I ukamienowali! – huknął dziadek Ignacy. I jakby się przestraszył własnych słów, że powiedział za dużo, zamilkł i rozpaczliwie rozglądał się na boki. Sprawdzał, czy ktoś go nie poprawi. Bo przecież najpierw ciała księży ziemią zasypali. I wszyscy to słyszeli. A teraz dziadek palnął, że ukamienowali. Ale jak mogli ukamienować, skoro już ziemią zasypali, musiał się zastanowić. I wtedy znowu wkroczyła ciotka Elza i spokojnie, ale kategorycznie oznajmiła:

– Jak obu wrzucili do studni, jedni kamieniami w nich walili, a drudzy ziemią zasypywali.

– Boże! – jęknęła matka.

– Tyle cierpień! – westchnął wujek Tośko.

– A księdza Zbigniewa Kłoska – już opowiadał wujek Marian – proboszcza parafii Pilśno w łuckiej diecezji na raty mordowali – nagle urwał.

– Na raty? – matce gwałtownie rozszerzyły się oczy.

– Na raty, Mario! – kiwnął wujek głową.

– Jakże to tak? – matka była roztrzęsiona.

– A tak to! – kontynuował wujek. – Najpierw ręce mu cięli na kawałki, palec po palcu, dłoń po dłoni, a potem gardło poderżnęli sierpem.

– Chryste Panie! Sierpem?! – matka ukryła twarz w dłoniach. I choć już wcześniej słyszała o odciętych głowach, wciąż nie mogła się z tym oswoić.

– Nie tylko jego tak zakatrupili! – zaciskając zęby, burknął dziadek Ignacy. Wszyscy spojrzeli na niego. – Księdza Kamila Barwiona z parafii Korytnica piłą na pół przerżnęli – dodał. Pozostali zastygli, jakby zamienili się w przydrożne figury.

A mnie się słabo zrobiło. Nie wiedziałem, czy mam uciekać z zapiecka, czy też trwać na swoim posterunku z nadstawionymi uszami i słuchać dalej. Poczułem, że mieni mi się w oczach, jakby zaszły mgłą. I ta mgła okrywała już mnie całego.

I wtedy z tej mgły wyłoniła się wiedźma Honorata. Rzadko do nas zaglądała, ale jak przychodziła, wiadomo było, że ze świata nowe wiadomości przynosi. Czasami nawet ważniejsze niż ciotka Elza, dziadek Ignacy czy wujek Marian razem wzięci. Była okutana w liczne chusty, liczniejsze niż u ciotki Elzy, w długie spódnice i narzuty, spod których tylko oczy jej błyskały, nawet nosa nie było widać. Musiała się z miejsca zorientować, że dziadek Ignacy coś strasznego powiedział, bo spojrzała krzywym okiem po zebranych, jakby mając za złe Radzie Starszych, że bez niej się zebrała.

– Gadacie! – warknęła.

Nikt się nie odezwał. Wszystkim wciąż stał przed oczami obraz księdza rżniętego piłą. Minęła dobra chwila, zanim otworzył usta dziadek Piotr.

– O księżach, Honorato, gadamy – powiedział – których banderowcy mordują.

Nie wiedziałem, kim byli banderowcy. Co innego mordercy, zbóje, rezuni, dusiciele, zbrodniarze, bo o nich już słyszałem. Wiedziałem więc, że rżną Polaków, mordują i duszą, ale nie wiedziałem, czym się zajmują banderowcy. Po słowach dziadka wychodziło na to, że banderowcy to coś znacznie gorszego niż mordercy, zbóje, rezuni, dusiciele i zbrodniarze w jednej kupie. Wyłaniali się przede mną z ciemności, jak wieloramienne potwory ze zbielałymi oczami na oślep wyrzynające wieś po wsi.

– Ciężko! – westchnął ojciec, który był mrukliwy, zamknięty w sobie, jakby go coś złego dręczyło i gryzło.

– Między dwie deski go włożyli – ponownie odezwał się dziadek Ignacy – i piłowali jak kloc drewna.

Matka nawet nie jęknęła. Nie była w stanie. Skurczyła się, pożółkła jak wosk, strasznie zmarszczona, i pochyliła się nad ziemią ze zwisającą głową.

Panowała taka straszna cisza, że było słychać przelatującą muchę.

Dopiero gdy odezwała się ciotka Elza, mówiąc: – Ciężką śmierć miał też ksiądz Kornel Jakubiniec z parafii Okopy – wciągnęli powietrze, jakby się bali, że zabraknie go, by wysłuchać następnej opowieści.

– Ojciec Kornel? – upewnił się wujek Marian, który znał w okolicy wszystkich księży.

– Tak, ojciec Kornel – potwierdziła ciotka.

Pewnie znowu obeszła pół świata. I wiele widziała.

– Bardzo go męczyli – mówiła, patrząc na swoje ręce. – Bardzo! – ciężko westchnęła. – Najpierw w kościele katowali, przed ołtarzem – chrapliwie mówiła.

Matka mocno zacisnęła dłonie.

Ojciec na nią zerknął, czy nie drżą jej usta.

Ale jeszcze nie drżały.

– Zęby wybili… bagnetami kłuli… paznokcie wyrywali… – wolno mówiła ciotka, jakby różaniec odmawiała. – Ale i tego im było mało! – zacisnęła usta i uniosła wzrok.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Strach. Opowiadania kresowe»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Strach. Opowiadania kresowe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Graham Masterton - Strach
Graham Masterton
Stanisław Lem - Fiasko
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Planeta Eden
Stanisław Lem
libcat.ru: книга без обложки
Aleksander Filonow
Яцек Дукай - Opowiadania
Яцек Дукай
Władysław Stanisław Reymont - Fermenty
Władysław Stanisław Reymont
Отзывы о книге «Strach. Opowiadania kresowe»

Обсуждение, отзывы о книге «Strach. Opowiadania kresowe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x