Lisa Gardner - Klub Ocalonych
Здесь есть возможность читать онлайн «Lisa Gardner - Klub Ocalonych» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Klub Ocalonych
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Klub Ocalonych: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Klub Ocalonych»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Klub Ocalonych — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Klub Ocalonych», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Meg kopnęła Davida w krocze, ten w ostatniej chwili osłonił się udem. Z całej siły nadepnęła mu obcasem stopę. Wydał z siebie gardłowy jęk. Uderzyła go w bok kolana i wreszcie zwaliła z nóg.
Chciała wyrwać mu pistolet. Chciała zabrać nóż. Chciała zagłębić palce w jego oczodołach i wydłubać mózg. Ale nie mogła ruszyć rękami. Wciąż odmawiały posłuszeństwa.
Obróciła się więc w stronę drewnianych schodów i rzuciła się do ucieczki.
Za jej plecami David krzyknął:
– Jeszcze jeden krok, pierdolona suko, a odstrzelę ci łeb!
Nie zatrzymała się.
David zaczął strzelać.
Griffin usłyszał pierwszy wystrzał, kiedy zakradał się do frontowych drzwi. Ułamek sekundy później rozległ się następny. I jeszcze jeden. Griffin przykucnął, chwycił lewą ręką klamkę, w prawej zaciskając berettę. Otworzył drzwi, wturlał się do środka i ujrzał półtora metra przed sobą Davida Price’a, który stał na szczycie piwnicznych schodów i krzyczał:
– Zabiję cię, ty wredna suko!
W jego dłoni lśnił pistolet, taki sam jak Griffina.
Griffin nacisnął spust. David zauważył go, skoczył na prawo i otworzył ogień. Niech to! Griffin pobiegł na lewo, oddając na ślepo kilka strzałów. David nie pozostał dłużny, dziurawiąc pociskami podłogę pod jego stopami. Nagle na lewo od Griffina pojawiła się druga postać – Fitz, który wszedł od strony patio.
– Padnij! – krzyknął Griffin.
David podniósł lufę i posłał kolejną kulę. Fitz padł na podłogę.
Griffin znowu strzelił. David przebiegł przez korytarz i schował się w kuchni, gdzie miał dostęp do schodów na piętro.
– Cholera! – zaklął Fitz, wstając. – Skurwiel odstrzelił mi chyba resztki włosów.
– Gdzie Meg?
– Nie wiem, ale słyszałem ostrą strzelaninę w piwnicy.
– Ty idź na dół, a ja pójdę na górę.
– Mam ci zostawić całą zabawę?
– Idź po dziewczynę.
– Okej. Kapuję.
Griffin przeczołgał się do kuchni. Kiedy dotarł do drzwi, wyciągnął rękę, przewrócił na bok stół i ukrył się za blatem.
Odczekał chwilę, przyzwyczajając oczy do mroku. Jedyne światło w domu dochodziło z piwnicy. Wszystkie okiennice były zamknięte. Griffin zamrugał, wziął głęboki oddech i zaczął nasłuchiwać.
Z góry nie dochodziły żadne odgłosy. Ani kroki, ani szuranie, ani nawet szept rzucanego pod nosem przekleństwa.
Siódma zero pięć. W domu zapadła cisza. Słońce schowało się za horyzontem. Walczący przygotowywali się do drugiej rundy.
Jillian prowadziła, czytając jednocześnie wydruk z maps.com, który pokazywał, jak dojechać do dawnego domu Davida Price’a. Adres znalazła w starych wydaniach gazet, które opisały dokładnie okoliczności i miejsce aresztowania. Za pierwszym razem Jillian minęła właściwą ulicę. Teraz wykręciła nieprzepisowo, ale gdy dojechała do skrzyżowania, zdała sobie sprawę, że lepiej będzie dojść do domu Price’a pieszo. W ten sposób lepiej wykorzysta element zaskoczenia.
Z jednym pojemnikiem gazu w dłoni, a drugim w torebce wysiadła z samochodu. Gaz działał najskuteczniej z bliskiej odległości przy ataku na oczy i nos, a to oznaczało, że będzie się musiała podkraść do Price’a. Na szczęście prawdopodobnie byli tam już zaprawieni w bojach policjanci, tacy jak Griffin. Meg także mogła sprawiać Price’owi kłopoty. Dzięki temu pewnie uda jej się go zaskoczyć.
Pomyślała o mieszkaniu Trishy. Przypomniała sobie mężczyznę przyciskającego ją do podłogi. Duszącą się i umierającą siostrę na łóżku. Gardłowy śmiech i słowa „Zerżnę cię, ty suko”.
Musiała odgonić te wspomnienia. Skupić się na teraźniejszości, na chodniku pod stopami, na chłodnym metalowym pojemniku w dłoni, na domu, do którego się zbliżała.
Trish umarła, gwałciciel zwyciężył. Nie można zmienić przeszłości. Czas ruszyć do przodu. Skupić się na ratowaniu Meg.
A potem wrócić do domu. Do matki, która naprawdę jej potrzebuje.
Jillian przystanęła przed domem. Wciąż zastanawiała się, którędy wejść, gdy usłyszała jęk, a potem męski krzyk:
– Chryste, Waters. Człowieku. O rany… Trzymaj się, stary. Cholera jasna! Potrzebujemy lekarza!
Meg dyszała ciężko. Drżała na całym ciele. Nie była w stanie się powstrzymać. Przywarła do ściany w sypialni, czując, że inaczej rozpadnie w się na miliony kawałków. Kiedy wbiegała na schody, usłyszała za sobą strzały. W pierwszej chwili instynktownie padła na ziemię, uchylając się przed niewidzialnymi kulami. Potem jednak zdała sobie sprawę, że ktoś strzelał do Davida, a nie do niej. Przez moment nie posiadała się z radości. Ktoś ją ratował! Kawaleria przybyła. Potem usłyszała krzyk. Obcy krzyk. Ktoś był ranny, ale nie David.
Rzuciła się znowu do ucieczki. Biegła i biegła, słysząc strzały, które stawały się coraz głośniejsze, coraz bliższe. Wtem wszystko ucichło. Żadnych strzałów, tylko przekleństwa rzucane przez Davida wdrapującego się na piętro.
Jeżeli przybyli policjanci, to ich powystrzelał. David nie uciekał. Z tego, co słyszała, był teraz na piętrze razem z nią. Szukał jej. Gdzieś na tym mrocznym korytarzu.
Zaczęła się nerwowo rozglądać po sypialni. Zasłony były zasunięte, a pokój pogrążony w szarym półmroku, w którym każdy cień stawał się ponury, każdy mebel przybierał kształty czyhającego potwora. W pierwszym odruchu chciała się schować pod łóżko, wczołgać jak najgłębiej, skulić się i czekać. David oczywiście zajrzałby tam. A gdyby ją znalazł, byłaby w potrzasku. Złapałby ją za nogę i wyciągnął. Z dobytym nożem.
Nie. Musiała wybrać kryjówkę, z której w razie czego będzie mogła uciec. Zaczęła myśleć gorączkowo. Co by zrobiła Jillian?
Łazienka. Może znalazłaby żyletkę albo lakier do włosów. Oczywiście żyletka nie stanowiła konkurencji dla wielkiego myśliwskiego noża. A lakierem trudno się obronić przed pistoletem. Stój, bo spsikam cię na śmierć!
Zachichotała, po chwili zdała sobie sprawę, że wpada w histerię, i przygryzła wargę. Wtedy jednak lateksowy knebel wpił się jeszcze głębiej w kąciki ust. Piekący ból wycisnął jej łzy z oczu.
A okno? Mogłaby je otworzyć, może zdołałaby wyjść na dach? Jeśli dom nie ma zadaszonej werandy, mogłaby skoczyć. Pewnie by zabolało. Mogłaby złamać nogę. Ale biorąc pod uwagę alternatywę…
Usłyszała szept na korytarzu.
– Meg, śliczna Meg – nawoływał David. – Wyjdź, pokaż się, wyjdź…
Walczyć czy uciekać? Zostało mało czasu…
Biedna poraniona Meg podjęła decyzję.
Griffin musiał się dostać na piętro. Nie wiedział dokładnie jak. Podobnie jak w wielu innych nowoangielskich domach schody były wąskie i strome. Ze swoją posturą stanowiłby wymarzony cel, dopóki nie dotarłby na górę. Wystarczyło, żeby Price usłyszał go i otworzył ogień.
Chociaż z drugiej strony…
Podłogowe deski na górze wyraźnie skrzypiały. David nie mógł więc czaić się przy schodach.
I wtedy Griffin usłyszał inne dźwięki. Znowu skrzypienie podłogi, a potem zgrzyt otwieranego okna. Ale te odgłosy pochodziły z innej części domu.
Na górze była druga osoba. O nie, Meg…
Griffin nie miał wyboru. Wyszedł zza kuchennego stołu i podkradł się do schodów.
Jillian obeszła róg domu i zobaczyła Fitza klęczącego obok drugiego mężczyzny.
– Trzymaj się, stary. Wytrzymaj jeszcze trochę.
– Detektyw Fitzpatrick?
Poderwał głowę i zaczął się rozglądać. W półmroku trudno było rozpoznać wyraz twarzy, ale jego ruchy sprawiały wrażenie chaotycznych i nerwowych.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Klub Ocalonych»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Klub Ocalonych» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Klub Ocalonych» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.