Lisa Gardner - Klub Ocalonych
Здесь есть возможность читать онлайн «Lisa Gardner - Klub Ocalonych» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Klub Ocalonych
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Klub Ocalonych: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Klub Ocalonych»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Klub Ocalonych — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Klub Ocalonych», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Jestem jej ojcem i nie odstąpię jej na krok.
– Panie Pesaturo, osobiście odprowadzę Molly…
– Jestem jej ojcem!
– Sama mam dwie córki! – zdenerwowała się porucznik Morelli. Po chwili jednak opanowała się i powiedziała spokojnie: – Panie Pesaturo, nie wiemy, jakie są prawdziwe intencje Price’a. Podejrzewamy jednak, że chodzi mu o coś znacznie więcej niż zwykłe spotkanie z nigdy niewidzianą córką. Co pan zrobi, jeśli Price z czymś wyskoczy?
– Zabiję sukinsyna. – Tom spostrzegł jej minę i pośpiesznie dodał: – W samoobronie, ma się rozumieć.
– A co z Meg?
– Nie… nie wiem. – Znowu spuścił głowę. Meg nie było już od sześciu godzin. W tym czasie mogło się stać wiele okropnych rzeczy. – A co pani by zrobiła? – wyszeptał.
– Nie wiem – odparła łagodnie pani porucznik. – Podejrzewam, że nikt z nas nie będzie tego wiedział, dopóki nie będzie trzeba podjąć decyzji. Chodzi mi jednak o to, że jako osoba bardziej doświadczona w tych sprawach potrafię podejmować tego typu decyzje lepiej i szybciej.
– To absurdalne – odezwała się Laurie. – Robimy dokładnie to, czego chce Price.
Porucznik Morelli milczała.
– Nie można by zmusić go w jakiś sposób, żeby powiedział, gdzie jest Meg i jak nazywa się gwałciciel?
– Price odsiaduje dożywocie – odparła Morelli. – To najsurowsza kara przewidziana przez prawo stanu Rhode Island.
– Ale w więzieniu stosuje się dodatkowe obostrzenia – wtrąciła się Jillian. – Na przykład w razie niesubordynacji.
– Więzień może być przetrzymywany cały dzień w celi, przez co traci możliwość kontaktu z innymi, przebywania na świeżym powietrzu i prawo do innych dostępnych rozrywek.
– To postraszcie go tym! – zawołał Tom. – Powiedzcie, że go odizolujecie.
Sierżant Griffin już to zrobił. Na Davidzie nie zrobiło to jednak żadnego wrażenia. – Morelli pochyliła się do przodu. – Będę z panem szczera, panie Pesaturo. Gdybyśmy mieli więcej czasu, moglibyśmy odizolować Price’a i przekonać się, czy naprawdę jest taki twardy, jak mu się wydaje. Niestety, wygląda na to, że on zdaje sobie sprawę z sytuacji i dlatego narzucił nam taki morderczy termin. Jeżeli nie zrobimy tego, o co prosi, coś złego może się stać Meg albo innej niewinnej dziewczynie. Wiemy, że to, co postanowiliśmy, odbiega od ideału. Ale robimy wszystko, co w naszej mocy, aby cała operacja się powiodła. Dlatego panie Pesaturo, osobiście chciałabym eskortować państwa wnuczkę. Obiecuję, że dołożę wszelkich starań, by wróciła bezpiecznie do domu.
– Czy sierżant Griffin też tam będzie? – zapytała Jillian. Morelli spojrzała na nią surowo.
– Sierżant zajmuje się innym obszarem śledztwa.
– Myślę, że warto rozważyć jego obecność na miejscu spotkania – nie dała za wygraną Jillian. – Czy to nie on zna Price’a najlepiej?
– Sierżant Griffin uważa, że trafił na dobry trop. Uznaliśmy, że najlepiej będzie, jeśli pozwolimy mu nim pójść.
– Czy pan sierżant podejrzewa, gdzie jest Meg? – zapytała z nadzieją Laurie.
Pani porucznik milczała. Jillian domyśliła się odpowiedzi.
– Griffin uważa, że uda mu się złapać gwałciciela bez pomocy Davida Price’a.
– Robimy wszystko, co w naszej mocy, by nie wypuścić Price’a poza mury więzienia – zapewniła pani Morelli.
– Chwała Bogu – powiedziała Laurie.
Siedząca obok Jillian Libby stuknęła palcem w książeczkę.
– Ale – przypomniała im pani porucznik – musimy być przygotowani na ewentualność, że spotkanie dojdzie do skutku. Dlatego proszę, żebyście pozwolili mi państwo eskortować Molly…
– Nie!
– Panie Pesaturo…
– Nie – powtórzył Tom, po czym spojrzał na żonę i ujął ją za rękę. Oboje popatrzyli na panią porucznik. – Wychowaliśmy Molly jako córkę. Ona nas potrzebuje. Przejdziemy przez to wspólnie. Jako rodzina.
– A jeśli Price czegoś spróbuje?
– To przekonamy się, jak dobrzy są pani snajperzy, prawda, pani porucznik?
Czwarta po południu.
Griffin, Fitz i Waters w końcu odnaleźli siedzibę Korporate Klean, czyli stary, walący się magazyn w południowym Providence, stojący pośród jeszcze starszych i jeszcze bardziej zrujnowanych budynków. Wyglądało na to, że firmy sprzątające nie zarabiały tyle co, powiedzmy, banki spermy.
Drzwi wejściowe były zamknięte. Griffin zaczął wciskać guziki od domofonu, a Waters podniósł wzrok na kamerę. Dopiero po czterech czy pięciu dzwonkach w głośniczku odezwał się skrzekliwy kobiecy głos.
– Czego?
– Szukamy firmy Korporate Klean – odrzekł Griffin.
– Po co?
– Jesteśmy bardzo brudni i potrzebujemy porządnego szorowania, a jak pani myśli?
– Gliny?
– Gorzej – oświadczył Griffin. – Policja podatkowa.
Podziałało. Natychmiast rozległo się bzyczenie otwieranych drzwi.
Banda byłych więźniów nie miała dla gliniarzy niczego oprócz pogardy. Wszyscy czuli jednak respekt przed policją podatkową.
Mieszczące się na czwartym piętrze biura Korporate Klean odbiegały wyglądem od reszty budynku. I to na plus. Jasnoszara wykładzina na podłodze była stara i wytarta, a kremowe ściany śmiertelnie nudne, za to wszystko lśniło czystością, a w powietrzu unosił się zapach detergentów. Pewnie tutaj byli skazańcy uczą się nowego fachu.
Trzej detektywi podeszli do pustego biurka w niewielkim pomieszczeniu recepcyjnym i wbili wzrok w długi wąski korytarz po drugiej stronie, czekając niecierpliwie, aż ktoś w końcu raczy się pokazać. Griffin założył ręce na plecy, żeby nikt nie zauważył, że się trzęsą. Kiedy podniósł wzrok, ujrzał gapiącego się na niego Watersa. Chyba nikogo nie udało mu się oszukać.
Czwarta zero trzy. Coraz mniej czasu. Jezu…
Drzwi na końcu korytarza wreszcie się otworzyły. Wyszła z nich dziewczyna, która miała na sobie o wiele za dużo kolczyków i o wiele za mało ubrań.
– W czym mogę pomóc? – zapytała i spojrzała na nich z nadspodziewaną odwagą jak na kobietę stojącą półnago przed trzema mężczyznami.
– Szukamy właściciela Korporate Klean.
– Mogę spytać, w jakiej sprawie?
– Podatków.
– Agenci IRS nie składają domowych wizyt.
– Skąd pani wie? – zapytał Griffin, pokazując odznakę. – To ważna sprawa. Proszę znaleźć właściciela. Natychmiast.
Dziewczyna uniosła srebrną od kolczyków brew, zmierzyła ich lekceważącym spojrzeniem, żeby sobie nie myśleli, że się boi, po czym zniknęła z powrotem w głębi korytarza.
Noga Griffina zaczęła drgać. Zaczął się więc przechadzać w tę i z powrotem po recepcji, a Waters i Fitz zerkali na niego ukradkiem zafrasowani.
Kolejna długa, niekończąca się minuta. Jedna z wielu straconych minut. Co jest? Czy nikt tutaj nie rozumie znaczenia upływającego czasu?
Wreszcie półnaga recepcjonistka znowu stanęła w drzwiach. Pan Sal Green przyjmie ich teraz. Proszę nie zniszczyć niczego po drodze.
Za późno. Popędzili przez korytarz i wpadli z hukiem do gabinetu.
– Panowie – powitał ich chudy mężczyzna w wyblakłych dżinsach i z zawiązanymi w kucyk szpakowatymi włosami. Poderwał się z opóźnieniem na nogi i niezgrabnym ruchem ręki wskazał im dwa puste krzesła.
– Policja – huknął Griffin.
Green nie był pod wrażeniem. Wzruszył ramionami, a potem oznajmił:
– Mógłbym powiedzieć, że zaskakuje mnie wasza wizyta, ale to, rzecz jasna, nieprawda. Co się stało tym razem, panowie? Komuś zginął w biurze spinacz i w ramach śledztwa przyszliście podręczyć ulubionego kozła ofiarnego?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Klub Ocalonych»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Klub Ocalonych» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Klub Ocalonych» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.