Robin Cook - Zaraza

Здесь есть возможность читать онлайн «Robin Cook - Zaraza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaraza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaraza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na stół sekcyjny Jacka Stapletona trafiają zwłoki pacjenta jednego z nowojorskich szpitali. Patolog ze zdumieniem konstatuje, że umarł on na…dżumę. Wkrótce podobne przypadki zaczynają się mnożyć, a choroby, z którymi styka się Stapleton, są coraz dziwniejsze. Wszystko wskazuje na celowe zarażenie. Zaniepokojony patolog wszczyna prywatne śledztwo. Wpada na trop iście makiawelicznej intrygi, w której istotną rolę odgrywa niezwykla, piękna kobieta…

Zaraza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaraza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zostawiwszy Vinniemu dalsze obowiązki związane z zakończeniem sekcji, Jack podszedł znowu do stanowiska Laurie. Chciał, żeby pokazała mu wątrobę, śledzionę i płuca. Uszkodzenia przypominały przypadki Susanne Hard i Marii Lopez. Zauważył setki ropni w postaci ziarniaków.

– Przypomina poprzednie przypadki tularemii – stwierdziła Laurie.

– Nie mogę się z tobą spierać. Jednak niepokoi mnie fakt, że zarażanie się od człowieka jest niezwykle rzadkie. Nie potrafię tego wyjaśnić.

– Chyba że wszyscy zostali wystawieni na działanie tego samego czynnika.

– No jasne! – zawołał ironicznie. – Wszyscy udali się do tego samego miejsca w Connecticut i spotkali w lesie tego samego chorego królika.

– Staram się jedynie wskazać możliwości – odparła poirytowana tonem Jacka Laurie.

– Przepraszam. Masz rację. Nie powinienem napadać na ciebie. Wszystko dlatego, że te cholerne przypadki infekcji zrobiły ze mnie idiotę. Ciągle czuję, że przeoczyłem coś ważnego, ale nie mogę odkryć, co to takiego.

– A co z Langenthorpe'em? Według ciebie także miał tularemię?

– Nie. Zdaje się, że miał coś całkowicie innego, lecz nie mam zielonego pojęcia co.

– Może za bardzo emocjonalnie zaangażowałeś się w sprawę? – zastanowiła się Laurie.

– Może. – Miał nieczyste sumienie w związku z życzeniami wszystkiego najgorszego dla AmeriCare po odkryciu pierwszego przypadku. – Spróbuję się uspokoić. Chyba powinienem więcej poczytać o chorobach zakaźnych.

– Dobry pomysł – zgodziła się Laurie. – Zamiast gryźć się i wpadać w stresy, powinieneś właśnie wykorzystać okazję i nauczyć się czegoś nowego. W końcu to jedna z przyjemności, jakich dostarcza nasza praca.

Jack spróbował przeniknąć wzrokiem przez plastykową maskę okrywającą twarz Laurie, by stwierdzić, czy mówi poważnie, czy może naigrywa się z niego. Niestety, światło ze zwisających z sufitu lamp odbijało się refleksami na tworzywie, więc nie zdołał odpowiedzieć sobie na pytanie.

Wychodząc z sali, zatrzymał się jeszcze na chwilę przy stole Cheta. Jego kolega nie był w najlepszym nastroju.

– Do diabła – narzekał. – Cały dzień stracę na ustalenie takiego toru pocisków, jaki sugerował Bingham. Skoro ma takie wyjątkowe wymagania, mógł się sam wziąć do roboty.

– Powiedz, jeśli potrzebujesz pomocy. Chętnie odprężę się po tych moich przypadkach i pomogę ci – zaofiarował się Jack.

– Poradzę sobie – zapewnił go kolega.

Jack zdjął kombinezon i upewnił się, że baterie się ładują. Przebrał się w cywilną odzież i ponownie zabrał się do przeglądania teczek Marii Lopez, Lagenthorpe'a i Joy Hester. W papierach Hester szukał informacji o jej najbliższych krewnych. Wymieniono siostrę zmarłej mieszkającą pod tym samym co ona adresem. Przepisał sobie jej numer telefonu.

Zobaczył Vinniego idącego od strony kostnicy, gdzie zostawił zwłoki Lagenthorpe'a.

– Gdzie są wszystkie próbki? – zapytał pomocnika.

– Mam je pod opieką – odparł Vinnie.

– Sam je zabiorę na górę.

– Na pewno? – Roznoszenie próbek po laboratoriach stanowiło zawsze dogodną okazję do zrobienia sobie przerwy na kawę.

– Na pewno.

Wziął próbki i teczki z dokumentami i ruszył do pokoju. Po drodze jednak załatwił dwie sprawy. Po pierwsze odwiedził w laboratorium Agnes Finn.

– Zaimponowałeś mi tą tularemią – przywitała Jacka pochwałą.

– Spotkało mnie z jej powodu wiele przyjemności.

– Masz dzisiaj coś dla mnie? – zapytała, widząc pełne dłonie próbek.

– Rzeczywiście, mam. – Wyszukał odpowiednią próbkę pobraną od Marii Lopez i położył na biurku. – To zapewne kolejny przypadek tularemii.

– W miejskim laboratorium są bardzo ożywieni z powodu tularemii, sądzę więc, że nie będzie kłopotów. Powinnam jeszcze dzisiaj otrzymać wyniki. Coś jeszcze?

– Tak, ale to tajemnica – mówiąc to, położył na biurku próbki pobrane z ciała Lagenthorpe'a. – Nie wiem, na co zmarł chory. Wiem jedynie, że nie mamy tu do czynienia ani z dżumą, ani z tularemią.

Następnie opisał Agnes przypadek Lagenthorpe'a, podając możliwie najwięcej szczegółów. Zafrapowała ją szczególnie informacja, iż w ślinie nie wykryto żadnych bakterii.

– Myślałeś o wirusie? – zapytała Jacka.

– Na tyle, na ile pozwoliła mi moja ograniczona wiedza o chorobach zakaźnych. Przyszły mi do głowy hantawirusy, ale nie wystąpiły zbyt obfite krwotoki.

– Zacznę od testów na obecność wirusów – zdecydowała Agnes.

– A ja trochę poczytam i kto wie, może przyjdzie mi coś nowego do głowy.

– W każdym razie, gdyby coś nowego się pojawiło, będę tu – zapewniła Jacka.

Po wyjściu z laboratorium mikrobiologicznego Jack udał się na czwarte piętro do histologów.

– Dziewczyny, obudźcie się, mamy gościa – zawołała jedna z laborantek na widok Jacka. Odpowiedziały jej śmiechy.

Jack również się uśmiechnął. Wizyty w histologii zawsze sprawiały mu przyjemność. Pracujące tu kobiety były zawsze w świetnym nastroju. Szczególnie przypadła mu do gustu rudowłosa i biuściasta Maureen O'Conner, z diabelskimi ognikami w oczach. Ucieszył się, gdy zobaczył ją tuż za rogiem laboratoryjnego kontuaru wycierającą ręce. Kitel z przodu przypominał tęczę z wielokolorowych plam.

– Cóż tam znowu, doktorze Stapleton – zagadnęła miłym irlandzkim akcentem. – Co możemy zrobić dla kogoś takiego jak pan?

– Przyszedłem prosić o przysługę.

– Przysługę, mówi – powtórzyła Maureen. – Słyszałyście, dziewczyny? Czego zażądamy w zamian?

Odpowiedział jej wybuch śmiechu. Było powszechnie wiadomo, że jedynie Chet i Jack nie są żonaci, więc laborantki z histologii lubiły się z nimi droczyć.

Jack rozłożył na stole próbki, oddzielając Lagenthorpe'a od Lopez.

– Chciałbym żebyście zamroziły i pocięły na płatki próbki Lagenthorpe'a. Wystarczy kilka skrawków z każdego organu.

– Co z barwieniem? – spytała Maureen.

– Jak zwykle – odparł Jack.

– Szukasz czegoś szczególnego?

– Jakichś mikrobów. Niestety tylko tyle jestem w stanie powiedzieć.

– Zadzwonię do ciebie. Zaraz się do tego wezmę – obiecała Maureen.

Po powrocie do swojego biura sprawdził czekające na niego wiadomości, lecz niczego interesującego nie znalazł. Zrobił na biurku nieco miejsca na teczki Lagenthorpe'a i Lopez. Zamierzał sporządzić raport poautopsyjny, a następnie podzwonić po krewnych ofiar. Chciał zatelefonować także do kogoś bliskiego ofiary, nad którą pracowała Laurie. Jednak zamiast zabrać się do pracy, spojrzał na stojący na półce egzemplarz podręcznika medycyny Harrisona. Zdjął książkę, poszukał rozdziału o chorobach zakaźnych i zaczął czytać. Sporo tego było, prawie pięćset- stron. Jednak nie przerażał się, mógł szybko przerzucać strony, gdyż większość informacji miał w głowie. Często korzystał z tej wiedzy w pracy.

Trafił w końcu na podrozdział o nietypowych infekcjach wirusowych i w tym momencie zadzwoniła Maureen. Poinformowała go, że zamrożone płatki do analizy są gotowe. Natychmiast też zszedł do laboratorium, aby je odebrać. Wrócił z nimi do pokoju, postawił swój mikroskop na środku biurka i zabrał się do pracy. Próbki miał posegregowane według organów. Zaczął od płuc. Zaintrygowały go spore zmiany w opuchniętej tkance i zupełny brak bakterii.

Badając próbki serca, od razu się zorientował, co spowodowało jego powiększenie. Mięsień serca opuchł z powodu zapalenia, w komórkach mięśniowych znajdowało się mnóstwo płynu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaraza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaraza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robin Cook - Foreign Body
Robin Cook
Robin Cook - Coma
Robin Cook
Robin Cook - Outbreak
Robin Cook
libcat.ru: книга без обложки
Robin Cook
Robin Cook - Vite in pericolo
Robin Cook
Robin Cook - Fever
Robin Cook
Robin Cook - Crisis
Robin Cook
Robin Cook - Critical
Robin Cook
Robin Cook - Acceptable Risk
Robin Cook
Robin Cook - Contagion
Robin Cook
Robin Cook - Chromosom 6
Robin Cook
Robin Cook - Cromosoma 6
Robin Cook
Отзывы о книге «Zaraza»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaraza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x