Przełączył na silniejsze powiększenie i natychmiast rozpoznał przyczynę tych zmian. Komórki wyściełające naczynia krwionośne dochodzące do serca były w większości zniszczone. W efekcie wiele z naczyń zostało zatkanych przez skrzepy, wywołując liczne drobne ataki serca!
Czując, jak po tak ekscytującym odkryciu rośnie mu poziom adrenaliny we krwi, Jack wrócił do próbek pobranych z płuc, aby zbadać je w tym samym powiększeniu. Bez problemu odkrył identyczne uszkodzenia w naczyniach krwionośnych.
Wymienił próbkę z płuc na wycinek pobrany ze śledziony. Pokręcił okularem i znowu ujrzał tę samą przyczynę choroby. Oczywiście było to znaczące odkrycie, które mogło sugerować możliwą diagnozę.
Jack wstał od biurka i szybko zjechał do laboratorium mikrobiologicznego, by porozmawiać z Agnes. Zastał ją przy jednym z licznych laboratoryjnych inkubatorów.
– Powstrzymaj się z próbkami Lagenthorpe'a – zawołał, łapiąc oddech. – Mam nowe informacje, które na pewno ci się spodobają.
Agnes przyjrzała się Jackowi z zainteresowaniem przez grube okulary.
– To choroba śródbłonkowa – powiedział podnieconym głosem. – Pacjent miał ostrą chorobę zakaźną bez widocznych wykształconych bakterii. To powinno było nam coś powiedzieć. Miał także początek wysypki na dłoniach i stopach. A do tego rozpoznano u niego zapalenie wyrostka robaczkowego. Zgadnij dlaczego?
– Tkliwość uciskowa – powiedziała Agnes.
– Właśnie. No a co według ciebie może wywołać takie objawy?
– Riketsje.
– Bingo! – zawołał i gwizdnął z zadowolenia. – Dobra stara gorączka Gór Skalistych. Możesz to potwierdzić?
– To równie trudne jak w przypadku tularemii. Znowu będziemy musieli wysłać próbki. To się robi zwykłą techniką immunofluorescencyjną, ale brakuje nam odczynników. Wiem jednak, że w laboratorium miejskim mają wszystko, co potrzeba, ponieważ w osiemdziesiątym siódmym w Bronxie odnotowano kilka zachorowań na gorączkę Gór Skalistych.
– Wyślij to natychmiast – zadecydował Jack. – I powiedz im, że potrzebujemy wyniki tak szybko, jak tylko zdołają je ustalić.
– Zrobi się.
– Jesteś kochana.
Ruszył do wyjścia. Agnes zatrzymała go jeszcze na chwilę.
– Cieszę się, że powiedziałeś mi o wszystkim zaraz po odkryciu. Doceniani to. Riketsjozy są dla laborantów wyjątkowo groźne. Unoszącymi się w powietrzu riketsjami niezwykle łatwo się zarazić. Choroby są równie niebezpieczne, a bywa, że nawet bardziej niż tularemia.
– Nie ma o czym mówić. Bądź ostrożna – poprosił Jack.
Piątek, godzina 12.15, 22 marca 1996 roku
Helen Robinson krótkimi, szybkimi ruchami rozczesywała włosy. Była podniecona. Dopiero co skończyła rozmawiać ze swoim informatorem z National Health i musiała jak najszybciej spotkać się z Robertem Barkerem. Wiedziała, że to, co mu powie, spodoba mu się.
Odsunęła się na kilka kroków od lustra, z tej perspektywy dokładnie obejrzała się z lewej i prawej strony. Zadowolona z siebie zamknęła drzwi szafy, po czym wyszła z biura.
Jej zwykłą metodą kontaktowania się z Robertem było wpadanie do niego bez uprzedzenia. Lecz informacje, jakie posiadała, usprawiedliwiały bardziej oficjalną wizytę, więc poprosiła sekretarkę, aby powiadomiła szefa o jej przyjściu. Po chwili rozmowy sekretarka powiedziała, że szef prosi Helen do siebie. Nie zdziwiło jej to.
Urabiała Roberta przez ostatni rok. Zaczęła, gdy stało się jasne, że Robert ma szansę objąć stanowisko prezesa. Wyczuwając u Roberta pociąg do seksu, systematycznie podsycała w nim ogień pożądania. Nie było to trudne, chociaż wiedziała, że stąpa po cienkiej linie. Chciała go prowokować, nie doprowadzając jednocześnie do sytuacji, w której musiałaby otwarcie odmówić. Prawdę powiedziawszy, w sensie fizycznym nie odpowiadał jej zupełnie.
Celem Helen było stanowisko Roberta. Pragnęła zostać dyrektorem w dziale finansowym firmy i nie widziała powodów, dla których nie miałoby się tak stać. Przeszkodzić mogło jej jedynie to, że była młodsza od pozostałych w dziale. Instynktownie wyczuwała, że to może być raczej przeszkoda, której nie pokona nawet przez "urabianie" Roberta.
– Ach, Helen, moja droga – przywitał ją Robert, gdy weszła do gabinetu, przyjmując przesadnie skromną postawę. Zerwał się na równe nogi, podszedł do drzwi i zamknął je za nią.
Helen swoim zwyczajem przysiadła na oparciu krzesła. Założyła nogę na nogę, tak że spódniczka odsłoniła sporą część uda. Spostrzegła, że fotografia żony Roberta leżała na biurku twarzą do blatu.
– Może napijesz się kawy? – zaproponował Robert, który zajął miejsce za biurkiem i zaczął powoli popadać w hipnotyczny trans, patrząc w stronę oparcia krzesła.
– Właśnie rozmawiałam z Gertrudą Wilson z National Health – zaczęła Helen. – Na pewno ją znasz.
– Oczywiście – potwierdził. – Jest jednym ze starszych wiceprezydentów.
– Ale również jest jednym z moich najbardziej zaufanych informatorów. A poza tym jest gorącą zwolenniczką współpracy z naszą firmą.
– Hmm – mruknął Robert.
– National Health otrzymało wszelkie rekomendacje od Centrum Kontroli Chorób i Komisji Zdrowia – powiedziała Helen.
Robert potrząsnął głową, jakby się zbudził ze snu. Zanim uwagi Helen dotarły do jego zaprzątniętego czym innym umysłu, musiało minąć kilka sekund.
– Zaraz, zaraz – odezwał się. Rozglądał się nerwowo, porządkując myśli. – To nie są dobre wiadomości. A zdawało mi się, że sekretarka mówiła, iż masz dobre wiadomości.
– Wysłuchaj mnie – poprosiła Helen. – Choć pobili wszystkich danymi na temat chorób szpitalnych, mają ostatnio w nowojorskich oddziałach pewne kłopoty, o których woleliby publicznie nie rozprawiać. Są niezwykle wyczuleni na tym punkcie. Dokładnie mówiąc, zdarzyły się trzy historie. Pierwsza dotyczyła bardzo wielu zachorowań na oddziale intensywnej opieki wywołanych gronkowcem. Mieli z tym sporo kłopotów, zanim zorientowali się, że kilka osób z personelu było nosicielami. Leczenie antybiotykami pomogło i epidemia została opanowana. Powiem ci, że kiedy się o tym słucha, to ciarki przechodzą po plecach.
– A kolejna sprawa? – zapytał Robert. Przez chwilę próbował nie patrzeć na Helen.
– Następna historia z bakteriami wywołana została w kuchni. Wielu pacjentów zaczęło cierpieć na ostrą biegunkę. Kilkoro nawet umarło. A ostatnio pojawiła się żółtaczka. Również zmarło kilku chorych.
– To chyba oznacza, że mają nie najlepsze wyniki w zapobieganiu chorobom szpitalnym – stwierdził Robert.
– Są dobre, jeśli porówna się je z wynikami innych szpitali. Wiesz, to naprawdę okropne historie. Prawda jest jednak taka, że National Health jest niezwykle wrażliwe na punkcie chorób szpitalnych. Gertruda specjalnie podkreśliła, że jej firma nawet za milion lat nie zaakceptuje uruchomienia kampanii reklamowej bazującej na czymś takim.
– Znakomicie! – zawołał Robert. – To jest właśnie dobra wiadomość. Co powiedziałaś Teresie Hagen?
– Nic, oczywiście. Kazałeś mi przecież najpierw przyjść z tym do ciebie.
– Świetna robota! – Wstał i zaczął się przechadzać. – Nie mogło być lepiej. Tak pokieruję Teresą, że zrobi, co będę chciał.
– Co mam jej powiedzieć?
– Powiedz, że z twoich informacji wynika, iż National Health ma znakomite wyniki w zapobieganiu chorobom szpitalnym w porównaniu z innymi. Chcę, żeby poszła dalej ze swoją kampanią reklamową, aż wybuchnie bomba.
Читать дальше