Robin Cook - Zaraza

Здесь есть возможность читать онлайн «Robin Cook - Zaraza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaraza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaraza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na stół sekcyjny Jacka Stapletona trafiają zwłoki pacjenta jednego z nowojorskich szpitali. Patolog ze zdumieniem konstatuje, że umarł on na…dżumę. Wkrótce podobne przypadki zaczynają się mnożyć, a choroby, z którymi styka się Stapleton, są coraz dziwniejsze. Wszystko wskazuje na celowe zarażenie. Zaniepokojony patolog wszczyna prywatne śledztwo. Wpada na trop iście makiawelicznej intrygi, w której istotną rolę odgrywa niezwykla, piękna kobieta…

Zaraza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaraza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Życie w ogóle jest nie fair – dorzucił Jack.

Po deserze i kawie Chet i Colleen rozpoczęli wspólną kampanię na rzecz przedłużenia wieczoru. Zaproponowali tańce w jakimś klubie, na przykład w China Club. Propozycja została przyjęta z niechęcią. Pomysłodawcy robili co mogli, aby zmienić zdanie Teresy i Jacka, lecz po kilku nieudanych próbach poddali się.

– Wy sobie idźcie – namawiała Teresa.

– Jesteś pewna?

– Nie chcemy was zatrzymywać – dołączył się Jack.

– No to chodźmy – zadecydował Chet.

Zatrzymał taksówkę i zadowolony wsiadł obok roześmianej Colleen. Teresa i Jack pokiwali im na pożegnanie.

– Myślę, że dobrze się bawią w swoim towarzystwie -zwróciła się do Jacka Teresa. – Trudno mi sobie wyobrazić coś gorszego niż siedzenie w zatłoczonym, zadymionym nocnym klubie, w którym wszystko aż drży od głośnej muzyki. Nie, to nie dla mnie.

– No proszę, w końcu znaleźliśmy coś, co nas łączy – zauważył Jack.

Zaśmiała się. Zaczynała powoli doceniać jego poczucie humoru.

Przez kilka minut stali zamyśleni przy krawężniku; każde z nich patrzyło w inną stronę. Pomimo chłodu Druga Avenue roiła się od żądnych nocnych rozrywek nowojorczyków. Powietrze było mroźne i czyste, a niebo nad głowami bezchmurne.

– Czy oni tam zapomnieli, że dziś jest pierwszy dzień wiosny? – Teresa przerwała milczenie, spoglądając w niebo. Wsunęła ręce głęboko w kieszenie płaszcza i skuliła ramiona.

– Moglibyśmy przejść się do tego baru, w którym byliśmy wczoraj – zaproponował Jack.

– Moglibyśmy – zgodziła się. – Ale mam lepszy pomysł. Moja agencja jest tuż obok, przy Medison Avenue. To niedaleko, więc może wpadniemy tam?

– Zapraszasz mnie do biura, wiedząc, co myślę o reklamie?

– Myślałam, że sprzeciwiasz się jedynie reklamom w medycynie?

– Prawda jest taka, że w ogóle nie przepadam za reklamami – przyznał Jack. – Wczoraj Chet mi przerwał, zanim zdołałem wyjaśnić sprawę.

– No więc jak, wpadniemy do biura? Robimy nie tylko reklamy dla spółek medycznych. Może ci się spodoba.

Jack próbował rozszyfrować kobietę ukrytą za łagodnymi, niebieskimi oczami i zmysłowymi ustami. Słabość i wrażliwość, jakie sugerowały, w żaden sposób nie pasowała do logicznej, bezwzględnie zmierzającej do celu, przedsiębiorczej kobiety, którą w niej widział.

Teresa dostrzegła jego badawcze spojrzenie i uśmiechnęła się kokieteryjnie.

– Zaryzykuj! – rzuciła wyzwanie.

– Dlaczego mam przeczucie, że kieruje tobą jakiś ukryty motyw? – zapytał.

– Może dlatego, że to prawda – odparła. – Podsunąłeś mi pomysł na nową kampanię reklamową. Byłam nawet gotowa przyznać, iż możesz być doskonałym natchnieniem, ale dzisiaj przy kolacji zmieniłam zdanie.

– Mam się czuć wykorzystany czy dowartościowany? Jak to się stało, że dostarczyłem ci pomysł do nowej kampanii reklamowej?

– Chodzi o tę rozmowę o dżumie w Manhattan General – odpowiedziała. – To naprowadziło mnie na problem chorób szpitalnych.

Przez chwilę zastanawiał się nad tym, co usłyszał.

– No i dlaczego w końcu zmieniłaś zdanie i powiedziałaś mi o tym, a nawet szukasz rady? – zapytał w końcu.

– Bo przyszło mi do głowy, że może spodoba ci się ten pomysł – wyjaśniła. – Mówiłeś, że jesteś przeciwny reklamom medycznym, bo nie mają nic wspólnego z jakością usług. Cóż, kampania mówiąca o infekcjach szpitalnych z pewnością będzie miała.

– Przyjmijmy – powiedział Jack.

– Daj spokój, oczywiście, że będzie miała. Jeżeli szpital jest dumny ze swoich wyników, dlaczego nie miałby ich ujawnić opinii społecznej?

– W porządku, poddaję się. Chodźmy obejrzeć to twoje biuro.

Pojawił się problem z rowerem, który stał przymocowany do znaku "Zakaz parkowania". Po krótkiej dyskusji postanowili go zostawić i pojechać taksówką. W drodze powrotnej do domu Jack miał przyjść po niego.

Po kilku korkach i dzikiej, brawurowej jeździe taksówkarza – rosyjskiego emigranta zjawili się przed budynkiem firmy Willow i Heath. Jack chwiejnym krokiem wysiadł z samochodu.

– Boże! – powiedział. – Ludzie oskarżają mnie, że ryzykuję życie, jeżdżąc po mieście rowerem. To nic w porównaniu z jazdą z takim maniakiem za kółkiem.

Jakby dla podkreślenia słów Jacka, taksówkarz wcisnął gaz i z piskiem opon zniknął wśród samochodów jadących Madison Avenue.

O dziesiątej trzydzieści budynek był zamknięty, Teresa musiała więc użyć klucza do głównego wejścia. Głuchy odgłos kroków na pustej, marmurowej posadzce hallu rozszedł się echem po wnętrzu. Nawet jęk windy zdawał się głośny w panującej dookoła ciszy.

– Często tu bywasz po godzinach? – zapytał Jack.

Teresa zaśmiała się.

– Cały czas. Prawie tu mieszkam.

W milczeniu pojechali na górę. Kiedy drzwi się otworzyły, Jack z zaskoczeniem odkrył, że całe piętro jest oświetlone, a na korytarzu panuje ruch jak w południe. Zapracowane postacie schylały się nad niezliczonymi deskami kreślarskimi.

– Co wy tu robicie? Pracujecie na dwie zmiany? – zapytał zdziwiony.

Teresa znowu odpowiedziała śmiechem.

– Nie, skądże. Oni są tu od rana. Reklama to świat rywalizacji. Jeśli chcesz w tym pracować, musisz poświęcić cały swój czas. Zbliża się kilka przeglądów.

Przeprosiła na chwilę swego gościa i podeszła do kobiety stojącej przy najbliższej desce. Podczas gdy rozmawiały, Jack przyjrzał się obszernemu pomieszczeniu. Nie spodziewał się aż tylu stanowisk pracy. Oprócz nich było kilka samodzielnych pokoi połączonych wspólną ścianą od strony windy.

Po chwili Teresa wróciła.

– Alice przedstawi zaraz materiał – powiedziała. – Pójdziemy do pokoju Colleen.

Wprowadziła Jacka do jednego z pokoi i włączyła światło. W porównaniu z otwartą przestrzenią pracowni było to małe, pozbawione okien, klaustrofobiczne pomieszczenie całkowicie zawalone gazetami, książkami, magazynami i taśmami wideo. Stało tu także kilka sztalug z przygotowanym do użycia kartonem rysunkowym.

– Z pewnością Colleen nie weźmie mi za złe, jeśli zrobię nieco miejsca na biurku. – Mówiąc to, przesunęła na bok stos pomarańczowych kalek, zebrała kilka książek i położyła na podłodze. Gdy skończyła, w pokoju zjawiła się Alice.

Teresa przedstawiła ich sobie i kazała Alice omówić nowe pomysły reklamowe.

Jack bardziej zainteresował się procesem niż treścią powstających reklam. Nigdy się nie zastanawiał nad tym, jak powstają telewizyjne reklamy, i musiał z szacunkiem przyznać, że wymaga to wielkiej pomysłowości i ciężkiej pracy.

Wyjaśnienia zabrały Alice około piętnastu minut. Kiedy skończyła, zebrała materiały i spojrzała na Teresę. Najwyraźniej czekała na dalsze instrukcje. Teresa jednak tylko podziękowała i odesłała ją do pracowni.

– No i tak to właśnie jest – odezwała się do Jacka. – Oto garść pomysłów, które zrodziły się z tematu o chorobach szpitalnych. Co o tym sądzisz?

– Jestem pod wrażeniem waszej ciężkiej pracy – odparł.

– Bardziej interesuje mnie twoje zdanie w tej konkretnej sprawie. Co sądzisz o reklamówce, w której do szpitala przychodzi Hipokrates i wręcza medal "Po pierwsze nie szkodzić"?

Jack wzruszył ramionami.

– Nie uważam siebie za kompetentnego krytyka filmów reklamowych.

– Oj, daj spokój – odpowiedziała, znacząco unosząc oczy. – Chcę usłyszeć twoje zdanie jako przeciętnego człowieka. To nie jest żaden quiz na inteligencję. Co byś powiedział, gdybyś zobaczył tę reklamówkę w telewizji, powiedzmy w przerwie meczu o Super Bowl.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaraza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaraza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robin Cook - Foreign Body
Robin Cook
Robin Cook - Coma
Robin Cook
Robin Cook - Outbreak
Robin Cook
libcat.ru: книга без обложки
Robin Cook
Robin Cook - Vite in pericolo
Robin Cook
Robin Cook - Fever
Robin Cook
Robin Cook - Crisis
Robin Cook
Robin Cook - Critical
Robin Cook
Robin Cook - Acceptable Risk
Robin Cook
Robin Cook - Contagion
Robin Cook
Robin Cook - Chromosom 6
Robin Cook
Robin Cook - Cromosoma 6
Robin Cook
Отзывы о книге «Zaraza»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaraza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x