Harlan Coben - Jeden fałszywy ruch

Здесь есть возможность читать онлайн «Harlan Coben - Jeden fałszywy ruch» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Jeden fałszywy ruch: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jeden fałszywy ruch»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Myron Bolitar podejmuje się ochrony czarnoskórej gwiazdy żeńskiej koszykówki, Brendy, nękanej telefonicznymi pogróżkami. Jest inteligentna, piękna, ma poczucie humoru, lecz brak jej agenta. Czy kłopoty Brendy mają związek z tajemniczym zniknięciem jej matki przed dwudziestoma laty oraz z niewyjaśnioną śmiercią żony aktualnego kandydata na gubernatora, milionera Arthura Bradforda? Co stało się z ojcem Brendy, który jakby rozpłynął się w powietrzu, po wybraniu z konta wszystkich pieniędzy? Wspierany przez niezawodnego przyjaciela, Wina, Myron musi stawić czoła miejscowej mafii, oraz dotrzeć do sedna mrocznej tajemnicy, za którą jedni są gotowi umrzeć, a inni zabić…

Jeden fałszywy ruch — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jeden fałszywy ruch», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– A do tego boskim wokalistą. Zaśpiewać wam moją, ulubioną przez publiczność, wersję Volare ?

– Wskakuj do gabloty, bo zaśpiewasz drugim końcem dupy.

– Drugim końcem dupy? – spytał Myron z taką miną, jakby wytężał myśli. – Nie kumam. Końcem dupy, zgoda, to ma sens. Ale drugim końcem?! Co to znaczy? No, bo jeśli cofniecie się przewodem pokarmowym w górę, to drugim końcem dupy są w praktyce usta.

Buldożery spojrzały na siebie, a potem na niego. Niezbyt się przestraszył. Te dwa zbiry zajmowały się dostawą. Pakunek mieli dostarczyć niepoobijany. Mógł się więc z nimi trochę podroczyć. A poza tym takim gościom nie wolno okazać strachu. Jeśli go u ciebie wyczują, dopadają cię i gnoją. Naturalnie mógł się co do nich mylić. A jeżeli byli niezrównoważonymi psycholami, gotowymi wybuchnąć przy najlżejszej prowokacji? Życie pełne jest małych niespodzianek.

– Chce cię widzieć pan Ache – oznajmił pierwszy buldożer.

– Który?

– Frank.

Myron zamilkł. Niedobrze. Bracia Ache byli czołowymi nowojorskimi gangsterami. Liczby nieszczęść i cierpień, które miał na sumieniu starszy z nich, Herman, głowa gangu, pozazdrościłby mu niejeden dyktator z kraju Trzeciego Świata. Ale w porównaniu ze swoim porąbanym młodszym bratem Frankiem Herman Ache był niegroźny jak Kubuś Puchatek.

Gangsterzy strzelili szyjami i skwitowali jego milczenie uśmiechami.

– Wymiękłeś, cwany gapo?

– Wiecie, od czego kurczą się jaja? – Myron podszedł do samochodu. – Od sterydów.

Była to jego stara, ale jara odżywka, a poza tym uwielbiał klasykę. Nie miał wyboru. Musiał jechać. Wsunął się na tylne siedzenie długiej limuzyny. Był tam barek i telewizor, nastawiony na show Regisa i Kathy Lee.

– Litości, poddaję się. Powiem wszystko – powiedział.

Buldożery nie zrozumiały. Myron zgasił telewizor. Nikt nie zaprotestował.

– Jedziemy do Clancy’ego? – spytał.

Tawerna Clancy’ego była siedzibą braci Ache’ów. Był tam przed dwoma laty z Winem i miał nadzieję, że po raz ostatni.

– Siedź cicho, frajerze.

Myron zamilkł. Wjechali na West Side Highway, pomknęli na północ – w przeciwną stronę niż Tawerna Clancy’ego – i skręcili w prawo w Pięćdziesiątą Siódmą Ulicę. Gdy dotarli do garażu na Piątej Alei, Myron zorientował się, dokąd zmierzają.

– Jedziemy do biura TruPro – rzekł głośno.

Buldożery nie odpowiedziały. Nie szkodzi. Nie mówił do nich.

TruPro było jedną z największych agencji sportowych w kraju. Przez wiele lat zarządzał nią Roy O’Connor, padalec w garniturze, niezrównany spec w łamaniu prawa. Był mistrzem w podpisywaniu nielegalnych kontraktów ze sportowcami, którzy ledwo wyszli z pieluch, pozyskując ich przekupstwem i szantażem. Ale, tak jak wielu skorumpowanych macherów przed nim, i jego w końcu upolowano. Myron dobrze znał ów scenariusz. Facet sądzi, że można być „trochę w ciąży”, poflirtować sobie chwilkę z gangsterami. Ale mafia tak nie działa. Daj jej palec, a wciągnie rękę. I to właśnie spotkało agencję TruPro. Roy był winien pieniądze, a kiedy nie mógł ich zwrócić, zasługujący na swoje nazwisko bracia Ache – czyli Ból – przejęli ją w swoje łapy.

– Wysiadka, frajerze.

Myron podążył za brysiami Ache’ów, Bubbą i Rockym – jeśli nie wabili się tak, to powinni – do windy. Wysiedli na siódmym piętrze i minęli recepcjonistkę. Nie podniosła głowy, ale ukradkiem zerknęła. W przelocie pozdrowił ją ręką. Zatrzymali się przed drzwiami biura.

– Obszukaj go.

Buldożer pierwszy przystąpił do obmacywania. Myron zamknął oczy.

– Boże, ale miło. Bardziej w lewo – powiedział.

Buldożer skończył go obszukiwać i groźnie łypnął.

– Właź!

Myron otworzył drzwi i wszedł do środka.

– Myron!

Frank Ache rozpostarł ręce i ruszył mu naprzeciw.

Choć był niebywale dziany, nie tracił kasy na stroje. Jego ulubionym wdziankiem były tanie welurowe dresy w stylu tych, w których tak wygodnie jest gościom z Zagubionych w kosmosie . Dziś paradował w ciemnopomarańczowym z żółtym wykończeniem. Zamek w bluzie miał zsunięty niżej niż modele na okładkach „Cosmopolitan”, a siwe włosy na piersi tak gęste jak góralski sweter. Z ogromną głową na wąziutkich ramionach i zapasową oponą w pasie, której pozazdrościłby mu Michelin Man, przypominał klepsydrę, w której skończył się czas. Był duży, nalany, a czubek jego głowy wyglądał jak łysa góra, wypiętrzona podczas trzęsienia ziemi.

Zamknął go w dzikim niedźwiedzim uścisku. Myrona zamurowało, bo zwykle Frank był tak chętny do przytulanek jak szakal chory na półpasiec.

– Ja cię, Myron, świetnie wyglądasz – powiedział Ache, trzymając go na wyciągnięcie ręki.

– Dzięki, Frank – odparł, starając się nie mrugnąć.

Frank zrewanżował mu się pełnym uśmiechem, demonstrując dwa rzędy ciasno upakowanych zębów koloru ziaren kukurydzy. Myron postarał się nie wzdrygnąć.

– Ileśmy się nie widzieli?

– Rok z małym okładem.

– Spotkaliśmy się u Clancy’ego, dobrze mówię?

– Nie.

– A gdzie? – zdziwił się Frank.

– Na drodze w Pensylwanii. Przestrzeliłeś mi opony, zagroziłeś, że wybijesz moją rodzinę, a na koniec kazałeś spadać z samochodu, zanim urwiesz mi orzechy i nakarmisz nimi wiewiórki.

Frank zaśmiał się i klepnął Myrona w plecy.

– To były czasy, co?

Myron zachował spokój.

– Jaką masz do mnie sprawę, Frank? – spytał.

– A co, śpieszy ci się?

– Chciałem od razu przejść do rzeczy.

– Myron! – Frank szeroko rozłożył ramiona. – Widzisz te przyjaźnie rozłożone ręce? Zmieniłem się. Jestem nowym człowiekiem.

– Znalazłeś wiarę?

– Można tak powiedzieć.

– Aha.

Z twarzy Franka spełzł uśmiech.

– Wolisz moje stare metody?

– Są przynajmniej szczere.

Po uśmiechu nie zostało śladu.

– Znów to robisz, Myron.

– Co?

– Wchodzisz mi w dupę. Przytulnie tam?

– Przytulnie. – Myron skinął głową. – Z ust mi to wyjąłeś.

Otworzyły się drzwi i weszło dwóch mężczyzn. Jeden z nich, Roy O’Connor, fasadowy prezes TruPro, wsunął się tak cicho, jakby prosił, by pozwolono mu żyć. Zapewne tak właśnie było. W obecności Franka Roy chyba podnosił palce, żeby spytać, czy może wyjść na siusiu. Drugi, dwudziestokilkuletni, nienagannie ubrany, wyglądał jak bankowiec świeżo po studiach menedżerskich.

Myron pozdrowił ich szerokim gestem.

– Cześć, Roy – powitał O’Connora. – Dobrze wyglądasz.

Roy skinął sztywno głową i usiadł.

– A to mój syn – rzekł Frank. – Frankie Junior. Nazywaj go FJ.

– Cześć – powiedział Myron. – FJ?!

FJ spojrzał na niego spode łba i usiadł.

– Roy właśnie go zatrudnił – wyjaśnił Frank.

Myron uśmiechnął się do Roya O’Connora.

– Pewnie strasznie się namęczyłeś z wyborem, przedzierając się przez tę górę życiorysów etcetera, co, Roy?

Roy nie zareagował.

Frank obszedł kaczym chodem biurko.

– Ty i FJ macie coś wspólnego, Myron – powiedział.

– Tak?

– Studiowałeś na Harvardzie, nie?

– Prawo.

– A FJ skończył tam zarządzanie.

Myron skinął głową.

– Tak jak Win.

Na dźwięk tego imienia zapadła cisza. Roy O’Connor skrzyżował nogi. Pobladł. Tylko on zetknął się z bliska z Winem, ale pozostali go znali. Wina ucieszyłaby ich reakcja. Do pokoju z wolna powróciło życie. Zajęli miejsca. Frank położył na biurku łapy wielkie jak puszki szynki.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Jeden fałszywy ruch»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jeden fałszywy ruch» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harlan Coben - Don’t Let Go
Harlan Coben
Harlan Coben - W głębi lasu
Harlan Coben
Harlan Coben - Ni una palabra
Harlan Coben
Harlan Coben - Motivo de ruptura
Harlan Coben
Harlan Coben - Tiempo muerto
Harlan Coben
Harlan Coben - Play Dead
Harlan Coben
Harlan Coben - Caught
Harlan Coben
libcat.ru: книга без обложки
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez Skrupułów
Harlan Coben
Harlan Coben - Tell No One
Harlan Coben
Harlan Coben - Jedyna Szansa
Harlan Coben
Отзывы о книге «Jeden fałszywy ruch»

Обсуждение, отзывы о книге «Jeden fałszywy ruch» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x