Katy nasłuchiwała cichnących kroków. Potem wróciła do kufra. Przejrzała jego zawartość. Zabrało jej to prawie pół godziny, ale znalazła to, czego szukała.
I to zmieniło wszystko.
Kiedy wróciliśmy do furgonetki, zapytałem Squaresa, co robimy dalej.
– Mam różne źródła – odparł. – Przepuścimy nazwisko Donna White przez komputery linii lotniczych i zobaczymy, czy da się stwierdzić, kiedy odleciała lub gdzie się zatrzymała. Zamilkliśmy.
– Ktoś musi to powiedzieć – zaczął Squares. Spojrzałem na moje dłonie.
– No to mów.
– Co właściwie próbujesz zrobić, Will?
– Znaleźć Carly – odpowiedziałem zbyt szybko.
– A potem? Wychować ją jak własne dziecko?
– Nie wiem.
– Oczywiście zdajesz sobie sprawę z tego, że w ten sposób próbujesz zapomnieć.
– Ty też.
Spojrzałem przez szybę. Wokół ciągnęły się gruzy. Przejechaliśmy przez blokowiska, w których głównym lokatorem była nędza. Szukałem jakiegoś przyjemnego widoku. Na próżno.
– Miałem ci coś zaproponować – powiedziałem. Squares nie spojrzał na mnie, ale nagle zesztywniał.
– Kupiłem pierścionek. Pokazałem go matce. Czekałem tylko na odpowiednią chwilę. No wiesz, po śmierci mojej matki i w ogóle…
Stanęliśmy na czerwonym świetle. Squares nadal na mnie nie patrzył.
– Muszę szukać – kontynuowałem. – W przeciwnym razie… Nie wiem, co się stanie. Nie mam samobójczych myśli, ale jeżeli przestanę się ruszać… – urwałem, usiłując znaleźć właściwe sformułowanie, i poprzestałem na najprostszym: To mnie dopadnie.
– W końcu dopadnie cię i tak – rzekł Squares.
– Wiem. Jednak do tego czasu może zrobię coś pożytecznego. Może uratuję jej córkę. Może w ten sposób uda mi się jej pomóc, chociaż po śmierci.
– Albo – skontrował Squares – przekonasz się, że ona nie była taką kobietą, za jaką ją uważałeś. Że oszukała nas wszystkich.
– Trudno – odparłem. – Jesteś ze mną?
– Do końca, Kemosabi.
– To dobrze, bo chyba mam pomysł.
Jego kamienną twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.
– No to ruszamy w tany, frajerze. Możesz na mnie liczyć.
– Zapomnieliśmy o czymś.
– O czym?
– Nowy Meksyk. Odciski palców Sheili znaleziono na miejscu zbrodni w Nowym Meksyku. Skinął głową.
– Myślisz, że to morderstwo ma coś wspólnego z Carly?
– Możliwe.
– Przecież nawet nie wiemy, kto tam został zabity. Nie mamy pojęcia, gdzie się to zdarzyło.
– Właśnie na tym polega mój plan – odparłem. – Podrzuć mnie do domu. Chyba powinienem trochę posurfować po sieci.
Owszem, miałem plan.
Wydawało się logiczne, że to nie FBI odkryła tamte zwłoki. Zapewne zrobił to miejscowy policjant, a może sąsiad lub krewny. Ponieważ podwójne morderstwo miało miejsce w miasteczku jeszcze niezobojętniałym na tego rodzaju zbrodnie, zapewne wszystko opisano w lokalnej gazecie.
Wszedłem na refdesk.com i kliknąłem na prasę krajową. W Nowym Meksyku wychodziły trzydzieści trzy tytuły. Zacząłem sprawdzać te w rejonie Albuquerque. Usiadłem wygodnie i załadowałem stronę. Znalazłem tę, której szukałem. Doskonale. Kliknąłem na archiwa i zacząłem je przeszukiwać. Wprowadziłem „morderstwo”. Za długa lista. Spróbowałem „podwójne morderstwo”. Też nic z tego. Sprawdziłem następny tytuł. I kolejny. Zajęło mi to prawie godzinę, ale w końcu znalazłem.
ZNALEZIONO CIAŁA DWÓCH ZAMORDOWANYCH MĘŻCZYZN
Wstrząsająca zbrodnia na przedmieściach, Yvonne Sterno Zeszłej nocy Stonepointe, spokojnym przedmieściem Albuquerque, wstrząsnęła wieść, że w jednym z tamtejszych domów znaleziono ciała dwóch mężczyzn, zabitych strzałami w głowę, zapewne w biały dzień.
„Nic nie słyszałem” – powiedział Fred Davison, sąsiad. „Wprost nie mogę uwierzyć, że coś takiego zdarzyło się w naszym osiedlu”. Dotychczas nie ustalono tożsamości zabitych. Policja nie ma na ten temat nic do powiedzenia poza tym, że dochodzenie jest w toku.
„Śledztwo trwa. Sprawdzamy kilka tropów”. Właścicielem domu jest niejaki Owen. Enfield. Sekcja zwłok zostanie przeprowadzona dziś rano.
To było właściwie wszystko. Sprawdziłem wydanie z następnego dnia. Nic. Dzień później. Wciąż nic. Odszukałem inne teksty napisane przez Yvonne Sterno. Głównie były to sprawozdania z lokalnych wesel i imprez charytatywnych. Nic, ani słowa o morderstwach. Usiadłem wygodnie.
Dlaczego nie było następnych artykułów?
Tylko w jeden sposób mogłem się dowiedzieć. Podniosłem telefon i wybrałem numer New Mexico Star – Beacon. Może dopisze mi szczęście i złapię Yvonne Sterno. Być może ona mi coś wyjaśni.
Mieli tam jedną z tych automatycznych centralek, które dopytują się o nazwisko rozmówcy. Wprowadziłem STER, zanim maszyna przerwała mi i kazała nacisnąć gwiazdkę, jeśli chcę rozmawiać z Yvonne Sterno. Usłuchałem. Po dwóch dzwonkach odezwała się automatyczna sekretarka.
– Tu Yvonne Sterno ze Star – Beacon. Albo jestem pod telefonem domowym, albo odeszłam na chwilę od biurka.
Rozłączyłem się. Byłem jeszcze w sieci, więc wywołałem switchboard.com. Wystukałem nazwisko Sterno i obszar Albuquerque. Bingo. Podawano, że „Y i M Sterno” mieszkają przy Canterbury Drive 25 w Albuquerque. Wybrałem numer. Odezwał się kobiecy głos.
– Halo? – I zaraz potem krzyk: – Cicho tam, mama rozmawia przez telefon! Pisk małych dzieci nie cichł.
– Yvonne Sterno?
– Sprzedaje pan coś?
– Nie.
– Zatem tak, to ja.
– Nazywam się Will Klein…
– To brzmi tak, jakby pan coś sprzedawał.
– Niczego nie sprzedaję – powiedziałem. – Czy pani jest tą Yvonne Sterno, która pisze do Star – Beacona?
– Mówił pan, że jak się nazywa? – Zanim zdążyłem odpowiedzieć, krzyknęła: – Hej, wy dwaj, powiedziałam, żebyście przestali. Tommy, oddaj mu Gameboya. Nie, teraz! – Znowu zwróciła się do mnie: – Halo?
– Nazywam się Will Klein. Chciałem porozmawiać z panią o podwójnym morderstwie, o którym pisała pani niedawno.
– Uhm. A dlaczego interesuje się pan tą sprawą?
– Po prostu mam kilka pytań.
– A ja nie jestem encyklopedią, panie Klein.
– Proszę mówić mi Will. Jak często w Stonepointe zdarzają się morderstwa?
– Rzadko.
– A podwójne morderstwo w takich okolicznościach?
– To pierwsze, o jakim wiem.
– Dlaczego więc – zapytałem – napisano o nim tak mało? Dzieci znów zaczęły wrzeszczeć. Yvonne Sterno również.
– Dość tego! Tommy, idź do swojego pokoju. Dobrze, dobrze, w sądzie będziesz się tłumaczył, a teraz ruszaj. A ty oddaj mi tego Gameboya. Daj mi go, zanim wyrzucę go do śmieci.
Usłyszałem, że znowu podnosi słuchawkę.
– Zapytam jeszcze raz: dlaczego interesuje się pan tą sprawą?
Wystarczająco znałem reporterów, żeby wiedzieć, że droga do ich serc wiedzie przez nagłówki.
– Być może mam istotne informacje.
– Istotne – powtórzyła. – To dobre słowo, Will.
– Sądzę, że uznałaby je pani za interesujące.
– A skąd pan właściwie dzwoni?
– Z Nowego Jorku. Zamilkła na chwilę.
– Spory kawałek drogi od miejsca zbrodni.
– Owszem.
– Słucham więc. Co, miejmy nadzieję, można uznać za istotne i interesujące?
– Najpierw muszę poznać kilka podstawowych faktów.
– Ja tak nie pracuję, Will.
– Przejrzałem inne pani artykuły, pani Sterno.
Читать дальше