Harlan Coben - Bez Śladu

Здесь есть возможность читать онлайн «Harlan Coben - Bez Śladu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bez Śladu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bez Śladu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Myron Bolitar przyjmuje propozycję właściciela klubu New Jersey Dragons i zgadza się odnaleźć gwiazdę drużyny, Grega Downinga, swojego rywala z czasów studenckich, który przepadł jak kamień w wodę. W zamian otrzyma szansę powrotu do zawodowej koszykówki. Być może Greg uciekł przed gangsterami poszukującymi go za długi hazardowe, albo przed policją w związku z zabójstwem Carli, kobiety, która go szantażowała. W domu zaginionego Myron znajduje ślady krwi zamordowanej, które niebawem ktoś usuwa, podobnie jak ślady obecności tajemniczej kobiety, z którą Greg żył po rozstaniu z żoną. Okazuje się, że cała sprawa ma związek z wydarzeniami z jego własnej przeszłości…

Bez Śladu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bez Śladu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Pewnie. Ten stosunek w żaden sposób nie wpłynie na wasz związek. Nie żądam, żebyś przestał kochać swoją dziewczynę. Ani myślę wkraczać w twoje życie. Nie chcę żadnej zażyłości.

– Jaka z ciebie romantyczka.

– Sam widzisz. To nie romans, to zwykły akt fizyczny. Owszem, bardzo przyjemny, ale czysto cielesny. Tak jak uścisk dłoni.

– Uścisk dłoni – powtórzył Myron. – Powinnaś pisać teksty na kartki z życzeniami.

– Ja tylko mówię, jak jest. Cywilizacje przeszłości, znacznie przewyższające nas intelektualnie, rozumiały, że uciechy cielesne nie są grzechem. Skojarzenie erotyki z poczuciem winy to nowożytna, absurdalna fiksacja. Koncepcja łącząca seks z posiadaniem jest spadkiem po surowych purytanach, którzy chcieli zachować kontrolę nad swoją główną własnością, żoną.

Historiozofka, pomyślał Myron. Jak miło.

– Gdzie jest napisane, że dwoje ludzi, którzy nie są w sobie zakochani, nie może osiągnąć szczytów fizycznej ekstazy? – ciągnęła. – Przecież to absurd! Idiotyzm!

– Być może. Ale ja i tak mówię pas, dzięki.

Wzruszyła ramionami w geście, jak chcesz.

– T.C. będzie bardzo zawiedziony – powiedziała.

– Jakoś to przeżyje.

– No cóż – odezwała się po chwili. – Pora wmieszać się w tłum. Miło się z tobą rozmawiało, Myron.

– To było niezapomniane przeżycie – odparł.

Myron również wmieszał się w tłum. Jakiś czas spędził z Leonem White’em. Leon przedstawił mu swoją żonę, blond seksbombę imieniem Fiona. Jak wyjętą z „Playboya”. Należała do kobiet, które najzwyklejszą rozmowę zamieniają w długą grę dwuznaczników. Miała matowy głos i była tak nawykła do rozsiewania powabów, że nie bardzo wiedziała, kiedy zaniechać siewu. Po krótkiej pogawędce przeprosił ich i odszedł.

Od barmana usłyszał, że w barku nie ma yoo – hoo. Wziął więc oranginę. Nie sodówkę z sokiem pomarańczowym, oranginę! Jak europejsko! Łyknął. Smakowało.

Ktoś klepnął go w plecy. T.C. W białych skórzanych spodniach, takiejż kamizelce, bez koszuli, za to w ciemnych okularach wyglądał jak model z magazynu „Gentelman’s Quaterly”.

– Dobrze się bawisz? – spytał.

– Niezgorzej – odparł Myron.

– Chodź. Coś ci pokażę.

Odeszli od towarzystwa, wspinając się w milczeniu na trawiasty pagórek. Stok stawał się coraz bardziej stromy, muzyka coraz cichsza. Zamiast rapu słychać było niekonwencjonalnych Cranberries. Myron lubił ich piosenki. W tej chwili leciała Zombie . Dolores O’Riordan śpiewała raz po raz „W twojej głowie, w twojej głowie”, a kiedy się zmęczyła, zaczęła powtarzać do znudzenia „zombi, zombi, zombi”. Zgoda, Cranberries mogliby popracować nad słowami refrenu, ale piosenka i tak działała na słuchaczy.

Na wzgórzu nie było świateł, ale wystarczał blask tych znad basenu. Gdy dotarli na płaski szczyt, T.C. wskazał przed siebie.

– Tam.

Myrona niemal zatkało. Znajdowali się na tyle wysoko, by nic nie zakłócało okazałego widoku na panoramę Manhattanu. Morze świateł lśniło jak kropelki wody. Most George’a Washingtona wydawał się na dotknięcie ręki. Dłuższą chwilę stali w milczeniu.

– Ładnie, co? – zagadnął T.C.

– Bardzo.

T.C. zdjął ciemne okulary.

– Często tu przychodzę. Sam. To miejsce nastraja do refleksji.

– Ja myślę.

Znów zapatrzyli się na Manhattan.

– Łomot już z tobą rozmawiała? – spytał Myron.

T.C. skinął głową.

– Zawiodłeś się?

– Nie. Wiedziałem, że odmówisz.

– Skąd?

T.C. wzruszył ramionami.

– Przeczucie. Ale nie daj się zwieść. Łomot jest w porządku. Mógłbym ją nawet nazwać moją przyjaciółką.

– A tych, którzy cię otaczali?

T.C. uśmiechnął się nieznacznie.

– Mówisz o tych białych chłopcach?

– Tak.

– To nie są przyjaciele. Gdybym jutro przestał grać w kosza, potraktowaliby mnie jak czarnucha, który zesrał im się na kanapę.

– Poetycko mówiąc.

– Taka jest prawda, stary. Takie fakty. Tacy jak ja nie mają przyjaciół. Biali, czarni, bez różnicy. Ludzie kleją się do mnie, bo jestem bogatą supergwiazdą. Kombinują, że wpadnie im coś za friko.

– I dobrze ci z tym?

– Nieważne, czy mi z tym dobrze. Tak już jest. Nie narzekam.

– Czujesz się samotny? – spytał Myron.

– Z tyloma ludźmi dookoła?

– Wiesz, o co pytam.

– Wiem. – T.C. poruszył głową na boki tak energicznie, jakby próbował przed grą rozluźnić mięśnie karku. – W kółko się gada o cenie sławy, ale chcesz wiedzieć, jaka jest prawdziwa cena? Pomiń pierdoły o utracie prywatności. Jasne, że w kinie bywam rzadziej niż kiedyś. Też mi problem. A zresztą tam, skąd pochodzę, ludzi nie stać na kino. Prawdziwą ceną jest to, że tracisz człowieczeństwo. Stajesz się rzeczą, przedmiotem lśniącym jak te merce na podjeździe. Dla biednych ziomali z getta jestem złotą drabiną z frykasami na każdym szczeblu.

A dla tych bogatych białych chłopców żywą maskotką. Tak jak OJ. Simpson. Pamiętasz gości okupujących jego salon z trofeami?

Myron skinął głową.

– Nie zrozum mnie źle. Ja się nie skarżę. To znacznie lepsza robota niż pompowanie benzyny czy praca w kopalni węgla. Ale zawsze muszę pamiętać, że od reszty czarnuchów z ulicy odróżnia mnie tylko gra w koszykówkę. Tak jest. Walnie mi kolano, jak kiedyś tobie, i ląduję tam z powrotem. Nigdy o tym nie zapominam. Nigdy. – Słowa T.C. zawisły w rześkim powietrzu. Spojrzał surowo na Myrona. – Tak więc, kiedy jakaś ekstracizia traktuje mnie, jakbym był nie wiem kim, nie o mnie jej chodzi. Rozumiesz? Oślepia ją moja kasa i sława. Tak jak wszystkich.

– Więc się nigdy nie zaprzyjaźnimy? – spytał Myron.

– A czy zadałbyś mi to pytanie, gdybym był ciemnym durniem nalewającym benzynę na stacji?

– Może.

– Chrzanisz – powiedział z uśmiechem T.C. – Ludzie obgadują moje zachowanie. Mówią, że się zachowuję, jakby każdy był mi coś winien. Że jestem primadonną. Mówią tak, bo ich przejrzałem. Są wściekli, że znam prawdę. Wszyscy: właściciele klubu, trenerzy, kto tylko, mają mnie za ciemnego czarnucha, za co więc mam ich szanować? Odzywają się do mnie tylko dlatego, że wsadzam piłkę do kosza. Jestem małpą, na której zarabiają. Z chwilą gdy przestanę zarabiać, koniec. Stanę się jeszcze jednym śmieciem z getta, niegodnym siadania czarną dupą na ich białym klozecie. – Zamilkł, jakby zabrakło mu tchu. Znów spojrzał na panoramę miasta. Jej widok go odmłodził. – Spotkałeś kiedykolwiek Isiaha Thomasa? – spytał.

– Z Detroit Pistons? Tak, raz.

– Słyszałem jakiś czas temu wywiad z nim, Pistons zdobyli wtedy mistrzostwo. Gość zapytał go, co by robił, gdyby nie został koszykarzem. Wiesz, co odpowiedział mu Isiah?

Myron pokręcił przecząco głową.

– Że byłby senatorem Stanów Zjednoczonych. – T.C. zaniósł się gromkim, wysokim śmiechem, który odbił się echem w cichej nocy. – Pomyślałem: Czy ten czarny zwariował? Naprawdę w to wierzy? Senatorem Stanów Zjednoczonych?! Z kogo robi balona?! – Zaśmiał się ponownie, ale jakby z przymusem. – Ja wiem, kim bym był. Zapieprzałbym w stalowni od północy do dziesiątej rano, a może siedziałbym w pierdlu albo nie żył. – Pokręcił głową. – Senator Stanów Zjednoczonych. W mordę.

– A co z grą? – wtrącił Myron.

– O co pytasz?

– Lubisz grać w koszykówkę?

T.C. rozbawiło to pytanie.

– Ty lubisz, co? Łapiesz się na cały ten kit „kocham tę grę”.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bez Śladu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bez Śladu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harlan Coben - Don’t Let Go
Harlan Coben
Harlan Coben - W głębi lasu
Harlan Coben
Harlan Coben - Motivo de ruptura
Harlan Coben
Harlan Coben - Tiempo muerto
Harlan Coben
Harlan Coben - Play Dead
Harlan Coben
Harlan Coben - Caught
Harlan Coben
libcat.ru: книга без обложки
Harlan Coben
Harlan Coben - The Innocent
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez Skrupułów
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez pożegnania
Harlan Coben
Harlan Coben - Tell No One
Harlan Coben
Harlan Coben - Jedyna Szansa
Harlan Coben
Отзывы о книге «Bez Śladu»

Обсуждение, отзывы о книге «Bez Śladu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x