Nie był zaskoczony tym stwierdzeniem.
– Skąd takie przypuszczenie? – spytał, pochylając się i wpatrując w Jessicę.
– Policja je odrzuca. Dla nich to zbieg okoliczności, a ja w to nie wierzę.
– A co na to ten kolega taty z policji, jak mu tam…
– Paul Duncan.
– Właśnie. Rozmawiałaś z nim?
– Tak.
– No i?
Zaczęła stukać stopą w podłogę. Był to stary, bezwiedny, denerwujący odruch. Po chwili przestała.
– Też twierdzi, że to był napad rabunkowy. Powołuje się na fakty z miejsca zbrodni – brak portfela, biżuterii i tak dalej. Robi to wyjątkowo rzeczowo i bezstronnie.
– Jak to?
– Paul Duncan to człowiek wybuchowy. Raptus. Zabito jego najlepszego przyjaciela, a zachowuje się, jakby się tym nie przejął. To do niego niepodobne. – Jessica poprawiła się w fotelu. – Coś tu śmierdzi, nie umiem tego inaczej wyjaśnić.
Myron w milczeniu potarł podbródek.
– Nigdy nie byłam blisko z ojcem – ciągnęła. – Niełatwo było go kochać. Znacznie lepiej radził sobie ze zwłokami niż z żywymi. Nosił w sercu ideał rodziny, wzorzec, ale wcielenie go w życie okazało się dla niego za trudne. Mimo to muszę poznać prawdę. Ze względu na Kathy.
– Jak się układało pomiędzy nią a waszym ojcem?
– Ostatnio lepiej – odparła po krótkim zastanowieniu. – Kiedy byłyśmy małe, nie byli sobie bliscy. Kathy była córeczką mamy, bez przerwy jej się trzymała i chciała być jota w jotę taka jak ona. Ale wtedy, gdy zniknęła, chyba więcej łączyło ją z ojcem niż z matką. Ciężko przeżył jej zniknięcie. Wpadł w obsesję. Nie, to wcale nie jest za mocne słowo. Wszyscy wpadliśmy w obsesję. Jednak nie do tego stopnia, co on. Pochłonęła go całkowicie. Przeszedł metamorfozę. Z cichego, skromnego, nie wadzącego nikomu patologa zmienił się w człowieka wykorzystującego swoje stanowisko do wywierania nieustannych nacisków. Z uporem maniaka twierdził, że policja nie robi wszystkiego co należy, żeby odnaleźć Kathy. Rozpoczął własne śledztwo.
– Czegoś się dowiedział?
– Nie. W każdym razie nic o tym nie wiem.
Myron wpatrzył się w ścianę naprzeciwko. W fotos braci Mant z filmu Noc w operze. Groucho łypnął na niego, ale nie podsunął odpowiedzi.
– Co ci jest? – spytała Jessica.
– Nic, nic. Mów dalej.
– Niewiele mogę dodać. Ostatnio, kilka tygodni przed śmiercią, ojciec zachowywał się dziwnie. W poprzednich latach rozmawialiśmy ze sobą może ze trzy razy w roku, a tu raptem zaczął do mnie wydzwaniać. Miał nieco płaczliwy głos. Tak jakby z nowym zapałem odgrywał idealnego tatę. Trudno mi powiedzieć, czy była to trwała, czy tylko przejściowa zmiana.
Myron skinął głową i odwrócił wzrok. Milczał. Już sądziła, że odpłynął myślami gdzieś daleko, kiedy raptem spytał ledwo dosłyszalnym głosem:
– Jak myślisz, co się stało z Kathy?
– Nie wiem.
– Sądzisz, że nie żyje?
– Ja… – Jessica urwała. – Brak mi jej… Nie chcę… dopuścić do siebie myśli, że jej nie ma.
Myron ponownie skinął głową.
– Czego ode mnie oczekujesz? – spytał.
– Żebyś zbadał sprawę. Dowiedział się, co się dzieje.
– Zakładając, że coś się dzieje.
– Tak.
– Dlaczego ja?
– Nie jestem pewna – odparła po krótkiej chwili. – Pomyślałam, że mi uwierzysz. Że pomożesz.
– Pomogę. Pamiętaj o jednym: mam ważny osobisty interes w wyjaśnieniu tej sprawy.
– Chodzi o Christiana?
– Jestem jego agentem. Odpowiadam za jego los.
– Nie przestał tęsknić za moją siostrą.
– Tak.
– Dobrze się czuje?
– Dobrze – odparł Myron z niezmienioną miną.
– To porządny chłopak. Lubię go. Skinął głową.
Jessica wstała i podeszła do okna. Odwrócił głowę. Nie chciał patrzeć na nią za długo. Rozumiała to. Wyjrzała na Park Avenue. Jedenaście pięter niżej taksówkarz w turbanie wygrażał pięścią staruszce z laską. Staruszka uderzyła go i uciekła. Szofer upadł. Turban ani drgnął.
– Było ci trudno ukryć przede mną uczucia – powiedziała, wciąż patrząc przez okno. – Co chcesz przede mną zataić?
Nie odpowiedział.
– Myron… Uratowała go Esperanza.
– Larry Hanson wyszedł z biura – oznajmiła, wchodząc bez pukania do pokoju.
Tuż za nią zjawił się Win.
– Mam coś dla nas w sprawie tego magazynu… – zaczął i urwał na widok Jessiki.
– Cześć, Win – powiedziała.
– Witaj, Jessico Culver. – Padli sobie w ramiona. – Boże, wyglądasz zjawiskowo! Kilka dni temu czytałem artykuł, w którym nazwano cię literackim symbolem seksu.
– Nie powinieneś czytać takich śmieci.
– Zaliczyłem go w poczekalni u dentysty. Słowo.
Zapadła niezręczna cisza, którą przerwała Esperanza. Wskazując na Jessicę, włożyła palec do ust, udała, że się krztusi, i wypadła z gabinetu.
– Jak zwykle czarująca – mruknęła Jessica.
– Gdzie się zatrzymałaś? Myron wstał z fotela.
– U mamy.
– Numer się nie zmienił?
– Nie.
– Zadzwonię. Przepraszam, ale muszę wyjść z Winem.
Jessica spojrzała na Wina. Uśmiechnął się szeroko, ale z jego miny jak zwykle nic nie dało się wyczytać.
– Po południu spotykam się z wydawcą – powiedziała – ale wieczór spędzę w domu.
– Dobrze. Zadzwonię do ciebie.
Zapadło niezręczne milczenie. Nie bardzo wiedzieli, jak się pożegnać. Skinieniem ręki? Uściskiem dłoni? Pocałunkiem?
– Musimy iść – rzekł Myron i wyminął ją szybko w bezpiecznej odległości.
Win wzruszył ramionami w geście „cóż poradzić” i podążył za przyjacielem. Patrzyła, jak znikają za rogiem. Batman i Robin w akcji.
Widziała Myrona dwukrotnie, a jeszcze się nie dotknęli, ba, nawet o siebie nie otarli.
Dziwne, że w ogóle o tym myślała.
– Czego się dowiedziałeś? – spytał Myron.
Win zakręcił kierownicą w lewo. Jaguar XJR zareagował bez jednego pisku. Jechali w milczeniu od dziesięciu minut i słychać było tylko muzykę z odtwarzacza płyt kompaktowych. Win kochał musicale. Właśnie Don Kichot śpiewał serenadę do umiłowanej Dulcynei z Człowieka z La Manchy.
– Magazyn Cyce wydaje GP – odparł Win.
– GP?
– Wydawnictwo Gorąca Prasa.
Znów skręcili po batmańsku. Jaguar przyśpieszył do blisko stu trzydziestu kilometrów na godzinę.
– Słyszałeś kiedyś o ograniczeniu prędkości? – spytał Myron.
Win zignorował pytanie.
– Ich redakcja mieści się w Fort Lee w New Jersey – ciągnął.
– Redakcja?
– Jak ją zwał, tak zwał. Jesteśmy umówieni z redaktorem naczelnym, panem Fredem Nicklerem.
– Jego mama jest na pewno dumna z takiego syna.
– Zebrało ci się na morały? No ładnie.
– Co powiedziałeś Fredowi Nicklerowi?
– Nic. Zadzwoniłem i poprosiłem o spotkanie. Zgodził się. Bardzo uprzejmy jegomość.
– Niewiniątko.
Myron zerknął przez szybę na zatarte kontury budynków. Znów zamilkli.
– Pewnie się zastanawiasz, co robiła u mnie Jessica. Win wzruszył ramionami. Nie był wścibski.
– Przyszła w sprawie śmierci ojca. Policja twierdzi, że zamordował go jakiś bandzior, a ona uważa inaczej.
– To znaczy?
– Że jego śmierć ma związek ze zniknięciem Kathy.
– Intryga się zagęszcza. Pomożemy jej?
– Tak.
– Pysznie. Naszym zdaniem coś łączy te sprawy?
– Tak.
– Tak – zgodził się Win.
Читать дальше