Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Krucjata Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krucjata Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest to drugi tom powesci o agencie Jasonie Bournie. "Miedzynarodowy spisek oplata siecia intrygi caly swiat. Jej macki siegaja z Hongkongu do Waszyngtonu i Pekinu. Wplatany wbrew swojej woli w zagadkowa i bezwzgledna gre superagent Jason Bourne znow musi walczyc i zabijac. W miare jak zrywa kolejne zaslony falszu, przekonuje sie, ze stawka jest zycie ukochanej kobiety i utrzymanie niepewnej rownowagi miedzy mocarstwami…"

Krucjata Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krucjata Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W ciągu czterech godzin, które minęły, szesnaście razy wyjaśniał dopytującym się urzędnikom granicznym, że oczekuje swego wspólnika;

że źle odczytał rozkład jazdy i wybrał zbyt wczesny pociąg. Podobnie jak w każdym obcym kraju, ale szczególnie na Wschodzie, fakt, że uprzejmy Amerykanin zadaje sobie trud porozumienia się w miejscowym języku, przemawiał zdecydowanie na jego korzyść. Sześć razy zaoferowano mu filiżankę kawy, siedem razy gorącą herbatę. Dwie umundurowane dziewczyny z chichotem wręczyły mu przesłodzone chińskie lody w waflu. Przyjmował wszystko – inaczej okazałby się nieuprzejmy – a ponieważ większość członków Bandy Czworga straciła nie tylko twarze, ale i głowy, nieuprzejmość była wykluczona, z wyjątkiem naturalnie strażników granicznych.

Była 11.10. Po załatwieniu formalności pasażerowie wysypywali się z długiego ogrodzonego przejścia na zewnątrz. W większości byli to turyści, w większości biali, w większości oszołomieni i przejęci grozą. Wchodzili na ogół w skład małych grup turystycznych. Każdej z nich towarzyszyli dwaj przewodnicy – jeden z Republiki Ludowej i jeden z Hongkongu – mówiący dość dobrze po angielsku, niemiecku albo francusku, bądź też z niechęcią po japońsku, kiedy obsługiwali szczególnie nielubianych turystów, którzy posiadali jednak więcej pieniędzy niż Marks i Konfucjusz razem wzięci. Jason przypatrywał się każdemu białemu mężczyźnie. Ci z nich, którzy mieli ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, byli na ogół zbyt starzy albo zbyt młodzi, zbyt tędzy lub szczupli, wreszcie, jak na człowieka z Makau, zbyt rzucający się w oczy w swoich oliwkowozielonych albo cytrynowożółtych spodniach.

Poczekaj! Tam! Starszy, średniego wzrostu mężczyzna w brązowym gabardynowym garniturze, który wydawał się utykać na jedną nogę, nagle zrobił się dużo wyższy – i już nie kulał! Zbiegł szybko po stopniach przez środek tłumu i ruszył w stronę rozległego parkingu, na którym stały autobusy, mikrobusy i kilka taksówek, każda z widocznym na przedniej szybie napisem zhan – zajęty. Bourne puścił się za nim w pogoń. Przedzierał się przez tłum, nie dbając o to, czy kogoś nie potrąci. To był ten człowiek – człowiek z Makau!

– Hej, czyś pan oszalał? Raiph, on mnie popchnął!

– No to go odepchnij. Czego ode mnie chcesz?

– Zrób coś!

– Już go nie ma.

Mężczyzna w gabardynowym garniturze wskoczył przez otwarte drzwi do środka ciemnozielonego mikrobusu z przyciemnionymi szybami, który, jeśli wierzyć wymalowanym z boku chińskim znakom, należał do Rezerwatu Ptaków Chutang. Drzwi zasunęły się i pojazd natychmiast ruszył. Zarzucając przy wymijaniu innych samochodów, skierował się ku drodze wyjazdowej z parkingu. Bourne szalał; nie mógł pozwolić mu się teraz wymknąć! Po prawej stronie stała stara taksówka z zapuszczonym silnikiem. Kiedy otworzył drzwiczki, powitał go wrzask.

– Zhan! – darł się kierowca.

– Shi ma? – ryknął Jason wyciągając z kieszeni wystarczająco dużo amerykańskich pieniędzy, by zapewnić tamtemu pięć lat dobrobytu w Republice Ludowej.

– Aiya!

– Zou! – zakomenderował Bourne wskakując na przednie siedzenie i pokazując mikrobus, który wchodził właśnie w zakręt. – Nie zgub go, a będziesz mógł otworzyć własny biznes w strefie – powiedział w dialekcie kantońskim. – Masz na to moje słowo!

Marie! Jestem tak blisko! Wiem, że to on. Złapię go. Jest teraz mój! Jest naszym wybawieniem!

Na pierwszym skrzyżowaniu mikrobus skręcił z drogi wyjazdowej na południe, omijając wielki plac wypełniony autokarami i tłumem kręcących się wokół nich turystów. Jechał ostrożnie ze względu na nie kończący się strumień rowerzystów na ulicach. Taksówka dogoniła mikrobus na prymitywnej autostradzie, pokrytej w większym stopniu stwardniałą gliną aniżeli asfaltem. Widzieli przed sobą, jak pojazd z przyciemnionymi szybami wchodzi w długi zakręt. Za nim jechała ciężarówka wyładowana ciężkim sprzętem rolniczym. Przy końcu zakrętu stał turystyczny autokar, który wtoczył się na szosę tuż za nią.

Bourne obserwował drogę przed mikrobusem; zaczynały się pagórki, szosa wznosiła się. Pojawił się następny autokar, tym razem za nimi.

– Shenzhen Shuiku – oznajmił kierowca.

– Bin do? – zapytał Jason.

– Zbiornik wodny Shenzhen Shuiku – odparł po chińsku szofer. – Bardzo piękne jezioro, jedno z najwspanialszych w całych Chinach. Woda płynie stamtąd na południe do Koulunu i Hongkongu. Bardzo dużo turystów o tej porze roku. Jesienią są tam wspaniałe widoki.

Nagle mikrobus przyspieszył, oderwał się od ciężarówki i autokaru i pędził szybko stromą szosą.

– Nie możesz jechać szybciej? Wyprzedź ten autokar i ciężarówkę!

– Przed nami jest wiele zakrętów.

– Spróbuj!

Kierowca wcisnął gaz do dechy i wyprzedził autokar. Kiedy wracał na swój pas, wypukła maska taksówki niemal otarła się o nadjeżdżającą z przeciwka półciężarówkę, w kabinie której siedziało dwóch żołnierzy. Zarówno żołnierze, jak i przewodnicy w autokarze obrzucili ich przekleństwami przez otwarte okna swoich pojazdów.

– Dmuchajcie swoje garbate matki! – odpowiedział im przepełniony triumfem kierowca, ale mina mu zrzedła, kiedy ujrzał tuż przed sobą szeroką, wyładowaną sprzętem rolniczym ciężarówkę, która blokowała drogę.

Wchodzili w ostry zakręt w prawo. Bourne chwycił się okna i wychylił najdalej jak mógł, żeby sprawdzić, czy nic nie nadjeżdża z przeciwka.

– Droga wolna! – wrzasnął do kierowcy przekrzykując porywisty wiatr. – Dalej! Możesz wyprzedzać! Teraz!

Kierowca usłuchał go, wyciskając ze starej taksówki ostatnie siły. Opony ślizgały się po pokrytej stwardniałą gliną nawierzchni. Tuż przed ciężarówką taksówkę niebezpiecznie zarzuciło. Kolejny zakręt, tym razem ostro w lewo i coraz bardziej stromo pod górę. Mieli przed sobą dłuższy odcinek wznoszącej się, prostej drogi. Mikrobusu nie było nigdzie w zasięgu wzroku; zniknął za szczytem wzgórza.

– Kuai! – krzyknął Bourne. – Nie możesz zmusić tego przeklętego gruchota, żeby jechał szybciej?

– Nigdy nie jechał tak szybko! Obawiam się, że diablo-diablo złe duchy wysadzą w powietrze silnik! I co ja wtedy pocznę? Pięć lat oszczędzałem, żeby kupić tę przeklętą maszynę. Wiele przeklętych łapówek kosztowało mnie, żeby jeździć w strefie.

Jason rzucił garść banknotów na podłogę tuż przy nodze kierowcy.

– Dostaniesz dziesięć razy tyle, jeśli złapiemy ten mikrobus. Teraz jedź!

Taksówka wspięła się triumfalnie na szczyt wzgórza i pognała w dół skrajem olbrzymiej górskiej doliny, na dnie której znajdowało się wielkie, mające kilka kilometrów długości jezioro. Na horyzoncie Bourne widział pokryte śniegiem szczyty gór. Z lazurowych rozciągających się gdzie okiem sięgnąć wód jeziora wynurzały się zielone wyspy. Taksówka zatrzymała się przy dużej czerwonozłotej pagodzie, do której prowadziły długie betonowe schody. Jej tarasy przeglądały się w tafli jeziora. Na skraju parkingu stłoczone były stragany z napojami i sklepy z pamiątkami. Stały tam cztery autokary; dublujący się przewodnicy wykrzykiwali informacje i błagali swoich podopiecznych, żeby nie pomylili autokarów po powrocie ze spaceru.

Nigdzie nie było widać mikrobusu z ciemnymi szybami. Bourne rozglądał się gorączkowo na wszystkie strony. Gdzie on się podział?

– Dokąd prowadzi ta droga? – spytał kierowcę.

– Do stacji pomp. Nie wolno tamtędy jeździć, patroluje ją wojsko. Za zakrętem jest wysokie ogrodzenie i budka strażnika.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Krucjata Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krucjata Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Krucjata Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Krucjata Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x