Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Krucjata Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krucjata Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest to drugi tom powesci o agencie Jasonie Bournie. "Miedzynarodowy spisek oplata siecia intrygi caly swiat. Jej macki siegaja z Hongkongu do Waszyngtonu i Pekinu. Wplatany wbrew swojej woli w zagadkowa i bezwzgledna gre superagent Jason Bourne znow musi walczyc i zabijac. W miare jak zrywa kolejne zaslony falszu, przekonuje sie, ze stawka jest zycie ukochanej kobiety i utrzymanie niepewnej rownowagi miedzy mocarstwami…"

Krucjata Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krucjata Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Bądź ostrożny, Delta. To nie amator.

– Ja także nie. – Bourne podbiegł do końca autobusu, przystanął, po czym zaczął przeciskać się obok rozgrzanych, cuchnących szczelin wentylacyjnych tylnego silnika. Ksiądz znajdował się o jakieś pięćdziesiąt metrów przed nim, jego czarna sutanna wyglądała jak ciemna latarnia w przymglonym słońcu. W tłumie czy poza nim, był łatwy do śledzenia. Maska komandosa była niezła, sposób jej stosowania jeszcze lepszy, ale jak większość masek stwarzała też nadmierne, choć nie docenione ryzyko. Właśnie ograniczeniem tego ryzyka najlepsi odróżniali się od lepszych. Z zawodowego punktu widzenia Jason aprobował przybieranie księżowskiej postaci, ale nie księ-żowskiej barwy. Ksiądz katolicki był bezwzględnie związany czernią. Ale nie anglikański wikary, dla którego oprócz kołnierzyka ciemna szarość stroju była całkowicie dopuszczalna. W świetle słonecznym szarość zlewała się z tłem, czerń nie.

Nagle morderca oderwał się od tłumu i podszedł z tyłu do chińskiego żołnierza, który robił zdjęcia trzymając aparat przy oku i nieustannie kręcąc głową. Bourne zrozumiał. Nie był to nic nie znaczący szeregowiec na urlopie w Pekinie; był zbyt dojrzały, a jego mundur zbyt dobrze skrojony – co d'Anjou już zauważył u oficera w mikrobusie. Aparat był oczywiście urządzeniem służącym do obserwacji tłumu; początkowo ustalone miejsce spotkania nie mogło być zatem odległe. Komandos, rozgrywając swą rolę do końca, położył ojcowską prawicę na lewym ramieniu żołnierza. Lewa dłoń zabójcy pozostała niewidoczna za czarną sutanną wypełniającą przestrzeń między nim i żołnierzem i ukrywającą pistolet wepchnięty oficerowi pod żebra. Żołnierz znieruchomiał, lecz nawet w panice nie zmienił wyrazu twarzy. Ruszył przed siebie obok mordercy, teraz trzymającego go za ramię i wydającego rozkazy. Nagle żołnierz, w sposób zupełnie nie pasujący do jego poprzedniego zachowania, zgiął się chwytając za lewy bok, po czym szybko wyprostował, w oszołomieniu potrząsając głową; morderca znowu dźgnął go bronią w żebra. Miał wykonywać rozkazy albo zginąć na placu Tiananmen. Kompromisu być nie mogło.

Bourne błyskawicznie odwrócił się i pochylił, by zawiązać doskonale zawiązane sznurowadło, równocześnie przepraszając osoby znajdujące się za nim. Morderca sprawdzał swe tyły, konieczny był manewr wymijający. Jason wyprostował się. Gdzie był tamten? Gdzie samozwaniec? Tam! Bourne zdumiał się: komandos wypuścił żołnierza! Dlaczego? Oficer nagle rzucił się do biegu wrzeszcząc i dziko wymachując rękami, a potem w ataku szału zwalił się na ziemię i zaraz rozgadany, podniecony tłum otoczył jego nieruchome ciało.

Dywersja! Pilnuj go. Jason pomknął przed siebie wyczuwając, że przyszedł właściwy moment. A więc nie był to pistolet wbity pod żebra, lecz igła, przebijająca klatkę piersiową żołnierza. Morderca zlikwidował jednego członka obstawy, teraz poszuka drugiego, a potem być może trzeciego. Scenariusz przewidziany przez Bourne'a rozgrywał się do końca. A ponieważ uwaga zabójcy skupiła się wyłącznie na poszukiwaniu następnej ofiary, moment był właściwy! Teraz! Jason wiedział, że potrafi obezwładnić każdego człowieka na Ziemi paraliżującym ciosem w nerki, szczególnie zaś człowieka, który zupełnie nie spodziewał się ataku, bo to właśnie on, zwierzyna, atakował i skoncentrował się wyłącznie na tym. Bourne zmniejszał odległość dzielącą go od samozwańca. Piętnaście metrów, dwanaście, dziesięć, dziewięć… przeskakiwał od jednego tłumu do drugiego… czarno odziany,,ksiądz” był w zasięgu ręki. Mógł więc go złapać! Marie!

Żołnierz. Znowu żołnierz! Ale teraz, zamiast ataku, wywiązała się rozmowa. Wojskowy kiwnął głową i gestem wskazał w lewo. Zdumiony Jason popatrzył w tamtą stronę. Niski Chińczyk w cywilu, z teczką urzędnika państwowego, stał u stóp szerokich kamiennych schodów prowadzących do wejścia ogromnego budynku otoczonego granitowymi kolumnami podtrzymującymi podwójny, pagodowy dach. Gmach znajdował się zaraz za Pomnikiem Bohaterów; rzeźbiony kaligraficzny napis na olbrzymich drzwiach informował, że jest to Sala Pamięci Przewodniczącego Mao. Uformowani w dwie kolejki ludzie wspinali się po schodach, a strażnicy dzielili ich na odrębne grupy. Cywil stał między kolejkami. Jego teczka była oznaką władzy; pozostawiono go w spokoju. Nagle, nie zdradziwszy się żadnym wcześniejszym ruchem, wysoki morderca chwycił żołnierza za ramię, popychając go przed sobą. Oficer wygiął się do tyłu, a ramiona podskoczyły mu do góry: wepchnięto mu broń w kręgosłup, wydając precyzyjne rozkazy.

Podczas gdy narastało ogólne podniecenie, gdy tłum ludzi wraz z policją biegł w stronę leżącego żołnierza, morderca ze swym jeńcem maszerowali równym krokiem w kierunku cywila stojącego na schodach mauzoleum Mao. Urzędnik nie śmiał zrobić najmniejszego ruchu i znowu Bourne zrozumiał przyczynę. Zabójca znał tych ludzi; należeli do ścisłego kręgu elity otaczającej klienta mordercy, a sam klient był niedaleko. To nie byli chłopcy na posyłki; gdy tylko pojawili się na scenie, mniej ważne figury stały się jeszcze mniej ważne, ponieważ tacy ludzie rzadko pokazywali się publicznie.

Dywersja, która teraz skurczyła się do rozmiarów drobnego zakłócenia porządku, ponieważ policjanci szybko opanowali panikę i zabrali ciało, dała samozwańcowi sekundy potrzebne, by uchwycić ogniwo łańcucha prowadzącego do jego klienta. Gdyby żołnierz, którego trzymał zabójca, okazał nieposłuszeństwo, w tym samym momencie byłby trupem. A każdy w miarę wyćwiczony strzelec potrafiłby zabić człowieka na schodach jednym strzałem. Spotkanie było więc dwuetapowe, a dopóki morderca miał drugi etap pod kontrolą, gotów był posuwać się do przodu. Najwidoczniej klient znajdował się gdzieś we wnętrzu ogromnego mauzoleum nie wiedząc, co się stało na zewnątrz, a prosty pachołek nie ośmieliłby się podążyć za przełożonymi na miejsce spotkania.

Nie było już czasu na analizę i Jason to wiedział. Musiał działać. Szybko. Musiał dostać się do mauzoleum Mao Tse-tunga i patrzeć, czekać, aż spotkanie zakończy się w taki lub inny sposób. I nagle przyszła mu na myśl odrażająca ewentualność, że być może będzie musiał chronić mordercę. A przecież było to całkiem prawdopodobne;

jedynym plusem sytuacji z punktu widzenia Jasona był fakt, że samozwaniec zachowuje się ściśle według scenariusza, który mógłby być dziełem samego Bourne'a.

A jeśli spotkanie zakończy się pokojowo, wszystko sprowadzało się do nader prostego zadania: śledzenia mordercy, który w tym momencie bez wątpienia będzie się upajał sukcesem własnej taktyki, jak również ofertą otrzymaną od klienta. A wtedy Jason schwyta niczego nie podejrzewającego, niebotycznego zarozumialca na placu Tiananmen.

Bourne obejrzał się, wypatrując d'Anjou. Francuz stał z brzegu grupy turystów. Kiwnął głową, jakby czytając w myślach Delty, a potem skierował palec wskazujący w dół i zakreślił nim kółko. Był to ich bezgłośny sygnał z czasów „Meduzy”. Oznaczał, że na razie nie zmieni miejsca, ale jeśli będzie zmuszony stąd się ruszyć, pozostanie w zasięgu wzroku z tego punktu. To wystarczyło. Jason przeszedł za plecami mordercy i jego jeńca i podążył na ukos przez tłum, szybko przedostając się przez przerwę w kolejce stojącej po stronie schodów. Podszedł do strażnika, zwracając się doń uprzejmie, choć także prosząco w mandaryńskim.

– Panie komendancie, jestem w najwyższym stopniu zaambara-sowany! Tak zapatrzyłem się na kaligrafię na Pomniku Bohaterów, że zgubiłem moją grupę, która przeszła tędy ledwie przed paroma minutami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Krucjata Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krucjata Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Krucjata Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Krucjata Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x