Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ultimatum Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ultimatum Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Związku Radzieckim Jason Bourne staje do ostatecznej rozgrywki ze swoim największym wrogiem – słynnym terrorystą Carlosem – i tajnym międzynarodowym stowarzyszeniem. Żeby przeszkodzić potężnej Meduzie w zdobyciu władzy nad światem, raz jeszcze musi zrobić to, czego miał nadzieję nie robić nigdy więcej. I zwabić Carlosa w śmiertelną pułapkę, z której żywy wyjdzie tylko jeden z nich…

Ultimatum Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ultimatum Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Biała zasłona piany wystrzeliła ponad koralową rafę i zdawała się przez chwilę wisieć nieruchomo w powietrzu, doskonale widoczna na tle ciemnogranatowych fal Morza Karaibskiego. Była to ta szczególna, wczesnowieczorna godzina, kiedy Wyspa Spokoju wydawała się skąpana w feerii bezustannie zmieniających się tropikalnych barw, przedzielanych cieniami wydłużającymi się w miarę niedostrzegalnej wędrówki po nieboskłonie pomarańczowego słońca. Pensjonat Spokoju wybudowano na trzech sąsiadujących ze sobą kamienistych wzgórzach górujących nad plażą wciśniętą między dwa naturalne koralowe falochrony. Po obu stronach usytuowanego centralnie budynku z kamienia i grubego szkła ciągnęły się dwa rzędy różowych willi o jaskrawoczerwonych dachach z terakoty i licznych balkonach; domki były połączone ze sobą białą betonową ścieżką oświetloną niskimi lampami i obsadzoną starannie przystrzyżonym żywopłotem. Po ścieżce kroczyli raźno kelnerzy w żółtych marynarkach, roznosząc kanapki i butelki wina gościom, którzy niemal w komplecie zasiedli na balkonach, rozkoszując się pięknem karaibskiego wieczoru. Kiedy cienie pogłębiły się jeszcze bardziej, na plaży i długim nabrzeżu pojawili się zupełnie inni ludzie; nie byli to ani goście, ani pracownicy obsługi, lecz uzbrojeni strażnicy, ubrani w brązowe tropikalne mundury, z przytroczonymi do pasa pistoletami maszynowymi MAC- 10. Każdy z nich miał także lornetkę Zeiss- Ikon 8x10, której używał co chwila, wpatrując się w gęstniejącą ciemność. Właściciel Pensjonatu Spokoju najwyraźniej postanowił za wszelką cenę udowodnić, że to miejsce zasługuje na swoją nazwę.

Na dużym, półokrągłym balkonie, w willi stojącej najbliżej głównego budynku połączonego z przeszkloną jadalnią, siedziała w fotelu na kółkach poważnie zaawansowana wiekiem, wyniszczona kobieta, unosząc od czasu do czasu do ust kieliszek wypełniony Chateau Carbonnieux rocznik 78. Co kilka chwil dotykała bezwiednie kosmyka niedokładnie ufarbowanych rudych włosów, nasłuchując dobiegających z wnętrza domu głosów męża i pielęgniarki. Po pewnym czasie stary mężczyzna wyszedł do niej na balkon.

– Mój Boże – powiedziała do niego po francusku – chyba się upiję!

– Czemu nie? – odparł wysłannik Szakala. – To znakomite miejsce. Ja sam wciąż nie mogę uwierzyć własnym oczom.

– Nadal nie chcesz mi powiedzieć, dlaczego monseigneur nas tutaj przy słał?

– Już ci mówiłem. Jestem tylko posłańcem.

– Nie wierzę ci.

– Uwierz. To sprawa bardzo ważna dla niego, a dla nas zupełnie bez znaczenia. Korzystaj, ile tylko możesz, moja kochana.

– Zawsze tak do mnie mówisz, kiedy nie chcesz mi czegoś wyjaśnić.

– W takim razie powinnaś już chyba wiedzieć, że w takich wypadkach nie należy pytać, prawda?

– Nie o to chodzi, najdroższy. Ja umieram…

– Nie chcę tego więcej słyszeć!

– Ale to prawda, i nic na to nie poradzisz. Nie boję się o siebie, bo dla mnie to będzie wielka ulga, ale o ciebie. Zawsze byłeś lepszy od okoliczności, w których się znalazłeś, Michel… Przepraszam, teraz jesteś Jean Pierre, nie wolno mi zapominać. Naprawdę, bardzo się martwię. To miejsce, te warunki, ta nadzwyczajna opieka… Boję się, że zapłacisz za to ogromną cenę, mój drogi.

– Dlaczego tak uważasz?

– To wszystko jest takie wspaniałe… Zbyt wspaniałe. Coś mi się nie podoba.

– Zanadto się przejmujesz.

– Nie, to ty zbyt łatwo dajesz się zwieść pozorom. Mój brat Claude zawsze mówił, że za wiele bierzesz od monseigneura i że pewnego dnia zostanie ci przedstawiony rachunek.

– Twój brat, Claude, jest wspaniałym, starym człowiekiem bez odrobiny oleju w głowie. Właśnie dlatego monseigneur zleca mu tylko najmniej istotne zadania. Kiedyś wysłał go po list na Montparnasse, a on wylądował w Marsylii, nie mając pojęcia, co się z nim właściwie stało.

We wnętrzu willi rozległ się dzwonek telefonu.

– Powinna go odebrać nasza nowa znajoma – powiedział wysłannik Szakala, nie ruszając się z miejsca.

– Ona także jest dziwna – zauważyła kobieta. – Nie ufam jej.

– Pracuje dla monseigneura.

– Naprawdę?

– Nie miałem czasu, żeby ci o tym powiedzieć. Przekaże nam jego polecenia.

Ubrana w biały uniform pielęgniarka o jasnobrązowych włosach zebranych w ciasny węzeł pojawiła się w drzwiach balkonu.

– Dzwoni Paryż, monsieur – powiedziała. O tym, że jest to coś pilnego, nie świadczył ton jej głosu, lecz wyraz dużych, szarych oczu.

– Dziękuję.

Wysłannik Szakala wszedł za nią do wnętrza willi. Pielęgniarka zaprowadziła go do telefonu i podała mu słuchawkę.

– Mówi Jean Pierre Fontaine.

– Błogosławię cię, dziecię Boże – powiedział oddalony o tysiące mil głos. – Czy żyje się wam dostatnio?

– Ponad wszelką miarę – odparł starzec. – To wszystko jest takie… takie wspaniałe. Nie zasłużyliśmy sobie na to.

– Ale zasłużycie.

– Jak tylko zechcesz, monseigneur.

– Najlepiej zrobicie to, wypełniając polecenia, jakie przekaże wam kobieta. Macie je zrealizować dokładnie, bez żadnych uchybień. Czy się rozumiemy?

– Oczywiście.

– Niech was Bóg błogosławi.

Rozległo się krótkie pyknięcie i głos umilkł.

Fontaine odwrócił się do pielęgniarki, lecz przekonał się, że nie ma jej przy nim. Była po drugiej stronie pokoju; otwierała kluczem szufladę biurka. Kiedy do niej podszedł, jego uwagę przyciągnęła zawartość szuflady: leżały tam obok siebie chirurgiczne rękawiczki, pistolet z założonym tłumikiem i zamknięta brzytwa o prostym ostrzu.

– To są twoje narzędzia – oznajmiła kobieta, wręczając mu klucz i wpatrując się w niego nieruchomymi, pozbawionymi wszelkiego wyrazu oczami. – Ci, którzy stanowią twój cel, mieszkają w ostatniej willi w tym rzędzie. Masz się najpierw zapoznać z terenem, spacerując po ścieżce, tak jak to czy nią starsi ludzie, którym zaleci to lekarz, a potem masz zabić tych troje. Zrobisz to w rękawiczkach, strzelając każdemu po kolei w głowę. Następnie poderżniesz im gardła…

– Matko Boska, dzieciom…?

– Takie otrzymałeś polecenie.

– To barbarzyństwo!

– Czy mam poinformować kogo trzeba o twojej reakcji?

Fontaine zerknął w kierunku balkonu i siedzącej w inwalidzkim wózku postaci.

– Nie, oczywiście, że nie.

– Tak myślałam… I jeszcze jedno: kiedy już to wszystko zrobisz, masz wypisać krwią na ścianie następujące słowa: "Jason Bourne, brat Szakala".

– O, mój Boże… Z pewnością zostanę schwytany…

– To zależy wyłącznie od ciebie. Powiedz mi, kiedy postanowisz to uczy nić, a ja przysięgnę, że bohaterski bojownik o niepodległość Francji był w tym czasie w swoim domu.

– W tym czasie? W jakim czasie? Kiedy muszę wykonać polecenie?

– W ciągu najbliższych trzydziestu sześciu godzin.

– A potem?

– Będziesz mógł tu pozostać aż do śmierci twojej żony.

Rozdział 9

Brendan Patrick Pierre Prefontaine przeżył kolejne zaskoczenie. Choć nie zarezerwował wcześniej miejsca, recepcjonista w Pensjonacie Spokoju potraktował go niczym jakąś znakomitość, podał mu numer willi, a zaraz po tym wykrzyknął ze zdumieniem, że przecież osoba o tym nazwisku już ma willę, po czym szybko zapytał, jak się udał lot z Paryża. Zamieszanie trwało kilka długich minut, jako że nigdzie nie można było odszukać właściciela pensjonatu, by zasięgnąć jego opinii; nie było go w prywatnym apartamencie, a jeśli opuścił wyspę, to nikt nie wiedział, dokąd i na jak długo. Wreszcie, przy akompaniamencie wyrażających jednocześnie bezradność i szacunek wykrzykników, były sędzia z Bostonu został zaprowadzony do uroczego, niewielkiego domku z oknami wychodzącymi na Morze Karaibskie. Zupełnie przypadkowo sięgnął nie do tej kieszeni, co trzeba, i wręczył recepcjoniście pięćdziesięciodolarowy banknot; jego akcje w jednej chwili podskoczyły jeszcze bardziej. Wszystko dla szanownego gościa, który tak niespodziewanie przyleciał hydroplanem z Montserrat… Tym, co wprawiło obsługę pensjonatu w popłoch, było jego nazwisko. Czy możliwe, żeby to był przypadek? Jednak po chwili namysłu wszyscy doszli do wniosku, że przede wszystkim, ze względu na gubernatora, bezpieczniej jest przesadzić w nadgorliwości niż w drugą stronę. Prędko, wsadzamy gościa do willi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ultimatum Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ultimatum Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x