Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ultimatum Bourne’a
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ultimatum Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ultimatum Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ultimatum Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ultimatum Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Zgadzam się, przynajmniej dopóki na świecie istnieją kłamcy i pozbawieni skrupułów, przekupni prawnicy. To prawdziwy labirynt, znakomicie zaprojektowany, i obie strony ciągnęły z niego ogromne zyski. Wy sprzedawaliście nam wszystko, czego potrzebowaliśmy, łącznie z towarami objętymi ścisłym embargiem. Wysyłaliście je nam pod tyloma różnymi nazwami, że w końcu przestały się w tym orientować nawet nasze komputery.
– Nie ma żadnych dowodów! – powtórzył z uporem wzięty adwokat z Wall Street.
– Nie interesują mnie dowody, tylko nazwiska, które panu wymieniłem. Po kolei: admirał Holland, Aleksander Conklin, doktor Panov, a wreszcie Jason Bourne i jego żona. Proszę mi o nich opowiedzieć.
– Ale dlaczego? – zapytał błagalnym tonem Ogilvie. – Przecież już wyjaśniłem, że oni nie mają nic wspólnego ani z panem, ani ze mną, ani z naszymi interesami!
– Podejrzewamy, że jednak mają, więc proszę zacząć. Najlepiej od admirała Hollanda.
– Och, na litość boską! – Prawnik potrząsnął kilkakrotnie głową, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszał. – Holland… Dobrze, sam się pan przekona. Mieliśmy w CIA człowieka. Nazywał się DeSole, był świetnym analitykiem, ale w pewnej chwili wpadł w panikę i chciał się od nas odciąć. Oczywiście nie mogliśmy do tego dopuścić, więc go wyeliminowaliśmy, tak samo jak kilku innych, co do których mieliśmy jakieś wątpliwości. Holland na pewno zaczął coś podejrzewać, ale nie miał się do czego przyczepić, bo zawodowcy, których
wynajęliśmy, nie zostawili żadnych śladów. Oni nigdy ich nie zostawiają.
– Bardzo dobrze – powiedział Sulikow, stojąc cały czas przy kominku i nie spuszczając spojrzenia ze zdenerwowanego Ogilvie. – Teraz Aleksander Conklin.
– Były szef placówki CIA, blisko związany z Panovem, psychiatrą. Obaj przyjaźnią się z człowiekiem, którego nazywają Jasonem Bourne'em, i jego żoną. Wszystko zaczęło się dawno temu, jeszcze w Sajgonie. Teraz nagle o mało co nie zostaliśmy zdemaskowani, a DeSole doszedł do wniosku, że maczał w tym palce właśnie Bourne, przy dużej pomocy Conklina.
– W jaki sposób udało mu się to zrobić?
– Nie mam pojęcia. Wiem tylko tyle, że musi zostać wyeliminowany
i że nasi zawodowcy przyjęli zlecenie, a właściwie zlecenia. Oni wszyscy muszą zniknąć.
– Wspomniał pan o Sajgonie.
– Bourne należał do starej "Meduzy" – powiedział cicho Ogilvie. – Jak wszyscy był złodziejem i bandytą… Możliwe, że po prostu poznał kogoś sprzed dwudziestu lat. DeSole wywąchał, że Bourne – nawiasem mówiąc, nie jest to jego prawdziwe nazwisko – został przeszkolony przez Agencję, żeby odegrać rolą międzynarodowego terrorysty i wciągnąć w zasadzkę jakiegoś groźnego mordercę, znanego jako Carlos. Coś jednak im nie wyszło i Bourne poszedł w odstawkę, zdaje się, że z niezłą emeryturą. "Dzięki, chłopie, żeś próbował, ale teraz już po wszystkim…" Wygląda na to, że chciał wyciągnąć jeszcze więcej i dlatego zainteresował się nami. Teraz chyba pan rozumie, prawda? To zupełnie oddzielne sprawy, nie mają ze sobą żadnego związku!
Rosjanin rozplótł złożone za plecami dłonie i oderwał się od kominka. Wyraz jego twarzy świadczył bardziej o trosce niż o niepokoju.
– Czy pan jest ślepy, czy może tylko tak ograniczony, że nie widzi pan nic oprócz własnych interesów?
– Wypraszam sobie takie uwagi! O czym pan mówi, do diabła?
– Związek istnieje, bo takie właśnie były założenia, a wy stanowicie zaledwie produkt uboczny, który nabrał znaczenia wyłącznie za sprawą zbiegu okoliczności.
– Nie rozumiem… – wyszeptał Ogilvie z pobladłą twarzą.
– Przed chwilą mówił pan o jakimś groźnym mordercy, a Bourne'a określił pan jako mało ważnego agenta, który po nieudanej próbie wykonania zadania został odesłany na niezłą emeryturę.
– Tak mi powiedziano…
– Co jeszcze powiedziano panu o Carlosie- Szakalu i człowieku noszącym nazwisko Jason Bourne? Co pan wie o nich?
– Szczerze mówiąc, niewiele. To dwaj podstarzali zabójcy, kompletne męty, polujące na siebie od lat. Zresztą, co to kogo obchodzi? Mnie zależy wyłącznie na utrzymaniu w ścisłej tajemnicy faktu istnienia naszej organizacji, co pan zdaje się podawać w wątpliwość.
– W dalszym ciągu niczego pan nie rozumie, prawda?
– A co mam rozumieć, na litość boską?
– Bourne może wcale nie być taką metą, za jaką pan go uważa, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę jego przyjaciół.
– Proszę wyrażać się jaśniej.
– On wykorzystuje "Meduzę", żeby wytropić Szakala.
– Niemożliwe! Tamta "Meduza" przestała istnieć wiele lat temu w Sajgonie!
– Najwidoczniej Bourne uważa inaczej. Czy byłby pan uprzejmy zdjąć tę elegancką marynarkę, podwinąć rękaw koszuli i zademonstrować niewielki tatuaż na wewnętrznej stronie przedramienia?
– To nie ma żadnego związku! Honorowy znak z wojny, w której nikt nas nie popierał, a którą mimo to musieliśmy toczyć!
– W magazynach i składach towarów w Sajgonie? Okradając własnych żołnierzy i wysyłając kurierów do Szwajcarii? Za takie bohaterstwo nikt nie przyznaje odznaczeń.
– Czcze domysły bez pokrycia! – parsknął wściekle Ogilvie.
– Proszę to powiedzieć Bourne'owi, wychowankowi pierwszej "Meduzy"… Tak, miły panie! Szukał was, znalazł, a teraz wykorzystuje, żeby dobrać się do Szakala.
– Na rany Chrystusa, w jaki sposób?!
– Muszę szczerze przyznać, że nie wiem, ale chyba będzie dobrze, jeśli pan to przeczyta. – Konsul podszedł szybkim krokiem do biurka, wziął leżące na nim kartki maszynopisu i wręczył je adwokatowi. – Oto stenogramy rozszyfrowanych rozmów telefonicznych, jakie przeprowadzono cztery godziny temu z naszej ambasady w Paryżu. Ustaliliśmy ponad wszelką wątpliwość tożsamość wszystkich osób. Proszę się dokładnie z nimi zapoznać, a potem podzielić ze mną swą fachową opinią.
Stalowy Ogilvie, jeden z najdroższych prawników w Nowym Jorku, chwycił kartki i zaczął szybko pochłaniać wzrokiem ich treść. W miarę jak przerzucał strony, krew coraz bardziej odpływała z jego twarzy, która upodobniła się niemal do śmiertelnej maski.
– Mój Boże, oni o wszystkim wiedzą! Założyli mi podsłuch! Ale jak? Kiedy? To szaleństwo! Nie mogę uwierzyć!
– Mogę tylko jeszcze raz panu poradzić, żeby powiedział pan to Bourne'owi i jego przyjacielowi z Sajgonu, Aleksandrowi Conklinowi. To im udało się trafić na wasz trop.
– Niemożliwe! – ryknął Ogilvie. – Przekupiliśmy albo wyeliminowaliśmy wszystkich ludzi starej "Meduzy", którzy cokolwiek mogli podejrzewać! Boże, przecież było ich zaledwie kilkudziesięciu! Przed chwilą mówiłem panu: to były męty, złodzieje i zbiegli przestępcy, poszukiwani w Australii i na całym Dalekim Wschodzie. Dotarliśmy do wszystkich, jestem tego pewien!
– Jednak wygląda na to, że kilku pominęliście – zauważył Sulikow. Prawnik zaczął ponownie przerzucać kartki. Na jego czole pojawiły się
krople potu, by po chwili połączyć się w strużki i spłynąć ku skroniom.
– Boże, jestem skończony… – wyszeptał przez ściśnięte gardło.
– Ja również w pierwszej chwili odniosłem takie wrażenie – odparł konsul generalny ZSRR w Nowym Jorku – ale przecież podobno nie ma sytuacji bez wyjścia, czyż nie tak…? Oczywiście, jeśli chodzi o nas, to możemy za chować się tylko w jeden sposób: zostaliśmy oszukani przez bezlitosnych, goniących za zyskiem kapitalistów; byliśmy jak niewinne owieczki prowadzone na rzeź przez amerykański kartel finansowych oszustów, którzy usiłowali wciskać nam bezwartościowe towary po paskarskich cenach i twierdzili, że posiadają zezwolenie swego rządu na sprzedaż Związkowi Radzieckiemu i jego sojusznikom artykułów objętych embargiem.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ultimatum Bourne’a»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ultimatum Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.