Erick Van Lustbader - Dziedzictwo Bourne'a

Здесь есть возможность читать онлайн «Erick Van Lustbader - Dziedzictwo Bourne'a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziedzictwo Bourne'a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziedzictwo Bourne'a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

David Webb – spokojny wykładowca na spokojnym uniwersytecie. Do dnia gdy kula snajpera chybia go o włos. Ten dzień oznacza dla Davida powrót do dawnej tożsamości – Jasona Bourne'a, superagenta CIA, wyszkolonego w sztuce zabijania i przeżycia. Znowu musi nie dać się zabić i odkryć, kto i dlaczego na niego poluje. Ale prawdę kryje ostatnie miejsce, do jakiego chciałby wrócić – jego przeszłość.

Dziedzictwo Bourne'a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziedzictwo Bourne'a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Bourne właśnie dochodził do drzwi, gdy na ulicę wpadły trzy policyjne radiowozy z wyjącymi syrenami. Cofnął się i skulił w cieniu. Nie było wątpliwości, że jadą prosto do Wal- Martu. Namierzyli go, ale jakim cudem? Nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Musiał opracować plan ucieczki.

Radiowozy zatrzymały się z piskiem opon, blokując ruch, i natychmiast buchnął krzyk zirytowanych kierowców. Dlaczego policja stanowa przeprowadza akcję poza obszarem swojej jurysdykcji? Bourne'owi przychodził do głowy tylko jeden powód: stanówka współpracuje z CIA. Gdyby dowiedzieli się o tym ci z policji stołecznej, wpadliby w furię.

Wyjął z kieszeni telefon Aleksa i wybrał numer alarmowy.

– Detektyw Morran z wirgińskiej policji stanowej – powiedział. – Połączcie mnie z dowódcą okręgu stołecznego.

– Dowódca trzeciego okręgu stołecznego Burton Philips, słucham – odrzekł hardy głos.

– Philips? Mieliście trzymać się od nas z daleka, tak? Przed Wal- Martem na New York Avenue widzę wasze radiowozy i zaraz szlag mnie trafi, bo…

– Jesteś w centrum naszego okręgu, Morran. Co wy tam, do diabła, robicie? Jakim prawem włazicie na moje podwórko?

– Nie twoja sprawa – warknął Bourne. – Weź ich za dupę i niech stąd zjeżdżają.

– Morran, nie wiem, coś ty za kutas, ale nie ze mną te numery. Przysięgam, będę tam za trzy minuty i osobiście wyrwę ci jaja!

Na ulicy zaroiło się od policjantów. Zamiast cofnąć się w głąb sklepu, Bourne usztywnił lewą nogę w kolanie i spokojnie pokuśtykał przed siebie wraz z innymi klientami. Do sklepu wpadło kilku mundurowych pod dowództwem wysokiego detektywa o podkrążonych oczach i pochylonych ramionach; biegnąc, przyglądali się twarzom wychodzących. Kilkunastu policjantów rozstawiło się na parkingu. Kilkunastu innych zabezpieczało New York Avenue między Dwunastą i Trzynastą ulicą. Pozostali pilnowali, żeby wjeżdżający na parking klienci nie wysiadali z samochodów, i z walkie- talkie w ręku kierowali ruchem.

Zamiast pójść do samochodu, Bourne skręcił w prawo, za róg, i znalazł się na zapleczu. Kilkadziesiąt metrów dalej, na rampach dostawczych, rozładowywano trzy czy cztery wielkie ciężarówki. Po przekątnej leżał Franklin Park. Bourne ruszył w tamtym kierunku.

Ktoś za nim krzyknął. Jason szedł dalej, jakby tego nie słyszał. Zawyły syreny. Spojrzał na zegarek. Policja stołeczna, Burton Philips i jego chłopcy. W samą porę. Znowu czyjś krzyk, tym razem bardziej stanowczy i rozkazujący. Zaraz potem kilka podniesionych, chrapliwych głosów i wiązanka przekleństw: kłótnia.

Zerknął przez ramię i zobaczył detektywa o pochylonych ramionach z rewolwerem w dłoni. Tuż za nim biegł srebrzystowłosy, potężnie zbudowany Philips z pociemniałą z gniewu twarzą. Jak każdemu dygnitarzowi, towarzyszyło mu dwóch osiłków, którzy łypali spode łba na wszystko i wszystkich. Ręce trzymali na kaburach, gotowi roznieść w pył każdego, kto ośmieli się sprzeciwić rozkazom szefa.

– Pan dowodzi tymi ze stanówki?! – zawołał Philips.

– Z wirgińskiej policji stanowej, tak – odparł detektyw, marszcząc brwi na widok mundurów policji stołecznej. – Co wy tu, do diabła, robicie? Wchodzicie mi w paradę!

– My wam?! – Philips omal nie dostał apopleksji. – Zjeżdżaj stąd, wieśniaku pierdolony, ale już!

Ze szczurzej twarzy detektywa odpłynęła krew.

– Jak mnie nazwałeś? Jak mnie nazwałeś?

Bourne ruszył dalej. Park odpadał; zauważono go i musiał teraz poszukać innego sposobu ucieczki. Dotarł do końca budynku i szedł wzdłuż rzędu stojących tam ciężarówek, dopóki nie znalazł takiej, którą już rozładowano. Wsiadł do szoferki i przekręcił tkwiący w stacyjce kluczyk. Ryknął silnik, wóz ruszył.

– Hej! A ty dokąd?

Kierowca, olbrzym o szyi jak trzy dębowe pniaki i takich samych ramionach, wskoczył na stopień, otworzył drzwiczki, sięgnął na półkę i chwycił dubeltówkę z obciętą lufą. Bourne grzmotnął go pięścią w nasadę nosa. Buchnęła krew, oczy olbrzyma zaszły mgłą, dubeltówka wypadła mu z ręki.

– Przepraszam, staruszku. – Jason przyłożył mu jeszcze raz i wielki jak wół kierowca stracił przytomność. Bourne wciągnął go za pasek na fotel pasażera, zatrzasnął drzwiczki i wrzucił jedynkę.

W tym samym momencie zauważył, że na scenę wydarzeń wkroczy ktoś nowy. Kłócących się policjantów próbował rozdzielić trzydziestokilkuletni mężczyzna. Bourne znał go: Martin Lindros, zastępca dyrektora CIA. A więc to on. To on na niego polował z upoważnienia Starego. Kiepsko. Bardzo kiepsko. Alex twierdził, że Lindros jest wyjątkowo bystry. Niełatwo go będzie przechytrzyć, czego najlepszym dowodem była sieć, którą umiejętnie zarzucił na starówce.

Ale teraz rzecz była bezprzedmiotowa, bo Lindros zauważył wyjeżdżającą z parkingu ciężarówkę i machał do niego ręką.

– Stać! – krzyczał. – Stać!

Bourne wcisnął pedał gazu. Wiedział, że nie może sobie pozwolić na bezpośrednią konfrontację. Nie z nim. Lindros był doświadczonym agentem i mógłby go rozpoznać mimo przebrania.

Lindros dobył broni. Wrzeszcząc i wymachując rękami, biegł w stronę stalowej bramy, którą Bourne musiał przejechać.

Wypełniając jego rozkazy, dwóch policjantów ze stanówki pospiesznie ją zamykało, a ulicą pędził samochód, który przebiwszy się przez blokadę na New York Avenue, wyraźnie chciał przeciąć mu drogę.

Bourne wcisnął pedał jeszcze mocniej i jak ranne zwierzę ciężarówka szarpnęła do przodu. Policjanci odskoczyli na bok. W ostatniej chwili, bo ułamek sekundy później maszyna grzmotnęła w bramę i wyrwała ją z zawiasów, tak że skrzydła poszybowały w górę i spadły z hukiem na chodnik. Jason zmienił bieg, ostro skręcił w prawo i zwiększył prędkość.

Zerknął w wielkie lusterko wsteczne. Jadący za nim samochód zwolnił. Otworzyły się drzwiczki od strony pasażera, Lindros wskoczył do środka i wóz pomknął przed siebie jak rakieta, bez trudu doganiając ciężarówkę. Bourne wiedział, że im nie ucieknie tym powolnym wozem, ale choć masa ciężarówki uniemożliwiała osiągnięcie dużej prędkości, sam wóz miał wiele innych zalet.

Policjanci bez ostrzeżenia przyspieszyli i jechali teraz po jego lewej stronie. Jason zobaczył Lindrosa. Skupiony, z zaciśniętymi ustami, mierzył do niego z pistoletu, który ściskał jedną ręką i przytrzymywał drugą. W przeciwieństwie do aktorów filmowych, umiał strzelać z szybko jadącego pojazdu.

Już miał pociągnąć za spust, gdy Bourne gwałtownie skręcił w lewo. Huknęło, metal zazgrzytał o metal i Lindros zgiął rękę. Ich kierowca próbował zapanować nad samochodem, żeby nie wpaść na wozy parkujące przy krawężniku.

Chwilę później udało mu się wyrównać i Lindros otworzył ogień. Strzelał z niewygodnego kąta i bardzo nim rzucało, mimo to Jason musiał skręcić w prawo. Jedna z kul roztrzaskała boczną szybę, dwie inne przebiły siedzenie i utkwiły w boku nieprzytomnego kierowcy.

– Niech cię szlag, Lindros – mruknął Bourne. Sytuacja była niebezpieczna, ale nie chciał mieć na rękach krwi Bogu ducha winnego człowieka. Pędził na zachód: szpital Waszyngtona przy Dwudziestej Trzeciej ulicy był już niedaleko. Skręt w prawo, potem w lewo, w K Street. Wcisnął klakson. Kierowca na Osiemnastej pewnie zasnął za kierownicą, bo przegapił ostrzeżenie i jego wóz wbił się w prawą burtę ciężarówki. Gwałtowne szarpnięcie, ciężarówka niebezpiecznie zarzuciła. Bourne wyrównał, wrócił na środek jezdni i popędził dalej. Lindros siedział mu na ogonie – nie mógł go teraz wyprzedzić, bo rozdzielona pasem zieleni K Street była za wąska.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziedzictwo Bourne'a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziedzictwo Bourne'a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Eric Lustbader - Blood Trust
Eric Lustbader
Eric Lustbader - Last Snow
Eric Lustbader
Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła
Margit Sandemo
Eric Lustbader - First Daughter
Eric Lustbader
Eric van Lustbader - The Bourne Objective
Eric van Lustbader
Eric Lustbader - The Testament
Eric Lustbader
Robert Ludlum - The Bourne Sanction
Robert Ludlum
Phyllis Bourne - Moonlight Kisses
Phyllis Bourne
Robert Barr - From Whose Bourne
Robert Barr
Отзывы о книге «Dziedzictwo Bourne'a»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziedzictwo Bourne'a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x