Sue Grafton - P Jak Przestępstwo

Здесь есть возможность читать онлайн «Sue Grafton - P Jak Przestępstwo» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

P Jak Przestępstwo: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «P Jak Przestępstwo»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kinsey bada tajemnicę zniknięcia szanowanego lekarza Dowana Purcella, który od tygodni nie daje znaku życia. O dziwo, do znanej ze skuteczności detektyw zwraca się Fiona, eks-żona zaginionego, a nie obecna pani Purcell. Instynkt podpowiada Kinsey, by przyjrzeć się bliżej życiu osobistemu doktora. Okazuje się, że Fiona wyraźnie ostrzy sobie zęby na majątek byłego męża, zaś na nowym małżeństwie cieniem kładą się konflikty z przybraną córką. Do tego przyjaciele podejrzewają zaginionego o malwersację. Kinsey ani o krok nie zbliża się do rozwiązania zagadki. Kiedy przypadek pchnie ją w słusznym kierunku, sama znajdzie się w tarapatach. I jakby mało miała kłopotów, w głowie zamąci jej pewien czarujący facet. Cała Kinsey!

P Jak Przestępstwo — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «P Jak Przestępstwo», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak? To świetnie. Co należy do pani obowiązków?

– Przepisywanie na maszynie, archiwizowanie dokumentów. Odbieram też telefony i sortuję przychodzącą do pacjentów pocztę, czyli robię praktycznie wszystko.

– Powinnam więc porozmawiać z panią Stegler?

– Chyba tak. Jest zastępcą administratora. Niestety, będzie w pracy dopiero w poniedziałek. Może pani zajrzeć w przyszłym tygodniu?

– A panowie Glazier i Broadus?

– Mają biuro w centrum miasta.

– To fatalnie. Przejeżdżałam tu niedaleko i postanowiłam zaryzykować. Wygląda na to, że nic nie wskóram.

Merry spojrzała na ekran komputera.

– Mogę panią na moment przeprosić?

– Oczywiście.

Podeszła do monitora, na którym wyświetlił się bursztynowy napis. Prawdopodobnie załatwiała swoją prywatną korespondencję. Przycisnęła kilka klawiszy, by wyjść z dokumentu, wróciła do lady, uśmiechając się nieśmiało.

– Ma pani wizytówkę? Mogę poprosić panią Stegler, żeby zadzwoniła do pani zaraz po przyjściu do biura.

– Byłoby świetnie. – Grzebałam długo w torebce. – Od jak dawna pani tu pracuje?

– Pierwszego grudnia miną trzy miesiące. Nadal jestem zatrudniona na okres próbny.

Położyłam wizytówkę na ladzie.

– Lubi pani tę pracę?

– Tak, choć nie do końca. Trochę tu nudno, ale w sumie może być. Pani S. pracuje tu od wieków, a zaczynała jak ja. Nie znaczy to wcale, że chcę tu zostać tak długo jak ona. Mam jeszcze tylko dwa semestry do ukończenia college’u.

– Co pani studiuje?

– Nauczanie początkowe. Mój tata twierdzi, że nie powinno się często zmieniać pracy, bo nie wygląda to najlepiej, gdy pisze się potem życiorys. Można wyjść na niedorajdę, a taka przecież nie jestem.

– To prawda, ale jeśli interesuje panią nauczanie, nie ma sensu siłą trzymać się pracy, która pani nie odpowiada.

– Racja. Poza tym pani S. ma trudny charakter i strasznie mnie denerwuje. Jednego dnia jest słodka jak miód, a potem następuje zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i ani przystąp. Nie mam pojęcia, co ją gryzie.

– A jak pani sądzi?

– Nie mam pojęcia. Wciąż szukają kogoś na jej miejsce, co ją wścieka, ale to dobrze. Twierdzi, że powinna dostać awans, a tylko ją tu wykorzystują. Tak to ujęła.

– Jeśli dostanie awans, to kogo zastąpi?

– Panią Delacorte. To ona wyleciała.

Merry nie tylko się nudziła, ale też nie zdążyła sobie przyswoić podstawowych zasad. Jedna z nich głosi, że przenigdy nie wolno zdradzać biurowych sekretów osobom mojego pokroju.

– Jej, to fatalnie – rzuciłam. – Wielkie nieba, dlaczego ją wyrzucono? Jakieś plotki? – Moje kłamstwa i uniki zazwyczaj poprzedzane są przez „jej” i „wielkie nieba”.

– Tak naprawdę nikt jej nie wyrzucał. Pozwolono jej tylko odejść bez przeszkód.

– Ach tak. A kiedy to było?

– W tym samym czasie kiedy odeszła pani Bart. Od lat pracowała tu jako księgowa. Szukali kogoś na jej miejsce w czasie, gdy ja złożyłam tu podanie o pracę.

– Jak to możliwe?

– Co takiego?

– Zastanawiam się, dlaczego jednocześnie zwolniono księgową i administratorkę. Czy to zbieg okoliczności?

– Nie. Pani Bart odeszła, co zdenerwowało panią Delacorte, i zrobiła się afera. Pan Harrington zasugerował, że może będzie lepiej, gdy poszuka pracy gdzie indziej, i dokładnie to zrobiła. Tyle słyszałam. – Urwała i otworzyła szeroko oczy za czerwonymi okularami. – Pani tego nie notuje, prawda? Nie wolno mi plotkować. Pani S. wpadłaby w szał.

Uniosłam ręce.

– Prowadzimy tylko uprzejmą rozmowę, czekając, aż przestanie padać.

Poklepała się po piersiach.

– Uff. Przez moment nie czułam się najlepiej. Nie chciałabym, żeby odniosła pani złe wrażenie. Powiedziałam jej, że nigdy nie mieszam się do nie swoich spraw. Nie leży to w mojej naturze.

– Jesteśmy więc do siebie podobne – dodałam. – Kim jest pan Harrington? Nigdy o nim nie słyszałam.

– Pracuje dla firmy rozrachunkowej w Santa Maria.

– To on panią zatrudnił?

– Mniej więcej. Rozmawiał ze mną przez telefon, ale dopiero wtedy, gdy pani S. zaaprobowała moje podanie. Tak to tutaj działa. Dają im do zrozumienia, że oni tu rządzą, ale tak naprawdę to my podejmujemy wszystkie decyzje.

– Myślałam, że sprawami zatrudniania i zwalniania pracowników zajmował się doktor Purcell.

– Nic mi o tym nie wiadomo. Pracowałam tu dopiero dwa tygodnie, gdy on uciekł czy coś w tym stylu. Chyba dlatego do akcji wkroczył pan Harrington.

– Gdzie teraz pracuje pani Delacorte? Ktoś coś mówił?

– W szpitalu St. Terry. Wiem o tym, bo w zeszłym tygodniu wpadła tu do pani S. Okazało się, że znalazła świetną pracę, więc wszystko się dobrze ułożyło. Takie zwolnienie może się czasem okazać błogosławieństwem, choć początkowo wcale na to nie wyglądało.

– A pani Bart?

– Nie wiem, gdzie się zaczepiła.

– Znała pani doktora Purcella?

– Wiem, kim był, ale to wszystko. To jego biuro, o tam. On po prostu zniknął. Na samą myśl o tym mam gęsią skórkę.

– To rzeczywiście dziwne. Zastanawiam się, co się stało.

– Nie mam pojęcia. Cały personel jest tym przygnębiony. Wszyscy pacjenci go uwielbiali. Troszczył się, żeby wszyscy dostawali kartki na urodziny i tym podobne rzeczy. Płacił za to z własnej kieszeni, żeby ci biedni ludzie mogli choć raz poczuć się wyjątkowi.

– Czy ktoś się domyśla, co mogło się wydarzyć?

– Początkowo wszyscy o tym mówili. Ja niewiele, bo prawie go nie znałam.

– A co takiego mówili?

Widziałam, jak Merry walczy z wyrzutami sumienia. Minęło parę długich sekund, zanim to wcielenie dyskrecji pochyliło się w moją stronę.

– Proszę mi obiecać, że nikomu pani nie powtórzy.

– Nawet o tym nie wspomnę.

Zniżyła głos.

– Pani S. jest przekonana, że wyjechał z kraju.

– Z powodu? – spytał równie cicho.

– Medicare.

– Ach tak. Ktoś już o tym wspominał, ale nie miałam okazji dowiedzieć się więcej. O co chodzi?

– O-S-Z-U-S-T-W-O. W zeszłym roku w zimie BIG…

– BIG?

– Biuro Inspektora Generalnego. To część Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej. Przefaksowali nam listę rachunków, które chcieli sprawdzić. Pani S. powiedziała, że początkowo doktor Purcell nic sobie z tego nie robił. Stosują tam takie praktyki, żeby wszyscy chodzili jak w zegarku. Ale oni nie dawali spokoju i wtedy przekonał się, że sprawa jest poważna. Stale przeglądał te zapisy, żeby sprawdzić, co mogą tam znaleźć. Nie było najlepiej. Tkwił po uszy w bagnie, tak to określiła.

– Dlatego przez ostatnie parę miesięcy pracował do późna?

– Tak.

– Zarządzili kontrolę?

– I to potężną. Najpierw zaczęli kontrolować drobne rachunki. Zażądali dokumentów z dwóch ostatnich lat. Doktor Purcell zaczął wtedy pracować jako dyrektor do spraw medycznych. Potem był jeszcze administratorem. Pani S. powiedziała, że jeśli Pacific Meadows straci dotacje, to trzeba będzie zamknąć cały interes. Nie wspominając już o karach – no, wie pani, grzywnach i odszkodowaniach. Wspominała nawet o więzieniu, nie mówiąc już o publicznej kompromitacji. Purcellowie są znaną w towarzystwie parą, więc może sobie pani wyobrazić, co by ich czekało. Doktor P. miał być wystawiony na odstrzał. Musiałby ostro walczyć o swój tyłek. To jej słowa, nie moje.

– A jego pracodawcy?

– Oni nie mają nic wspólnego z bieżącymi sprawami. Jeżdżą po całym stanie, zajmując się interesami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «P Jak Przestępstwo»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «P Jak Przestępstwo» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Sue Grafton - T de trampa
Sue Grafton
Sue Grafton - U Is For Undertow
Sue Grafton
Sue Grafton - I de Inocente
Sue Grafton
Sue Grafton - H is for Homicide
Sue Grafton
Sue Grafton - P is for Peril
Sue Grafton
Sue Grafton - O Is For Outlaw
Sue Grafton
libcat.ru: книга без обложки
Sue Grafton
Sue Grafton - F is For Fugitive
Sue Grafton
Sue Grafton - C is for Corpse
Sue Grafton
Sue Grafton - E Is for Evidence
Sue Grafton
Sue Grafton - K Is For Killer
Sue Grafton
Sue Grafton - Z Jak Zwłoki
Sue Grafton
Отзывы о книге «P Jak Przestępstwo»

Обсуждение, отзывы о книге «P Jak Przestępstwo» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x