James Patterson - Podmuchy Wiatru

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Podmuchy Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podmuchy Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podmuchy Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Doktor Frannie O’Neill spotyka w lesie niedaleko szpitala dziewczynkę. Jedenastolatka jest zadziwiająco silna i inteligentna. Ale nie to wprawia Frannie w największe zdumienie… Kilka dni później lekarkę odwiedza agent FBI. Kieruje śledztwem w sprawie szokujących eksperymentów genetycznych prowadzonych w tajnym laboratorium.

Podmuchy Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podmuchy Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Obserwowałam Max kątem oka. Niemal bez przerwy kręciła głową w zachwycie.

– Patrzcie na te budynki, światła, na wszystko. Nie wiedziałam, że na świecie jest tyle wysokich domów.

Pokazaliśmy jej halę McNichols Sports Arena, Larimer Square, stadion Mile-High. Max kazała Kitowi zatrzymać samochód, bo chciała obejrzeć budynek z czerwonej cegły, ozdobiony krzykliwymi, kolorowymi malunkami. Szkoła. Ładna, spokojna szkoła.

Max dużo wiedziała o miastach, choć żadnego jeszcze nie widziała na własne oczy. Czytała o nich w „Szkole”. Nasza przejażdżka po Denver była najwspanialszą przygodą w jej życiu. Zdobywała masę nowych informacji, godnych tego, by zachować je w pamięci.

Wskazałam ręką unikatowy budynek nazywany „Kasą”, wielki, srebrzysty prostokąt z zaokrąglonym dachem. Nagle Max zasłoniła uszy dłońmi. Miała niezwykle wyostrzony słuch. Z góry dobiegł hałas, o wiele głośniejszy od warkotu silnika samochodowego. Przemknął nad naszymi głowami i oddalił się.

– To helikopter – powiedział Kit łagodnym, uspokajającym tonem. – Nie ma się czego bać, Max. Widzisz te wielkie litery na kadłubie?

Max skinęła głową.

– Wiadomości – KUSA – odczytała.

– KUSA to tutejsza telewizja. Ludzie, którzy siedzą w helikopterze, rejestrują i przesyłają obrazy do głównego studia. Dzięki nim wiemy, co dzieje się na świecie, a przynajmniej w okolicach Denver. Pewnie gdzieś wydarzył się jakiś wypadek. Coś musiało się stać, skoro krążą nad miastem o tej porze.

– Ten helikopter wygląda jak wielkie, dziwaczne ptaszysko – powiedziała Max. – Nic dziwnego, że ludzie chcą nim latać. Ja bym chciała. Fajnie byłoby się z nim ścigać. Hej, wy tam – co powiecie na wyścig? I tak byście przegrali!

Kit zatrzymał wóz, by Max mogła lepiej przyjrzeć się helikopterowi, który skierował się na zachód. Ten zaprawiony w bojach agent FBI czerpał wiele radości z wprowadzania małej dziewczynki w tajniki nie znanego jej dotąd świata. Ciekawiło mnie, czy przebywając z Max wspominał radosne chwile spędzone ze swoimi dziećmi. Kiedy patrzył na nią, w jego oczach dało się zauważyć wzruszającą czułość.

– Pani Beattie opowiadała nam o helikopterach. Kochałam ją. Zdaje się, że została uśpiona – wyszeptała Max z głębokim smutkiem.

Bez pytania otworzyła drzwi na oścież.

– Max – krzyknęłam. – Max! Max!

Za późno. Max wyskoczyła z samochodu. Przebiegła chodnikiem kilka metrów, po czym oderwała się od ziemi. Powietrze wypełnił łopot skrzydeł. Czym prędzej wysiedliśmy z jeepa. Na naszych oczach Max pięła się wyżej i wyżej. Miałam wiele powodów, by odczuwać lęk. Denver często nawiedzają silne wiatry, nawet w lecie. Poza tym, ktoś mógł zobaczyć Max.

– Max! – krzyczałam. Cholera, cholera, cholera. Była już za daleko.

Kit przyłożył dłonie do ust i zaczął krzyczeć ze mną. Musiała nas słyszeć; miała wszak doskonały słuch. Zachowywała się jednak tak, jakby nasz głos do niej nie dochodził.

Leciała niemal pionowo ku górze, wzdłuż ściany wysokiego, cienkiego, trzydziesto – czy czterdziestopiętrowego budynku. Był to niesamowity widok, trzeba przyznać. Intrygowało mnie, czy Max widzi swoje odbicie w ciemnych szybach okien i usiłowałam sobie wyobrazić, jakie to uczucie tak latać nad miastem.

Kiedy Max zaczęła krążyć wokół drapacza chmur, helikopter zniknął już w oddali. Dziewczynka zajrzała do kilku biur. Po chwili poszybowała w stronę innego budynku, którego rozświetlone okna tworzyły napis: DO BOJU, ROCKIES!

Pewnie widziała stamtąd całe Denver. Strumień Cherry Creek wpływający do Platte River. Park rozrywki Elitch Gardens znajdujący się w oddali.

Miałam nadzieję, że nikt jej nie zobaczy, a gdyby nawet komuś to się udało, to nie uwierzy własnym oczom. Tak jak ja za pierwszym razem.

Max wykonała kilka akrobatycznych pętli. Potem sfrunęła ku nam lotem nurkowym, tuż nad ziemią wyrównała lot i wylądowała przy samym jeepie.

– Ale frajda! – powiedziała i wybuchnęła perlistym, radosnym śmiechem. – Dziękuję, dziękuję wam. Marzyłam o tym od małego.

Wsiedliśmy do jeepa.

Max objęła mnie swoimi delikatnymi, opierzonymi rękami i całą drogę powrotną spędziła w moich ramionach.

ROZDZIAŁ 69

Leżąc w ciepłym łóżku w domku Frannie, Max wracała myślami do cudownej nocy spędzonej w Denver. Wreszcie przeżyła coś miłego. Frannie i Kit byli dla niej tacy dobrzy, zupełnie jak rodzice, których nigdy nie miała.

Nagle Max zesztywniała. Przechyliła głowę na bok. Nadchodzili. Słyszała ich, wyczuwała każdą częścią swojego ciała, że są blisko.

Wszystkie zmysły ostrzegały ją, że ktoś podkrada się do domku. To nie było złudzenie wywołane strachem. Chciała krzykiem ostrzec Frannie i Kita, ale się powstrzymała.

Nie pozwól, by napastnicy wiedzieli, że zdajesz sobie sprawę z ich obecności.

Wyśliznęła się spod koca i podeszła do najbliższego okna. Wyjrzała na zewnątrz. Księżyc wisiał wysoko na niebie. Rozległ się trzask łamanych gałązek. Spomiędzy drzew wyłonił się jakiś mężczyzna.

Poznała go od razu – był to jeden z najokrutniejszych strażników. Czyli ludzie ze „Szkoły” w końcu ją odnaleźli. I przyszli też po Frannie i Kita.

Max, przerażona i wściekła zarazem, błyskawicznie oderwała się od podłogi i wyfrunęła z małej sypialni. Znów latała pod dachem.

Rzuciła się ku sypialniom po drugiej stronie domku. Tam spali Frannie i Kit. Nie mieli tak wyostrzonych zmysłów jak ona. Pocieszające było to, że to samo dotyczyło tych drani ze „Szkoły”.

Zabronione! Zabronione! Nie wolno jej latać! Ale kogo obchodzi to, co mówią strażnicy! Nie oni tu rządzą. Teraz Max sama decyduje o własnym losie.

Pip pojawił się nie wiadomo skąd i zaczął piskliwie ujadać. On też wiedział. Wyczuł niebezpieczeństwo, wyczuł ludzi ukrywających się w lesie. Dobry pies!

Szczekanie obudziło Kita. Wypadł z pokoju z pistoletem w dłoni. Jego oczom ukazała się Max, lecąca korytarzem prosto na niego.

– Jezu, Max!

– Oni nadchodzą, Kit! Są bardzo blisko. Jest ich dużo. Przyszli tu po nas!

– Kto nadchodzi, Max?

– Nie teraz! Proszę. Chodźmy. Chodźmy. Oni nas zabiją. Zabiją nas wszystkich!

Frannie wyszła z drugiego pokoju. Na jej twarzy malowało się zdumienie.

– Proszę! Zaufajcie mi! – przekonywała Max i w tej właśnie chwili dotarło do niej, jak wiele tych dwoje ludzi dla niej znaczy.

– Ubierz się, Frannie. – Kit kiwnął głową. – Wyjdziemy przez tylne drzwi. Tam stoi jeep. Ja poprowadzę. Nie oglądajcie się za siebie. Po prostu biegnijcie, ile sił w nogach. – Wykrzykując te słowa, zakładał ubranie.

Kit złapał Max za rękę. Rzucili się do drzwi. Frannie, która biegła przodem, otworzyła je na oścież. Wszyscy czworo – z Pipem – wypadli z domu w mrok. Nikt się nie obejrzał.

Silnik jeepa, niby zwiastun dobrej fortuny, zaskoczył od razu. Kiedy wóz z piskiem opon wyjechał z parkingu, padły strzały. Rozległ się głośny brzęk; trafiona pociskami tylna szyba rozbiła się w drobny mak. Jeep podskakiwał na wyboistej, piaszczystej drodze. Kit przedzierał się przez grad kul, jakby robił to nie pierwszy raz.

Uciekli.

Frannie i Kit zaufali mi, myślała Max, a to wszystko zmieniało.

ROZDZIAŁ 70

Nic nie daje takiego kopa, jak świadomość, że ktoś do ciebie strzela i nie trafia. Nie pamiętam, kto to powiedział, ale kimkolwiek był, miał całkowitą rację.

Szalejące tornado wydarzeń ostatniej nocy zmieniło nas nie do poznania. Cudem uniknąwszy śmierci, wyglądaliśmy fatalnie, a czuliśmy się jeszcze gorzej. Nie mogłam pogodzić się ze straszną myślą, że ktoś chce nas zabić. To nie mogło się zdarzyć – a jednak się zdarzyło. Ktoś strzelał do samochodu Kita, do nas. Ktoś próbował zabić Max, Kita i mnie. Nigdy jeszcze nie spotkało mnie coś tak przerażającego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podmuchy Wiatru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podmuchy Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - Filthy Rich
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Maximum Ride Forever
James Patterson
James PATTERSON - Cross Fire
James PATTERSON
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Podmuchy Wiatru»

Обсуждение, отзывы о книге «Podmuchy Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x