James Patterson - Podmuchy Wiatru

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Podmuchy Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podmuchy Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podmuchy Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Doktor Frannie O’Neill spotyka w lesie niedaleko szpitala dziewczynkę. Jedenastolatka jest zadziwiająco silna i inteligentna. Ale nie to wprawia Frannie w największe zdumienie… Kilka dni później lekarkę odwiedza agent FBI. Kieruje śledztwem w sprawie szokujących eksperymentów genetycznych prowadzonych w tajnym laboratorium.

Podmuchy Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podmuchy Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Odetchnij. Zaczerpnij świeżego powietrza, wyrzuć z siebie wszystkie zmartwienia, uspokajałam się w duchu, ale łatwiej było powiedzieć niż zrobić.

– Wzięłaś kostium kąpielowy? – spytała Gillian. Miała na sobie jednoczęściowy obcisły kostium w niebiesko-czarne paski i wyglądała doskonale jak na pięćdziesięciojednoletnią kobietę. Zresztą, trudno się dziwić; od trzydziestu lat dzień w dzień przebiega osiem kilometrów. Kiedy miała czterdzieści parę lat, wzięła udział w nowojorskim maratonie.

– A owszem – powiedziałam. Zdjęłam bluzę i szorty, by udowodnić, że mówię prawdę. Miałam na sobie jednoczęściowy, całkiem ładny kostium w czerwone i białe pasy.

Gillian gwizdnęła przeciągle i zaklaskała w dłonie. Ta to potrafi podnieść na duchu, nie ma co.

– No proszę! Frannie, wspaniale wyglądasz.

Pokręciłam głową i zaczęłam zgrywać się na Jimmy’ego Stewarta, najlepiej jak potrafiłam.

– Pałętałam się trochę po górach i tak dalej, kapujesz. Dużo roboty w szpitalu dla futrzaków. Pewnie gdzieś zgubiłam te parę kilosów. – Się wie.

– No, własnym uszom nie wierzę. Coś jeszcze zmieniło się w twoim życiu – zauważyła Gillian i parsknęła śmiechem. Jej uśmiech zawsze wydawał mi się cudowny. – Czyżby pani doktor ufarbowała włosy? Jeśli tak, to trzeba przyznać, że wyglądają doskonale. Oj, chyba na coś się zanosi.

Zgadłaś, Gil. Szkoda tylko, że nie mogę ci powiedzieć, na co. Z basenu wyłonił się czteroletni blondasek, cały mokry, uśmiechnięty od ucha do ucha. Podbiegł do mamy, przerywając nam rozmowę, ale zrobił to z takim wdziękiem, że nie wydawał się niegrzeczny. Michael miał zaledwie dwa lata, kiedy jego ojciec umarł na chorobę wieńcową w szpitalu komunalnym w Boulder. Mimo to tragedia nie odbiła się negatywnie na psychice dziecka.

– Co, robaczku? – spytała Gil. – Przywitaj się z ciocią Frannie.

– Cześć, ciociu! – promieniał Michael. Pochyliłam się i pocałował mnie. Naprawdę prześliczny z niego robaczek. – Bawię się w fokę – oznajmił. – Moje focze imię to Czarny Nos. A to… – powiedział, wskazując nadmuchiwany ponton -…jest Islandia. Fajnie, co?

– Tylko, żebyś się nie przeziębił – odparłam z szerokim uśmiechem. – W Islandii jest bardzo zimno.

Michael zeskoczył z deski do basenu i zwinnie, niemal bezszelestnie wśliznął się do wody.

– Jest taki milutki – powiedziałam.

Gillian znów spojrzała mi głęboko w oczy i coś tam wypatrzyła. Widziałam, jak pracuje jej umysł.

– Zakochałaś się – stwierdziła oskarżycielskim tonem. – Tak, oczywiście. Jestem tego pewna.

– Nie. Nie ma mowy. Daj sobie spokój – zaprzeczyłam, krzywiąc się.

– Oczywiście, że się zakochałaś. W tej chwili powiedz… co, Michael? Dobrze, zmierzę ci czas. Nigdzie nie odchodź – rzuciła do mnie. – Przejrzałam cię na wylot.

Gillian przeszła na drugi koniec basenu. Naprawdę była w doskonałej formie. Wyciągnęła przed siebie rękę ze stoperem.

– Na miejsca, gotowi, start.

Czarny Nos dał nurka i przepłynął pod wodą niemal pół długości basenu. Wreszcie tuż za Islandią wynurzył się na powierzchnię.

Trochę kręciło mi się w głowie. Boże, ależ miałam wieści. Miałam ochotę krzyknąć do przyjaciółki: „Może chcesz usłyszeć historię o innym niesamowitym dzieciaku? O niezwykłej małej dziewczynce? Chętnie opowiem ci o niej; jest przemiła i dowcipna – i potrafi śmigać nad czubkami drzew nie dostając przy tym zadyszki”.

– No, Frannie, mów. Lepiej sama mi powiedz, co się z tobą dzieje – ostrzegła Gillian, siadając na krzesełku obok mnie – bo i tak wszystkiego się dowiem. Dlatego mów. Przyznaj się.

– No cóż – zaczęłam – skoro tak, to oszczędzę sobie mąk. Może rzeczywiście troszeczkę się zakochałam.

Powiedziałam jej wszystko o Kicie, a przynajmniej to, co mogłam. Oczywiście, ani słowem nie wspomniałam o Max. Nie zdradziłam też, że Kit jest z FBI.

ROZDZIAŁ 67

Kit był zaniepokojony i jeszcze bardziej spięty niż zwykle, a do tego dostawał mdłości.

Dawało mu się we znaki coś, co w żartach określał mianem „FBI-chandry”; była to pewna słabość, kontrastująca z jego hardym na co dzień charakterem. Cały dzień spędził z małą Max, starając się zachować stoicki spokój. Miał nadzieję, że dziewczynka da mu jakieś wskazówki co do jej pochodzenia. Jak dotąd, nic z tego.

Skontaktował się z biurem Petera Strickera; jak się okazało, o doktorze Franku McDonoughu mogli mu powiedzieć niewiele ponad to, że pracował z Jamesem Kimem w Kalifornii, a tyle Kit już wiedział. Poprzedniego dnia zagonił do pracy wszystkich swoich znajomych z Waszyngtonu i Quantico, ale nie udało im się znaleźć nic szczególnego.

Nie było dobrze. Kit znalazł się w paskudnej sytuacji. Powinien powiedzieć Strickerowi o Max, ale coś go przed tym powstrzymywało. Może szósty zmysł, choroba psychiczna, albo podświadome dążenie do zniszczenia własnej kariery.

Tak czy inaczej, szefowie z FBI, w odróżnieniu od niego, nie przykładają szczególnej uwagi do emocjonalnego aspektu pracy. Kit był świadom, że wielu ludzi uznałoby jego metody śledcze za niewłaściwe, ale nikt spoza FBI nie wiedział, jak Biuro działało naprawdę. Nikt obcy nie doświadczył tego na własnej skórze. Nikt też nie widział pogardliwej miny Petera Strickera, nie słyszał nuty cynizmu pobrzmiewającej w jego głosie.

Kiedy Frannie wróciła od przyjaciółki, Gillian, zjedli kolację we troje. Tego wieczoru znów było spaghetti. Frannie wydała się bardziej rozluźniona niż zwykle. Po kolacji wybrali się na spacer w świetle księżyca. Max jak z rękawa sypała nazwami większości oglądanych po drodze drzew, kwiatów i krzewów. Wyglądało na to, że kiedy się rozkręci, lubi mówić.

– Niesamowite – zdumiała się Frannie. – Więcej wiesz o tym lesie niż ja.

– Dużo czytam – odparła Max i wzruszyła ramionami. – A poza tym łatwo wszystko zapamiętuję.

– Czy w „Szkole” miałaś jakieś lekcje? – spytał Kit, kiedy zawrócili w stronę domku.

Księżyc wisiał nad pogrążonymi w mroku wierzchołkami drzew niczym ogromny biały talerz.

– A jak myślisz? – odpowiedziała pytaniem Max. Przyspieszyła kroku, ale nie wzbiła się w powietrze.

– Mam pomysł – rzucił Kit, kiedy byli już blisko domu – wybierzmy się na przejażdżkę, pozwiedzamy okolice. Co ty na to, Max?

– Doskonale! – krzyknęła Max, niezmiernie podekscytowana. Jej zielone oczy rozbłysły z radości. Podskoczyła w górę i tam została. – Nigdy jeszcze nie siedziałam w samochodzie! Nigdy w życiu!

ROZDZIAŁ 68

Zmieściliśmy się we trójkę na przednim siedzeniu jeepa. Było już po północy, więc Kit uznał, że nic nam raczej nie grozi. Na drodze wyjazdowej z Bear Bluff nie było żadnego samochodu. Na razie szczęście nam sprzyjało. Max, z nosem utkwionym w szybie, dosłownie promieniała z radości.

Godzinę później wjechaliśmy do opustoszałego o tej porze Denver. Wiele razy już oglądałam rozświetloną neonami panoramę miasta. Daniels and Fisher Tower, drapacz chmur wzorowany na weneckiej kampanili, oraz stanowy Kapitol ze złoconą kopułą wrzynały się w ciemne niebo. W głębi rysował się kontur pięknej katedry pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia. A w tle, mimo panującego mroku, doskonale widać było majestatyczne wierzchołki Gór Skalistych.

Miałam wrażenie, że Kit próbuje zaskarbić sobie przychylność Max i chyba mu się to udawało. Zdawaliśmy sobie sprawę, że przyjeżdżając w środku nocy do miasta podejmujemy pewne ryzyko, ale niezbyt wielkie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podmuchy Wiatru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podmuchy Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - Filthy Rich
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Maximum Ride Forever
James Patterson
James PATTERSON - Cross Fire
James PATTERSON
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Podmuchy Wiatru»

Обсуждение, отзывы о книге «Podmuchy Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x