Thomas Harris - Czerwony Smok

Здесь есть возможность читать онлайн «Thomas Harris - Czerwony Smok» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czerwony Smok: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony Smok»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Były pracownik FBI Will Graham, znany ze swoich sukcesów w tropieniu seryjnych morderców, powraca do czynnej służby, aby dopomóc policji schwytać maniakalnego zabójcę kilku rodzin. Tymczasem tajemniczy zbrodniarz, pewny swojej bezkarności, wysyła prowadzącym śledztwo listy podpisane "Czerwony smok"…
Książka jest napisana bardzo ciekawie, gdyż Harris nie dąży do opisywania krwawych scen tylko zagłębia się nad psychiką ludzką, nad tym co nami kieruje, jaki wpływ na nasze życie ma dzieciństwo. Jak bardzo ludzie mogą być pozbawieni wyrzutów sumienia, skrupułów. Czy jeśli ktoś wyciągnie do nas pomocną dłoń to się opanujemy? nawrócimy? a może już jest za późno. Dzięki tej książce możemy poznać zło: wyrafinowane, brutalne, piekielnie inteligentne i okrutne. A postać Doktora smakuje wybitnie – fascynuje, zadziwia.

Czerwony Smok — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony Smok», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Aha.

– Willy w porządku. Właśnie zakopuje żółwie jaja, które wygrzebały psy. Opowiedz mi, co robisz.

– Czytam sprawozdania i źle się odżywiam.

– Spodziewam się, że dużo główkujesz.

– No.

– Może ci pomóc?

– Nic mi do niczego nie pasuje, Molly. Za mało informacji. To znaczy informacji jest w bród, ale nie umiem ich wykorzystać.

– Długo jeszcze będziesz w Atlancie? Nie przynaglam cię do powrotu, ale tak po prostu pytam.

– Nie wiem. Chyba jeszcze co najmniej kilka dni. Brakuje mi ciebie.

– Chcesz, porozmawiamy o łóżku.

– Chybabym tego nie wytrzymał. Może lepiej nie.

– Co nie?

– Nie mówmy o łóżku.

– Dobra. Ale nie przeszkadza ci, że sobie pomyślę?

– Oczywiście, że nie.

– Mamy nowego psa.

– O Jezu!

– Wygląda na krzyżówkę basseta z pekińczykiem.

– Cudownie.

– Ma wielkie jaja.

– Nie mam nic przeciwko temu.

– Prawie włóczy je po ziemi. Musi je w biegu podkurczać.

– To niemożliwe.

– Tak, możliwe. Co ty o tym wiesz!

– Bardzo dużo!

– A ty umiesz swoje podkurczyć?

– Spodziewałem się, że zejdzie na te tematy.

– No?

– Jeżeli już musisz wiedzieć, to raz podkurczyłem.

– Kiedy to?

– W młodości. Musiałem szybciutko przeskoczyć przez płot z drutem kolczastym.

– Dlaczego?

– Bo niosłem arbuza, którego sam nie wyhodowałem.

– Uciekałeś? Ktoś cię gonił?

– To ten pastuch, mój sąsiad. Psy go zbudziły i wypadł z domu w kalesonach i z flintą na ramieniu. Na szczęście potknął się o tyczki fasoli, co mi dało trochę czasu.

– Strzelił do ciebie?

– Wtedy tak myślałem. Ale strzały, które słyszałem, chyba wydobywały się z moich czterech liter. Do dzisiaj nie jestem tego pewien.

– A przeskoczyłeś przez płot?

– Z łatwością.

– Umysł kryminalisty, nawet w takim wieku.

– Nie mam umysłu kryminalisty.

– Oczywiście, że nie. Chciałabym pomalować kuchnię. Jaki kolor ci się podoba? Will! Słyszysz mnie?

– Tak, tak, no… żółty. Zróbmy ją na żółto.

– Żółty jest nie dla mnie. Przy śniadaniu będę cała zielona.

– Zatem niebieski.

– Niebieski jest zimny.

– Do diabła, pomaluj ją na sraczkowato i się mnie nie pytaj… Poczekaj no, już niedługo będę w domu, pójdziemy sobie do sklepu z farbami, kupimy szpachle i co tam jeszcze trzeba, dobrze? Może jakieś nowe pędzle?

– W porządku, kupimy nowe pędzle. Zupełnie nie wiem, dlaczego o tym wszystkim mówię. Słuchaj, kocham cię i bardzo mi ciebie brak, poza tym postępujesz słusznie. Wiem, że dużo cię to kosztuje. Jestem tutaj i będę tutaj, jak wrócisz do domu, albo przyjadę do ciebie, gdzie będziesz chciał. Tak to jest.

– Molly, kochana, kładź się już spać.

– Idę.

– Dobranoc.

Graham leżał z rękami założonymi pod głowę i przypominał sobie obiady z Molly. Krab popijany saucerre z domieszką słonej morskiej bryzy.

Jego przekleństwem stawało się rozpamiętywanie rozmów i właśnie zaczął to czynić. Tak ją uciął po jej niewinnej uwadze o jego „kryminalnym umyśle". Głupiec.

Zainteresowanie Molly jego osobą wydawało się Grahamowi niezrozumiałe.

Zadzwonił na komisariat i zostawił wiadomość dla Springfielda, że rano pomoże im przepytywać sąsiadów. Nie miał mc lepszego do roboty.

Dżin pomógł mu zasnąć.

6

Kopie notatek dotyczących wszystkich telefonów na temat sprawy Leedsów zalegały biurko Buddy Springfielda. We wtorek o siódmej rano, kiedy zjawił się w biurze, leżało ich sześćdziesiąt trzy. Górną zaznaczono na czerwono.

Informowała o tym, że policja w Birmingham znalazła kota pochowanego w pudełku po bitach za garażem Jacobich. Kotu włożono między łapki kwiatek i owinięto go ściereczką do naczyń. Jego imię wypisano dziecięcym pismem na wieczku. Nie miał obróżki. Wieczko przytrzymywał sznurek zawiązany na kokardkę.

Lekarz z Birmingham stwierdził, iż kota uduszono. Ogolił go, ale nie znalazł żadnych ran kłutych.

Springfield zastukał rączką okularów o zęby.

Odnaleziono miękką ziemię i wykopano pudełko łopatą. Nie potrzebowali żadnej cholernej sondy metanowej. A jednak, Graham miał rację.

Szef wydziału śledczego poślinił kciuk i zaczął przeglądać resztę notatek. Większość mówiła o podejrzanych pojazdach w okolicy w ciągu zeszłego tygodnia, opisy przeważnie były nieścisłe, podawały tylko typ pojazdu albo kolor. Mieszkańcy Atlanty otrzymali cztery anonimowe telefony: „Urządzę was tak jak Leedsów".

Doniesienie Hoyta Lewisa znajdowało się w środku.

Springfield zadzwonił do dowódcy nocnej zmiany.

– Co z doniesieniem pracownika elektrowni o tym Parsonsie? Numer czterdzieści osiem.

– Już dzwoniliśmy do usług, szefie, czy mieli kogoś w tym rejonie. Mają się odezwać z samego rana.

– To wy szybko do nich zadzwońcie – polecił Springfield. – Sprawdźcie wywóz śmieci, skontrolujcie zezwolenia na budowę w całej alejce i łapcie mnie w samochodzie.

Wykręcił numer Willa Grahama.

– Will? Bądź za dziesięć minut przed hotelem, pojedziemy na małą przejażdżkę.

O siódmej czterdzieści pięć rano Springfield zaparkował przy końcu alejki. Przeszli z Grahamem noga w nogę koleinami wyżłobionymi przez furgonetkę. Tak wcześnie, a słońce już prażyło.

– Musisz sobie sprawić kapelusz – zauważył Springfield. Jego panama przesłaniała mu oczy.

Siatkę na tyłach posiadłości Leedsów oplatało wino. Zatrzymali się przy słupie z licznikiem.

– Jeżeli podszedł z tej strony, to widział cały tył domu – zauważył Springfield.

Minęło zaledwie pięć dni, a już posiadłość Leedsów była zaniedbana. Trawnik rósł nierówno i przez źdźbła przebił się dziki czosnek. Na podwórze opadły małe gałązki. Graham miał ochotę je podnieść. Dom wydawał się uśpiony, drewniana ściana werandy odbijała długie pasiaste i cętkowane poranne cienie drzew. Stojąc tak że Springfieldem w alejce wyobrażał sobie, jak morderca zagląda w tylne okno i otwiera drzwi na werandę. Teraz, w słońcu, cała rekonstrukcja tego, którędy zabójca wszedł do domu, wydała mu się dziwnie nierealna. Patrzył na dziecięcą huśtawkę poruszaną lekką bryzą.

– Ten wygląda mi na Parsonsa – odezwał się Springfield.

H. G. Parsons zaczął dzień wcześnie, kopiąc grządki w ogródku na tyłach domu. Dzieliły ich tylko dwa podwórka. Springfield i Graham podeszli do tylnej furtki Parsonsa i zatrzymali się koło kubłów na śmieci. Przykrywki przymocowano do płotu łańcuchami.

Springfield zmierzył wysokość licznika taśmą.

Znał notatki o wszystkich sąsiadach Leedsów. O Parsonsie dowiedział się, że odszedł z poczty na wcześniejszą emeryturę na wyraźne życzenie swojego zwierzchnika. Określił on Parsonsa jako „niezwykle roztrzepanego".

W notatkach Springfielda znalazło się miejsce i dla plotek. Sąsiedzi donosili, iż żona Parsonsa przedłużała swoje pobyty u siostry w Macon, jak tylko mogła, a jego syn już do niego nawet nie dzwonił.

– Panie Parsons, panie Parsons! – zawołał Springfield.

Parsons oparł motykę o dom i podszedł do płotu. Miał na nogach sandały i białe skarpety. Czubki skarpet ubrudziły się ziemią i trawą. Twarz miał różową i błyszczącą.

Sklerotyk, pomyślał Graham. Zażył już tabletkę.

– Słucham.

– Panie Parsons, czy możemy z panem chwilę porozmawiać? Mamy nadzieję, że nam pan pomoże – powiedział Springfield.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czerwony Smok»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony Smok» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Czerwony Smok»

Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony Smok» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x