James Patterson - Róże Są Czerwone

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Róże Są Czerwone» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Róże Są Czerwone: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Róże Są Czerwone»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Seria krwawych napadów na banki w Marylandzie i Wirginii. Tajemniczy, wyjątkowo przebiegły przestępca wynajmuje za każdym razem innych ludzi do rabunku… a potem ich zabija. Śledztwem kieruje Alex Cross. Kolejne tropy prowadzą donikąd. Lecz Cross nie rezygnuje. Nawet kiedy przekonuje się, że inteligentny zbrodniarz prowadzi z nim wyrafinowaną grę. I że za najmniejszy błąd może zapłacić śmiercią.

Róże Są Czerwone — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Róże Są Czerwone», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Czekałem na ulicy. Nie czułem zagrożenia. Przynajmniej na razie.

Siedział w budynku blisko dwie godziny. Już nie pojawił się w oknie. Co on tam robi? Czas ucieka.

Potem światło w mieszkaniu zgasło.

W napięciu obserwowałem drzwi frontowe. Szabo nie wychodził. Zaniepokoiłem się. Gdzie on jest?

Po pięciu minutach pojawił się na schodach wejściowych. Znów dostrzegłem nerwowy tik na jego twarzy. Może był autentyczny.

Ciągle przecierał oczy i drapał się w podbródek. Poprawiał koszulę na piersi. Trzy czy cztery razy przeczesał palcami gęste, czarne włosy.

Czy to był Supermózg? Wydało mi się to niemal niemożliwe. Ale jeśli nie, to co dalej?

Szabo rozejrzał się niespokojnie, ale osłaniał mnie mroczny cień innego budynku. Nie mógł mnie zobaczyć. Czego się bał?

Poszedł z powrotem Rhode Island Avenue. Potem złapał taksówkę.

Chciałem go śledzić, ale miałem coś ważniejszego do zrobienia. Przebiegłem przez ulicę i wszedłem do budynku z piaskowca.

Musiałem sprawdzić, co tam robił tak długo. Doprowadzał mnie do szału. Zaczynałem być taki nerwowy jak on.

Rozdział 111

Otworzyłem drzwi małym, bardzo przydatnym wytrychem. Dostałem się do mieszkania Szabo szybciej, niż zdążyłbym powiedzieć „bezprawne wejście”. Nikt nie mógł wiedzieć, że tu byłem.

Chciałem się szybko rozejrzeć i natychmiast wynieść. Wątpiłem, czy znajdę jakiś dowód jego udziału w porwaniu autokaru czy napadach na banki. Ale musiałem zobaczyć, jak mieszka. Wiedzieć o nim więcej niż to, co mówiły raporty lekarzy i pielęgniarzy w szpitalu. Chciałem zrozumieć Supermózga.

Miał kolekcję noży myśliwskich i starej broni: karabiny z czasów wojny domowej, niemieckie lugery, amerykańskie colty. I pamiątki z Wietnamu: ceremonialną szablę i sztandar północnowietnamskiego batalionu K 10. Oraz dużo książek i czasopism : Zło, które czynią ludzie. Zbrodnią i karę , „Magazyn strzelecki”, „Naukowca amerykańskiego”.

Jak dotąd, bez niespodzianek. Poza samym faktem, że miał mieszkanie.

– Jesteś nim, Szabo? – zapytałem na głos. – To ty jesteś Supermózgiem? W co ty, do cholery, grasz, człowieku?

Szybko przeszukałem salon, małą sypialnię i klaustrofobiczną norę, która najwyraźniej służyła jako gabinet do pracy. Tutaj wszystko planujesz, Szabo? Na biurku leżał odręczny list. Musiał go napisać niedawno. Zacząłem czytać:

PAN ARTHUR LEE

WŁAŚCICIEL PRALNI

To jest ostrzeżenie i na Pańskim miejscu potraktowałbym je bardzo poważnie. Trzy tygodnie temu zostawiłem u Pana rzeczy do prania chemicznego. Zawsze dołączam ich listę i krótki opis każdego ubrania.

ZOSTAWIAM SOBIE KOPIĘ!

LISTA JEST ZAWSZE PORZĄDNA I DOKŁADNA.

Szabo napisał dalej, że części ubrań nie dostał z powrotem. Rozmawiał z kimś w pralni i obiecano mu, że natychmiast je przyślą. Nie przysłali.

Schodzę do Pańskich pracowników. Spotykam się z PANEM. I jestem wściekły. PAN też twierdzi, że nie macie moich rzeczy. I jeszcze mnie Pan obraża. Sugeruje Pan, że pewnie ukradł je portier.

Tu nie ma żadnego pieprzonego portiera! Mieszkam w tym samym budynku, co Pan!

NIECH PAN PAMIĘTA, ŻE PANA OSTRZEGAŁEM

FREDERIC SZABO

Co to jest, do cholery? – zacząłem myśleć gorączkowo po przeczytaniu tego dziwacznego, szalonego listu.

W zamyśleniu pokręciłem głową. Pralnia miała być jego następnym celem? Coś planował przeciwko Lee? Supermózg?

W szufladach małego kredensu znalazłem dalsze listy: do Citibanku, Chase, First Union, Exxona, Kodaka, Bell Atlantic i innych firm.

Usiadłem i zacząłem je przeglądać. Wszędzie pogróżki. Zupełny obłęd. To był właśnie Frederic Szabo, jakiego opisywały szpitalne akta. Paranoik wkurzony na cały świat. Upierdliwy, pięćdziesięciojednoletni typ, którego przez ostatnie dziesięć lat wywalali z każdej pracy.

Miałem coraz więcej wątpliwości co do tego, kim jest Szabo. Przesunąłem palcami po wierzchu wysokiej szafki na akta. Namacałem jakieś papiery. Zdjąłem je.

Plany obrabowanych banków!

I rozkład hotelu Mayflower Renaissance!

– Chryste, to on! – mruknąłem głośno.

Tylko dlaczego trzyma to tutaj?

Nie pamiętam dokładnie, co się potem działo. Dostrzegłem coś kątem oka, może zmianę światła, może jakiś ruch w pokoju?

Odwróciłem się od biurka Szabo. Oczy zrobiły mi się okrągłe – zaskoczył mnie zupełnie. Totalny szok. Miał maskę prezydenta Clintona! Wrzeszczał moje nazwisko!

Rozdział 112

– Cross!

Wyciągnąłem ręce, żeby zablokować cios. Zamachnął się nożem myśliwskim pochodzącym zapewne z kolekcji w drugim pokoju. Chwyciłem go za potężne ramię. Jeśli to był Szabo, okazał się o wiele silniejszy i zwinniejszy, niż na to wyglądał w szpitalu.

– Co tu robisz? – wrzasnął. – Jak śmiesz? Kto ci pozwolił ruszać moje rzeczy? To prywatne listy!

Miał głos zupełnego szaleńca.

Obróciłem się na prawej nodze i mocno szarpnąłem rękę z nożem. Ostrze wbiło się w blat biurka. Zamaskowany napastnik zaklął.

Co dalej? Bałem się schylić i wyciągnąć broń z kabury na kostce. Napastnik łatwo wyrwał nóż z drewna. Ostrze zatoczyło niewielki łuk. Przeszło ze świstem obok mojej skroni.

– Zabiję cię, Cross!

Zauważyłem na biurku szklaną piłkę baseballową. Tylko tym mogłem walczyć. Złapałem kulę i zaatakowałem.

Okrągły przycisk do papieru trafił go w bok głowy. Facet zaryczał wściekle jak ranne zwierzę. Zatoczył się do tyłu, ale nie upadł.

Schyliłem się szybko i wyszarpnąłem glocka.

Napastnik znów natarł na mnie z nożem.

– Stój, bo strzelę! – krzyknąłem.

Nie posłuchał. Wrzeszczał coś niezrozumiale. Zamachnął się i przeciął mi prawy nadgarstek. Zabolało jak cholera.

Nacisnąłem spust. Dostał w pierś. I nic! Zachwiał się i natychmiast wyprostował.

– Pieprzę cię, Cross! Jesteś zerem!

Walnąłem go bykiem. Wycelowałem w miejsce, gdzie odniósł ranę.

Zawył przeraźliwie cienko i upuścił nóż.

Opasałem go ramionami i ścisnąłem z całej siły. Przepchnąłem go przez pokój do ściany. Uderzyliśmy w nią, aż zadrżał cały dom.

Ktoś z sąsiadów zastukał w ścianę i zaczął pomstować na hałas.

– Wezwijcie policję! – krzyknąłem. – Zadzwońcie pod dziewięćset jedenaście!

Przydusiłem go do podłogi. Jęczał głośno i wyrywał się. Próbował walczyć. Przyłożyłem mu w szczękę i znieruchomiał. Ściągnąłem mu gumową maskę.

Szabo.

– Jesteś Supermózgiem – wysapałem. – Mam cię.

– Nic nie zrobiłem – warknął i znów zaczął się szarpać. – To ty włamałeś się do mnie. Ty idioto! Wszyscy jesteście cholernymi idiotami. Posłuchaj, palancie! Złapałeś nie tego faceta!

Rozdział 113

To był obłęd i z pewnością pasował do dramatycznego aresztowania. Po niecałej godzinie do mieszkania Szabo przyjechała ekipa techników z FBI. Dwóch znałem. Nazywali się Greg Wojcik i Jack Heeney. Już pracowaliśmy razem. Byli najlepsi w Biurze i od razu zabrali się do roboty.

Stałem z boku i przyglądałem się żmudnej rewizji. Szukali fałszywych ścian, luźnych klepek w podłodze i innych miejsc, gdzie Szabo mógłby schować dowody lub piętnaście milionów dolarów.

Zaraz po technikach zjawiła się Betsey. Ucieszyłem się. Spróbowaliśmy przesłuchać Szabo, ale nie chciał z nami rozmawiać. Sprawiał wrażenie zupełnego szaleńca, to się wściekał, to znów milczał jak grób. Kilka razy plunął na mnie. Znano go z tego w szpitalu. Kiedy wyschło mu w ustach, założył ręce na piersi i zamknął oczy. W końcu zabrali go w kaftanie bezpieczeństwa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Róże Są Czerwone»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Róże Są Czerwone» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Second Honeymoon
James Patterson
James Patterson - Tick Tock
James Patterson
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Podmuchy Wiatru
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Róże Są Czerwone»

Обсуждение, отзывы о книге «Róże Są Czerwone» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x