– Wy. Wskazała palcem mundurowych. – Na miejsca. McNab, przynosisz hańbę wydziałowi. Zetrzyj z brody tę musztardę.
– To sos, pani porucznik.
– Ty. – Kiwnęła na Roarke”a. – Chodź ze mną.
– Z przyjemnością.
Ruszył za nią. W korytarzu natknęli się na jeszcze jednego policjanta, który wpatrując się w monitor, zajadał krewetki. Ehe spojrzała na niego surowo, ale się nie zatrzymała. Weszli do głównej sypialni, jedynego miejsca, gdzie można było znaleźć trochę prywatności.
I nie jest jakieś pieprzone przyjęcie – powiedziała, odwracając się do męża.
– Z całą pewnością.
– Co ty wyprawiasz? Dlaczego zamówiłeś dla moich ludzi tyle jedzenia?
– Dostarczani im tylko paliwa. Większość ludzi potrzebuje od czasu do czasu coś zjeść.
– Talerz kanapek, pizza, to rozumiem, ale ty tak ich napchałeś, że przez pół dnia będą ociężali i senni.
– Mamy jeszcze dużo czasu. Byliby ociężali i senni, gdyby nie zrobili sobie przerwy. Twoi ludzie żyją w nieustannym stresie, potrzebują odpoczynku. – Wziął ją za brodę i delikatnie przekręcił jej głowę w lewo i prawo. – Nieźle – stwierdził. – Przydałaby ci się jeszcze jedna dawka środka przeciwbólowego i nowy opatrunek chłodzący.
– McNab – syknęła, wzbudzając jego wesołość.
– Cholemie mu zaimponowałaś, powalając tę górę mięśni jednym ciosem. Ale czy musiałaś to robić twarzą? Przecież wiesz, jak ją lubię.
– Widzę, że już ci donieśli.
– Owszem. Kiedy dobierzesz się do Yosta?
– Zaczekam do jutra. On zapłaci, Roarke. Policja i federalni wysuną przeciwko niemu takie oskarżenie, że już nigdy nie ujrzy światła dziennego. Dostanie dożywocie w betonowej celi. I dobrze o tym wie.
Roarke kiwnął głową.
– Wiesz, dużo o tym myślałem. Cieszę się, bo dla człowieka o jego upodobaniach takie życie będzie straszniejsze niż śmierć.
Ehe wzięła głęboki oddech.
– Roarke, być może będzie musiało ci to wystarczyć. Aresztowanie Yosta było dla mnie najważniejsze. Nie mogłam ryzykować i tego odkładać. Zastanawiam się, czy to nie wpłynie na tę operację. Yost nie był bezpośrednio zaangażowany w skok. To płatny morderca, nie złodziej. Nie splamiłby się udziałem w czymś takim. W ciągu ostatnich kilku dni wyeliminowaliśmy Lane”a, Yosta i Connelly”ego. Naples nie jest głupi. Może się wycofać, choć zainwestował w to tyle forsy i czasu.
– Mick nic mu nie powie.
Nie zamierzała się spierać.
– Powie czy nie, został odsunięty. Spec od zabezpieczeń jest kryty, wtyczka trafiła do szpitala, a morderca do kicia. Naples może uznać operację za zbyt ryzykowną. Yost mógłby go sypnąć ale raczej na to nie liczę. Nie mamy mu nic do zaoferowania w zamian za zeznanie obciążające Naplesa. Roarke może będziemy musieli zadowolić się tym, że zapobiegliśmy przestępstwu, a aukcja Magdy przebiegła bez zakłóceń.
– A tobie to wystarczy?
– Nie. Chcę dopaść sukinsyna. Oddalam Yosta federalnym, bo… po prostu go oddałam. Ale Naples i cała reszta będą moi. Wiem; że praca nie zawsze daje człowiekowi satysfakcję. Tak czy inaczej, nadal postępujemy zgodnie z planem.
Zanim minęła północ, Eye zdążyła niebezpiecznie przekroczyć dzienną dawkę kofeiny. Przez cały wieczór nie odrywała wzroku od ekranów, śledząc, co dzieje się w holu i na korytarzach. Razem z Feeneyem i człowiekiem Roarke”a jeszcze raz dokładnie prześledzili system zabezpieczeń.
Kiedy pojawił się komendant, wstała, gotowa złożyć pełny raport.
– Pani porucznik, zajmę tylko chwilę. – Kiwnął na nią, razem usiedli na kanapie w kącie. Jego ciemne oczy były mocno przekrwione. – Yost popełnił samobójstwo.
– Panie komendancie?
– Dwie godziny temu przewieziono go do federalnego aresztu śledczego. Wprowadzali go do najlepiej strzeżonej celi. Strażnik mial na biurku kawę. Sukinsyn jakimś cudem zdołał chwycić kubek, rozbił go i skorupą poderżnął sobie gardło.
– Więc jednak wymknął się wymiarowi sprawiedliwości – mruknęła Eye. – I tym sposobem straciłam dojście do Naplesa.
– Przykro mi.
Dzięękuję, że mi pan o tym powiedział.
Stan agenta Jacoby”ego zaczyna się poprawiać. Lekarze twierdzą że serce reaguje prawidłowo. Uważają, że z tego wyjdzie.
– To dobrze. Przynajmniej tej akcji nam nie spieprzy. Jeśli w ogóle będzie coś do spieprzenia.
– Chciałbym zostać do zakończenia operacji. Oczywiście pani nadal tu dowodzi. Rozejrzał się po salonie. – Miejsca chyba nie brakuje?
– Niech pan zajrzy do jadalni – powiedziała skwaszona. – Powinno jeszcze być coś do jedzenia.
Usadowiła się przy monitorach w salonie, bo tylko tu dokładnie widziała, co się dzieje zarówno wewnątrz, jak i przed wejściem do hotelu. Pracownicy z nocnej zmiany zajęci byli tym. czym zwykłe o tej porze. Obsługa hotelowa od czasu do czasu przynosiła posiłek lub wynosiła puste naczynia z apartamentów. Kilku gości wróciło z nocnej wyprawy do miasta, kilku dopiero gdzieś się wybierało.
Tak jak całe miasto budynek nigdy nie zasypiał. Przez dwadzieścia cztery godziny na dobę ubijano tu interesy i oddawano się przyjemnościom.
Eye zauważyła zbliżającą się do wyjścia licencjonowaną kobietę do towarzystwa w krótkiej czerwonej sukieneczce z satyny. Wyglądała na zadowoloną. Z uśmiechem na ustach pogłaskała swoją małą srebrną torebkę. Ładny napiwek, domyśliła się Eye. W drzwiach minęła wchodzącą Lizę Trent. Eye nie odrywała od niej oczu.
Liza powoli rozejrzała się po holu. Trochę zbyt powoli. Zbyt dokładnie.
– Feeney, spójrz. Coś mi się wydaje, że nasza mała gwiazdka ma przy sobie rekorder. Przekazuje kolegom obraz.
– Komputer, powiększ – polecił Feeney. – Sektor osiemnaście na trzydzieści sześć. – Jęknął, kiedy na monitorze ukazało się powiększenie małego fragmentu. Eve siedziała z nosem utkwionym w dekolcie Lizy.
– Piękny.
– Jezu, Feeney.
Mrugnął nerwowo, lekko się rumieniąc.
– Nie chodziło mi o nią. Popatrz na ten wisiorek na szyi. którym się bawi. Założę się, że ma tam minirekorder. Cholerne dzieło sztuki. Prawdopodobnie przekazuje nie tylko obraz ale i dźwięk. Dziewczyna zarejestruje, nawet jeśli odźwierny puści bąka.
– Możemy to zagłuszyć?
Jasne. Roarke podesłał taki sprzęt, że mógłbym zagłuszyć transmisję z Księżyca. – Feeney był tak zachwycony tytlu pomysłem. że Eye musiała go uspokoić.
– Nie teraz. Niech zrobi rozpoznanie. Zobaczą, że wszystko jest w najlepszym porządku. Jasny gwint, Feeney, oni faktycznie się do tego szykują. – Zerknęła na zegarek. – Do godziny zero pozostało czterdzieści pięć minut. Nie spuszczaj jej z oka – powiedziała, wstając. Postanowiła jeszcze raz sprawdzić, czy wszyscy ludzie są na miejscach.
Piętnaście minut przed godziną zero Eye przeszła do sali konferencyjnej na piętrze, na którym znajdowała się sala balowa. Liza sprawdziła już teren wokół wystawy, przechadzając się po korytarzu i przekazując kolegom obraz drzwi wejściowych oraz ostrzeżeń. Potem wróciła do siebie. Feeney tylko czekał na znak, by zacząć zagłuszać sygnał. W pokoju przylegającym do jej apartamentu dwaj mundurowi szykowali się do wkroczenia i zatrzymania Lizy.
Eye już żałowała, że tego nie zobaczy. Poprawiła rekorder przypięty do klapy kurtki.
Feeney, jesteś gotowy?
– Oczywiście.
Sprawdziła łączność, wywołała szefów zespołów operacyjnych i zerknęła, czy wszystkie monitory działają. Następnie upewniła się, czy ma naładowaną broń. Jęknęła, kiedy do pokoju wszedł Roarke.
Читать дальше