– To absurd. Nie zabiłem Sharon. Płaciłem jej regularnie jak w zegarku. Ja…
– Dowódco Simpson. – Starszy z zespołu prawników ścisnął Simpsona za ramię. Popatrzył łagodnym wzrokiem na Ewę. – Mój klient nie złoży żadnego oświadczenia na temat swojej znajomości z Sharon DeBlass. Oczywiście będziemy współpracowali z policją skarbową, jeśli będzie prowadziła śledztwo w sprawie mojego klienta. Jednak na razie nie postawiono mu żadnego konkretnego zarzutu. Jesteśmy tu tylko z uprzejmości i po to, by pokazać naszą dobrą wolę.
– Zetknął się pan z kobietą znaną jako Lola Starr? – zapytała niespodziewanie Ewa.
– Mój klient nie ma nic do powiedzenia.
– Znał pan licencjonowaną prostytutkę Georgie Castle?
– Ta sama odpowiedź – cierpliwie rzekł adwokat.
– Od samego początku robił pan wszystko, by zamknąć śledztwo. – Dlaczego?
– Czy to stwierdzenie faktu, pani porucznik Dallas? – spytał adwokat. – Czy pani opinia?
– Podam fakty. Znał pan Sharon DeBlass, łączyły was intymne stosunki. Wyciągnęła z pana sto kawałków w ciągu roku. Ona nie żyje, a ktoś przekazuje poufne informacje na temat śledztwa. Jeszcze dwie inne kobiety zginęły. Wszystkie ofiary zarabiały na życie uprawiając legalnie prostytucję – coś, czemu pan się przeciwstawia.
– Sprzeciw wobec prostytucji jest wyrazem mojej politycznej, moralnej i osobistej postawy – z napięciem w głosie rzekł Simpson.
– Całym sercem poprę każdą ustawę, która tego zakaże. Ale chyba nie zlikwidowałbym problemu, strzelając do prostytutek od czasu do czasu.
– Posiada pan kolekcję starej broni. – Ewa nie dawała za wygraną.
– Owszem – zgodził się Simpson, nie zwracając uwagi na swego adwokata. – Niewielką, ograniczoną kolekcję. Wszystkie egzemplarze są zarejestrowane, zabezpieczone i spisane. Byłbym niezmiernie szczęśliwy, gdybym mógł je przekazać komendantowi Whitneyowi do sprawdzenia.
– Doceniam to – odparł Whitney, szokując Simpsona swoją zgodą.
– Dziękuję panu za współpracę.
Simpson wstał; widać było, że targają nim gwałtowne uczucia.
– Kiedy ta sprawa się wyjaśni, będę pamiętał o tym spotkaniu. – Jego oczy spoczywały przez chwilę na Ewie. – Będę pamiętał, kto zaatakował urząd szefa policji i bezpieczeństwa.
Komendant Whitney poczekał, aż Simpson wyjdzie wraz grupą swoich prawników.
– Kiedy to się stanie, nawet nie będzie mógł się zbliżyć do gabinetu szefa policji i bezpieczeństwa.
– Potrzeba mi było więcej czasu, żeby go rozpracować. Dlaczego pozwolił mu pan odejść?
– Jego nazwisko nie było jedyne na liście DeBlass – przypomniał jej Whitney. – I jak na razie nie znaleźliśmy powiązań między nim a dwiema pozostałymi ofiarami. Wyeliminuj wszystkich innych z tej listy, znajdź powiązania, a dam ci tyle czasu, ile będziesz potrzebowała. – Przerwał grzebiąc w wydrukach dokumentów, które zostały przesłane do jego biura. – Dallas, wydawałaś się dobrze przygotowana do tego przesłuchania. Niemal tak, jakbyś go oczekiwała. Chyba nie muszę ci przypominać, że manipulowanie prywatnymi dokumentami jest niezgodne z prawem.
– Nie, sir.
– Tak myślałem. Jesteś wolna.
Gdy szła w stronę drzwi, wydawało się jej, że usłyszała, jak mruknął “Dobra robota”, ale mogła się mylić. Jechała windą do swego wydziału, kiedy zamigał jej komunikator.
– Dallas.
– Telefon do ciebie. Charles Monroe.
– Oddzwonię do niego.
W drodze do archiwum zamówiła filiżankę szlamowatej namiastki kawy i coś, co mogło uchodzić za pączka. Otrzymanie kopii dyskietek z trzema morderstwami zajęło jej prawie dwadzieścia minut.
Zamknąwszy się w swoim biurze, obejrzała je ponownie. Przestudiowała swoje notatki, zrobiła nowe.
Za każdym razem ofiara znajdowała się na łóżku. Za każdym razem prześcieradła były zmiętoszone. Za każdym razem kobiety były nagie. Miały rozczochrane włosy…
Mrużąc oczy, rozkazała zatrzymać obraz, na którym była Lola Starr, i zrobić zbliżenie.
– Skóra zaczerwieniona na lewym pośladku – mruknęła. – Nie zauważyłam tego wcześniej. Dostała lanie? Podniecało go okazywanie swojej przewagi? Chyba nie wystąpiły siniaki ani pręgi. Każ Feeneyowi zrobić powiększenie i dokładnie to ustalić. Przełącz na taśmę z DeBlass.
Ewa jeszcze raz ją obejrzała. Sharon śmiała się do kamery, wymyślała jej, dotykała się, balansowała ciałem.
– Zatrzymaj obraz. Kwadrant – cholera – spróbuj szesnasty, trzeba powiększyć. Nie ma żadnych znaków – powiedziała. – Jedź dalej. No, Sharon, pokaż mi prawą stroną, tak na wszelki wypadek. Jeszcze trochę. Zatrzymaj. Kwadrant dwunasty, zrób powiększenie. Nie masz żadnych śladów. Może ty sprawiłaś mu lanie, hę? Puść dyskietkę z Castle. Chodź, Georgie, zobaczymy.
Patrzyła, jak kobieta się uśmiecha, flirtuje, podnosi rękę, by przygładzić potargane włosy. Ewa znała już na pamięć ten dialog: “Było cudownie. Jesteś fantastyczny”.
Klęczała z odchylonymi do tyłu biodrami, w jej oczach malowała się wesołość, chęć do zabawy. Ewa poganiała ją w duchu, by się poruszyła, przesunęła, przynajmniej trochę. Wreszcie Georgie ziewnęła delikatnie i odwróciła się, by poprawić poduszki.
– Zatrzymaj. Och, tak, dał ci parę klapsów, prawda? Niektórzy faceci lubią się bawić w tatusia i złą dziewczynkę.
Nagły błysk rozjaśnił jej umysł. Opadły ją wspomnienia, mocne, piekące uderzenie w pośladek, ciężki oddech. “Musisz zostać ukarana, mało dziewczynko. Potem tatuś pocałuje i nie będzie bolało. Pocałuje i nie będzie bolało”.
– Chryste! – Drżącymi rękami potarła twarz. – Zatrzymaj. Zostaw to. Zostaw.
Sięgnęła po zimną kawę, lecz w filiżance znalazła same fusy. Przeszłość jest przeszłością, upomniała się w duchu, i nie ma z nią nic wspólnego. I ze sprawą, którą się teraz zajmuje.
– Ofiara druga i trzecia mają ślady bicia na pośladkach. Żadnych śladów na ciele pierwszej ofiary. – Zrobiła głęboki wdech i wydech. Trochę się uspokoiła. – Różnice w metodzie działania. Wyraźna reakcja emocjonalna podczas pierwszego morderstwa, podczas dwóch następnych – nie występuje.
Jej telełącze zahuczało, ale je zignorowała.
– Przypuszczenie: Przestępca nabrał pewności siebie, rozkoszował się następnymi morderstwami. Uwaga: dom i mieszkanie ofiary drugiej nie były objęte systemem zabezpieczeń. Zgodnie z zapisem kamer inwigilujących, morderca przebywał u ofiary trzeciej trzydzieści trzy minuty krócej niż u ofiary pierwszej. Przypuszczenie: Bardziej sprawny, bardziej pewny siebie, mniej chętny do zabawy z ofiarą. Chce szybciej zabić.
Przypuszczenie, przypuszczenie, pomyślała, a jej komputer po denerwującym charczeniu potwierdził, że współczynnik prawdopodobieństwa wynosi dziewięćdziesiąt sześć przecinek trzy. Lecz coś jeszcze zgadzało się ze sobą, gdy przejrzała dokładnie trzy dyskietki, porównując ich fragmenty.
– Podziel ekran – rozkazała. – Ofiara pierwsza i druga od początku. Kot Sharon uśmiechał się, Loli – dąsał. Obie kobiety patrzyły w kierunku kamery, w kierunku mężczyzny, który stał za nią. Mówiły do niego.
– Zatrzymaj obrazy – powiedziała Ewa tak cicho, że tylko wyczulone ucho komputera mogło ją usłyszeć. – O Boże, co my tu mamy?
To była mała rzecz, drobna rzecz, którą łatwo można było przeoczyć, gdy skupiało się uwagę na brutalności morderstw. Lecz teraz to zobaczyła, oczami Sharon. Oczami Loli.
Wzrok Loli był zwrócony wyżej.
Читать дальше