Francis Dick - Zagrożenie
Здесь есть возможность читать онлайн «Francis Dick - Zagrożenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zagrożenie
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zagrożenie: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zagrożenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Zagrożenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zagrożenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Cenci siedział obok mnie z przodu, i to właśnie wtedy zaczął mnie nękać prośbami o złożenie wspomnianej już obietnicy. Kiedy dotarliśmy do rezydencji, wpadł jak burza do willi i po chwili wypadł z kocem, a ja, owinąwszy Alessię w ciepłą wełnę, zaniosłem ją do olbrzymiej sypialni.
Ilarii i Luisy nigdzie nie było. Cenci uznał, że kucharka jest zbyt gadatliwa, i w końcu to mnie zapytał nieśmiało, czy nie mógłbym zająć się ubraniem Alessi, podczas gdy on zadzwoni po lekarza.Bądź co bądź już ją widziałem nago, dodał po namyśle. Poza tym byłem człowiekiem rzeczowym i konkretnym. Byłem zaskoczony tą prośbą, ale nie oponowałem, znalazłem coś, co od biedy mogło uchodzić za luźną sukienkę, i przebrałem w to Alessię, która przez cały czas ani na chwilę się nie przebudziła.
Sęk w tym, że lała mi się przez ręce. Włożyłem jej błękitną dzianinę przez głowę, wsunąłem ręce w wycięcia, po czym obciągnąłem sukienkę do kolan i odetchnąłem z ulgą, że ta skądinąd nader intymna czynność nie spowodowała we mnie podniecenia. Następnie położyłem Alessię na łóżku i przykryłem kocem od pasa w dół. Puls miała silny i regularny, skórę chłodną, oddychała swobodnie – pewnie podano jej tylko proszki nasenne, nic gorszego.
Jej szczupłe oblicze promieniało spokojem, nie było na nim napięcia, długie rzęsy układały się w półksiężyce na napiętej skórze ponad kośćmi policzkowymi. Mocne brwi, blade usta, policzki lekko zapadnięte. Włosy zmierzwione, przetłuszczone, brudne. Niech śpi, pomyślałem: kiedy się obudzi, jeszcze długo nie zazna spokoju.
Zszedłem na dół i zastałem Cenciego, który stał przy barku, sącząc brandy.
– Nic jej nie jest? – zapytał.
– Śpi. Po prostu śpi. I to wszystko.
– To cud.
– Mhm…
Odstawił szklankę i rozpłakał się. – Nie potrafię tego powstrzymać.
– To całkiem normalne. Naturalna reakcja.
Wyjął chustkę i wydmuchał nos. – Czy wszyscy rodzice płaczą w takiej sytuacji?
– Tak.
Skorzystał z chustki raz jeszcze, pociągnął nosem i rzucił: – Prowadzi pan dziwne życie, nieprawdaż?
– Boja wiem?
– Tylko proszę nikomu nie mówić, że ona nic na sobie nie miała. Proszę mi to obiecać, Andrew.
– Obiecuję.
Powiedziałem, że muszę powiadomić Pucinellego, iż dziewczyna jest bezpieczna, a Cenci, natychmiast zaniepokojony, znowu wymógł na mnie wiadomą obietnicę. Zrobiłem to bez większego zniecierpliwienia, bo teraz napięcia i stresy będą pojawiały się i znikały w najdziwniejszy sposób, a powrót ofiary do domu nie oznaczał końca drogi przez mękę.
Na szczęście Pucinelli pełnił dyżur w karetce, choć mogłem pewnie przekazać wiadomość przez urządzenia podsłuchowe.
– Jest już w domu – rzuciłem lakonicznie. – Jestem teraz w willi. Dziewczyna śpi na górze.
– Alessia? – Niedowierzanie, ulga, cień podejrzliwości.
– We własnej osobie. Nafaszerowana prochami, ale cała i zdrowa. Bez pośpiechu, pośpi jeszcze dobrych parę godzin. Jak sytuacja?
– Andrew! – Nuta rozdrażnienia. – Co tam się wydarzyło?
– Przyjedzie pan tu sam?
Krótka chwila ciszy na łączach. Zauważył kiedyś, że zawsze formułuję sugestie w formie pytań, i chyba faktycznie tak było. To było proste – podsunąć komuś myśl i czekać na podjęcie decyzji. Wiedział, że telefon jest na podsłuchu, sam polecił jego założenie i nagrywanie każdej bez wyjątku rozmowy. Powinien domyśleć się, że o pewnych rzeczach będę chciał porozmawiać z nim na osobności.
– Tak – odparł. – Przyjadę.
– Teraz, rzecz jasna, będzie pan miał nielichego haka na tych dwóch porywaczy w mieszkaniu, zgadza się? A gdy odzyska pan okup, nie wątpię, że przywiezie pan pieniądze od razu tutaj, do willi? Bądź co bądź, należą one do signora Cenci.
– Oczywiście – odrzekł ochrypłym głosem. – Ale ta decyzja może nie zależeć ode mnie.
– Mhm. No cóż… ma się rozumieć, że sfotografowałem wszystkie banknoty.
Chwila ciszy. – Paskudny z pana typ, wie pan o tym?
– Nie raz zdarzyło się, że rzeczy ginęły z policyjnego depozytu.
– To potwarz! Oskarża pan carabinieril – wydzierał się, szczerze oburzony moimi insynuacjami.
– Bynajmniej. Posterunki policji to nie banki. Jestem pewien, że carabinieri z radością pozbędą się niewygodnej odpowiedzialności związanej z pilnowaniem tak dużej kwoty pieniędzy.
– To materiały dowodowe.
– Pozostali porywacze są wciąż na wolności i bez wątpienia nadal mają na nie chrapkę. Pieniądze będą bezpieczne dopiero, gdy znajdą się w sejfie któregoś z banków signora Cenci.Znów chwila milczenia. – Może da się to załatwić – rzekł niepewnym tonem, choć w jego głosie wciąż wyczuwało się gniewną nutę. – Wobec tego, do zobaczenia w willi.
Odłożyłem słuchawkę ze smutnym uśmiechem na twarzy. Ufałem Pucinellemu, ale moje zaufanie nie odnosiło się do wszystkich stróżów prawa. W Ameryce Południowej, gdzie pracowałem kilkakrotnie, porywacze regularnie przekupywali lub zastraszali gliniarzy, aby ci przymykali oko na ich ciemne sprawy. Zwyczaj ten nie był obcy kidnaperom także w innych częściach świata. Porywacze nie mają skrupułów ani sumienia, są zwykle bezlitośni i wielu policjantów musiało przez nich wybierać między obowiązkami służbowymi a bezpieczeństwem swoich rodzin, zwłaszcza żon i dzieci.
W niecałe dziesięć minut później Pucinelli oddzwonił do mnie.
– Tak dla pańskiej wiadomości… coś się ruszyło. Proszę przyjechać, jeśli pan chce. Niech pan podjedzie od zachodu, czyli od naszej strony. Dopilnuję, aby pana przepuszczono.
– Dzięki.
Partnerom to by się nie spodobało, ale pojechałem. Studiowałem całe mnóstwo przypadków oblężeń i bywałem na wykładach osób biorących w wielu z nich udział, jednak nigdy dotąd sam w czymś takim nie uczestniczyłem – żal mi było przepuścić taką okazję. Przebrałem się z uniformu kierowcy w strój zwykłego, pospolitego przechodnia, rzeczy wypożyczyłem z obszernych szaf znajdujących się w rezydencji i w rekordowym czasie dotarłem na miejsce.
Pucinelli dotrzymał słowa, przy pierwszej zaporze czekała na mnie przepustka, która pomogła mi bez przeszkód dotrzeć aż do ambulansu. Wszedłem do środka, tak jak stamtąd wyszedłem, przez niewidoczne od strony domu drzwi po stronie pasażera, i zastałem tam Pucinellego wraz z technikiem i trzema mężczyznami w garniturach.
– Przyszedł pan… – rzekł.
– Dzięki za zaproszenie.
Uśmiechnął się do mnie lekko i przedstawił mnie cywilom – negocjatorowi i dwóm psychiatrom.
– Panowie doktorzy dzielą się z nami wiedzą na temat zmian zachodzących w psychice porywaczy – rzekł formalnym tonem Pucinelli.
Obaj mężczyźni potaknęli bezgłośnie.
– Na ich stan psychiczny wpływa przede wszystkim zachowanie niemowlęcia – ciągnął Pucinelli. – Dziecko bardzo często płakało. Najwyraźniej mleko, które dostarczyliśmy, zaszkodziło maleństwu jeszcze bardziej.
Jak na komendę, z „pluskwy” podłożonej w mieszkaniu doszedł zawodzący szloch małego dziecka, a sądząc po wyrazie twarzy pięciu mężczyzn, których miałem przed sobą, ten dźwięk na dłuższą metę był w stanie wyprowadzić z równowagi nie tylko rozdrażnionych niekorzystnym dla nich obrotem spraw porywaczy.
– Czterdzieści minut temu – rzucił Pucinelli, ściszając przejmujący szloch niemowlęcia – porywacz o głębokim głosie zadzwonił tu i powiedział, że on i jego kompan wyjdą z mieszkania, jeśli tylko spełnione zostaną pewne podstawowe warunki. Nie chcą już samolotu, zrezygnowali też z żądań. Chcą mieć jedynie pewność, że ich nie wystrzelamy. Za jakieś dwadzieścia minut… bo to miało być po godzinie od ich telefonu… mają wypuścić matkę z dzieckiem. A potem wyjdzie jeden z porywaczy. W żadnym z sąsiednich mieszkań nie może być carabinieri. Klatka schodowa ma być pusta, podobnie jak chodnik przed domem. Matka i dziecko wyjdą na ulicę, a za nimi pierwszy porywacz. Nie będzie uzbrojony. Jeżeli zgarniemy go bez użycia przemocy, z mieszkania zostanie wypuszczone kolejne dziecko, a po przerwie ojciec. Jeżeli drugi z porywaczy upewni się, że nie grozi mu kulka w łeb, opuści mieszkanie z ostatnim dzieckiem na rękach. On także będzie nieuzbrojony. I mamy aresztować go po cichu i spokojnie.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zagrożenie»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zagrożenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zagrożenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.