John Katzenbach - Dzień zapłaty

Здесь есть возможность читать онлайн «John Katzenbach - Dzień zapłaty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzień zapłaty: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzień zapłaty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Małżeńskie szczęścia Duncana i Megan Richardsów pryska, gdy ich syn, upośledzony umysłowo Tom, zostaje uprowadzony. Porywaczką okazuje się Olivia Barrow, dawna członkini rewolucyjnego, hippisowskiego oddziału, do którego w latach sześćdziesiątych należeli także Richardsowie. Teraz przyjdzie im drogo zapłacić za błędy młodości…

Dzień zapłaty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzień zapłaty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Takie jest życie. Sądzę, że może w sześćdziesięciu procentach spraw, którymi się zajmowałem, było coś, jakiś moment, kiedy ludzie mogli wszystko odmienić, gdyby tylko wydarzyła się jakaś jedna, konkretna sytuacja. Ale tak się nie stało i w efekcie stawali przede mną.

– Kapryśny los – orzekł Bill Lewis z krzywym uśmieszkiem. Sędzia pokiwał głową.

Podczas gdy obaj mężczyźni rozmawiali, Tommy odłożył nie dojedzoną kanapkę. Ostrożnie odsunął się od sędziego na kraniec łóżka. Czuł jakby umysł podzielony miał na dwie części – jedna wrzeszczała do niego polecenie, a druga naciskała, by je zignorował. "Zrób to!" – nakazywała pierwsza. "Siedź spokojnie" – polecała druga. "Ruszaj! Spokój! Dalej! Zostań!"

Nie był pewien, czy tylko on zauważył, że Bill Lewis przynosząc im lunch nie zaryglował za sobą drzwi.

Pragnął stać się niewidzialnym, podnieść się tak cicho, by nikt nie zwrócił na niego uwagi i przemknąć się leciutko, bezszelestnie.

Spostrzegł, że Bill Lewis sięgnął po tacę, zwracając się do niego plecami.

Teraz! Rozkaz z całą siłą pchał go do działania. Teraz! Ruszaj!

Poczuł, że jego mięśnie napinają się. W głowie mu wirowało, jakby nagła fala porwała go z plaży i wepchnęła pod wodę, wstrzymując oddech.

Teraz!

Skoczył.

– Hej!

– Tommy!

Zaskoczone głosy sędziego i Lewisa dochodziły jakby z daleka. Wydawało mu się, że płynie w powietrzu ku schodom.

Uderzył gwałtownie w ścianę i jakby spadł w locie na ziemię. Rzucił się do drzwi, chwycił klamkę, nie bardzo zdając sobie sprawę, że obaj mężczyźni natychmiast skoczyli za nim.

– Stać!

W głosie Billa Lewisa brzmiała panika.

– Stój, stój natychmiast! Tommy, cholera, zatrzymaj się!

Tommy złapał za klamkę i pchnął drzwi na oścież, umykając rękom, które wyciągnęły się tuż za nim.

– Chryste! Olivia, Ramon! Dzieciak! Na pomoc! – wył Lewis. Tommy pruł przed siebie, próbując wyprzedzić wołanie Billa Lewisa.

Słyszał za plecami krzyk dziadka:

– Uciekaj! Uciekaj, Tommy!

– Łapać go! Łapać go! Na pomoc! Pomocy! Cholera! Stać! Stać!

Lewis był już pół kroku za nim, kiedy Tommy z całej siły trzasnął drzwiami, które z chrzęstem uderzyły w wyciągnięte ramię mężczyzny.

– Cholera! Do diabła! Pomocy! – Donośny głos Lewisa wibrował w powietrzu, owijał się wokół Tommy'ego, szarpiąc nim jak gwałtowny wicher.

– Biegnij, Tommy, biegnij! – Słyszał dziadka wołającego gdzieś z tyłu. – Uciekaj! Uciekaj stąd!

Tommy pomknął korytarzem, obok jakichś drzwi, minął łazienkę, zmierzając ku schodom. Przed oczami migały mu różne obrazy, umywalka, wanna, stos brudnej bielizny, broń i amunicja na łóżku. Na nic nie zwracał uwagi, jedynie parł do przodu, słysząc stukot własnych stóp na drewnianej podłodze. Wiedział, że Lewis biegnie tuż za nim, wyczuwał instynktownie jego wyciągnięte ramiona. Wykonał unik, chwycił poręcz schodów, owinął się wokół słupka. Poczuł, że jego sweterek wyślizgnął się z palców Lewisa, który potknął się i upadł z łomotem klnąc ze wściekłością. Spojrzał w dół. Olivia i Ramon wbiegali już na schody z bronią gotową do strzału. Odwrócił się i zobaczył, że Lewis podnosi się i próbuje dopaść go z tyłu. Uskoczył, przemknął się obok niego, a dryblas znowu się zachwiał i upadł wybuchając potokiem przekleństw. Tommy pognał korytarzem do sypialni, zatrzasnął za sobą drzwi i pobiegł prosto do okna.

– Zastrzelę go, cholera! Zastrzelę! – wrzeszczała za nim Olivia.

Nie zważając na jej krzyk walczył z oknem jak oszalały, próbując je otworzyć. Poniżej widać było wystający daszek, w oddali – ciemny zarys lasu i ciężkie, szare, pokryte chmurami niebo. Słyszał swój ciężki oddech, jakby pochodził od kogoś innego. Ścigający go tłoczyli się już w drzwiach, Tommy czuł ich wściekłość na plecach.

I wtedy rozległ się ogłuszający wystrzał z pistoletu. Szarpnął chłopcem i rzucił go na podłogę. Tynk i drzazgi drewna eksplodowały tuż przy jego głowie, sypiąc się na niego jak deszcz.

Zabili mnie, pomyślał, zanim zorientował się, że jednak żyje. Słyszał, jak dziadek ryczy z furią:

– Zostawcie go! Sadyści! Zabiję was, jeśli mu coś zrobicie. I natychmiastową odpowiedź Olivii:

– Z drogi, stary, bo ja cię zabiję.

Głosy wydawały się mieszać ze sobą, wrzaski bólu, wściekłości i przekleństwa wypełniały pokój, łącząc się z zapachem kordytu i pogłosem strzału. Tommy uświadomił sobie nagle, że on też krzyczy piskliwie jedno słowo, które przebija przez cały zgiełk:

– Do domu!

Tommy sprężył się, umykając przed rękami które były tuż-tuż i wskoczył na krzesło. Spieszył do okna, myśląc tylko: "Zbić szybę! i skoczyć!". Nagle poczuł, że czyjaś ręka łapie go za kołnierz i ciągnie w tył. Inne ręce chwyciły go za ramię i ściągnęły w dół, a krzesło umknęło mu spod rąk i upadło z hukiem na podłogę. Zalała go fala gorącej wściekłości.

Wiedział, że trzęsą nim, okładają go pięściami, miotają jak niepotrzebnym łachmanem, grzmocą i kopią.

Zdążył jeszcze rzucić krótkie spojrzenie przez okno, na błysk błękitu nieba, który przedarł się przez zasłonę chmur i natychmiast został przez nie połknięty. Warto było zobaczyć to, bez względu na to jak mocno i okrutnie go biją. Skulił się, próbując osłonić przed padającymi na niego razami, zamknął oczy, zasłonił rękami uszy, żeby nie słyszeć ich głosów. Stwierdził: Teraz mnie zabiją. Miał nadzieję, że dziadek opowie rodzinie, że próbował ucieczki, i że będą z niego dumni. Wśród całego tego hałasu i tumultu wyłowił głęboki głos dziadka, próbującego go bronić, co dodało mu odrobinę otuchy. I wtedy stracił przytomność osuwając się w ciemność.

Megan nie była w stanie usiedzieć w biurze. Kołysała się na krześle, bezustannie myśląc o Olivii.

Pamiętała jej głos – niski, lekko schrypnięty, co onieśmielało kobiety i zachwycało mężczyzn. Pamiętała jej włosy, bujne jak lwia grzywa, i jej olśniewającą urodę. Rozumiała, na czym polegała jej wielka przewaga: otóż Olivia potrafiła uknuć najbardziej niedorzeczną intrygę i przedstawić ją tak, iż wykonanie planu wydawało się tak proste i zwyczajne, że od razu chciało się, wręcz musiało się brać w nim udział.

W przypływie nagłej wściekłości omal nie uderzyła pięścią w stół. Jak mogłam być taka tępa? – pomyślała.

Mogłam, ponieważ wciąż nie byłam dorosła.

Przypomniała sobie ich dom w Lodi. Powinnam była opuścić to miejsce i zmusić do tego Duncana. Powinnam się tego domagać. Ale Olivia na wszystko miała gotową odpowiedź, zawsze uprzedzała wszelkie wątpliwości. Tak jakby w ogóle nie brała pod uwagę, że ktoś mógłby mieć coś do powiedzenia w kwestii jej projektów; wszystko albo musiało być zgodne wyłącznie z jej planem, albo nie było w ogóle warte zachodu. Pamiętała, jak omawiali drogę ucieczki, tam i z powrotem, setki razy, dopóki Olivia nie nabrała pewności co do wszystkich szczegółów, nawet co do częstotliwości zmiany świateł ulicznych. Kiedy Megan nieśmiało spróbowała zasugerować inną ulicę, Olivia całkowicie zignorowała te uwagi. I to właśnie było błędem. Wszystko, co robiliśmy, było błędem. Nasze pomysły były błędne. Prawdę mówiąc w ogóle nie wiedzieliśmy, co robimy, chociaż wszystko wydawało się tak dokładnie i starannie zaplanowane. A było tylko iluzją.

Ktoś zapukał do drzwi i otworzył je. Para jej współpracowników wkładała w korytarzu płaszcze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzień zapłaty»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzień zapłaty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Katzenbach - La Guerra De Hart
John Katzenbach
John Katzenbach - Juegos De Ingenio
John Katzenbach
libcat.ru: книга без обложки
John Katzenbach
John Katzenbach - Juicio Final
John Katzenbach
John Katzenbach - Just Cause
John Katzenbach
John Katzenbach - The Wrong Man
John Katzenbach
John Katzenbach - La Sombra
John Katzenbach
John Katzenbach - W słusznej sprawie
John Katzenbach
John Katzenbach - La Historia del Loco
John Katzenbach
John Katzenbach - El psicoanalista
John Katzenbach
John Katzenbach - Opowieść Szaleńca
John Katzenbach
John Katzenbach - The Madman
John Katzenbach
Отзывы о книге «Dzień zapłaty»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzień zapłaty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x